List do kapłanów na Wielki Czwartek 1985
Rok: 1985
Autor: Jan Paweł II (od 1978)
Jan Paweł II
List do kapłanów na Wielki Czwartek 1985
Młodzież w pracy duszpasterskiej kapłanów
Drodzy Bracia Kapłani!
1. W Liturgii Wielkiego Czwartku łączymy się w sposób szczególny z Chrystusem, który jest odwiecznym i nieustającym Źródłem naszego kapłaństwa w Kościele. On sam jeden jest kapłanem swej własnej Ofiary – i On też jest niewysłowioną Żertwą (Hostią) swojego kapłaństwa w Ofierze Golgoty.
Równocześnie tenże sam Chrystus, w czasie Ostatniej Wieczerzy, tę swoją własną Ofiarę – Ofiarę Nowego i Wiecznego Przymierza – pozostawia Kościołowi jako Eucharystię: Sakrament swego Ciała i Krwi pod postaciami chleba i wina „wedle obrządku Melchizedeka”1.
Kiedy mówi do Apostołów: „to czyńcie na moją pamiątkę!”2, ustanawia w Kościele szafarzy tego Sakramentu, w którym po wszystkie czasy ma trwać, odnawiać się i urzeczywistniać Ofiara złożona przez Niego dla Odkupienia świata, i szafarzom tym poleca działać – mocą sakramentalnego kapłaństwa – w swoim zastępstwie: in persona Christi.
To wszystko, na drodze apostolskiej sukcesji, stało się, drodzy Bracia, naszym udziałem w Kościele. Wielki Czwartek jest rokrocznie dniem narodzin Eucharystii, a równocześnie dniem narodzin naszego kapłaństwa, które jest przede wszystkim służebne, a zarazem hierarchiczne. Jest służebne – gdyż jego mocą spełniamy w Kościele tę posługę, którą tylko kapłanom dane jest spełniać, przede wszystkim posługę Eucharystii. Jest równocześnie hierarchiczne – gdyż służba ta pozwala nam służąc duchowo przewodniczyć poszczególnym wspólnotom Ludu Bożego w jedności z biskupami, którzy po Apostołach dziedziczą władzę i charyzmat pasterski w Kościele.
2. W uroczystym dniu Wielkiego Czwartku wspólnota Kapłańska – czyli presbyterium – każdego Kościoła, poczynając od tego Kościoła, który jest w Rzymie, daje szczególny wyraz swej jedności w Chrystusowym kapłaństwie. W tym też dniu zwracam się – już nie po raz pierwszy – w kolegialnym przymierzu z moimi Braćmi w biskupstwie – do Was, którzy jesteście moimi i naszymi, na każdym miejscu ziemi, w każdym narodzie i ludzie, języku i kulturze – Braćmi w kapłaństwie służebnym Chrystusa. Jak już raz Wam napisałem, nawiązując do św. Augustyna – vobis sum episcopus, równocześnie zaś vobiscum sum sacerdos3. W uroczystym dniu Wielkiego Czwartku wraz z Wami wszystkimi, drodzy Bracia, odnawiam – tak jak i wszyscy biskupi w swych Kościołach – z najgłębszą pokorą i wdzięcznością świadomość i rzeczywistość Daru, jaki poprzez święcenia kapłańskie stał się naszym udziałem – udziałem każdego i wszystkich w presbyterium Kościoła powszechnego.4
Uczucie pokornej wdzięczności ma nas z roku na rok coraz lepiej przygotowywać do pomnożenia tego talentu, jakim obdarzył nas Pan w dniu swego odejścia – abyśmy mogli stanąć wobec Niego w dniu ponownego Przyjścia, my, do których powiedział: „Już was nie nazywam sługami […] ale nazwałem was przyjaciółmi […] Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał”5.
3. Nawiązując do tych słów naszego Mistrza, które zawierają w sobie najwspanialsze zarazem życzenia na dzień narodzin naszego kapłaństwa – pragnę w tym wielkoczwartkowym Liście dotknąć jednej ze spraw, która z natury rzeczy leży na drodze naszego kapłańskiego powołania i zarazem apostolskiego posłannictwa.
O tej sprawie mówi obszerniej List do Młodych, który przesyłam Wam w załączeniu do tego dorocznego Listu na Wielki Czwartek. Rok bieżący 1985 jest z inicjatywy Organizacji Narodów Zjednoczonych obchodzony w całym świecie jako Międzynarodowy Rok Młodzieży. Wydało mi się, że inicjatywa ta nie może pozostać na marginesie Kościoła, podobnie jak nie pozostały na marginesie inne szlachetne inicjatywy o charakterze międzynarodowym, jak np. inicjatywa roku osób starych czy też roku osób upośledzonych, i inne. We wszystkich tych inicjatywach Kościół nie powinien i nie może pozostać na marginesie z tej zasadniczej racji, że znajdują się one w samym centrum jego posłannictwa i posługi dla budowania i wzrostu wspólnoty wierzących, jak o tym świadczy Konstytucja dogmatyczna Soboru Watykańskiego II, Lumen gentium. Na swój sposób każda z tych inicjatyw potwierdza też prawdę obecności Kościoła w świecie współczesnym, czemu magistralny wyraz dał ostatni Sobór w Konstytucji pastoralnej Gaudium et spes.
I dlatego też pragnę w tegorocznym Liście na Wielki Czwartek wypowiedzieć niektóre myśli na temat młodzieży w pracy duszpasterskiej kapłanów oraz w całym apostolacie właściwym dla naszego powołania.
4. Wzorem najdoskonalszym jest tutaj sam Jezus Chrystus. Jego rozmowa z młodzieńcem, którą znajdujemy w zapisie wszystkich trzech Ewangelii synoptycznych6, stanowi niewyczerpane źródło refleksji na ten temat. Do tego źródła odwołuję się nade wszystko w samym tegorocznym Liście do Młodych – równocześnie wypada też z niego przede wszystkim skorzystać, gdy myślimy o naszym kapłańskim i duszpasterskim zaangażowaniu w stosunku do młodych. Jezus Chrystus musi tutaj pozostawać dla nas pierwszym i podstawowym źródłem inspiracji.
Zapis ewangeliczny wskazuje na to, że młody człowiek miał łatwy przystęp do Jezusa. Mistrz i Nauczyciel z Nazaretu był w jego odczuciu kimś, do kogo może się zwrócić z zaufaniem – kimś, komu może powierzyć swe zasadnicze pytania – kimś, od kogo może oczekiwać prawdziwej odpowiedzi. Jest to równocześnie dla nas wskazanie istotnej wagi. Każdy z nas winien odznaczać się podobną jak Chrystus przystępnością niech młodzi nie znajdują trudności w zbliżeniu się do kapłana, owszem, niech czują tę otwartość, tę życzliwość i gotowość w wychodzeniu naprzeciw spraw, jakie ich nurtują. Nawet kiedy bywają z usposobienia nieco skryci czy zamknięci w sobie, niech postępowanie kapłana ułatwi im przezwyciężenie płynących stąd oporów. Na różnych zresztą drogach nawiązuje się i kształtuje to obcowanie, które w całości można określić jako dialog zbawienia. Duszpasterze młodzieży sami mogliby wiele powiedzieć na ten temat – pragnę więc odwołać się tutaj po prostu do ich doświadczenia. Szczególną wagę posiada oczywiście doświadczenie świętych, a wiadomo, że nie brak wśród pokoleń kapłańskich takich „świętych młodzieńców”.
Przystępność kapłana wobec młodych oznacza nie tylko samą łatwość obcowania z nimi w świątyni i poza świątynią, wszędzie tam, gdzie młodzi sami ciągną zgodnie ze zdrową właściwością swego wieku (mam na myśli np. turystykę, sport, ale także całą sferę zainteresowań kulturalnych). Przystępność – ta, której wzór daje nam Chrystus – polega na czymś więcej. Kapłan, nie tylko przez swoje przygotowanie do posługi, ale także przez kompetencję nabytą w dziedzinie nauk pedagogicznych, musi wzbudzać zaufanie u młodzieży jako powiernik spraw o charakterze zasadniczym, pytań z zakresu życia duchowego, pytań sumienia. Młody człowiek, który zbliża się do Jezusa z Nazaretu, pyta wprost: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”7 To samo pytanie może być postawione w różny sposób – nie zawsze tak bezpośrednio i wprost, czasem, owszem najczęściej, w sposób pośredni i pozornie odległy. Jednakże pytanie zanotowane w Ewangelii wytycza niejako szeroki obszar, w obrębie którego rozwija się nasz duszpasterski dialog z młodzieżą. Ogromnie wiele spraw mieści się w tym obszarze – ogromnie wiele możliwych pytań i odpowiedzi, gdyż życie ludzkie, zwłaszcza w młodości, jest wielorakie w swym bogactwie pytań, a ze swej strony Ewangelia jest bogata w możliwości odpowiadania.
5. Trzeba, ażeby kapłan w obcowaniu z młodymi umiał słuchać i umiał odpowiadać. Niech jedno i drugie będzie owocem jego wewnętrznej dojrzałości i wyrazem całkowitej zgodności jego życia z tym, co głosi. Jeszcze bardziej, niech będzie owocem modlitwy, zjednoczenia z Chrystusem Panem i uległości działaniu Ducha Świętego. Ważne jest przy tym oczywiście odpowiednie wykształcenie, przede wszystkim jednak poczucie odpowiedzialności za prawdę i poczucie odpowiedzialności wobec rozmówcy. Rozmowa z młodzieńcem, jaką zapisali synoptycy, świadczy przede wszystkim o tym, że Nauczyciel do którego ów młody rozmówca się zwraca, posiada w jego oczach szczególną wiarygodność i autorytet, autorytet moralny. Młody człowiek oczekuje od Niego prawdy – i przyjmuje Jego odpowiedź jako wyraz prawdy zobowiązującej. Ta prawda bywa wymagająca. Nie lękajmy się wymagać wiele od młodych. Może ktoś odejdzie „smutny”, gdy mu się wyda, że takiemu lub innemu wymaganiu nie sprosta – niemniej smutek taki bywa również „zbawczy” (zbawienny). Czasem trzeba się młodym przebijać przez takie zbawcze smutki, aby stopniowo dojść do prawdy i do tej radości, jaką ona daje.
Młodzi zresztą wiedzą, że prawdziwe dobro nie może być „tanie”, że musi „kosztować”. Mają niejako zdrowy instynkt, gdy chodzi o wartości. O ile grunt duszy nie uległ jeszcze zepsuciu, reagują wprost wedle tego zdrowego osądu. Jeśli zepsucie już się wdarło, trzeba odbudowywać ów grunt – a inaczej nie sposób tego uczynić, jak dając prawdziwe odpowiedzi, jak proponując prawdziwe wartości.
Jedno jest przy tym w postępowaniu Chrystusa bardzo pouczające. Gdy młody człowiek odwołuje się do Niego samego („Nauczycielu dobry”), Chrystus niejako „odsuwa” siebie i odpowiada mu: „dobry jest tylko Bóg”8. Otóż, w całym naszym obcowaniu z młodymi to wydaje się szczególnie ważne. Musimy być jak najbardziej osobiście zaangażowani, postępować z całą bezpośrednością rozmówcy, przyjaciela, kierownika – a równocześnie nie możemy ani na chwilę przesłaniać sobą Boga: Tego, który „sam tylko jest dobry”, Tego, który jest Niewidzialny, a zarazem najbardziej Obecny: interior intimo meo, jak mówi św. Augustyn.9 Działając najzwyczajniej, w „pierwszej osobie”, nie możemy zapominać, że „Pierwszą Osobą” w każdym dialogu zbawienia może być tylko Ten, który sam zbawia i sam uświęca. Całe nasze obcowanie z młodymi, duszpasterstwo w jakiejkolwiek – choćby zewnętrznie najbardziej „świeckiej” postaci – musi służyć w całej pokorze otwieraniu i poszerzaniu przestrzeni dla Boga, dla Jezusa Chrystusa, albowiem „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam”10.
6. Jest w ewangelicznym zapisie rozmowy Chrystusa z młodzieńcem jedno wyrażenie, które musimy sobie szczególnie przyswoić. Ewangelista mówi, iż Jezus spojrzał z miłością na niego11. W tym miejscu dotykamy punktu najbardziej newralgicznego. Jeżeli by zapytać wśród pokoleń kapłańskich tych, którzy najwięcej uczynili dla młodych dusz, dla chłopców i dziewcząt, tych, którzy najwięcej przynieśli trwałego owocu w pracy z młodzieżą, to przekonamy się, że pierwszym i najgłębszym źródłem ich skutecznego działania jest owo Chrystusowe „spojrzenie z miłością”.
Trzeba dobrze zidentyfikować tę miłość w naszej duszy kapłańskiej. Jest to po prostu owa miłość „bliźniego”, umiłowanie człowieka w Chrystusie, która odnosi się do każdego i do każdej – do wszystkich. Miłość ta nie jest – w stosunku do młodzieży – jakąś wyłącznością, jak gdyby miała wykluczać innych, a więc np. dorosłych, starych czy chorych. Owszem, tylko wówczas umiłowanie młodzieży posiada swój ewangeliczny charakter, kiedy płynie z miłości do każdego i do wszystkich. Równocześnie posiada ona, jako miłość, swój rys specyficzny, rzec można: charyzmatyczny. Miłość ta płynie ze szczególnego przejęcia się tym, czym jest młodość w życiu człowieka. Młodzi niewątpliwie mają wiele uroku, który jest właściwy dla ich wieku; miewają także sporo słabości i wad. Młodzieniec ewangeliczny, z którym rozmawia Chrystus, przedstawia się z jednej strony jako wierny przykazaniom Bożym Izraelita, z kolei jednak jako człowiek nazbyt uzależniony od swoich bogactw i majętności.
Miłość do młodych – ta miłość, która jest nieodzownym przymiotem każdego rzetelnego wychowawcy i dobrego duszpasterza – jest w pełni świadoma zarówno owych zalet jak i wad, które właściwe są młodości i młodym. Równocześnie miłość ta – podobnie jak miłość Chrystusa – poprzez zalety i wady trafia wprost do człowieka: trafia do człowieka, który znajduje się na ogromnie ważnym etapie życia. Szczególnie wiele właśnie na tym etapie kształtuje się i rozstrzyga (czasem w sposób nieodwracalny). Od tego, jaka jest młodość, zależy w znacznej mierze przyszłość człowieka. Przyszłość konkretnej i niepowtarzalnej ludzkiej osoby. Jest więc młodość w życiu każdego człowieka etapem szczególnej odpowiedzialności. Miłość do młodych – to przede wszystkim świadomość tej odpowiedzialności i gotowość uczestniczenia w niej.
Taka miłość jest prawdziwie bezinteresowna. W młodych ludziach budzi ona zaufanie. Co więcej, jest im ona ogromnie potrzebna na tym etapie życia, przez który przechodzą. Każdy z nas, kapłanów, winien być w sposób szczególny przygotowany do takiej bezinteresownej miłości. Można powiedzieć, że cała asceza życia kapłańskiego, codzienna praca nad sobą, duch modlitwy, zjednoczenie z Chrystusem, zawierzenie w stosunku do Jego Matki, zdaje tutaj swój codzienny egzamin. Młode dusze bywają szczególnie wrażliwe. Młode umysły bywają nieraz krytyczne. Stąd ważne jest dla kapłana przygotowanie intelektualne. Równocześnie jednak doświadczenie potwierdza, że najważniejsza jest dobroć, poświęcenie, a także i stanowczość: przymioty charakteru i serca.
Myślę, drodzy Bracia, że każdy z nas musi bardzo prosić Pana Jezusa, aby jego obcowanie z młodymi było po prostu uczestniczeniem w tym spojrzeniu, jakim On „spojrzał” na swego młodego rozmówcę w Ewangelii – i uczestniczeniem w tej miłości, jaką On „umiłował”. Trzeba też bardzo prosić, aby ta kapłańska, bezinteresowna miłość, w sposób prawidłowy odpowiadała na oczekiwania całej młodzieży, zarówno męskiej jak żeńskiej, chłopców i dziewcząt. Wiadomo przecież, jak zróżnicowane jest to bogactwo, które stanowi rozwijająca się męskość i rozwijająca się kobiecość konkretnej i niepowtarzalnej ludzkiej osoby. W stosunku do każdego i do każdej musimy uczyć się od Chrystusa tej miłości, jaką On sam „umiłował”.
7. Miłość uzdalnia do tego, aby proponować dobro. „Jezus spojrzał z miłością” na swego młodego rozmówcę w Ewangelii i rzekł do niego: chodź za Mną!12 To dobro, jakie możemy zaproponować młodym, wyraża się zawsze w owym wezwaniu: idź za Chrystusem! Nie mamy innego dobra do zaproponowania – nie mamy też żadnego większego dobra do zaproponowania. Idź za Chrystusem! – to znaczy przede wszystkim staraj się odnaleźć siebie w sposób możliwie najgłębszy i najrzetelniejszy. Staraj się odnaleźć siebie jako człowieka. Przecież Chrystus jest właśnie Tym, który – jak uczy Sobór – „objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie”13.
A więc: idź za Chrystusem! – to znaczy staraj się odnaleźć to powołanie, jakie Chrystus ukazuje człowiekowi: to powołanie, w którym urzeczywistnia się człowiek i jego właściwa godność. Tylko w świetle Chrystusa i Jego Ewangelii możemy w pełni zrozumieć, co to znaczy, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga samego. Tylko, idąc za Nim, możemy ten odwieczny obraz wypełnić treścią konkretnego życia. Ta treść jest wieloraka – wiele jest życiowych powołań i zadań, wobec których młodzi muszą określić swoją własną drogę. Jednakże na każdej z tych dróg chodzi o to, ażeby wypełnić jedno zasadnicze powołanie: być człowiekiem! Być nim jako chrześcijanin! Być człowiekiem wedle miary daru Chrystusowego14.
Jeżeli w naszych kapłańskich sercach znajduje się miłość do młodych, potrafimy im pomóc w szukaniu odpowiedzi na to, co jest życiowym powołaniem każdego i każdej z nich. Potrafimy im pomóc, pozostawiając w pełni wolność szukania i wyboru, a równocześnie ukazując istotną wartość – w znaczeniu ludzkim i chrześcijańskim – każdego z tych wyborów.
Potrafimy również być z nimi, z każdą i każdym, pośród doświadczeń i cierpień, od których młodość nie jest wolna. Owszem, bywa czasem nad miarę nimi obciążona. Są to cierpienia i doświadczenia różnego rodzaju, są to zawody, rozczarowania, prawdziwe kryzysy – a młodość bywa szczególnie wrażliwa i nie zawsze przygotowana na ciosy, jakie zadaje życie. Dzisiaj zagrożenie ludzkiej egzystencji na skalę całych społeczeństw, co więcej – całej ludzkości – powoduje słuszny niepokój wielu młodych. Trzeba im pomóc pośród tych niepokojów odnajdywać własne powołanie. Trzeba ich równocześnie wspierać i umacniać w pragnieniu przeobrażenia świata, uczynienia go bardziej ludzkim, bardziej braterskim. Nie chodzi tutaj o same słowa, chodzi o cały realizm drogi, którą do takiego właśnie świata wskazuje Chrystus. Ten świat w Ewangelii nazywa się królestwem Bożym. Królestwo Boże jest równocześnie prawdziwym „królestwem człowieka”: nowym światem, w którym urzeczywistnia się autentyczna królewskość człowieka.
Miłość jest zdolna proponować dobro. Kiedy Chrystus mówi do młodzieńca: „chodź za Mną!” – to w konkretnym ewangelicznym wypadku jest to powołanie do „opuszczenia wszystkiego” i wejścia na drogę Jego Apostołów. Rozmowa Chrystusa z młodzieńcem jest prototypem tylu różnych rozmów, w których otwiera się przed młodą duszą perspektywa powołania kapłańskiego lub zakonnego. Umiejmy, drodzy Bracia Kapłani i duszpasterze, dobrze zidentyfikować te powołania. „Żniwo – prawdziwie – jest wielkie, a robotników mało!” Gdzieniegdzie – bardzo mało! Sami prośmy „Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”15. Sami się módlmy, innych prośmy o modlitwy w tej sprawie. A przede wszystkim starajmy się swoim własnym życiem stwarzać konkretny punkt odniesienia dla powołań kapłańskich i zakonnych: konkretny wzór. Młodzi potrzebują nieodzownie takiego konkretnego wzoru, aby odkryć w sobie możliwość pójścia podobną drogą. W tej dziedzinie Wasze kapłaństwo może w sposób szczególny zaowocować! Starajcie się o to – i proście o to, ażeby ten Dar, jaki otrzymaliście, stał się źródłem podobnego obdarowania innych: właśnie młodych!
8. Wiele można by jeszcze powiedzieć i napisać na ten temat. Wychowanie i duszpasterstwo młodzieży jest przedmiotem wielu systematycznych studiów i publikacji. Pisząc do Was, drodzy Bracia Kapłani, przy sposobności Wielkiego Czwartku, pragnę ograniczyć się tylko do niektórych myśli. Pragnę poniekąd „zasygnalizować” jeden z tematów, który wchodzi w wielorakie bogactwo naszego kapłańskiego powołania i posłannictwa. Więcej na ten sam temat mówi List do Młodych, który równocześnie oddaję do Waszej dyspozycji, abyście mogli z niego skorzystać – zwłaszcza w bieżącym Roku Młodzieży.
W dawnej liturgii, którą jeszcze starsi kapłani pamiętają, Msza święta zaczynała się od modlitwy u stopni ołtarza, a pierwsze słowa Psalmu brzmiały: Introibo ad altare Dei – ad Deum, qui laetificat iuventutem meam16 („Przystąpię do ołtarza Bożego – do Boga, który rozwesela moją młodość”).
W dniu Wielkiego Czwartku, wszyscy wracamy do Początku naszego kapłaństwa – w Wieczerniku. Rozważamy, jak narodziło się ono w Sercu Jezusa Chrystusa przy Ostatniej Wieczerzy. Rozpamiętywamy również, jak narodziło się ono w sercu każdego z nas.
W tym dniu pragnę życzyć Wam wszystkim, drodzy Bracia, i równocześnie życzyć każdemu – bez względu na wiek i pokolenie, do jakiego należycie – ażeby przystępowanie do ołtarza Bożego (jak o tym mówi Psalm) było dla Was źródłem tej nadprzyrodzonej młodości ducha, która jest z Boga samego. On „rozwesela nas młodością” swej odwiecznej tajemnicy w Jezusie Chrystusie. Jako kapłani tej zbawczej tajemnicy mamy udział w samych źródłach Bożej młodości: tej niewyczerpanej „nowości Życia”, która z Chrystusa przelewa się do serc ludzkich.
Oby stawała się dla nas wszystkich – a przez nas dla innych, w szczególności dla młodych – źródłem życia i świętości. Życzenia niniejsze składam w Sercu Tej, o której myślimy śpiewając: „Ave verum Corpus, natum de Maria Virgine. Vere passum, immolatum in Cruce pro homine. Esto nobis praegustatum mortis in examine”.
Z całego serca udzielam Wam Błogosławieństwa Apostolskiego na umocnienie w kapłańskiej posłudze.
W Rzymie, dnia 31 marca 1985 r., w Niedzielę Palmową, czyli Męki Pańskiej, w siódmym roku Pontyfikatu.
Jan Paweł II
1 Por. Ps 110 [109],4; Hb 7,17.
2 Łk 22,19.
3 „Vobis enim sum episcopus, vobiscum sum christianus”: Serm. 340, 1: PL 38, 1483.
4 Por. Ps 16 [15],5: „Dominus pars hereditatis meae et calicis mei…”.
5 J 15,15 n.
6 Por. Mt 19,16-22; Mk 10,17-22; Łk 18,18-23.
7 Mk 10,17.
8 Por. Mt 19,17.
9 Confess., III, VI, 11: CSEL 33, s. 53.
10 J 5,17.
11 Mk 10,21.
12 Mt 19,21.
13 SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 22.
14 Por. Ef 4,13.
15 Mt 9,37.
16 Ps 43[42],4.