Homilia abpa Sławoja Głódzia podczas Mszy św. z okazji Narodowego Święta Niepodległości | 11 listopada 2019

Rok: 2019
Autor: abp Sławoj Leszek Głódź

Homilia abpa Sławoja Głódzia podczas Mszy św. z okazji Narodowego Święta Niepodległości

Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi
Psalm 67

Ekscelencje Księża Biskupi!
Księże Infułacie!
Księże Prałacie, Proboszczu Bazyliki Mariackiej!
Umiłowani Kapłani!
Siostry Zakonne!
Panie Wojewodo!
Szanowni Przedstawiciele Samorządu Gdańskiego!
Szacowni weterani dróg ku Niepodległej!
Przedstawiciele urzędów, instytucji, wspólnot, stowarzyszeń!
Czcigodne poczty sztandarowe!
Czcigodni weterani polskich dróg ku Niepodległej!
Bracia z Solidarności!
Droga młodzieży: harcerze, uczniowie, studenci, wy wszyscy, którzy otwieracie swe serca na wartości polskie, narodowe, odkrywacie ich piękno i sens!
Umiłowana wspólnoto wiary, którą gromadzi w Bazylice Mariackiej Święto Niepodległości Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!

Jak co roku przyszliśmy do tego wspaniałego Domu Boga Żywego noszącego wezwanie Maryi Wniebowziętej, na modlitwę dziękczynienia. Na nasze Gdańskie i Pomorskie Te Deum za dar wolnej i niepodległej Ojczyzny. Myślami wracamy do odległego dnia – 11 listopada 1918 r. Znamiennego dnia naszej narodowej historii. Zakończyła się trwająca cztery lata Wielka Wojna. Przyniosła straszliwe żniwo śmierci. Ale także zmieniła polityczne oblicze Europy. Tego dnia Rada Regencyjna przekazała brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu „władzę wojskową i naczelnego dowódcy wojsk polskich jej podległych”. Rozpoczynał się czas wolności. „Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął” – pisał jeden ze świadków tamtych dni. W listopadowy dzień 1918 roku Polska powstała, by żyć. Zerwała pęta niewoli. Znowu stała się podmiotem europejskich dziejów. Stanęła do życia w prawdzie i wolności.
Biskupi Odrodzonej Niepodległej Ojczyzny w swym pierwszym orędziu skierowanym do katolickiej wspólnoty narodu pisali, że oto „Dał nam Bóg na nowo ziemią wielką, bogatą i piękną i wzywa nas, byśmy co prędzej podjęli się duchowej budowy naszej Ojczyzny”.

Dzień 11 listopada został ustanowiony przez Sejm II RP Narodowym Świętem Niepodległości. Zakazanym w czasie okupacji Ojczyzny. Także w powojennych latach, kiedy próbowano zmienić wektory polskiej tradycji i pamięci. Został przywrócony w 1989 roku – trzydzieści lat temu lat temu – jako oficjalne święto państwa i narodu polskiego.

I. Wiano wolności i niepodległości
11 listopada. Dzień, kiedy nasze serca zda się mocniej niż każdego dnia biją rytmem spraw Ojczyzny. To także dzień naszej modlitewnej wdzięczności ku Bogu skierowanej. Bowiem jesteśmy świadomi, że naród chrześcijański – a takim jesteśmy – jest osadzony na fundamencie planów Opatrzności. Wypełnia swą dziejową misję otrzymaną od Boga. Ojczyzna jest darem Bożej Opatrzności. Trzeba za ten dar Bogu dziękować. Modlić się, aby – nawiązując do pierwszego czytania z Księgi Liczb – Pan ją dalej błogosławił i strzegł, rozpromieniał nad nią swoje oblicze, obdarzał łaską i pokojem (por. Lb 6, 23–27).

Z tego wiana wolności i niepodległości otrzymanej z ręki Bożej Opatrzności przez pokolenie 11 listopada 1918 roku wydobywamy w tym dniu postaci przewodników naszych dróg ku wolności. Ich imiona, czyny, dzieła ofiarowane sprawie Niepodległej nie gasną, przeciwnie jaśnieją blaskiem pamięci i wdzięczności. Piłsudski, Dmowski, Paderewski, Witos, Haller. Wyrastają nad poziom wspólnoty narodu, której pragnienia i tęsknoty realizowali.

Wspólnota ta wtedy i dziś przez chrzest jest zakorzeniona w zbawczych Boskich tajemnicach. Pośród nich w tajemnicy paschalnej. Mówił przed laty Stefan Kardynał Wyszyński, wielki przewodnik narodu na drogach ku wolności, że „w Ojczyźnie naszej wiara w zmartwychwstanie była tak potężna, że z dziedziny teologicznej przenieśliśmy ją na życie społeczne, narodowe, polityczne” (Warszawa 29 XII 1968). Także i wtedy, w listopadzie 1918 roku, zmartwychwstanie narodu i państwa do życia w wolności czerpało swą duchową energię z prawdy o Zmartwychwstaniu Chrystusa – zwycięzcy śmierci, piekła i szatana.

W dniu Narodowego Święta Niepodległości odsłaniamy te Boże źródła w życiu, w czynach, w postawach naszych braci i sióstr wiernych prawom ojczystym i nieumilkłemu wołaniu wolności. Rozświetlamy światłem wdzięczności i pamięci postaci ludzi wiernych, prawych, dzielnych. Tych, którzy polską wolność zdobywali i umacniali. Walczyli o jej restytucję – na iluż frontach i lądach – kiedy padła pod ciosami wiarołomnych sąsiadów. Nie odstąpili od niej w powojennych latach komunistycznego zniewalania. Podnieśli wysoko jej sztandar, kiedy powróciła do swego dziedzictwa, przed trzydziestu laty. Jakże wiele takich imion. Godnych pamięci. Ludzi w służbie Niepodległej. Idących drogą 11 listopada. Upamiętniliśmy w tej świątyni pamiątkowym epitafium jednego z nich. Śp. ks. Infułata Stanisława Bogdanowicza, waszego długoletniego proboszcza. Jednego z tych kapłanów – a imion ich wiele – którzy w trudnych powojennych latach nie szczędzili trudu dla umacniania katolickiej tożsamości i ducha wolności.

W roku, który przechodzi do wieczności, wspominaliśmy stulecie powrotu Pomorza pod dach polskiej ojczyzny. Antoniego Abrahama, delegata kaszubskiego ludu na Konferencję Pokojową w Wersalu. Jego słowa tam wypowiedziane, że nie ma Polski bez Kaszub, a Kaszub bez Polski. Na okolicznościowych wystawach, patrzyliśmy na stare fotografie ukazujące wkraczanie do pomorskich miast Wojska Polskiego – oddziałów Frontu Pomorskiego. Za trzy miesiące nad Zatoką Pucką zbierzemy się na modlitwę dziękczynienia. Setna rocznica zaślubin Polski z morzem. W morską toń gen. Józef Hallera, błękitny rycerz Maryi, wrzucił wtedy platynowy pierścień – symbol tamtych zaślubin na wieki wieków.

Odbywaliśmy też inne, rocznicowe wędrówki, do miejsc naszego regionu nacechowanych znakami Ojczyzny. Na Westerplatte. Pierwszy szaniec wzniesiony w obronie Niepodległej, zdradziecko zaatakowanej przez III Rzeszę 1 września 1939 r. Nie milknie emanujące z tego miejsca wezwanie do wierności i miłości Ojczyzny.

Do Piaśnicy – Pomorskiej Golgoty dla tysięcy. Zawinili tylko tym, że byli Polakami, Kaszubami. Ludzie różnych zawodów i powołań angażujący się w działalność polityczną, społeczną, oświatową, kulturalną, religijną, która służyła Polsce i Kościołowi. „Drogocenna jest w oczach Pana śmierć Jego czcicieli”, mówi Psalmista. (Ps 116, 150).
Jak zawsze, w modlitewnym spotkaniu, które sprawy Boże wiążę ze sprawami Ojczyzny, przywołujemy w tej godzinie do duchowej obecności Męczenników Gdańskich, księży Góreckiego, Komorowskiego i Rogaczewskiego, duszpasterzy Polonii w Wolnym Mieście Gdańsku. Błogosławioną siostrę zmartwychwstankę Alicją Kotowską z Wejherowa, męczennicę Piaśnicy. Ks. komandora Władysława Miegonia, duszpasterza Marynarki Wojennej, męczennika Dachau. Wszyscy zostali wyniesieni do chwały błogosławionych. To nasi orędownicy w niebieskiej ojczyźnie, adresaci naszych próśb o pokój i dobro w sercach i życiu mieszkańców gdańskiej archidiecezji. Filary naszej historycznej pamięci, której nigdy nie za mało. Pamięć o nich umacnia naszą tożsamość. Naszą duchową i kulturową jedność.

W nadchodzącym 2000 roku obchodzić będziemy setną rocznicę wiekopomnego zwycięstwa w wojnie z bolszewikami. O polskie być, albo nie być. O niepodległość Rzeczypospolitej, tak niedawno odzyskaną. O ocalenie polskiego ducha, kultury, tożsamości zagrożonej nie tylko siłą sowieckiego oręża, także agresją zwodniczej komunistycznej ideologii. Najezdnicza Armia Czerwona chciała odebrać Polakom – polskość. Oderwać polską wspólnotę od Bożego źródła, z którego czerpała od wieków.

„Za wpojoną miłość ojczyzny płacę miłością serca”. To często przywoływane słowa ks. Ignacego Skorupki, poległego pod Ossowem, symbolu zwycięskiej bitwy u wrót Warszawy. Traktować je można jako definicję najgłębszych relacji zawiązanych między kapłańskim sercem, a tą wielką rzeczywistością historyczną i duchową, którą nazywamy ojczyzną.

II. Idźmy na apostolstwo jedności i zgody
Tamta wojna w obronie niepodległości zjednoczyła pod sztandarem Białego Orła polski naród, jeszcze niedawno porozrywany zaborczymi granicami. W obliczu zagrożenia i wspólnego wroga zapomniano o podziałach społecznych, odłożono na bok ideowe spory i polityczne utarczki. „Okólmy Polskę ogniem serc w zjednoczeniu nadprzyrodzonej miłości i idźmy na apostolstwo jedności i zgody! Ut unum sint – aby jedni byli, o to się modlimy” – w dniach śmiertelnego zagrożenia apelowali biskupi Ojczyzny. Zwracali się do Tej, która jest Polski Królową, żeby nie pozwoliła, aby ukochany przez Nią naród na powrót został włożony „do osłon grobowych”. I przyszło historyczne zwycięstwo. Słynny Cud na Wisłą. Traktowane jako opatrznościowe ocalenie Polski i Europy przed bolszewizmem. Odniesione nie tylko dzięki walecznemu męstwu obrońców Ojczyzny, jej domowych progów i Bożych ołtarzy, lecz także ufnej modlitwie tysięcy. Zawierzeniu Tej, która dana jest na obronę naszego narodu. Bogurodzicy Dziewicy Bogiem sławiennej Maryi. Matki Bożej Zwycięskiej. Kiedy nadszedł pokój, stanęły świątynne wota w Warszawie na Kamionku, w Białymstoku.

Wojna 1920 roku. Pierwsze ogniwo wyzwań, jakie dla polskiej wspólnoty niósł miniony XX wiek. Tych, które ogniskowały się wokół pojęć: wolność i niepodległość. Ich znaczenia dla tego, aby Polska, Polską była. Nie stoczyła się w nicość zaprzaństwa, duchowej niewoli, apatii, przyzwolenia na polityczną i moralną klęskę.

Wolność i niepodległość. Te dwa słowa pełniły rolę detonatorów narodowej jedności w dążeniu do wspólnotowego celu. Ponad doraźnymi podziałami i społecznymi zatargami. A celem tym było utrwalanie niepodległości i wolności. Jednym z przykładów tego była Gdynia – miasto i port. Sztandarowa inwestycje II RP. Świadectwo gospodarczej niepodległości i kreatywnej wolności. Kolejnym obrona Rzeczpospolitej. Termopile września 1939 roku. Westerplatte. Wizna. Grodno.

A potem wielki wysiłek odzyskiwania utraconej wolności. Wierne trwanie przy narodowych principiach. Prezydencie i rządzie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej na uchodźstwie. Państwo Podziemne i jego Armia Krajowa w okupowanym kraju. Polskie Siły Zbrojnych na Zachodzie. Ich zwycięski wyzwolicielki marsz, o którym pamiętają, w Italii, w Normandii, Belgii, Holandii.

Pragnienia wolności nie przytłumiły straszliwe zbrodnie: Katyń, Auschwitz, czystki etniczne na Kresach Wschodnich, terror, deportacje. Nie zgasił go ani Teheran i Jałta, ani komunistyczne rządy zainstalowane w powojennej Polsce.

Świadectwem tego była epopeja Żołnierzy Wyklętych – Żołnierzy Niezłomnych. Antykomunistycznego, niepodległościowego podziemia, wiernego Bogu i ojczyźnie. Tej, która w ich sercach żyła – prawdziwej, nie zbrukanej podłością, złem, zaprzaństwem i zdradą.

Zwycięstwo jeśli przyjdzie, przyjdzie przez Maryję – na progu nowej powojennej epoki zapowiadał pierwszy Prymas Polski zniewolonej kardynał August Hlond. Przez lata z Jasnej Góry biło światło Bożej wolności.

Tam zawsze czuliśmy się i czujemy się wolni. Tam umacniała się jedność wiary i narodowej nadziei na odmianę polskiego losu, na brzask wolności. Wielka Nowenna, Jasnogórskie Śluby Narodu, Sacrum Poloniae Millenium… Stacje tej drogi, na której przewodnikiem Narodu i Kościoła był Prymas Stefan Wyszyński. Niczym Mojżesz XX wieku, przez czerwone morze komunistycznego zniewolenia, prowadził Naród ku wolności. 7 czerwca przyszłego roku Czcigodny Sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński ogłoszony zostanie błogosławionym, wyniesiony zostanie do chwały ołtarzy.

Długa i trudna droga ku wolności i niepodległości. Skrwawiona w Poznaniu, w Gdańsku robotniczą krwią. Nadszedł czas Zstąpienia Ducha. Przyzywanego 2 czerwca 1979 r. na warszawskim placu Zwycięstw przez Ojca świętego Jana Pawła II, papieża Polaka. Dobrze znał imperatyw polskiej wolności i niepodległości, bo to był także imperatyw Jego serca. „Nie może być Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej na jej mapie” Tamte słowa, tamto wyjawienie pragnień polskiego narodu, obiegło świat, poruszyło miliony polskich sec, wstrząsnęło komunistycznymi władcami PRL-u i Kremla.

Rok później zapłonęła żagiew Solidarności. Od stoczni Wybrzeża powiał wicher wolności. Wicher nadziei, że Polska, będzie Polską. Nie udało się go zgasić represjami stanu wojennego. Wyrugować z polskich serc. Doczekaliśmy politycznego przełomu. Czasu wolności i niepodległości. „Przez twe ołtarze zanosimy błaganie, Ojczyznę wolna pobłogosław Panie”.

III. Nic nas od miłości Bożej nie oderwie
Umiłowani!
W dniu Narodowego Święta Niepodległości składamy modlitewny hołd pomorskim i gdańskim pokoleniom. Jesteście współdziedzicami polskiej drogi do wolności. Bo przecież nie biegła ona tylko szlakami wydarzeń o historycznym wymiarze. Prowadziła przez polskie serca. Nade wszystko przez polskie rodziny. Środowiska miłości i edukacji – także tego co Polskę stanowi. A jego częścią jest pragnienie wolności – osnowa dzisiejszego Narodowego Święta Niepodległości.
Drodzy bracia i siostry idący przez tamten czas Chrystusową droga, w jedności z Kościołem, wierni tradycjom ojczystym, i polskiej tożsamości i kulturze, odporni na infekcje ateistycznej ideologii, jesteście współtwórcami polskiej wolności, odzyskanej niepodległości. Dziś za nią kolejny raz Bogu dziękujemy!

Taki dzień jak dziś, to dzień radości i uświadamiania dziedzictwa przeszłości. Przywoływanie wydarzeń i czynów tych, którzy kształtowali nasz zbiorowy los. Ojców naszej Niepodległości. To jest potrzebne. Konieczne. Niezbędne. Aby nie przerwać więzów, które nas łączą z przeszłością. Nie zapomnieć skąd przychodzimy. Komu powinniśmy być wdzięczni. Jakie wiano niesiemy. Bowiem bez przeszłości nie ma przyszłości. Przeszłość jest nauczycielką życia. To prawda znana. A przecież niekiedy zapominana, z premedytacją odrzucana i przekreślana.

Ojczyzna i patriotyzm. Dwa pojęcia obecne w obchodach dzisiejszego, świątecznego dnia. Wiele o nich powiedziano. Mocno odcisnęły się w nurcie polskiej historii. Św. Jan Paweł II mówił, że „słowo „ojczyzna” posiada dla Polaków takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe, którego nie znają inne narody Europy i świata”. Przypominał, że Ojczyzna to nasza ziemska matka. Także i to, ze „Polska jest matką szczególną. […] która wiele przecierpiała”. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej.

Znakiem miłości ojczyzny jest patriotyzm. Szczere, bezinteresowne, otwarte umiłowanie polskiej drogi przez historię, narodowej tradycji, kultury, języka, Tego wszystkiego w czym Polska trwa. Tego o czym za Wyspiańskim powiedzieć można: „A to Polska właśnie”.

Te dwa pojęcia – miłość ojczyzny i patriotyzm – wchodzą w zakres treściowy Czwartego Przykazania Dekalogu. Zobowiązuje nas, aby czcić Ojca i Matkę. Pisał o tym Jan Paweł II w swej słynnej książce Pamięć i tożsamość.

Tymi, którzy te wartości w swych sercach niosą, jesteście wy, synowie i córki polskiego narodu. Dziedzice pokoleń płacących „krwią i blizną” za wartości ojczyste, za dziedzictwo chrześcijańskiej wiary. Patrioci polskiej ojczyzny. Pragnący, aby trwała, rozwijała się, żyła.

Wszyscy jak tu jesteśmy, jesteśmy dziećmi polskiego narodu. Jest on zjawiskiem trwałym, zdefiniowanym, obecnym także wtedy, kiedy zabrakło państwa polskiego, choćby w epoce niewoli narodowej.

Drodze narodu towarzyszy od ponad tysiąca lat Kościół. To On – jak to niegdyś pięknie ujął kardynał Wyszyński – ofiaruje kolejnym pokoleniom Polaków zbawienie dokonane przez Jezusa Chrystusa, zabiega o jego doskonalenie i uświęcenie, jednoczy naród w Imię Chrystusa.

Kościół, który „wszystkimi łaskami wysłużonymi przez Chrystusa włączył się od zarania naszej historii w nurt dziejowy narodu, trwa w nim wytrwale przez dziesięć wieków i nie opuścił go ani na chwilę” (kard. S. Wyszyński, Kraków 8 V 1966). Kościół i patrioci polskiej ojczyzny. Świadomi, że utrwalanie i umacnianie – tu i teraz – niepodległości Ojczyzny jest wielkim zadaniem, powinnością, powiedzieć można wielkim wezwaniem naszego czasu. Odpowiedzią na zagrożenia, które naszej ojczyźnie niesie napływający z Zachodu prąd negujący nasze wielowiekowe dziedzictwo kulturowe. Świętość ludzkiego życia. Instytucję rodziny opartą na związku mężczyzny i kobiety. Inicjujący neobolszewickie ataki na Kościół, na duchowieństwo.
Dwadzieścia lat temu, przemawiając w polskim parlamencie, św. Jan Paweł II przestrzegał przed sprzymierzeniem się demokracji z relatywizmem etycznym. Mówił wtedy, że demokracja bez wartości łatwo przemieni się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.

I to się dzieje w zsekularyzowanej, odwracającej się od własnej historii Europie. I to jest widoczne choćby w działaniach potężnych organizacji międzynarodowych, oferujących finansową i gospodarczą pomoc i wsparcie, ale w „pakiecie” z wymogiem angażowania się w tzw. „postępowe” programy ideologiczne. W strategii tych mediów, które pozostając w niepolskich rękach, narzucających szerokiemu kręgowi odbiorców, zafałszowaną, nierzeczywistą wizję rzeczywistości.

I to jest wielkim wyzwaniem dla Polski. I trzeba choć słowo o tym powiedzieć, także dziś, w pięknym, świątecznym dniu. Święcie Ojczyzny i Narodu. Święcie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Odczujmy tego dnia, że warto być Polakiem. Tego wam życzę najserdeczniej. Obecnym na dziękczynnej modlitwie w Bazylice Mariackiej. I całej wspólnocie naszej Archidiecezji.

Bracia i Siostry!
Jutro inauguracja Parlamentu Rzeczypospolitej. Wybranego z woli narodu, na nową kadencję służby dla polskiej wspólnoty, dla Polski Niepodległej. Nowym parlamentarzystom, także tym z Gdańska i Pomorza, dedykuję słowa przyrzeczenia złożone sto lat temu, 10 lutego 1919 roku, wobec Bożego Majestatu, w Archikatedrze Warszawskiej, podczas Mszy św. z okazji pierwszego posiedzenia Sejmu Polski Niepodległej, przez abp. Józefa Teodorowicza, arcybiskupa metropolitę lwowskiego obrządku ormiańskiego, wybitnego kapłana i polskiego patriotę – gente Armenus, natione Polonus. A słowa te brzmią: „My nie chcemy już odtąd szukać naszych własnych korzyści a chcemy i pragniemy szukać jedynie tylko dobra naszej ukochanej i drogiej ojczyzny. Nie chcemy w niej królować, ale chcemy jak dzieci najlepsze tobie, Ojczyzno droga służyć, twojego tylko głosu, twojego wołania chcemy słuchać. Nic nas od miłości Bożej nie oderwie”. Nic nas od miłości Bożej nie oderwie. Bo ta miłość nie ustaje.

W Dniu Narodowego Święta Niepodległości mówi do nas Jezus: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości”. Niech ta miłość nie ustaje. Niech Polskę przemienia.
Amen!

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.