Kazanie bp. Wiesława Lechowicza wygłoszone podczas pogrzebu śp. sierż. Mateusza Sitka | 12 czerwca 2024

Rok: 2024
Autor: bp Wiesław Lechowicz

„Panie,

W te dni rozpaczy.

Gdy czuję nad sobą

Ciężar Twoich wyroków,

Biję pięściami w zamkniętą Bramę,

Tłukę w nią

I kołatam!

Jak ją otworzyć na ścieżaj?

Jak ją wyważyć z zawiasów?

Jakim taranem ją skruszyć?

Nie zdołam tego dokonać.

Więc błagam: Otwórz ją!

Ona mi jedna została!

Ale me pięści

Mdleją z nadmiaru zmęczenia

I opadają

Bezsilne,

Skrwawione.

Nie starczy mi wiary

W tej walce

Z Bramą zamkniętą,

… błagam,

Przyjdź mi z pomocą

Na przekór słabości mych pięści”

/KSIĘGA MODLITW DAWNYCH I NOWYCH, Roman Brandstaetter/

Do bicia pięścią w zamkniętą bramę można by porównać to, co wielu z nas, w pierwszym rzędzie Rodzice i najbliżsi śp. Mateusza, przeżywało w ostatnim czasie. Kołataliśmy, biliśmy nie dawaliśmy spokoju Panu Bogu poprzez nasze modlitwy płynące do Niego szerokim nurtem. Otwarła się brama, ale nie ta, o której myśleliśmy. Pragnęliśmy życia ziemskiego dla naszego drogiego i kochanego brata. Bóg tymczasem otwarł przed nim bramę życia wiecznego. Pragnęliśmy, by mógł nadal służyć Ojczyźnie ziemskiej, tymczasem Bóg powołał go do ojczyzny niebiańskiej. Pragnęliśmy życia w świecie naznaczonym wojnami i przemocą, a śp. Mateusz przeszedł do królestwa prawdy i sprawiedliwości, miłości i pokoju.

Niełatwo jest pogodzić się z wolą Bożą, nawet jeśli wyznajemy wiarę w zmartwychwstanie Jezusa i życie wieczne. Wiara nie usuwa bowiem bólu i nie osusza łez, ale chroni przed rozpaczą i beznadzieją. Skąd czerpiemy nadzieję, graniczącą z pewnością, że nasz brat, śp. Mateusz, znalazł się w ramionach miłującego Boga?

Oddajmy znów głos wspomnianemu poecie, przeżywającemu śmierć żony:

„Gdy w sierpniowe południe

Pot śmiertelny

Ocierałem z jej czoła,

Twoje męczeństwo

Wspomniałem,

Chrystusie. (…)

Gdy poczułem na moim policzku

Jej ostatni oddech,

Który jak ptak niewidzialny

Uleciał w powietrze,

Wspomniałem

Twoje ostatnie westchnienie,

Chrystusie:

— W ręce Twoje oddaję mego ducha,

Boże…

Bądź błogosławiony za to westchnienie,

Które wydałeś

Na podobieństwo

Ludzkiego westchnienia”.

Roman Brandstaetter odnalazł odpowiedź na nurtujące go pytania i wątpliwości w Chrystusie ukrzyżowanym. „Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie w boleści sercu zadanej”! Żeby nie upaść na duchu trzeba nam wpatrywać się w krzyż Jezusa. „Bóg nawet Syna swego nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,31). Stał się solidarny z nami w naszym losie, nie wyłączając własnej śmierci i doświadczenia żałoby po stracie najbliższych, np. przyjaciela Łazarza. Jan Paweł II w książce pt. „Przekroczyć próg nadziei” powiada, że w ten sposób Bóg jakby się usprawiedliwił przed człowiekiem z wszystkich nieszczęść i tragedii, które go spotykają. Jakby wytracił nam z ręki broń oskarżenia Boga.

„Bóg jest zawsze po stronie cierpiących. Jego wszechmoc objawia się właśnie w tym, że dobrowolnie przyjął cierpienie. Mógł nie przyjąć. Mógł okazać swoją wszechmoc nawet w momencie ukrzyżowania. Przecież Mu to proponowano: „Zstąp z krzyża a uwierzymy Ci” (por. Mk 15,32). Nie przyjął tej propozycji. To, że pozostał do końca na krzyżu, to, że na tym krzyżu mógł powiedzieć do Boga tak, jak wszyscy cierpiący: „Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,34) – właśnie to pozostało w dziejach człowieka jako najsilniejszy argument. Gdyby zabrakło tego konania na krzyżu, prawda że Bóg jest Miłością zawisłaby w jakiejś próżni”.

Niech zatem w tych bolesnym czasie towarzyszy nam wiara, że sam Chrystus otworzył przed śp. Mateuszem bramę wiecznego szczęścia. Otworzył ją niczym innym tylko krzyżem, swoim cierpieniem, swoją śmiercią, swoją solidarnością z nami, nie pogodzonymi z tym co się stało!

„W ręce Twoje oddaję mego ducha,

Chryste,

Bądź błogosławiony za to westchnienie,

Które wydałeś

Na podobieństwo

Ludzkiego westchnienia”.

Wiara prowadzi nas do błogosławienia Chrystusa za otwarcie bramy wiodącej do życia wiecznego. Ale też prowadzi nas do błogosławienia Was, Drodzy Rodzice Mateusza. 21 lat temu przynieśliście syna do chrztu, przekazując mu klucz do wiecznego szczęścia, jakim jest wiara. To dlatego dzisiaj smucimy się i bolejemy, ale nie jako ci, którzy są pozbawieni nadziei. Jezus przecież powiedział, a On zawsze dotrzymywał słowa: „kto przyjmie chrzest i wierzy we Mnie choćby i umarł żyć będzie”.

Błogosławimy Was, drodzy Rodzice, za przekazanie wiary swojemu synowi, ale także za wpojenie mu miłości do Ojczyzny, gotowości do służby, odpowiedzialności za innych. To również dzięki Wam Mateusz był gotowy złożyć przysięgę: „Za sprawę mojej Ojczyzny w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg”.

Wojsko Polskie stało się dla niego drugą rodziną. I żołnierze traktowali go jako swojego brata. Dlatego nóż, który go ugodził; ugodził też wszystkich żołnierzy Wojska Polskiego; zadał ranę wszystkim, którzy z narażeniem życia nie tylko na granicy polsko-białoruskiej pełnią swoją służbę. Dzisiejsza uroczystość pogrzebowa Waszego kolegi, brata w służbie wojskowej, jest okazją, by i nad Wami, drodzy żołnierze, wypowiedzieć błogosławieństwo. Jesteście błogosławieństwem dla nas i dla naszej Ojczyzny! Niech ofiara z życia Mateusza nie demobilizuje, ale mobilizuje Was do wiernej i wytrwalej służby na rzecz bezpieczeństwa i pokoju, wolności i suwerenności naszej Ojczyzny i naszych granic. Niech Bóg w tym wszystkim Wam dopomaga, a tych, którzy mają wpływ na Wasze bezpieczeństwo niech oświeca do podejmowania takich decyzji i działań, które będą zapobiegać wstrząsowi sumień.

Uczestniczymy dzisiaj w pogrzebie pierwszego żołnierza polskiego, który po II wojnie poległ na polskiej ziemi z rąk obcokrajowca. Jeden z największych myślicieli wczesnego chrześcijaństwa Tertulian mówił, że „krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”. Dzisiaj trzeba sobie postawić pytanie, co się zrodzi ze śmierci śp. Mateusza. Nie wiemy, co z męczeńskiej śmierci Mateusza wyrośnie, ale wiemy co powinno wyrosnąć.

„Ponad wszystkimi partiami musi stać się wyraźniej widzialna wspólnota naszego państwa. Nie może spór partii pozostać ostatnim słowem. Ten spór jest tylko wtedy sensowny, kiedy przez niego i w nim stale uwidacznia się przed sobą nawzajem wspólny respekt i wspólne zmaganie o to samo, o nasze wspólne życie, o nasze wspólne państwo. Jak młodzi ludzie i w ogóle mieszkańcy naszego kraju mają jeszcze wierzyć w to, co wspólne, jeśli wydaje się, że często ostatnie słowo należy do wrogości, jeśli kogoś drugiego określa się jedynie jako godnego pogardy i obrzydliwego, jeśli nie oczekuje się od niego niczego dobrego? Wtedy człowieka musi ogarnąć pogarda, wtedy nie może być już widoczne, że to wszystko przecież jest podporządkowane pierwszoplanowym, wspólnym przekonaniom, o które my wszyscy walczymy, za które wszyscy odpowiadamy i które stanowią fundament nas wszystkich. Wspólnota tego, co nas wszystkich podtrzymuje, musi być silniejsza niż przeciwieństwa”. Tak mówił abp Monachium Joseph Ratzinger w 1980 roku podczas Mszy żałobnej po zamachu bombowym. Jakże te słowa są trafne w dzisiejszej sytuacji naszego narodu.

Trumna polskiego żołnierza, sierżanta Mateusza Sitka, woła o zaprzestanie przemocy. Ileż bowiem śmiercionośnych noży nienawiści, pogardy, zemsty rzucanych jest słowem i czynem w naszej przestrzeni publicznej?! Potępienie i powstrzymanie przemocy we wszystkich jej formach musi stać się wspólnym dobrem nas wszystkich! To jest bowiem podstawa naszego osobistego i narodowego bezpieczeństwa. Ono zależy nie tylko od ilości i wyposażenia żołnierzy.

W imię tego właśnie bezpieczeństwa poniósł śmierć nasz brat Mateusz. Oby przyszłość pokazała, że ból dzielony z jego najbliższą rodziną i z rodziną wojskową był autentyczny i przemieniający!

Niech i ta nadzieja towarzyszy naszej modlitwie za śp. Mateusza, którego zawierzamy Jezusowi zmartwychwstałemu, który otworzył naszemu bratu bramę wieczności i dokończył jego niedokończone życie!

Niech odpoczywa w pokoju wiecznym! Amen!

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.