List w sprawie prof. Hansa Künga

Rok: 1980
Autor: Jan Paweł II (od 1978)



LIST DIE UMFANGREICHE DOKUMENTATION

OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II DO KONFERENCJI EPISKOPATU NIEMIECKIEGO W ZWIĄZKU ZE SPRAWĄ PROFESORA HANSA KÜNGA

Czcigodni i Drodzy Bracia w Episkopacie!

1. Obfita dokumentacja, którą ogłosiliście w związku z pewnymi teologicznymi wypowiedziami prof. Hansa Künga, świadczy o tym, z jak wielką troskliwością i dobrą wolą staraliście się o wyjaśnienie tego ważnego i trudnego problemu. Także ostatnio ogłoszone dokumenty: czy to list pasterski, odczytany w kościołach w dniu 13 I 1980, czy też opublikowane równocześnie, szczegółowe oświadczenie, są wyrazem Waszego poczucia odpowiedzialności jako pasterzy i nauczycieli, zgodnie z charakterem Urzędu i Waszej misji biskupiej. Pragnę, w oczekiwaniu nadchodzącej uroczystości Zielonych Świąt, utwierdzić Was, w duchu miłości i prawdy, w Waszej pracy pasterskiej i podziękować za wszystkie starania, jakie podejmujecie od lat w związku z tym problemem, we współpracy ze Stolicą Apostolską, a szczególnie z Kongregacją Doktryny Wiary. Zadania tej Kongregacji, tak ważne dla życia Kościoła, wydają się w naszych czasach specjalnie trudne i pełne odpowiedzialności. Motu proprio „Integrae servandae”, którym jest w czasie Drugiego Soboru Watykańskiego zostały dokładnie określone zadania i procedura Kongregacji Doktryny Wiary, podkreśla konieczność współpracy z Episkopatem i to w doskonałej harmonii z zasadą kolegialności, na nowo wzmocnionej przez tenże Sobór. W tym przypadku tak rozumiana współpraca została zrealizowana w sposób szczególnie intensywny. Jest wiele powodów, dla których właśnie Kościół naszych czasów musi się okazać Kościołem świadomej i skutecznej kolegialności pomiędzy biskupami i pasterzami. W takim Kościele może też urzeczywistnić się to, co św. Ireneusz powiedział o rzymskiej siedzibie biskupiej św. Piotra, gdy nazwał ją centrum Kościelnej Wspólnoty, która powinna zbierać i łączyć poszczególne Kościoły lokalne i wiernych (por. Adversus haereses: PG 7, 848). Tak samo – bardziej niż kiedykolwiek – Kościół współczesny musi być Kościołem prawdziwego dialogu, co Paweł VI określił w swej fundamentalnej encyklice Ecclesiam suam na początku swego pontyfikatu. Wymiana, którą to oznacza, ma doprowadzić do spotkania w prawdzie i sprawiedliwości. Kościół szuka w dialogu człowieka i poprzez niego lepszego zrozumienia swej misji. Wnosi do dialogu poznanie i prawdę, objawione mu w wierze. Nie sprzeciwia się więc istocie dialogu to, że Kościół jest w nim nie tylko tym, który poszukuje i otrzymuje, ale także tym, który daje na podstawie pewności, która w takiej wymianie się pogłębia i umacnia a która jednak nigdy nie może być mu odebrana. Przeciwnie: byłoby sprzeczne z istotą dialogu, gdyby Kościół chciał w nim odstąpić od swego przekonania i cofnąć się w świadomości tego, co mu zostało darowane. Poza tym, ten dialog, który biskupi prowadzą z teologiem nauczającym wiary w imieniu i z polecenia Kościoła, ma jeszcze specjalny charakter. Podlega on innym przesłankom niż ten, który prowadzony jest z ludźmi innych przekonań we wspólnym poszukiwaniu platformy porozumienia. Tu należy przede wszystkim wyjaśnić, czy ten, który naucza na podstawie upoważnienia Kościoła, odpowiada rzeczywiście temu upoważnieniu i czy chce mu odpowiadać. Jeśli chodzi o to uprawnienie prof. Künga, należało przede wszystkim postawić następujące pytania: czy teolog, który nadal nie przyjmuje doktryny Kościoła w całości, ma jeszcze prawo do nauczania w imieniu Kościoła i na podstawie zlecenia otrzymanego od Kościoła? Czy może on sam pragnąć tego jeszcze, jeżeli niektóre dogmaty Kościoła są sprzeczne z jego osobistymi przekonaniami? I czy w tej sytuacji Kościół – a w tym wypadku jego właściwy urząd – może nadal go zobowiązywać, aby to czynił? Postanowienie Kongregacji Doktryny Wiary, powzięte w porozumieniu z Konferencją Biskupów Niemieckich, jest rezultatem szczerego i odpowiedzialnego podjęcia powyższych pytań. Podstawą tych pytań i odpowiedzi na nie jest zasadnicze prawo ludzkiej osoby, a mianowicie prawo do prawdy, które należało ochronić i obronić. To prawda, prof. Küng wyraźnie oświadczył, że chce być i pozostać teologiem katolickim. Jednak w swych dziełach jasno mówi, że nie uznaje niektórych autentycznych doktryn Kościoła jako ostatecznie pewnych i wiążących dla siebie i swej teologii, i że dlatego, na podstawie osobistych przekonań, nie jest dłużej w stanie działać w duchu zlecenia, jakie otrzymał od swego Biskupa w imieniu Kościoła. Katolicki teolog, tak jak każdy naukowiec, ma prawo w swym zakresie do wolnej analizy i badań; oczywiście, w sposób odpowiadający istocie teologii katolickiej. Jeżeli jednak chodzi o to, aby wyniki własnych badań i przemyśleń komunikować innym, czy to ustnie czy w pismach, należy przede wszystkim trzymać się zasady, która w czasie Pierwszego Synodu Biskupów w roku 1967 została określona jako pedagogia fidei. Ukazanie, jakie są prawa teologa, może być właściwe i słuszne, równocześnie jednak trzeba wziąć pod uwagę jego szczególne zobowiązania. Nie wolno też zapominać ani o prawie, ani o obowiązku służby nauczania i samemu decydować o tym, co odpowiada lub nie doktrynie kościelnej w sprawie wiary i moralności. Badanie, uznanie lub odrzucenie pewnej doktryny należy do proroczej misji Kościoła.

2. Niektóre problemy i aspekty, związane z dyskusją o prof. Küngu, są natury zasadniczej i mają bardziej ogólne znaczenie dla obecnego okresu odnowy posoborowej. Chciałbym je teraz poruszyć nieco obszerniej. Za życia naszego pokolenia Kościół dokonał wielkiego wysiłku, by dokładniej pojąć swą naturę oraz powierzoną mu przez Chrystusa misję wobec człowieka i świata, szczególnie wobec świata współczesnego. Uczynił to poprzez historyczną posługę Drugiego Soboru Watykańskiego. Wierzymy, że Chrystus był obecny w czasie zgromadzenia Biskupów i że działał przez nich za przyczyną Ducha Świętego, którego zapowiedział Apostołom w wigilię swej Męki, gdy mówił o „Duchu Prawdy”, że nauczy ich wszystkich prawd i przypomni im wszystko to, co słyszeli od samego Chrystusa (por. J 14, 17-26). Z prac Soboru powstał „program wewnętrznej odnowy Kościoła”, program obszerny i równocześnie odważny, głęboko przeniknięty świadomością prawdziwej misji Kościoła, który w swej istocie jest misyjny. Nawet jeżeli czasy posoborowe nie są wolne od trudności (bywały one nieraz w historii Kościoła), wierzymy, że Chrystus jest w nim obecny – ten sam Chrystus, który czasem dopuszczał do tego, by Apostołowie przeżywali tak silne burze na jeziorze, iż zdawało się, że łódź zatonie. Po nocnym połowie, kiedy nie złowili żadnych ryb, przemieniał On tę klęskę w nieoczekiwanie bogaty połów, kiedy na słowo Pańskie zarzucali sieci (por. Łk 5,4-5). Jeżeli Kościół chce spełnić swą misję na tym bez wątpienia trudnym i wymagającym odpowiedzialności etapie historii, może to zrobić tylko idąc za Słowem Bożym, tj. będąc posłuszny „Słowu Ducha” tak, jak ono zostało przekazane Kościołowi poprzez Tradycję i bezpośrednio przez naukę ostatniego Soboru. Aby to trudne i z punktu widzenia ludzkiego wymagające ogromnego wysiłku dzieło mogło być wykonane, konieczna jest szczególna wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, ponieważ tylko On jest drogą. Dlatego tylko zachowując wierność ustalonym znakom poprzez wytrwałe postępowanie po tej drodze, którą Kościół idzie od dwóch tysięcy lat, możemy być pewni, że jesteśmy podtrzymywani przez tę siłę z góry, obiecaną przez samego Chrystusa Apostołom i Kościołowi jako dowód Jego obecności „aż do końca świata” (Mt 28, 20). Jeżeli więc w obecnym okresie posługi Kościoła jest coś istotnego i zasadniczego, to jest to szczególne kierowanie dusz i serc ku pełni tajemnicy Chrystusa, Zbawiciela człowieka i świata, a równocześnie wierność takiemu rozumieniu natury i misji Kościoła, jakie zostało przedstawione po wielu doświadczeniach historycznych przez Drugi Sobór Watykański. Według nauki tegoż Soboru, „każda odnowa Kościoła polega na wzroście wierności jego powołaniu” (Unitatis redintegratio, 6). Każda próba zastąpienia pojęcia Kościoła innym niż to, jakie wynika z jego natury i misji, oddaliłaby nas bez wątpienia od źródeł światła i siły Ducha, których właśnie dzisiaj potrzebujemy tak bardzo. Nie wolno nam się łudzić, że inny model Kościoła – bardziej laicki – mógłby lepiej odpowiadać potrzebom większej obecności Kościoła w świecie i większemu zrozumieniu problemów człowieka. Spełnić to może tylko Kościół, który jest głęboko zakorzeniony w Chrystusie, w źródłach swej wiary, nadziei i miłości. Kościół, poza tym, powinien być pokorny a równocześnie pewny, że trwa w tej samej prawdzie, w tej samej doktrynie wiary i moralności, jaką otrzymał od Chrystusa, który obdarzył go w tej dziedzinie darem specjalnej nieomylności. Drugi Sobór Watykański przejął w dziedzictwie od Pierwszego Soboru Watykańskiego doktrynę odnoszącą się do tej tradycji, potwierdził ją i przedstawił w kontekście bardziej kompletnym, tj. w kontekście misji Kościoła, który dzięki współudziałowi w misji proroczej Chrystusa sam posiada charakter proroczy. W tym kontekście i w ścisłym związku ze „zmysłem wiary”, w którym mają udział wszyscy wierzący, nieomylność ta ma charakter daru i służby. Jeżeli ktokolwiek rozumie ją inaczej, oddala się od autentycznej wizji wiary i oddziela – choć może podświadomie, to jednak faktycznie – Kościół od Tego, który jak Oblubieniec „umiłował” go i oddał za niego samego siebie. Skoro Chrystus wyposażył Kościół we wszystko, co jest nieodzowne dla spełnienia powierzonej mu misji, to czy mógł odmówić mu daru pewności wyznawanej i głoszonej wiary? Czyż mógł odmówić mu tego daru zwłaszcza tym, którzy po Piotrze i Apostołach dziedziczą specjalną odpowiedzialność Pasterzy i Nauczycieli wobec wspólnoty wierzących? Właśnie dlatego, że człowiek jest omylny, Chrystus, jeżeli chciał zachować Kościół w prawdzie, nie mógł pozostawić pasterzy i biskupów, a przede wszystkim Piotra i jego następców, bez tego specjalnego daru, poprzez który zapewnił nieomylność w nauczaniu prawdy wiary i zasad moralności. Uznajemy więc nieomylność, która jest darem Chrystusa dla Kościoła. I nie możemy nie uznawać jej, jeżeli wierzymy w miłość, którą Chrystus umiłował swój Kościół i nieustannie go miłuje. Wierzymy w nieomylność Kościoła nie ze względu na jakiegokolwiek człowieka, ale ze względu na samego Chrystusa. Jesteśmy bowiem przekonani, że także dla tego, który ma w sposób specjalny udział w tej nieomylności Kościoła, jest ona istotnie i wyłącznie warunkiem wypełnianej w tym Kościele służby. Nigdzie, a tym mniej w Kościele, „pełnomocnictwo” to nie może być rozumiane inaczej aniżeli jako służba. Przykład Mistrza jest tu decydujący. Natomiast musi budzić w nas trwogę zachwianie w samym Kościele wiary w ten dar Chrystusowy. Tym samym zostałyby podcięte korzenie, z których wyrasta pewność prawdy, wyznawana i ogłaszana. Mimo że nauka o nieomylności Kościoła mogłaby się wydawać prawdą mniej centralną i o mniejszym znaczeniu w hierarchii prawd objawionych przez Boga i wyznawanych przez Kościół, jest ona w pewnej mierze prawdą kluczową dla owej pewności, z jaką wiara jest wyznawana i głoszona, a także dla życia i postępowania wierzących. Jeżeli ta podstawowa zasada zostanie zachwiana lub zniszczona, wtenczas zostaną podważone nawet najbardziej elementarne prawdy naszej wiary. Chodzi tu więc o problem ważny w obecnym, posoborowym okresie. Jeżeli Kościół ma podjąć dzieło odnowy, musi posiadać specjalną pewność wiary, która – odnawiając się według doktryny Drugiego Soboru Watykańskiego – pozostaje w tej samej prawdzie, jaką Kościół otrzymał od Chrystusa. Tylko w ten sposób Kościół może być pewny, że Chrystus jest obecny w jego łodzi i prowadzi ją pewną ręką także poprzez najgroźniejsze burze.

3. Wiedzą o tych burzach wszyscy, którzy uczestniczą w historii naszego stulecia, wiedzą, jakie doświadczenia przeżywa Kościół w pierwszych latach posoborowych. Musi on stawiać im czoła, nie może być niepewny w sprawach wiary i nie może przystać na relatywność prawdy i moralności. Tylko Kościół głęboko umocniony w swej wierze może być Kościołem prawdziwego dialogu. Dialog wymaga specjalnej dojrzałości w wyznawanej i głoszonej prawdzie. Tylko taka dojrzałość, tj. pewność wiary, jest w stanie przeciwstawić się radykalnym negacjom naszych czasów, także wtenczas, gdy posługują się one różnymi środkami propagandy i presji. Tylko dojrzała wiara może być skutecznym obrońcą prawdziwej wolności religijnej, wolności sumienia i wszystkich praw człowieka. Program II Soboru Watykańskiego jest odważny. Dlatego jego wykonanie wymaga specjalnego zaufania do Ducha, który mówi (por. Ap 2,7), jak i fundamentalnego zaufania do siły Chrystusa. To oddanie się i to zaufanie muszą być w naszych czasach tak samo wielkie, jak u Apostołów, którzy po Wniebowstąpieniu Chrystusa „jednomyślnie trwali w modlitwie… z Maryją” w Wieczerniku w Jerozolimie (Dz 1,14). Takiego zaufania do siły Chrystusa wymagają bez wątpienia także starania ekumeniczne o jedność chrześcijan, rozpoczęte przez II Sobór Watykański, jeżeli je rozumiemy tak, jak zostały przedstawione przez Sobór w dekrecie Unitatis redintegratio. Jest wymowne, że dokument ten nie mówi o „kompromisie”, lecz o spotkaniu w bardziej dojrzałej pełni prawdy chrześcijańskiej: „Sposób formułowania wiary katolickiej żadną miarą nie powinien stać się przeszkodą w dialogu z braćmi. Całą i nieskazitelną doktrynę trzeba przedstawić jasno. Nic nie jest tak obce ekumenizmowi, jak fałszywy irenizm, który przynosi szkodę czystości nauki katolickiej i przyciemnia jej właściwy i pewny sens” (11; por. nr 4). Według ekumenicznego rozumienia jedności chrześcijan, nie można w żaden sposób wymagać, aby Kościół rezygnował z jakichś głoszonych przez siebie prawd. Byłoby to sprzeczne z drogą wskazaną przez Sobór. Jeżeli Sobór podkreśla, że dla osiągnięcia tego celu „wiara katolicka powinna być wyjaśniona dogłębniej i prościej”, wskazuje tym samym na zadanie teologów. W dekrecie Unitatis redintegratio jest miejsce poświęcone teologom katolickim. Podkreśla się tam, że „teologowie, którzy razem z braćmi odłączonymi poświęcają się studiom nad Bożymi Tajemnicami” powinni „pozostać wierni nauce Kościoła” (nr 11). Wspomniałem już poprzednio o hierarchii, czyli porządku prawd doktryny katolickiej, o czym muszą pamiętać teologowie, szczególnie „przy zestawianiu doktryn”. Sobór wskazuje na tę hierarchię z powodu „różnego ich powiązania z zasadniczymi podstawami wiary chrześcijańskiej” (tamże). W ten sposób ekumenizm, ta wielka spuścizna Soboru, może stać się rzeczywistością coraz bardziej dojrzałą, jednak tylko przy wielkim wkładzie Kościoła, ożywionego pewnością wiary i zaufaniem do siły Chrystusa, czym odznaczyli się od początku pionierzy tego dzieła.

4. Czcigodni i Drodzy Bracia Konferencji Biskupów Niemieckich! Można tylko wtedy kochać Chrystusa, gdy się kocha braci: wszystkich i każdego z osobna. Dlatego list ten, który piszę do Was w związku z ostatnimi wydarzeniami dotyczącymi prof. Hansa Künga, jest podyktowany miłością do tego naszego brata. Pragnę mu raz jeszcze powiedzieć to, co wyraziłem już przy innej okazji: żywimy nadal nadzieję, że będzie można spotkać się w prawdzie głoszonej i wyznawanej przez Kościół, że będzie mógł on być znów nazwany „teologiem katolickim”. Przesłanką do tego tytułu jest autentyczna wiara Kościoła i gotowość służenia jego misji w sposób jasno określony i wypróbowany przez wieki. Miłość wymaga, abyśmy szukali spotkania w prawdzie z każdym człowiekiem. Dlatego nie przestajemy prosić Boga o takie spotkanie z tym człowiekiem, naszym bratem, który jako teolog katolicki – którym chciałby być i pozostać – musi dzielić z nami szczególną odpowiedzialność za wiarę wyznawaną i głoszoną przez Kościół. Modlitwa o to jest w pewnym sensie zasadniczym słowem miłości do człowieka, naszego bliźniego, bo poprzez nią odnajdujemy go w Bogu, który jako jedyne źródło miłości w Duchu Świętym jest równocześnie światłem serca i sumienia. Ta modlitwa jest także pierwszym i najgłębszym wyrazem troski Kościoła, w której powinni brać udział wszyscy, a w szczególności jego pasterze. W tej łączności modlitewnej i we wspólnej pasterskiej trosce proszę dla Was z okazji zbliżających się Zielonych Świąt o pełnię darów Ducha Bożego i pozdrawiam Was w miłości Chrystusowej moim specjalnym Błogosławieństwem Apostolskim.

Watykan, 15 maja, w święto Wniebowstąpienia Chrystusa, roku 1980, w drugim roku mego Pontyfikatu.

Jan Paweł II


Góra


Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.