Homilia bp. Roberta Chrząszcza z okazji 5. rocznicy ŚDM w Krakowie
Rok: 2021
Autor: bp Robert Chrząszcz
Eminencjo Księże Kardynale,
Dostojni Księża Biskupi,
Czcigodni Kapłani,
Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia!
Kochani młodzi przyjaciele!
Przeżywamy piękną rocznicę, która w naszej pamięci na nowo odkrywa wspaniałe wspomnienia wydarzeń, jakie dokonały się na tej krakowskiej ziemi. Pamięcią, ale także sercem, wracamy do tych dni 2016 roku, kiedy to młodzież całego świata zgromadziła się w naszej ojczyźnie, aby swoim życiem, obecnością, entuzjazmem zaświadczyć, że Panem jest Jezus. Niewątpliwie to, co dokonało się w tych dniach, było wielkim Bożym dziełem. Udało się to wszystk0 realizować w zupełnie innym świecie, w którym słowo „pandemia” było znane tylko ze specjalistycznych podręczników i encyklopedii. Dzisiaj po pięciu latach trzeba nam na to wydarzenie popatrzeć z pewnej perspektywy. I jest to niewątpliwie perspektywa historyczna. Wiele się zmieniło i także wiele doświadczyliśmy.
Jak więc trzeba spojrzeć na to wydarzenie? Dla mnie osobiście ważne jest spojrzenie przez pryzmat słów, jakie niegdyś wypowiedział św. Jan Paweł II, a które przyjąłem za swoje zawołanie biskupie – „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Trzeba nam dzisiaj wspólnie razem zapytać? Czy te Światowe Dni Młodzieży jakie miały miejsce naszej Ojczyźnie, tutaj w Krakowie, były rzeczywiście momentem otwarcia na oścież drzwi Chrystusowi?
To pytanie jest swoistym rachunkiem sumienia z tego co zrobiliśmy z tym pięknym dziełem i z tą wielką łaską jaka spłynęła na ten czas i na to miejsce.
Czas Światowych Dni Młodzieży był niewątpliwie wielkim darem i wielką łaską.
Był to czas, w którym ożywiały się wspólnoty parafialne, ponieważ do tych wspólnot przybywali młodzi ludzie z całego świata, którzy szukali noclegu, schronienia.
Był to czas, w którym Ewangelia w naszej Archidiecezji, ale także w naszym kraju, głoszona była w różnych Języka.
Był to piękny czas, w którym młodzi z całego świata dawali świadectwo swojej wiary. Był to także czas, w którym młodzi ludzie, dziewczęta i chłopcy, spalali się dla tego wielkiego dzieła i poświęcali swój wolny czas, aby to wydarzenie dobrze przygotować.
I patrząc na to wszystko, warto zapytać, czy był to czas otwarcia drzwi swego serca na Chrystusa?
W tym miejscu należy przyznać, że gościnność ludzi, zaświadcza o otwartości drzwi swoich domów, na Chrystusa przychodzącego w drugim człowieku. Wielu wolontariuszy, którzy działali w tamtym czasie, także otwierało swoje serca na Chrystusa, który był obecny w ludziach z całego świata.
Był to także czas otwarcia się na Chrystusa w wymiarze duchowym i indywidualnym. Pomagała w tym także moc wiary, radości i świadectwa tych wszystkich młodych ludzi, którzy tu przybyli. To wszystko wskazuje na owoce, jakie wydało to wspólne spotkanie młodych z całego świata pod przewodnictwem Ojca Świętego Franciszka. Zapewne w sercach wielu z Was, są te wszystkie momenty, te piękne chwile, które różnymi językami pozwalały krzyczeć i wyśpiewać w jednym z utworów Marco Frisiny: Jezu Chryste! – Jesteś moim życiem Alleluja! Jesus Christ, you are my life Alleluia, alleluia!
Rzeczywiście był to czas otwarcia na Chrystusa, ale czy to otwarcie trwa?
Niestety, z pespektywy czasu widzimy, że wielu z tych ludzi, którzy wtedy tak mocno stali za Chrystusem, tak mocno działali na rzecz głoszenia Prawdy Ewangelii, dzisiaj stoi zupełnie po drugiej stronie. Dlaczego tak jest? Pytam także was, szukając wraz z wami odpowiedzi…
Wydaje się, i trzeba to przyznać z bólem, że to otwarcie na Chrystusa może nie było do końca szczere…, że nie wszyscy otwarli drzwi swoich serc dla Chrystusa, ale traktując to zupełnie utylitarystycznie, Chrystusem otworzyli sobie drzwi do jakiegoś przeżycia, chwilowego uniesienia, lepszego życia… To bardzo prosta diagnoza, którą bardzo łatwo się stawia, ale czy nie jest ona choć w części prawdziwa?
Czy przypadkiem nie jest tak, że to Boże życie, ta radość wiary, nie zostały w części tych młodych zgaszone?
Wiem! Możecie pytać. Dlaczego Biskup nam to mówi – dlaczego mówi to do osób, które pozostały, które są obecne – przecież my jesteśmy! (Tym bardziej, że wielu z was w tych ostatnich dniach przyjechało do Krakowa z odległych diecezji, aby przygotować polską wersję Hymnu kolejnych ŚDM w Portugalii i którą jeszcze dzisiaj oficjalnie zaprezentuje w czasie koncertu po Mszy św.)
Tak, macie rację Wy jesteście, ale mówię wam to wszystko dlatego, że chcę Wam uświadomić, moi drodzy przyjaciele, że za wspólnotę Kościoła odpowiedzialni jesteśmy my wszyscy – jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem. Gdyby tak nie było, to nie byłoby także Światowych Dni Młodzieży. Bo po co jakieś wspólne spotkania, skoro między nami nie ma żadnej relacji.
Dziś chciałbym, abyśmy wspólnie, po tych pięciu latach jakie upłynęły, spojrzeli na to, co dokonało się w Krakowie, abyśmy wspólnie przejęli za to odpowiedzialność, ale przede wszystkim przejęli inicjatywę!
Jesteście ludźmi młodymi, pełnymi energii, świetnie znającymi problemy swoje, swoich bliskich, a także swoich rówieśników. Nie bójcie się o tym mówić we wspólnocie Kościoła. Dziś Chrystus chce głosić Ewangelię do współczesnego młodego człowieka ustami jego rówieśników. Wasze świadectwo wiary jest bardzo ważne, ono ma wielką moc. Nie możemy tego zaprzepaścić ani zmarnować.
Proszę was! Nie oceniajmy siebie nawzajem tak łatwo i bezzasadnie! Może ktoś bardzo został poraniony, może zgorszony, może osłabła jego wiara! To, co mówi Chrystus do każdego z nas, to nie ciągłe opisywanie upadku, ale przede wszystkim wezwanie do powstania.
Mam nadzieję, że to, co powiem, przez media społecznościowe dotrze także do tych, którzy podczas ŚDM byli bardzo blisko Chrystusa, a teraz się od Niego jakoś oddali.
Chcę Wam wszystkim moi Kochani powiedzieć, abyście się: Nie lękali! Chrystus pozwala nam zacząć wszystko od nowa! Nie bójcie się na nowo otworzyć drzwi waszych serc na Niego i dla Niego! Tak jak to uczyniliście 5 lat temu.
Niech na nowo w naszych uszach zabrzmią słowa, które wypowiedział papież Franciszek na Brzegach:
„Przyjaciele, Jezus jest Panem ryzyka, tego wychodzenia zawsze „poza”. Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody. Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś, po drogach, które mogą otworzyć nowe horyzonty, nadających się do zarażania radością, tą radością, która rodzi się z miłości Boga, radością, która pozostawia w twoim sercu każdy gest, każdą postawę miłosierdzia. Pójść na ulice naśladując „szaleństwo” naszego Boga, Który uczy nas spotykania Go w głodnym, spragnionym, nagim, chorym, w przyjacielu, który źle skończył, w więźniu, w uchodźcy i w imigrancie, w człowieku bliskim, który jest samotny. Pójść drogami naszego Boga, Który zaprasza nas, abyśmy byli aktorami politycznymi, ludźmi myślącymi, animatorami społecznymi. Pobudza nas do myślenia o gospodarce bardziej solidarnej. We wszystkich środowiskach, w jakich jesteście, miłość Boga zachęca nas do niesienia Dobrej Nowiny, czyniąc ze swojego życia dar dla Niego i dla innych.
Możecie mi powiedzieć (mówił dalej Papież): Ojcze, ale to nie jest dla wszystkich, to tylko dla wybranych! Tak, a ci wybrani to ci wszyscy, którzy są gotowi dzielić swoje życie z innymi. Podobnie, jak Duch Święty przekształcił serca uczniów w dniu Pięćdziesiątnicy, tak też uczynił z naszymi przyjaciółmi, którzy dzielili się swoimi świadectwami. Miguel, użyję twoich słów: mówiłeś nam, że w dniu, kiedy w „Facenda” powierzono ci odpowiedzialność za pomoc w poprawie funkcjonowania domu, zacząłeś rozumieć, że Bóg czegoś od ciebie chce. W ten sposób rozpoczęła się transformacja. Drodzy przyjaciele, jest to tajemnica, do której doświadczenia jesteśmy powołani wszyscy. Bóg czegoś od ciebie oczekuje, Bóg czegoś od ciebie chce, Bóg czeka na ciebie. Bóg przychodzi, aby złamać nasze zamknięcia, przychodzi, aby otworzyć drzwi naszego życia, naszych wizji, naszych spojrzeń. Bóg przychodzi, aby otworzyć wszystko, co ciebie zamyka. Zaprasza cię, abyś marzył, chce ci pokazać, że świat, w którym jesteś, może być inny. Tak to jest: jeśli nie dasz z siebie tego, co w tobie najlepsze, świat nie będzie inny.
Czasy, w których żyjemy, nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej w butach wyczynowych. Akceptują na boisku jedynie czołowych graczy, nie ma na nim miejsca dla rezerwowych. Dzisiejszy świat chce od was, byście byli aktywnymi bohaterami historii, bo życie jest piękne zawsze wtedy, kiedy chcemy je przeżywać, zawsze wtedy, gdy chcemy pozostawić ślad. Historia wymaga dziś od nas, byśmy bronili naszej godności i nie pozwalali, aby inni decydowali o naszej przyszłości. Pan, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, chce dokonać jednego z największych cudów, jakiego możemy doświadczyć: sprawić, aby twoje ręce, moje ręce, nasze ręce przekształciły się w znaki pojednania, komunii, tworzenia. Pragnie On twoich rąk, by nadal budować dzisiejszy świat. Chce go budować z tobą”.
Choć już 5 lat temu skończyły się ŚDM w Krakowie… Dziś również Chrystus chce budować ten świat z Tobą!
Jesteś potrzebny!
Nie lękaj się!
Otwórz swe serce Chrystusowi!