List do kapłanów na Wielki Czwartek 1979

Rok: 1979
Autor: Jan Paweł II (od 1978)




Jan Paweł II

List do kapłanów na Wielki Czwartek 1979



Kapłaństwo służebne

Drodzy Bracia Kapłani!


Dla was jestem biskupem, z wami jestem kapłanem

1. U początku mego nowego posługiwania Kościołowi czuję głęboką potrzebę zwrócenia się do Was – do Wszystkich bez wyjątku, którzy jesteście moimi braćmi poprzez Sakrament Kapłaństwa, zarówno do kapłanów diecezjalnych, jak i zakonnych. Pragnę bowiem u samego początku dać wyraz mojej wiary w to powołanie, które łączy Was i zespala z Waszymi Biskupami w szczególnej jedności Sakramentu i Posługi. Poprzez nią buduje się Kościół – mistyczne Ciało Chrystusa. Do was Wszystkich przeto, którzy mocą szczególnej Łaski a zarazem w duchu wyjątkowego oddania się Zbawicielowi naszemu niesiecie „ciężar dnia i spiekoty”1 wśród wielorakiej posługi kapłańskiej i duszpasterskiej, zwraca się moja myśl i serce od chwili, kiedy Chrystus Pan wezwał mnie na tę stolicę, na której kiedyś św. Piotr swoim życiem i śmiercią miał odpowiedzieć do końca na Jego pytanie: czy Mnie miłujesz? Czy Mnie miłujesz więcej…?2

O was stale myślę, za Was się modlę, z Wami szukam dróg duchowego zjednoczenia i współpracy, gdyż poprzez Sakrament Kapłaństwa, jaki kiedyś otrzymałem z rąk mojego Biskupa (niezapomnianego Metropolity Krakowskiego Kardynała Adama Stefana Sapiehy), jesteście moimi braćmi. Nawiązując przeto do słów św. Augustyna3, pragnę dzisiaj powiedzieć do Was: „Dla Was jestem Biskupem, z Wami jestem Kapłanem”.

W sposób szczególny przynagla mnie do wypowiedzenia pod Waszym adresem słów, które zamierzam zawrzeć w niniejszym liście, na zbliżający się dzień Wielkiego Czwartku. Jest to doroczne święto naszego kapłaństwa, które zespala całe prezbiterium każdej diecezji wokół Biskupa we wspólnym sprawowaniu Eucharystii. W tym też dniu zaproszeni są wszyscy kapłani do odnowienia wobec swego Biskupa i wraz z nim przyrzeczeń złożonych w dniu święceń kapłańskich i to pozwala mi wraz ze wszystkimi moimi Braćmi w Biskupstwie odnaleźć się w szczególnej duchowej jedności z Wami – a nade wszystko odnaleźć w głębi tajemnicy jedynego wiecznego Kapłaństwa samego Jezusa Chrystusa, w którym wszyscy uczestniczymy.

Sobór Watykański II, który tak wyraźnie uwydatnił kolegialność Episkopatu w Kościele, nadał również nowy kształt życiu wspólnot kapłańskich związanych więzią szczególnego braterstwa i zespolonych z Biskupem każdego Kościoła partykularnego. Pogłębieniu i umocnieniu tej więzi służy całe życie i posługiwanie kapłańskie, szczególną zaś odpowiedzialność za wielorakie zadania tego życia i posługiwania biorą na siebie m.in. Rady Kapłańskie, które po myśli Soboru i wedle Motu proprio Ecclesiae sanctae Pawła VI winny działać w każdej diecezji.4 Wszystko zmierza do tego, aby każdy z Biskupów, trwając w jedności ze swym Prezbiterium, mógł jak najskuteczniej służyć wielkiej sprawie ewangelizacji. Poprzez tę służbę Kościół urzeczywistnia swoje posłannictwo, owszem, swoją własną istotę. A jakie znaczenie dla tego ma jedność kapłanów z biskupem, o tym świadczą słowa św. Ignacego Antiocheńskiego: „Starajcie się wykonywać każdą rzecz w miłej Bogu zgodzie, pod przewodnictwem Biskupa, który jest przedstawicielem Boga, i razem z Prezbiterami reprezentującymi Kolegium Apostolskie oraz bardzo mi drogimi Diakonami, którym powierzone zostało posługiwanie Jezusa Chrystusa”.5

Łączy nas miłość Chrystusa i Kościoła

2. Nie zamierzam w tym liście zawrzeć wszystkiego, co składa się na bogactwo życia i posługiwania kapłańskiego. Odwołuję się tutaj do całej tradycji nauczania Kościoła na ten temat, w szczególności do nauki Soboru Watykańskiego II zawartej w różnych jego dokumentach, a zwłaszcza w Konstytucji Lumen gentium oraz w Dekretach takich jak Presbyterorum ordinis i Ad gentes. Nawiązuję również do Encykliki wielkiego mojego Poprzednika Pawła VI Sacri caelibatus. Przywiązuję wreszcie wielką wagę do dokumentu De sacerdotio ministeriali, który jako owoc prac Synodu Biskupów w r. 1971 tenże Paweł VI zaaprobował znajdując w nim – choć tylko w formie doradczej, taki bowiem był charakter owej sesji Synodu – wypowiedź zasadniczej wagi, gdy chodzi o właściwy kształt życia i posługiwania kapłańskiego w świecie współczesnym.

Odwołując się do tych wszystkich, znanych Wam źródeł, pragnę w niniejszym liście dotknąć niektórych tylko spraw, które wydają mi się szczególnie ważne w tym momencie dziejów Kościoła i świata. Dyktuje mi te słowa miłość Kościoła, który tylko wówczas będzie mógł spełnić swe posłannictwo wobec świata, jeśli zachowa doskonałą – przy całej ludzkiej słabości – wierność dla Chrystusa. Wiem, że zwracam się do tych, którym nie co innego – ale właśnie miłość Chrystusa – dozwoliła i nakazała zarazem oddać się na służbę Kościoła, a w Kościele – na służbę najważniejszych spraw człowieka, przede wszystkim sprawy jego wiecznego zbawienia.

Jeśli więc w tym moim piśmie na początku nawiązuję do wielu źródeł pisanych, do dokumentów – to nade wszystko jednak odwołuję się do tego żywego źródła, którym jest nasza wspólna miłość do Chrystusa i Jego Kościoła – miłość zrodzona z łaski powołania kapłańskiego – miłość: największy dar Ducha Świętego.6

„Z ludzi […] i dla ludzi”7

3. Sobór Watykański II pogłębił nasze spojrzenie na kapłaństwo, ukazując je w całokształcie swego magisterium jako wyraz wewnętrznych mocy, tych „dynamizmów”, poprzez które kształtuje się posłannictwo całego Ludu Bożego w Kościele. Trzeba tutaj nawiązać przede wszystkim do Konstytucji Lumen gentium, odczytując z należytą uwagą odnośne jej fragmenty. Posłannictwo całego Ludu Bożego kształtuje się poprzez udział w posłudze i posłannictwie samego Jezusa Chrystusa, które, jak wiadomo, posiada troisty wymiar: jest posłannictwem i posługą Proroka, Kapłana i Króla. Analizując z uwagą teksty soborowe widzimy jasno, że należy raczej mówić o troistym wymiarze posługi i posłannictwa Chrystusa niż o trzech różnych posłannictwach; w istocie bowiem są one ze sobą głęboko zespolone, wzajemnie się tłumaczą, wzajemnie warunkują, wzajemnie uwydatniają. Dlatego też i nasze uczestnictwo w Chrystusowym posłannictwie i posłudze wyrasta z tej troistej jedności. Jako chrześcijanie, członkowie Ludu Bożego, z kolei zaś jako kapłani uczestniczący w porządku hierarchicznym, wyrastamy z całokształtu posłannictwa i posługi naszego Mistrza: Proroka Kapłana i Króla, aby dawać Mu szczególne świadectwo w Kościele i wobec świata.

Kapłaństwo, które poprzez Sakrament Święceń stało się naszym osobistym udziałem i zostało na wieki wypisane w naszych duszach poprzez szczególny znak Boży czyli „charakter”, pozostaje w wyraźnym odniesieniu do powszechnego kapłaństwa wiernych – czyli wszystkich ochrzczonych – a równocześnie różni się od niego „istotą a nie stopniem tylko”.8 W ten też sposób nabierają pełnej wymowy słowa Apostoła o kapłanie, który „z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany”.9

Najlepiej, jeśli w tym miejscu spojrzymy raz jeszcze na cały ten „klasyczny” tekst soborowy, który wypowiada podstawowe prawdy na temat naszego powołania w Kościele:

„Chrystus Pan, Kapłan wzięty spośród ludzi (por. Hbr 5,1-5), nowy lud „uczynił królestwem i kapłanami Bogu i Ojcu swemu” (Ap 1,6; por. 5,9-10). Ochrzczeni bowiem poświęcani są przez odrodzenie i namaszczenie Duchem Świętym, jako dom duchowy i święte kapłaństwo, aby przez wszystkie właściwe chrześcijaninowi uczynki składać ofiary duchowe i głosić moc Tego, który wezwał ich z ciemności do swego przedziwnego światła (por. 1 P 2,4-10). Toteż wszyscy uczniowie Chrystusowi, trwając w modlitwie i chwaląc wspólnie Boga (por. Dz 2,42-47), samych siebie składać mają na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu (por. Rz 12,1), wszędzie mają głosić świadectwo o Chrystusie, a tym, którzy się tego domagają, zdawać sprawę z nadziei życia wiecznego, która jest w nich (por. 1 P 3,15).

Kapłaństwo zaś powszechne wiernych i kapłaństwo urzędowe, czyli hierarchiczne, choć różnią się istotą a nie stopniem tylko, są sobie jednak wzajemnie przyporządkowane, jedno i drugie bowiem we właściwy sobie sposób uczestniczy w jednym kapłaństwie Chrystusowym (por. Pius XII, Przemówienie Magnificate Dominum, 2 listopada 1954: AAS 46 [1954] s. 669. Encyklika Mediator Dei, 20 listopada 1947: AAS 39 [1947] s. 555). Kapłan urzędowy mianowicie, dzięki władzy świętej, jaką się cieszy, kształci lud kapłański i kieruje nim, sprawuje w zastępstwie Chrystusa (in persona Christi) Ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu; wierni zaś na mocy swego królewskiego kapłaństwa współdziałają w ofiarowaniu eucharystii (por. Pius XI, Encyklika Miserentissimus Redemptor, 8 maja 1928: AAS 20 [1928] s. 171 n., Pius XII, Przemówienie Vous nous avez, 22 września 1956: AAS 48 [1956] s. 714); pełnią też to kapłaństwo przez przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, świadectwo życia świątobliwego, zaparcie się siebie i czynną miłość”.10

Kapłan – dar Chrystusa dla wspólnoty

4. Gruntownie musimy rozważyć znaczenie nie tylko teoretyczne, ale w pełni egzystencjalne znaczenie – tego wzajemnego przyporządkowania, jakie zachodzi pomiędzy kapłaństwem hierarchicznym a powszechnym. Jeśli różnią się one od siebie nie stopniem tylko, ale istotą, to widzimy w tym owoc szczególnego bogactwa samego Chrystusowego Kapłaństwa. Ono jedno staje się ośrodkiem i źródłem tego uczestnictwa, jakie jest udziałem wszystkich ochrzczonych – a z kolei tego, do którego droga prowadzi poprzez odrębny Sakrament; właśnie Sakrament Kapłaństwa. Sakrament ten, który jest naszym – Drodzy Bracia – udziałem, owocem szczególnej łaski powołania, podstawą naszej tożsamości – poprzez samą swoją istotę i poprzez wszystko, co z niego płynie w naszym życiu i działaniu, służy uświadomieniu i aktualizacji powszechnego kapłaństwa wiernych:11 uświadamia im, że są Ludem Bożym i umożliwia składanie owych duchowych ofiar12, przez które Chrystus sam czyni nas wiecznym darem dla Ojca.13 Dzieje się to zwłaszcza wówczas, gdy kapłan „dzięki władzy świętej, jaką się cieszy … sprawuje w zastępstwie Chrystusa (in persona Christi) Ofiarę Eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu”, jak czytamy w przytoczonym powyżej tekście soborowym.14

Jest więc nasze kapłaństwo sakramentalne – kapłaństwem „hierarchicznym” i zarazem „służebnym”. Stanowi szczególne „ministerium” – jest „posługą” względem wspólnoty wierzących. Nie pochodzi jednakże od tej wspólnoty, z jej jak gdyby wezwania i „delegacji”. Jest darem dla tej wspólnoty, który pochodzi od samego Chrystusa, z pełni Jego własnego Kapłaństwa. Ta pełnia zaś objawia się w tym, że Chrystus uzdalniając wszystkich do składania duchowej ofiary, niektórych powołuje i uzdalnia do szafarstwa swojej własnej Ofiary sakramentalnej, Eucharystii, w składaniu której uczestniczą wszyscy wierni i w którą zostają włączone wszystkie duchowe ofiary Ludu Bożego.

Mając to na uwadze, widzimy dobrze, w jaki sposób nasze kapłaństwo jest hierarchiczne – czyli związane z władzą „kierowania i kształcenia ludu kapłańskiego”15 – a przez to samo właśnie „służebne”. Spełniamy tę służbę, poprzez którą sam Chrystus nieustannie „służy” Ojcu w dziele naszego zbawienia. Cała nasza kapłańska egzystencja jest – i powinna być – głęboko przeniknięta tą służbą, jeśli z pełnym pokryciem mamy sprawować Ofiarę Eucharystyczną in persona Christi.

Kapłaństwo domaga się szczególnej niepodzielności życia i służby. Ta właśnie niepodzielność stanowi najgłębiej o naszej kapłańskiej tożsamości. W niej wyraża się równocześnie nasza wielka godność – i proporcjonalna do tej godności „dyspozycyjność”: pokorna gotowość odbierania darów Ducha Świętego i obdarowywania innych owocami miłości i pokoju – obdarowywania ich tą pewnością wiary, z której płynie głębokie poczucie sensu ludzkiego bytowania oraz umiejętność wprowadzania ładu moralnego w życie osób i ludzkich środowisk.

Ponieważ kapłaństwo jest nam dane, abyśmy nieustannie służyli innym, jak to czynił Chrystus, nie można z niego rezygnować dlatego, że spotykamy się z trudnościami i koniecznością ofiary. Podobnie jak Apostołowie zostawiliśmy wszystko, aby pójść za Chrystusem16 i wytrwać przy Nim, także poprzez krzyż.

Na służbie Dobrego Pasterza

5. Kiedy to piszę, stają przed oczyma mojej duszy te rozległe – i jakże zróżnicowane – dziedziny życia ludzi, do których jesteście, Drodzy Bracia, posłani w Winnicy Pańskiej.17 A skoro winnica ta przyrównywana jest równocześnie do „owczarni”18, wraz z charakterem kapłańskim staje się Waszym udziałem w niej charyzmat duszpasterski: znamię szczególnego podobieństwa do Chrystusa – Dobrego Pasterza. Właśnie Wy w szczególny sposób nosicie na sobie to znamię. Bo chociaż troska o zbawienie drugich jest – i powinna być – na różny sposób udziałem każdego członka wielkiej wspólnoty Ludu Bożego, jest i powinna być udziałem naszych świeckich braci i sióstr, jak o tym tak szczodrze wypowiedział się Sobór Watykański II19, to jednak od Was, od Kapłanów, wszyscy oczekują tej troski i tego zaangażowania, bardziej i inaczej niż od kogokolwiek ze świeckich. Bardziej i inaczej właśnie dlatego, że Wasz udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa różni się od ich udziału istotą a nie stopniem tylko.20

Kapłaństwo zaś Jezusa Chrystusa jest pierwszym źródłem i nieustannym, niezmiennie skutecznym wyrazem tej troski o zbawienie, która pozwala nam patrzeć na Niego właśnie jako na Dobrego Pasterza. Czyż te słowa „dobry pasterz daje życie swoje za owce”21 nie odnoszą się właśnie do ofiary krzyża, do definitywnego aktu Chrystusowego kapłaństwa? Czyż one nie wskazują nam wszystkim, których przez Sakrament Święceń Chrystus Pan uczynił w szczególny sposób uczestnikami swego Kapłaństwa, drogi, jaką mamy również kroczyć? Czyż nie mówią one, że naszym powołaniem jest szczególna troska o zbawienie naszych bliźnich: że ta troska jest szczególną racją bytu naszego życia kapłańskiego, że ona właśnie nadaje mu sens – i tylko przez nią możemy też odnaleźć pełny sens naszego własnego życia, naszą doskonałość, naszą świętość? Mówi na ten temat na różnych miejscach Dekret Soborowy Optatam totius22.

Jednakże najlepiej staje się zrozumiałą ta sprawa w świetle słów samego naszego Mistrza, który mówi: „kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je”23. Tajemnicze słowa. Zdają się zawierać paradoks. Przestają być tajemnicze, jeśli staramy się je wprowadzać w życie. Wówczas też na miejsce paradoksu ujawnia się cała głęboka prostota ich sensu. Obyśmy wszyscy dostąpili takiej łaski w naszym życiu kapłańskim, w naszej gorliwej służbie.

„Ars est artium regimen animarum”24

6. Powierzona nam przez Chrystusa wraz z władzą kapłańską szczególna troska o zbawienie drugich, o prawdę, miłość i świętość całego Ludu Bożego, o duchową jedność Kościoła, realizuje się na różnych drogach. Różne też z pewnością są te drogi, na których wypełniacie, Drodzy Bracia, Wasze powołanie kapłańskie. Jedni w zwyczajnym duszpasterstwie parafialnym, inni na misjach, inni w kręgu szczególnych zadań związanych z nauczaniem, z kształceniem i wychowywaniem młodzieży, towarzyszące różnym środowiskom i organizacjom, uczestnicząc w zadaniach związanych z rozwojem życia społecznego, kulturalnego, jeszcze inni u boku cierpiących, chorych, opuszczonych, a czasem sami przykuci do łoża boleści. Różne są drogi, trudno je tutaj nawet wszystkie dokładnie i szczegółowo określić. Musi ich być wiele i muszą być różne – bo taka jest struktura życia ludzkiego, procesów społecznych, tradycji historycznych i dziedzictwa różnych kultur i cywilizacji. Jednakże przy całym swoim zróżnicowaniu, zawsze i wszędzie jesteście nosicielami swojego szczególnego Powołania: Łaski Chrystusa Wiecznego Kapłana i charyzmatu Dobrego Pasterza. O tym nie możecie nigdy zapominać. Od tego nie możecie nigdy odstępować. To wszędzie i zawsze, gdziekolwiek i jakkolwiek, musicie wcielać w życie. Na tym polega owa „ars artium”, do której powołał Was Pan Jezus. „Sztuką ponad sztuki jest rząd dusz” – napisał św. Grzegorz Wielki.

Więc mówię Wam, nawiązując do jego słów: starajcie się być „artystami” duszpasterstwa. Wielu takich było w dziejach Kościoła. Czyż trzeba ich wymieniać? Do każdego z nas przemawia czy św. Wincenty â Paulo, czy św. Jan z Avila lub św. Proboszcz z Ars, św. Jan Bosko, błog. Maksymilian Kolbe – czy tylu, tylu innych. Każdy z nich był na swój sposób inny, był dzieckiem swoich czasów – i był „dostosowany” do swoich czasów. Ale to „dostosowanie” u każdego oznaczało oryginalną, właśnie tym czasom potrzebną odpowiedź świętości i gorliwości. Nie ma też żadnej innej reguły dostosowania się w naszym życiu i działalności kapłańskiej do naszych czasów, do naszej współczesności. Z pewnością nie są takim dostosowaniem różne próby i projekty zeświecczenia życia kapłańskiego.

Szafarz i świadek

7. Życie kapłańskie jest zbudowane na fundamencie Sakramentu Kapłaństwa, który wyciska na naszej duszy niezatarte znamię charakteru. To znamię wyciśnięte w głębi naszej ludzkiej istoty ma swoją własną dynamikę „osobowościową”. Osobowość kapłańska musi być dla drugich wyraźnym i przejrzystym znakiem i drogowskazem. Toteż jest pierwszym warunkiem naszej pasterskiej posługi. Ludzie, spośród których jesteśmy wzięci i dla których jesteśmy ustanowieni25 chcą nade wszystko znajdować w nas taki znak i taki drogowskaz. I mają do tego prawo. Może nam się czasem wydawać, że tego nie chcą. Że chcą, abyśmy byli we wszystkim „tacy sami”. Czasem wręcz zdaje się, że tego od nas się domagają. Tutaj wszakże potrzebny jest głęboki „zmysł wiary” oraz „dar rozeznania”. Bardzo łatwo bowiem ulec pozorom i paść ofiarą zasadniczego złudzenia. Ci, którzy domagają się zeświecczenia życia kapłańskiego, którzy dają poklask różnym jego przejawom, opuszczą nas z całą pewnością wówczas, gdy już ulegniemy pokusie. Wówczas przestaniemy być potrzebni i popularni. Epoka nasza cechuje się różnymi formami „manipulacji”, „instrumentalizowania” człowieka. Nie możemy ulec żadnej z nich.26 Ostatecznie zawsze potrzebny ludziom okaże się tylko kapłan świadomy pełnego sensu swego kapłaństwa: kapłan, który głęboko wierzy, który odważnie wyznaje, który żarliwie się modli, który z całym przekonaniem naucza, który służy, który wdraża w swe życie program ośmiu błogosławieństw, który umie bezinteresownie miłować, który jest bliski wszystkim – a w szczególności najbardziej potrzebującym.

Nasza praca duszpasterska domaga się tego, abyśmy byli blisko ludzi i wszystkich ludzkich spraw – czy to będą sprawy osobiste, czy rodzinne, czy społeczne – ale byśmy byli blisko tych wszystkich spraw „po kapłańsku”. Wtedy tylko – w kręgu tych wszystkich spraw – jesteśmy sobą. Kiedy zaś naprawdę służymy owym ludzkim – nieraz bardzo trudnym – sprawom, wtedy jesteśmy sobą: wierni swojemu własnemu powołaniu. Musimy z całą przenikliwością szukać razem z wszystkimi ludźmi tej prawdy i tej sprawiedliwości, której właściwy i ostateczny wymiar znajdujemy nie gdzie indziej, ale tylko w Ewangelii – owszem, w samym Chrystusie. Naszym zadaniem jest służyć prawdzie i sprawiedliwości w wymiarach ludzkiej „doczesności”, ale zawsze w tej perspektywie, która jest ostateczna: która jest perspektywą zbawienia wiecznego. Zależy ono od doczesnych osiągnięć ducha ludzkiego w dziedzinie poznania i moralności, jak to wspaniale przypomina Sobór Watykański II27, ale się z nią nie utożsamia. Przerasta ją: „ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało… jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”28. I ludzie – nasi bracia w wierze, a nawet niewierzący – oczekują od nas, że tę perspektywę potrafimy im zawsze ukazać, że będziemy jej autentycznymi świadkami, że będziemy szafarzami łaski, że będziemy sługami Słowa Bożego. Że będziemy mężami modlitwy.

Są i tacy wśród nas, którzy przede wszystkim związali swoje powołanie kapłańskie z intensywnym życiem modlitwy i pokuty w klauzurach zakonnych. Niech pamiętają, że ich służba kapłańska w tej formie jest również – i to szczególnie – „przyporządkowana” jednej wielkiej trosce Dobrego Pasterza, która jest troską o zbawienie każdego człowieka.

O tym musimy pamiętać wszyscy. Nikomu z nas nie wolno zasłużyć na nazwę „najemnika” – tego, „którego owce nie są własnością”, tego, który „opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza”. Najemnik zaś ucieka, bo „jest najemnikiem i nie troszczy się o owce”29. Troską zaś dobrego pasterza jest, aby „miały życie i miały je w obfitości”30, aby nikt z nich nie zginął31, ale miał żywot wieczny. Trzeba, ażeby ta troska głęboko przenikała nasze dusze. Ażebyśmy nią żyli. Aby ona nadawała szczególny kształt naszej osobowości. Aby była podstawą naszej tożsamości kapłańskiej.

Znaczenie celibatu

8. Pozwólcie, że dotknę w tym miejscu sprawy celibatu kapłańskiego. Dotykam jej zwięźle, ponieważ została ona już głęboko i wszechstronnie rozważona w czasie Soboru, następnie w Encyklice Sacerdotalis caelibatus, a także podczas zwyczajnej sesji Synodu Biskupów w 1971 r. Refleksja ta okazała się potrzebna, ażeby sprawę ująć jeszcze dojrzalej, aby jeszcze głębiej uzasadnić sens tej decyzji, którą Kościół nasz podjął od tylu stuleci, której starał się być wierny i nadal tej wierności pragnie dochować. Doniosłość zaś sprawy jest tak wielka, jej związek z wymową samej Ewangelii tak ścisły, że nie możemy tutaj myśleć innymi kategoriami, niż tymi, którymi myślał Sobór i Synod Biskupów – tymi, w których wypowiedział się wielki Papież Paweł VI. Możemy tylko starać się coraz głębiej ją rozumieć i coraz dojrzalej wprowadzać w życie, uwalniając się zarówno od różnych pomówień, pod obstrzałem których znajdował się zawsze i dzisiaj również się znajduje celibat kapłański, jak też od różnych interpretacji, które odwołują się do kryteriów obcych Ewangelii, Tradycji i Nauczaniu Kościoła. Dodajmy, że ścisłość i adekwatność „antropologiczna” owych kryteriów też bywa bardzo wątpliwa i względna.

Nie możemy zresztą tak bardzo się dziwić tym wszystkim zastrzeżeniom czy też pomówieniom, które w okresie posoborowym przybrały na sile, choć dziś zdają się tu i ówdzie przycichać. Czyż Pan Jezus, kiedy przedstawił swoim uczniom sprawę „bezżenności dla królestwa niebieskiego”, nie dodał owych znamiennych słów: „kto może pojąć, niech pojmuje”?32 Kościół łaciński chciał i nadal chce, ażeby owa bezżenność dla królestwa niebieskiego była udziałem tych wszystkich, którzy przyjmują Sakrament Kapłaństwa, nawiązując w tym do wzoru samego Chrystusa Pana, do nauczania Apostołów i całej sobie właściwej tradycji. Tradycja ta łączy się z poszanowaniem odmiennej tradycji innych Kościołów. Jest ona natomiast przymiotem, właściwością i dziedzictwem Kościoła katolickiego łacińskiego, której on wiele zawdzięcza i w której jest zdecydowany trwać nadal mimo wszystkich trudności, na jakie ta wierność może być narażona. Również mimo różnych przejawów słabości i załamań poszczególnych kapłanów. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że przechowujemy ten skarb w naczyniach glinianych33, równocześnie jednak doskonale wiemy, że to jest „skarb”.

Dlaczego – skarb? Czy chcemy przez to poniżyć małżeństwo i powołanie do życia rodzinnego? Czy ulegamy jakiejś manichejskiej pogardzie dla ciała ludzkiego i jego spraw? Czy chcemy w jakikolwiek sposób zdeprecjonować tę miłość, która prowadzi mężczyznę i kobietę do małżeństwa i małżeńskiej „jedności ciała”?34] Jakże byśmy mogli myśleć i sądzić w ten sposób, skoro wiemy – wierzymy i głosimy za św. Pawłem – że małżeństwo jest tajemnicą wielką „w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła”.35 Żaden z tych motywów, które czasem usiłuje się nam „wmówić”, nie odpowiada prawdzie, jaką Kościół głosi i jaką stara się wprowadzać w życie poprzez celibat, przez życie bezżenne, do jakiego zobowiązują się kapłani przed święceniami. Motyw natomiast istotny, właściwy i adekwatny zawiera się w tej prawdzie, jaką wypowiedział Chrystus, mówiąc o „bezżenności dla królestwa niebieskiego” i jaką głosił św. Paweł, pisząc, że każdy w Kościele ma swój własny dar.36 Jest to „dar Ducha”. Podobny – choć inny – dar zawiera się w powołaniu do prawdziwej i wiernej miłości małżeńskiej, skierowanej ku rodzicielstwu co do ciała na miarę wielkości Sakramentu Małżeństwa. Wiadomo, jak podstawowy to dar dla budowania wielkiej wspólnoty Kościoła – Ludu Bożego. Jeśli jednak wspólnota ta ma w pełni odpowiedzieć swojemu powołaniu w Jezusie Chrystusie – trzeba, aby urzeczywistniał się w niej we właściwej proporcji również tamten dar – dar „bezżenności dla królestwa niebieskiego”37.

Dlaczego Kościół katolicki łaciński wiąże ten dar nie tylko z życiem osób, które przyjmują ścisły program rad ewangelicznych w instytucjach zakonnych – ale również z powołaniem do kapłaństwa hierarchicznego i służebnego zarazem? Dlatego, że „bezżenność dla Królestwa” czyli celibat ma nie tylko wymowę znaku eschatologicznego, ale również doniosłe znaczenie społeczne w życiu i posługiwaniu Ludowi Bożemu. Poprzez swój celibat kapłan staje się w inny sposób „człowiekiem dla drugich” niż każdy mężczyzna, który wiążąc się w jedności małżeńskiej z kobietą, staje się również jako mąż i ojciec „człowiekiem dla drugich” w zasięgu swojej tylko rodziny: dla swej małżonki, a z nią razem dla dzieci, którym daje życie. Kapłan, rezygnując z tego rodzicielstwa, które jest udziałem małżonków, szuka w tym innego ojcostwa, a poniekąd nawet macierzyństwa, jeśli pamiętamy na słowa Apostoła o dzieciach, które bolejąc rodzi.38 Są to dzieci jego ducha, ludzie powierzeni jego trosce przez Dobrego Pasterza, tych ludzi jest wielu. Więcej niż może ogarnąć zwyczajna ludzka rodzina. Powołanie duszpasterskie kapłanów jest rozległe, Sobór uczy, że jest uniwersalne: zwrócone do całego Kościoła39, jest więc zarazem misyjne. Z reguły jest ono związane ze służbą określonej wspólnocie Ludu Bożego, w której każdy czeka na pamięć, na troskę, na miłość. Serce kapłana, aby było gotowe do takiej służby, do takiej troski – i do takiej miłości – musi być wolne. Celibat jest znakiem wolności, która służy. W tym znaku kapłaństwo hierarchiczne czyli „służebne” jest właśnie – według tradycji naszego Kościoła – jak najściślej „podporządkowane” do powszechnego kapłaństwa wiernych.

Próba i odpowiedzialność

9. Na nieporozumieniu – jeśli nie na złej woli – polega rozpowszechniona często opinia, że celibat kapłański w Kościele katolickim jest po prostu instytucją w sposób „prawniczy” narzuconą tym, którzy przyjmują Sakrament Kapłaństwa. Wszyscy wiemy, że tak nie jest. Każdy chrześcijanin przyjmujący Sakrament Kapłaństwa zobowiązuje się do bezżenności w sposób świadomy i dobrowolny, po wieloletnim przygotowaniu i głębokim namyśle, rzetelnej modlitwie. Decyduje się na życie w celibacie wówczas, gdy nabierze gruntownego przeświadczenia, że Chrystus udziela mu tego „daru” dla dobra Kościoła i posługi bliźnim. I wtedy dopiero zobowiązuje się do jego zachowania przez całe życie. Oczywiście, że taka decyzja zobowiązuje nie tylko mocą prawa ustanowionego przez Kościół, ale mocą jak najbardziej osobowej odpowiedzialności. Chodzi tutaj o dotrzymanie słowa danego Chrystusowi i Kościołowi. Dotrzymanie słowa jest równocześnie obowiązkiem i sprawdzianem wewnętrznej dojrzałości kapłana. Jest wyrazem jego osobowej godności. To wszystko nabiera specjalnej wyrazistości wówczas, gdy dotrzymanie słowa danego Chrystusowi w świadomym i dobrowolnym zobowiązaniu się do celibatu na całe życie natrafia na trudności, gdy jest poddane próbie, gdy zostaje narażone na pokusę, co wszystko przecież nie omija kapłana, podobnie jak nie omija każdego innego człowieka i chrześcijanina. Wówczas każdy musi szukać oparcia w tym żarliwszej modlitwie. Musi z jej pomocą znajdować w sobie taką postawę pokory i szczerości wobec Boga i własnego sumienia, która właśnie jest źródłem siły do podtrzymania tego, co się chwieje. Wtedy też rodzi się ufność podobna do tej, jaką św. Paweł wyraził w słowach: „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”40. Są to prawdy znane z doświadczenia tylu kapłanów i wypróbowane życiem. Przyjmowanie ich stanowi podstawę owej wierności słowu danemu Chrystusowi i Kościołowi, która jest także sprawdzianem autentycznej wierności sobie, swojemu sumieniu, swojemu człowieczeństwu, swojej godności. O tym trzeba myśleć nade wszystko w momentach kryzysów, a nie sięgać do dyspensy rozumianej jako „zabieg administracyjny” tak, jak gdyby tutaj nie chodziło przede wszystkim o głęboką sprawę sumienia oraz o próbę człowieczeństwa. Bóg ma prawo do takiej próby w stosunku do każdego z nas, życie ziemskie bowiem jest dla każdego człowieka czasem próby. Równocześnie jednak Bóg chce, abyśmy z tych prób wychodzili zwycięsko. I dopomaga nam w tym.

Może nie bez racji będzie dodać w tym miejscu, że wierność małżeńska ze ślubów sakramentalnych, rodzi w swojej dziedzinie analogiczne zobowiązanie, że bywa nieraz terenem podobnych prób doświadczeń dla mężów i żon – i że tak samo w ogniu tych prób sprawdza się wartość ich miłości. Miłość bowiem w każdym wymiarze jest nie tylko wezwaniem ale także zadaniem. Dodajmy więc na koniec, że nasi bracia i siostry żyjący w małżeństwie mają prawo oczekiwać od nas, kapłanów i duszpasterzy, dobrego przykładu i świadectwa dozgonnej wierności powołaniu, które my wybieramy poprzez Sakrament Kapłaństwa, tak jak oni przez Sakrament Małżeństwa. Również i w tym zakresie i w tym znaczeniu musimy rozumieć nasze kapłaństwo „służebne” jako „przyporządkowanie” do powszechnego kapłaństwa wszystkich wiernych, świeckich, właśnie tych, którzy żyją w małżeństwie i zakładają rodziny. W ten sposób służymy „budowaniu Ciała Chrystusowego”.41 W przeciwnym razie je ranimy, osłabiamy jego duchową spoistość. Z tym też „budowaniem Ciała Chrystusowego” jest najściślej związany autentyczny rozwój ludzkiej osobowości każdego chrześcijanina – również każdego kapłana – który dokonuje się wedle miary daru Chrystusowego. Natomiast dezorganizowanie duchowego organizmu Kościoła z pewnością nie sprzyja rozwojowi ludzkiej osobowości ani też nie jest jej sprawdzianem.

Co dzień trzeba się nawracać

10. „Cóż więc mamy czynić?”42 – zdajecie się pytać, Drodzy Bracia, podobnie jak tyle razy uczniowie i słuchacze zapytywali samego Chrystusa Pana.

Co ma czynić Kościół, gdy zdaje się brakować kapłanów, gdy ten brak jest odczuwalny w niektórych zwłaszcza krajach i regionach świata? W jaki sposób mamy odpowiedzieć rozległym potrzebom ewangelizacji, jak zaspokoić pragnienie Słowa i Ciała Pańskiego? Kościół, który decyduje się na zachowanie przez kapłanów bezżenności dla królestwa Bożego jako szczególnego daru, przez to samo wyznaje wiarę i wyraża nadzieję wobec swego Nuczyciela, Mistrza, Odkupiciela i Oblubieńca – a zarazem wobec Tego, który jest „Panem żniwa” i „Dawcą daru”43, bo „wszelki dar doskonały zstępuje z góry od Ojca świateł”44. Tej wiary i tego zawierzenia nie możemy osłabiać naszym ludzkim powątpiewaniem czy małodusznością.

I dlatego też musimy wszyscy codziennie się nawracać. Wiemy, że jest to podstawowe wymaganie Ewangelii skierowane do wszystkich ludzi.45 O ileż bardziej musimy je przyjmować jako skierowane do nas. Jeśli mamy innym pomagać do nawrócenia, musimy sami stale je podejmować w naszym życiu. Nawracać się – to znaczy powracać do samej Łaski naszego powołania, rozważać bezmiar dobroci i miłości Chrystusa, który zwrócił się do każdego z nas po imieniu i powiedział: „pójdź za Mną”. Nawracać się – to znaczy stale „wyliczać się” wobec Pana naszych serc z naszej służby – wszak jesteśmy sługami Chrystusa i szafarzami tajemnic Bożych46 – z naszej gorliwości, z naszej wierności. A także z naszych zaniedbań, grzechów, małoduszności, braku wiary i nadziei, z myślenia „po ludzku” tylko a nie „po Bożemu”. Pamiętajmy, jak Chrystus skarcił o to samego Piotra47. Nawracać się – to znaczy szukać wciąż na nowo przebaczenia i mocy Bożej w Sakramencie Pojednania, rozpoczynać wciąż od nowa i w ten sposób co dzień dalej postępować, przezwyciężać, zdobywać, dawać w radości, „albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg”48.

Nawracać się – to znaczy zawsze się modlić i nie ustawać.49 Modlitwa – to poniekąd pierwszy i ostatni warunek nawrócenia, postępu, świętości. Może za wiele w ostatnich czasach – przynajmniej w niektórych środowiskach – dyskutowano o kapłaństwie, o „tożsamości” kapłan, o jego znaczeniu w świecie współczesnym, itp., a za mało się modlono. Za mało starano się poprzez modlitwę wcielać w życie samo kapłaństwo, urzeczywistniać jego autentyczny dynamizm ewangeliczny, potwierdzać kapłańską tożsamość. Modlitwa wyznacza istotny styl życia kapłańskiego.

Bez niej ów styl się wypacza. Modlitwa pomaga nam stale odnajdywać to światło, które nas prowadziło od początku powołania kapłańskiego i stale prowadzi, choć czasem zdaje się ginąć w mroku. Modlitwa pozwala nam stale się nawracać, trwać w stanie nieustannego dążenia do Boga, które jest nieodzowne, jeśli mamy innych do Niego prowadzić. Modlitwa pomaga nam wierzyć, ufać i miłować nawet wówczas, gdy nasza ludzka słabość nam w tym przeszkadza.

Modlitwa pozwala nam też odnajdywać stale rozmiary tego Królestwa, o którego nadejście prosimy co dzień powtarzając słowa, których nauczył nas Pan Jezus. Widzimy wówczas, jakie jest nasze miejsce w realizacji tej prośby: „przyjdź Królestwo Twoje”. Widzimy, jak bardzo jesteśmy dla niej potrzebni. I może wówczas, kiedy się modlimy – lepiej dostrzeżemy owe rozległe „pola, jak bieleją na żniwo”50, i odczujemy, jaką wymowę mają słowa Chrystusa na ten widok wypowiedziane: „proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”51.

Z modlitwą musimy łączyć stałą pracę nad sobę: formatio permanens. Jak trafnie przypomina Dokument wydany na ten temat przez Świętą Kongregację ds. Duchowieństwa52, winna to być formacja zarówno wewnętrzna, zmierzająca do pogłębienia życia duchowego kapłana, jak też duszpasterska i intelektualna (filozoficzna i teologiczna) zarazem. Jeśli bowiem nasze pasterzowanie, przepowiadanie i całość kapłańskiej posługi zależą od głębi naszego życia wewnętrznego, to równocześnie musi ono znajdować oparcie w wytrwałym studium. Nie wystarczy poprzestać na tym, czego nauczyliśmy się kiedyś w okresie seminarium, nawet jeśli były to zarazem studia akademickie, do czego wytrwale dąży Święta Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego. Trzeba ten proces wykształcenia przedłużyć na całe życie, zwłaszcza w czasach dzisiejszych, które znamionuje – przynajmniej w wielu regionach świata – powszechny rozwój oświaty i wykształcenia. Wobec ludzi, którzy korzystają z dobrodziejstw tego rozwoju, musimy być proporcjonalnie kwalifikowanymi świadkami Jezusa Chrystusa. Musimy wobec nich jako nauczyciele wiary i moralności skutecznie i przekonywująco zdać sprawę z tej nadziei, która nas ożywia.53 To także należy do tego procesu codziennego nawracania się do miłości poprzez prawdę.

O Drodzy Bracia! Wy, którzy znosicie „ciężar dnia i spiekoty”54, którzy trwacie przy pługu nie oglądając się wstecz55, a może bardziej jeszcze Wy, którzy wątpicie w sens swojego powołania, w znaczenie swojej służby!

Pomyślcie o tych miejscach, na których ludzie tak bardzo oczekują kapłana, gdzie latami całymi odczuwając jego brak, nie przestają pragnąć jego obecności. I bywa czasem tak, że zbierają się w opuszczonej świątyni i kładą na ołtarzu pozostałą jeszcze kapłańską stułę, i odmawiają wszystkie modlitwy liturgii mszalnej, a przed przeistoczeniem zapada głęboka cisza, może tylko przerywana płaczem… tak bardzo pragną usłyszeć te słowa, które tylko kapłańskie usta mogą skutecznie wypowiedzieć, tak bardzo pragną tej eucharystycznej Komunii, która tylko przez posługę kapłana może stać się ich udziałem, i tak bardzo pragną usłyszeć Boskie słowa przebaczenia: i ja odpuszczam tobie grzechy! Tak bardzo przeżywają obecność nieobecnego wśród nich… kapłana! Takich miejsc nie brak na świecie. Więc jeżeli ktoś z Was wątpi w sens swojego kapłaństwa, jeśli sądzi, że jest „społecznie nieużyteczny” czy też niepotrzebny, niech o tym pomyśli!

Trzeba nam codziennie się nawracać – codziennie odnajdywać na nowo dar otrzymany od samego Chrystusa w Sakramencie Święceń, wczuwając się w zbawczą misję Kościoła i rozmyślając o ogromnym znaczeniu naszego powołania na tle tej misji.

Matka kapłanów

11. Polecam Was Wszystkich, Drodzy Bracia, u początku mego posługiwania Matce Chrystusa, która na sposób szczególny jest naszą Matką: Matką Kapłanów. Wszak to na tego umiłowanego Ucznia, który jako jeden z Dwunastu usłyszał w Wieczerniku polecenie: „to czyńcie na moją pamiątkę”56 wskazał Chrystus z wysokości krzyża, mówiąc do swej Matki: „oto syn twój”57. Człowiek, który w Wielki Czwartek otrzymał władzę sprawowania Eucharystii, został w tych słowach konającego na krzyżu Odkupiciela oddany Jego własnej Matce za syna. Mamy więc my wszyscy, którzy otrzymujemy tę samą władzę poprzez święcenia kapłańskie, niejako pierwsze prawo do tego, aby widzieć w Niej naszą Matkę. Pragnę więc, abyście Wszyscy ze mną razem w Maryi dostrzegli Matkę tego Kapłaństwa, które mamy od Chrystusa. I pragnę, abyście to swoje kapłaństwo Jej w szczególny sposób zawierzyli. Pozwólcie, że ja czynię to od siebie, zawierzając Matce Chrystusa każdego z Was – każdego bez wyjątku – w sposób uroczysty i zarazem zwyczajny, codzienny. I równocześnie proszę, ażeby każdy z Was, Drodzy Bracia, uczynił to od siebie – tak jak mu dyktuje własne serce, zwłaszcza miłość do Chrystusa-Kapłana, a zarazem też własna słabość, która idzie w parze z pragnieniem służby i z pragnieniem świętości. O to proszę.

Kościół współczesny mówi o sobie najwięcej w Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium. Tam też, w ostatnim rozdziale wyznaje, że wpatruje się w Maryję – Matkę Chrystusa – ponieważ sam siebie również matką nazywa i matką być pragnie, rodząc dla Boga ludzi do nowego życia.58 O Drodzy Bracia! Jakże blisko tej Bożej sprawy Wy właśnie stoicie. Jak bardzo ona jest wpisana w Wasze powołanie, posługiwanie, posłannictwo. I dlatego też wśród całego Ludu Bożego, który patrzy na Bogurodzicę z tak przeogromną miłością i nadzieją – Wy musicie patrzeć na Nią z nadzieją i miłością wyjątkową. Wszak macie głosić Chrystusa, który jest Jej Synem. Któż lepiej Wam przekaże prawdę o Nim, jak nie Matka? Macie karmić Chrystusem ludzkie serca. Któż Wam pełniej uświadomi, co czynicie, jak nie Ta, która sama Go karmiła? Ave verum Corpus natum de Maria Virgine! Jest w naszym służebnym kapłaństwie zdumiewający i przejmujący wymiar bliskości wobec Matki Chrystusa. Starajmy się żyć w tym wymiarze. Jeśli wolno odwołać się tu także do własnego doświadczenia, to powiem, że – pisząc to – do niego nade wszystko się odwołuję.

A przekazując Wam to wszystko u początku mego posługiwania Kościołowi powszechnemu, nie przestaję prosić Boga, aby napełnił Was, Kapłanów Jezusa Chrystusa, wszelkim swoim błogosławieństwem i łaską. Na znak czego z serca Wam błogosławię w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Przyjmijcie to błogosławieństwo, przyjmijcie słowa nowego następcy Piotra, któremu Pan polecił, aby „nawróciwszy się, utwierdzał braci swoich”59 – i nie przestawajcie modlić się za mnie wraz z całym Kościołem, abym odpowiedział temu wezwaniu miłości, które Pan uczynił podstawą Piotrowego posłannictwa, gdy rzekł do niego: „Paś owce moje”.60

W Rzymie, dnia 8 kwietnia 1979 r., w drugą Niedzielę Pasyjną czyli Palmową, w pierwszym roku Pontyfikatu.

Jan Paweł II

Góra


Przypisy

1 Por. Mt 20,12.

2 Por. J 21,15 nn.

3 Vobis enim sum episcopus, vobiscum sum Christianus: Serm. 340, 1: PL 38, 1483.

4 Por. I, art. 5.

5 Ep. ad Magnesios, VI, 1: Patres Apostolici I, ed. Funk, p. 235.

6 Por. Rz 5,5; 1 Kor 12,31; 13.

7 Hbr 5,1.

8 SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 10: AAS 57 (1965) 14 n.

9 Hbr 5,1.

10 Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 10.

11 Por. Ef 4,11 n.

12 Por. 1 P 2,5.

13 Por. 1 P 3,18.

14 Por. Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 10.

15 Tamże.

16 Por. Mt 19,27.

17 Por. Mt 20,1-16.

18 Por. J 10,1-16.

19 Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 9 – 17: AAS 57 (1965) 12 – 21.

20 Por. tamże, nr 10.

21 J 10,11.

22 Por. SOBÓR WAT. II, Dekr. o formacji kapłańskiej, Optatam totius, nr 8 – 11; 19 n.: AAS 58 (1966) 718 – 721, 725 n.

23 Mk 8,35.

24 ŚW. GRZEGORZ W., Regula pastoralis, I, 1: PL 77, 14.

25 Por. Hbr 5,1.

26 „Nie myślmy, że przysłużymy się Ewangelii, jeśli „rozpuścimy” nasz kapłański charakter w przesadnym interesowaniu się problematyką doczesności, jeśli usiłujemy zeświecczyć nasz sposób życia i postępowania, jeśli zatrzemy nawet zewnętrzne przejawy naszego powołania kapłańskiego. Musimy zachować poczucie naszego wyjątkowego powołania i ta „wyjątkowość” powinna wyrażać się choćby w naszym stroju. Nie wstydźmy się tego. Tak, żyjemy w świecie, ale nie jesteśmy ze świata!”, JAN PAWEŁ II, Przemówienie do kleru rzymskiego (9 listopada 1978 r.), nr 3: L’Osservatore Romano (10 listopada 1978 r.), 2.

27 Por. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, nr 38 n.; 42: AAS 58 (1966) 1055 n., 1060 n.

28 1 Kor 2, 9.

29 J 10,12 n.

30 J 10,10.

31 Por. J 17,12.

32 Mt 19,12.

33 Por. 2 Kor 4,7.

34 Rdz 2,24; Mt 19,6.

35 Por. Ef 5,32.

36 Por. 1 Kor 7,7.

37 Mt 19,12.

38 Por. Ga 4,19; 1 Kor 4,15.

39 Por. SOBÓR WAT. II, Dekr. o posłudze i życiu kapłanów, Presbyterorum ordinis, nr 3.6.10.12: AAS (1966) 993 n., 999 n., 1007 n., 1009 nn.

40 Flp 4,13.

41 Por. Ef 4,12.

42 Łk 3,10.

43 Por. Mt 9,38; 1 Kor 7,7.

44 Jk 1,17.

45 Por. Mt 4,17; Mk 1,15.

46 Por. 1 Kor 4,1.

47 Por. Mt 16,23.

48 2 Kor 9, 7.

49 Por. Łk 18,1.

50 J 4,35.

51 Mt 9,38.

52 Por. Lett. circolare: AAS 62 (1970) 123 n.

53 Por. 1 P 3,15.

54 Mt 20,12.

55 Por. Łk 9,62.

56 Łk 22,19.

57 J 19,26.

58 Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, rozdział VIII: AAS 57 (1965) 58 – 67.

59 Por. Łk 22,32.

60 J 21,16.


Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.