Przemówienie papieża Franciszka do biskupów Madagaskaru

Rok: 2019
Autor: Papież Franciszek

Drodzy bracia w biskupstwie!

Dziękuję, księże kardynale za twoje słowa powitania wypowiedziane w imieniu wszystkich braci. Jestem również wdzięczny, że tymi słowami chciałeś ukazać, jak rozwija się misja, którą postanawiamy żyć pośród sprzeczności: bogata ziemia i dużo ubóstwa; kultura i mądrość odziedziczona po przodkach, sprawiające, że doceniamy życie i godność osoby ludzkiej, ale także stwierdzenie nierówności i korupcji. W tych okolicznościach zadanie pasterza jest trudne. Podobnie z nierównościami: pasterz podejmuje ryzyko pójścia w jedną stronę i pozostawienie innych. A także z korupcją: nie mówię, że pasterz staje się człowiekiem skorumpowanym, ale istnieje niebezpieczeństwo… „Uczynię to dzieło, i kolejne…” i zostanę aferzystą; lub dokonam tej wymiany, drugiej, tej kolejnej … i ostatecznie ten dobry pasterz okazuje się zbrukany korupcją. To się dzieje, tak się dzieje. Takie rzeczy mają miejsce na świecie. Miejcie oczy otwarte!

„Siewca pokoju i nadziei” to temat wybrany na tę wizytę, który może być odzwierciedleniem powierzonej nam misji. Istotnie jesteśmy siewcami, a ten, kto sieje, czyni to w nadziei. Czyni to, licząc na swój wysiłek i swoje zaangażowanie osobiste, ale wiedząc, że istnieje wiele czynników, które muszą współdziałać, aby ziarno wykiełkowało, wzrosło, stało się kłosem i wreszcie obfitym żniwem. Siewca zmęczony i zmartwiony nie poddaje się. Słowo to musi nam zawsze towarzyszyć, zarówno w życiu czynnym, jak i kontemplacyjnym, jak widzieliśmy dzisiaj [podczas spotkaniu z zakonnicami klauzurowymi]: bądźcie odważni, bądź człowiekiem odważnym. Odwaga. Siewca zmęczony i zmartwiony nie zniechęca się, a tym bardziej nie pali swojego pola, gdy coś pójdzie nie tak… Potrafi czekać, ufa; bierze na siebie rozczarowanie nasieniem, ale nigdy nie przestaje miłować tego pola powierzonego jego opiece. Nawet jeśli ma pokusę, nie ucieka, by powierzyć je komuś innemu.

Siewca zna swoją glebę, „dotyka” jej, „czuje” ją i przygotowuje, aby mogła wydać z siebie to, co najlepsze. My, biskupi, na obraz Siewcy, jesteśmy wezwani do rozsypywania ziaren wiary i nadziei na tej ziemi. W tym celu musimy rozwinąć ten „węch”, który pozwoli nam lepiej ją poznać, a także odkryć to, co zagraża, przeszkadza lub niszczy ziarna. Nos pasterza. Pasterz może być bardzo inteligentny, posiadać tytuły akademickie, brać udział w wielu międzynarodowych kongresach, wiedzieć wszystko, przestudiować wszystko, nawet być dobrym człowiekiem, dobrą osobą, ale jeśli nie będzie miał nosa, nigdy nie będzie dobrym pastorem. Węch. Dlatego właśnie „pasterze, korzystając ze zdobyczy różnych nauk, mają prawo wydawać opinię na temat wszystkiego, co dotyczy życia osób, ponieważ zadanie ewangelizacji zakłada i wymaga integralnej promocji każdego człowieka. Nie można już twierdzić, że religia powinna się ograniczać do sfery prywatnej i że istnieje tylko po to, by przygotować dusze do nieba. Oto prawda pozostawiona przez neoliberalne Oświecenie: działali także dla ludu, tak, wszystko dla ludu, ale nic z ludem! Bez relacji z ludem, bez nosa … Natomiast prawdziwy pasterz jest pośród ludu, zanurzony wśród ludzi, w miłości swego ludu, ponieważ go rozumie. Wiemy, że Bóg pragnie szczęścia swoich dzieci także na tej ziemi, chociaż powołane są do wiecznej pełni, ponieważ stworzył On wszystko «do użytkowania» (1 Tym 6, 17), aby wszyscy mogli z tego korzystać. Stąd nawrócenie chrześcijańskie domaga się, byśmy rozważyli ponownie «w pierwszym rzędzie to, co dotyczy ładu społecznego i realizacji dobra wspólnego». W rezultacie nikt nie może od nas domagać się, abyśmy usuwali religię w przestrzeń tajemniczego wnętrza osób bez żadnego jej wpływu na życie społeczne i narodowe, nie przejmując się kondycją instytucji społeczeństwa świeckiego, nie wypowiadając się na temat wydarzeń, które interesują obywateli” (Adhort. apost. Evangelii gaudium, 182–183). Pasterz pośród ludu. Pasterz, który potrafi słuchać języka ludu. Pasterz namaszczony przez lud, któremu służy, którego jest sługą.

Wiem, że istnieje wiele powodów do niepokojów, i że między innymi nosicie w waszych sercach odpowiedzialność, by czuwać nad godnością waszych braci, domagających się budowy państwa coraz bardziej zjednoczonego i dostatniego, posiadającego solidne i stabilne instytucje. Czyż pasterz godny tego imienia może być obojętny na wyzwania stojące przed swymi współobywatelami wszystkich kategorii społecznych, niezależnie od ich przynależności religijnej? Czy pasterz na wzór Jezusa może być obojętny na życie powierzonych mu osób?

Wymiar proroczy związany z misją Kościoła wymaga zawsze i wszędzie rozeznania, które na ogół nie jest łatwe. W związku z tym stałym wyzwaniem jest dojrzała i niezależna współpraca między Kościołem a państwem, ponieważ groźba zmowy nigdy nie jest daleka, zwłaszcza jeśli zatracimy „ewangeliczny pazur”. Słuchając zawsze tego, co mówi Duch do Kościołów (por. Ap 2,7), będziemy mogli uciec od pułapek i wyzwolić zaczyn Ewangelii, w celu owocnej współpracy ze społeczeństwem obywatelskim w poszukiwaniu dobra wspólnego. Cechą charakterystyczną tego rozeznania będzie to, że głoszenie Ewangelii obejmie troskę o wszystkie formy ubóstwa: nie tylko „o zapewnienie wszystkim pokarmu lub «godnego utrzymania», ale żeby cieszyli się «dobrobytem, nie wyłączając żadnego dobra». Zakłada to edukację, dostęp do opieki zdrowotnej, a zwłaszcza pracę, ponieważ to w pracy wolnej, kreatywnej, zakładającej uczestnictwo i solidarnej, człowiek wyraża i powiększa godność swojego życia. Sprawiedliwy zarobek pozwala na odpowiedni dostęp do innych dóbr przeznaczonych do wspólnego użytku” (Adhort. apost. Evangelii gaudium, 192).

Obrona osoby ludzkiej stanowi inny wymiar naszego obowiązku duszpasterskiego. By być pasterzami według serca Bożego, musimy być pierwszymi w decyzji głoszenia Ewangelii ubogim: „Nie powinno być wątpliwości ani tłumaczeń osłabiających to tak jasne przesłanie. Dzisiaj i zawsze «ubodzy są uprzywilejowanymi adresatami Ewangelii», a ewangelizacja skierowana do nich bezinteresownie jest znakiem Królestwa, które Jezus przyszedł przynieść. Należy stwierdzić bez zbędnych słów, jak nauczają biskupi północno-wschodnich Indii, że «istnieje nierozerwalna więź między naszą wiarą i ubogimi». Nie pozostawmy ich nigdy samych” (tamże, 48). Innymi słowy, mamy szczególny obowiązek solidarności i ochrony wobec ubogich, usuniętych na margines i maluczkich, dzieci i osób najbardziej narażonych, ofiar wykorzystania i nadużyć, ofiar dzisiejszej kultury odrzucenia. Dzisiaj światowość doprowadziła nas do włączania w programy społeczne, programy rozwojowe odrzucenia jako możliwości: odrzucenia tych, którzy mają się narodzić, i odrzucenia tych, którzy mają umrzeć, aby przyspieszyć ich odejście.

To ogromne pole jest nie tylko oczyszczane i użyźniane duchem prorockim, ale oczekuje także nasienia rzuconego w ziemię z chrześcijańską cierpliwością, będąc między innymi świadomymi, że nie mamy ani kontroli ani odpowiedzialności za cały proces. Pasterz, który sieje, unika kontrolowania wszystkiego. Tak nie można. Pasterz każdego dnia nie kopie w ziemi, by zobaczyć jako rośnie ziarno. Pasterz unika kontrolowania wszystkiego – pasterze-kontrolerzy nie pozwalają wzrastać – stwarza klimat i przestrzeń dla inicjatyw, pozwala wzrastać w różnych okresach czasu – nie wszyscy mają równe tempo rozwoju i nie dąży do jednolitości; jednolitość nie jest życiem. Życie jest zróżnicowane, każdy ma swój sposób bycia, swój sposób wzrastania, własny sposób bycia osobą. Jednolitość nie jest drogą chrześcijańską. Prawdziwy pasterz nie żąda więcej niż powinien, ani też nie gardzi pozornie szczuplejszymi efektami. „Tym razem poszło tak … ale idźmy spokojnie dalej! Innym razem będzie lepiej”. Umie zawsze przyjmować rezultaty takie, jakimi są. Pozwólcie, że wam powiem, jaki obraz przychodzi mi na myśl, gdy myślę o życiu pasterza. Pasterz musi brać życie tam, skąd ono pochodzi, z rezultatami, jakie wypływają. Pasterz jest jak bramkarz drużyny futbolowej: łapie piłkę z miejsca, z którego ją strzelają. Wie, jak się poruszać, jak przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest. I później poprawić sprawy, ale w danej chwili bierze życia takim, jakie jest. To jest miłość pasterza. Mówi ona o wierności Ewangelii, która czyni nas także pasterzami bliskimi ludowi Bożemu, poczynając od naszych braci kapłanów, będących naszymi najbliższymi braćmi, którzy powinni uzyskać od nas szczególną troskę.

Pasterz musi być blisko Boga, swoich kapłanów, blisko ludu. Trzy bliskości pasterza. Blisko do Boga w modlitwie. Nie zapominajmy, że kiedy Apostołowie „wymyślili” diakonów – wielokrotnie to powtarzałem – Piotr, wyjaśniając ten nowy wynalazek diakonów, mówi: „My zaś [Apostołowie] oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa” (Dz 6,4). Pierwszym zadaniem pasterza jest modlitwa. Niech każdy z was zadaje sobie pytanie: czy się modlę? jak długo? w jaki sposób? Bliskość Boga, bliskość kapłanów: kapłani są najbliżsi biskupowi. „Zadzwoniłem do biskupa, sekretarz odebrał telefon i powiedział mi, że przez trzy miesiące nie ma czasu na spotkanie”. Braterska rada: jeśli stwierdzisz, że w automatycznej sekretarce jest nieodebrane połączenie od twego księdza, to tego samego dnia, lub najpóźniej następnego do niego oddzwoń. Możesz nie mieć czasu, żeby go przyjąć, ale oddzwoń. Ten ksiądz będzie wiedział, że ma ojca! I trzecia bliskość: bliskość ludu. Pasterz, który oddala się od ludu, który traci woń ludu, kończy jako „Monsieur l’Abbé”, urzędnik dworski … dworu papieskiego, ważny, ale zawsze w końcu dworu, a to nie jest potrzebne.

Jakiś czas temu podzieliłem się z biskupami włoskimi troską, aby nasi kapłani mogli znaleźć w swoim biskupie starszego brata i ojca, który dodaje im otuchy i wspiera w drodze (Przemówienie do Konferencji Episkopatu Włoch, 20 maja 2019 r.). To właśnie jest duchowe ojcostwo, które pobudza biskupa, aby nie zostawiał swoich kapłanów osieroconymi i które może „dotykać ręką” nie tylko w zdolności otwierania drzwi dla wszystkich kapłanów, ale także w zdolności wyruszenia na ich poszukiwanie, by im towarzyszyć, gdy przeżywają chwilę trudności.

W radościach i trudnościach związanych z posługą, , kapłani muszą zawsze znaleźć w was, drodzy biskupi, ojców, którzy zawsze są dostępni, umiejący dodawać otuchy i wspierać, potrafiących docenić wysiłki i towarzyszyć możliwemu rozwojowi. Sobór Watykański II odnośnie do tego dokonał specjalnej uwagi: „Szczególną miłością niech zawsze [biskupi] otaczają kapłanów, zwłaszcza że oni podejmują po części ich zadania i troski i spełniają je gorliwie z codzienną starannością. Dlatego niech się starają być zawsze gotowi, by ich wysłuchać, a poprzez pełen zaufania stosunek do nich, troszczyć się o pracę duszpasterską w całej diecezji” (Dekr. Christus Dominus, 16).

Zatroszczenie się o ziemię oznacza również cierpliwe oczekiwanie na procesy. Pasterz potrafi oczekiwać na proces. I podczas żniwa rolnik ocenia także jakość robotników. Narzuca to wam, jako pasterzom pilny obowiązek – mówię o jakości robotników – pilny obowiązek towarzyszenia i rozeznania, zwłaszcza w odniesieniu do powołań do życia konsekrowanego i do kapłaństwa. Ma to zasadnicze znaczenie dla zapewnienia autentyczności tych powołań. A w tym proszę bądźcie ostrożni. Nie dajcie się zwieść potrzebie i liczbie: „Potrzebujemy kapłanów, a ponieważ potrzebuję, przyjmuję powołania nie rozeznając”. Nie wiem, sądzę, że u was nie jest to bardzo powszechne, ponieważ macie powołania, a zatem macie pewną swobodę, aby iść powoli, rozeznając. Ale w niektórych krajach europejskich jest to godne ubolewania: brak powołań pobudza biskupa, by brać stąd, stamtąd, stamtąd, nie widząc życia takim, jakie jest; biorą ludzi „wydalonych” przez inne seminaria, „usuniętych” z życia zakonnego, których usunięto z powodu niemoralności lub ze względu na inne uchybienia. Proszę bądźcie ostrożni. Nie pozwólcie wilkowi wejść do stada. Żniwo jest wielkie, a Pan – który może jedynie pragnąć autentycznych robotników – nie daje się ograniczać w sposobach powoływania, zachęcania do wielkodusznego daru ze swego życia. Po wyborze, formacja kandydatów do kapłaństwa i życia konsekrowanego słusznie ma na celu zapewnienie dojrzewania i oczyszczenia intencji. W związku z tym, w duchu adhortacji apostolskiej Gaudete et exsultate, chciałbym podkreślić, że podstawowym powołaniem, bez którego inne nie mają racji bytu, jest powołanie do świętości i że ta „świętość jest najpiękniejszym obliczem Kościoła” (n. 9). Doceniam wasze wysiłki mające na celu zapewnienie formacji autentycznych i świętych robotników na obfite żniwo na niwie Pańskiej.

Ponadto chciałbym podkreślić postawę, która mi się nie podoba, ponieważ nie pochodzi ona od Boga: surowość. Dziś jest modne, nie wiem czy tutaj, ale gdzie indziej modne jest spotykanie osób surowych. Młodzi, surowi kapłani, którzy chcą zbawiać poprzez surowość, być może nie wiem, ale przyjmują postawę surowości a czasami – wybaczcie – z muzeum. Boją się wszystkiego, są surowi. Uważajcie i wiedzcie, że za każdą surowością kryją się poważne problemy.

Wysiłek ten musi rozciągnąć się także na rozległy świat laikatu. Również świeccy są posłani na żniwa, są wezwani do wzięcia udziału w połowach, do zarzucenia sieci i poświecenia czasu na „różnorodną działalność apostolską, tak w Kościele, jak i w świecie” (SOBÓR WATYKAŃSKI II, Dekr. Apostolicam actuositatem, 9). W całej swojej rozciągłości, swojej problematyce i przemianach świat stanowi specyficzną niwę apostolstwa, na której są oni powołani do hojnej i odpowiedzialnej pracy, wnosząc weń zaczyn Ewangelii. Dlatego chciałbym pogratulować wam wszystkich inicjatyw, które podejmujecie jako pasterze na rzecz formacji świeckich – dziękuję wam za to -, aby nie zostawiać ich samymi w misji bycia solą ziemi i światłem świata, żeby przyczynić się do przemiany społeczeństwa i Kościoła na Madagaskarze. I pamiętajcie, proszę was: nie klerykalizujcie osób świeckich. Świeccy są ludźmi świeckimi. W mojej poprzedniej diecezji słyszałem takie propozycje: „Księże biskupie, mam w parafii wspaniałą osobę świecką: działa, organizuje wszystko … czy uczynimy go diakonem?”. Zostaw go tam, nie rujnuj mu życia, pozostaw go świeckim. A mówiąc o diakonach: diakoni często odczuwają pokusę klerykalizmu, czują się jak niedoszli prezbiterzy lub biskupi … Nie! Diakon jest strażnikiem służby w Kościele. Nie trzymajcie diakonów na ołtarzu: niech wykonają pracę na zewnątrz, w służbie. Jeśli będą musieli iść na misję aby chrzcić, niech chrzczą: w porządku. Ale niech służą, a nie czynicie z nich niedoszłych kapłanów.

Drodzy bracia w biskupstwie, cała ta odpowiedzialność na polu Bożym musi rzucić nam wyzwanie, abyśmy mieli otwarte serce i umysły, aby odeprzeć krępujący nas lęk i przezwyciężyć pokusę izolacji: braterski dialog między wami – jest on ważny- , a także dzielenie się darami i współpraca między Kościołami partykularnymi regionu Oceanu Indyjskiego niech będą drogą nadziei. Dialog i nadzieja. Podobieństwo wyzwań duszpasterskich, takich jak ochrona środowiska w duchu chrześcijańskim lub problem imigracji, wymaga wspólnych refleksji i zharmonizowania działań na dużą skalę w celu skutecznego podejścia.

Wreszcie, za waszym pośrednictwem pragnę w sposób szczególny pozdrowić kapłanów, zakonników i zakonnice, którzy są chorzy lub dotknięci starością. Zostawiam każdemu z was pytanie: czy ich odwiedzam? Proszę was, abyście wyrazili im nie tylko moje uczucia i zapewnienia o modlitwie, ale także czule o nich się troszczyli i pocieszyli w tej pięknej misji orędownictwa.

Dwie niewiasty chronią tę katedrę: w kaplicy tu obok spoczywają szczątki błogosławionej Wiktorii Rasoamanarivo, która potrafiła czynić dobro, bronić i szerzyć wiarę w trudnych czasach oraz obraz Maryi Panny, która z otwartymi ramionami ku dolinie i wzgórzom zdaje się wszystko ogarniać. Prośmy je, aby zawsze poszerzały nasze serce, by nauczyły nas współczucia płynącego z łona matki, które kobieta i Bóg odczuwają w obliczu zapomnianych na ziemi, oraz aby pomogły nam zasiewać pokój i nadzieję.

I wam, jako znak mego serdecznego i wiernego wsparcia, udzielam błogosławieństwa, błogosławię was jako brat i tym błogosławieństwem obejmuję wasze diecezje.

Proszę was bardzo, nie zapomnijcie za mnie się modlić i zachęcać do modlitwy w mojej intencji!

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.