Przemówienie papieża Franciszka w Fatimie na ŚDM Lizbona 2023 | 5 sierpnia 2023 (NIEWYGŁOSZONE)
Rok: 2023
Autor: Papież Franciszek
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dziękuję biskupowi Ornelasowi za jego słowa i dziękuję wszystkim za waszą obecność i modlitwę. Odmówiliśmy różaniec, piękną i życiodajną modlitwę, życiodajną, ponieważ wprowadza nas w kontakt z życiem Jezusa i Maryi. Rozważaliśmy tajemnice radości, które przypominają nam, że Kościół nie może być niczym innym jak domem radości. Kapliczka, w której się znajdujemy, jest pięknym obrazem Kościoła: gościnna i bez drzwi, jest sanktuarium na świeżym powietrzu, w sercu tego placu, który przywołuje wspaniały uścisk matczyny. Niech tak też będzie w Kościele, który jest matką: drzwi niech będą otwarte dla wszystkich, aby ułatwić spotkanie z Bogiem; niech będzie miejsce dla wszystkich, ponieważ każdy jest ważny w oczach Pana i Matki Bożej.
Jesteśmy tutaj, pod Jej matczynym spojrzeniem, tutaj, gdzie tak wielu ludzi przybywa jako pielgrzymi. Właśnie pielgrzymowanie jest rysem maryjnym, łączącym tajemnice, którymi się modliliśmy. Maryja bowiem otrzymuje zwiastowanie radości, owo „Raduj się” (Łk 1, 28), które zmienia Jej życie, i natychmiast rozpoczyna pielgrzymkę, która rozwija się w kolejnych tajemnicach: idzie do Elżbiety, potem do Betlejem, następnie do świątyni w Jerozolimie, gdzie w końcu powraca, by odnaleźć Jezusa. Maryja idzie, nie stoi w miejscu. Tak samo czyni w historii, zstępując między nas, jak w Fatimie, i zapraszając nas do pielgrzymowania, nie tylko naszym ciałem, ale przede wszystkim naszym życiem. Jak? Podążając naprzód każdego dnia, z radością i nadzieją, ponieważ mamy cel, Niebo; a jednocześnie z wytrwałością i cierpliwością, ponieważ życie na ziemi nie jest wideo grą dla rozrywki, ale drogą, którą należy pokonać odważnie i wytrwale. Chciałbym podziękować wam, którzy tutaj jesteście i potraficie iść do przodu w chorobie i będąc uwięzionymi. Nosicie krzyże, ale z Bogiem wasze krzyże nie będą kresem w nicości, lecz drzwiami do chwały; tak, ponieważ z Jezusem każdy krzyż kończy się zmartwychwstaniem, każda ciemność światłem, każde porzucenie komunią. Dziękuję, dziękuję, ponieważ dajecie świadectwo, że życie jest warte więcej niż zdrowie i że radość nie pochodzi z rzeczy, jakie posiadasz, lecz z miłości, którą dajesz i otrzymujesz.
Maryja jest z wami. Zrealizowała marzenia wspanialsze, niż mogła sobie wyobrazić. W jaki sposób? Nie poprzez pogoń za sukcesem, władzą, bogactwem i pozorami doczesnymi, lecz poprzez kroczenie drogą Boga, drogą prawdziwej wielkości. A wiecie, jak nazywa się ta droga do wielkości? Nazywa się małością, drogą małości. Bóg zawsze wybiera maluczkich, którzy są dla Niego wielcy; wybiera ludzi prostych i to oni pozwalają Mu realizować Jego wielkie plany w dziejach: jak uczniowie w Ewangelii, jak dzieci w Fatimie. Bóg ma w nich szczególne upodobanie. A małość, którą Bóg kocha, sugeruje, abyśmy trzymali się z dala od niebezpiecznej pokusy, jaką jest perfekcjonizm. Dziś wydaje się, że nie można być mniej niż doskonałym; trzeba pokazać się wielkimi, skutecznymi i spełnionymi, a każda słabość wydaje się być wadą, podczas gdy modele, jakie wpaja społeczeństwo obrazu, są zawsze wspaniałe i błyszczące. Ale są one upiększone i dlatego fałszywe. Życie bowiem składa się z prawdy i rzeczywistości, a nie z kłamstw i pozorów. A kto podąża za pozorami świata, pozostaje smutny wewnętrznie. Jakże wielu młodych ludzi odczuwa dziś ciężar tego, że im się nie udaje, że sobie nie radzą, że są nie na poziomie, a nawet źli; próbują naprawić siebie na zewnątrz, pokazać się w dobrej formie, ale wewnątrz ich serca wykrzykują cierpienie. Przyjaciele, nie dajmy się zarazić perfekcjonizmem, nie dajmy się zwieść mirażom, nie stańmy się uczniami różnych mód. Bądźmy pasjonatami prawdziwego życia, ponieważ jesteśmy powołani do bycia artystami egzystencji, a nie ekspertami od retuszu; do nadawania znaczenia dniom, które przeżywamy, a nie lakierowania ich pozorami.
Idźmy naprzód razem, ramię w ramię, ze stopami na ziemi i wzrokiem skierowanym ku niebu. Uwierzmy, że słabości nie są przeszkodami nie do pokonania, lecz krokami do osiągnięcia wyższego poziomu, ponieważ to właśnie poprzez naszą małość Bóg dokonuje wielkich rzeczy. Zawsze pamiętajmy: Jezus dokonuje cudów w małości. Nie tylko to: On utożsamiał się z maluczkimi. Mówi o tym w Ewangelii: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). A wśród tych maluczkich jesteście wy: chorzy i uwięzieni. Przyjaciele, Jezus kocha was do tego stopnia, że utożsamia się z wami. I prosi was o współpracę z Nim, czyniąc was orędownikami.
Ale jak to zrobić? Fatima pomaga nam, ponieważ jest szkołą wstawiennictwa. Pastuszkowie z Fatimy stali się bowiem wielkimi orędownikami dzięki aniołowi, który na rok przed przyjściem Matki Bożej pouczył ich. Ukazał się im i powiedział: „Nie lękajcie się! Zawsze, gdy przychodzi Bóg, strach znika”. Potem pojawia się anioł: „Jestem Aniołem Pokoju”. Zawsze tam, gdzie jest Bóg, jest pokój. Następnie zwraca się z prośbą: „Módlcie się ze mną”. I uczy modlitwy nie za siebie i swoje potrzeby, jak to często robimy, ale adoracji i wstawiennictwa. Uwielbienia Boga i wstawiennictwa za innych. Następnie Anioł klęka, dotyka głową ziemi i zaprasza do modlitwy mówiąc: „O mój Boże! Wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię. Proszę Cię, byś wybaczył tym, którzy nie wierzą, którzy Cię nie uwielbiają, którzy Cię nie kochają, którzy Ci nie ufają”.
Następnie dodaje: „Serce Jezusa i Maryi słuchają z uwagą waszych próśb”. Oto pewność: Bóg zawsze wysłuchuje naszych modlitw; nigdy nie są one bezużyteczne, ale zawsze konieczne, ponieważ modlitwa zmienia historię. Rzeczywiście, Anioł Pokoju wyjaśnia, że modlitwy i ofiary składane z miłością przynoszą światu pokój. Wreszcie, ostatnie słowa, które kieruje do dzieci, niemal wyznaczając im zadanie: „Pocieszajcie waszego Boga!”. Nie tylko my potrzebujemy pocieszenia Boga, ale On prosi byśmy Go pocieszyli, ponieważ cierpi: cierpi z powodu zła, podziałów, braku pokoju i prosi o modlitwę i miłość. Jakąż mamy misję w historii! Naprawdę nie możemy uważać się za bezużytecznych, jesteśmy cenni! To, czym żyjemy i co ofiarujemy, może przemienić świat. Oto żywe i zawsze aktualne serce orędzia fatimskiego.
W 1917 roku, kiedy Matka Boża objawia się w sierpniu, mówi coś zaskakującego. Zostało jej przedstawionych kilka osób chorych, interesuje się nimi, ale natychmiast przybiera poważną, smutną postawę, jakby sygnalizując bardziej niepokojącą chorobę. Mówi: „Módlcie, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił”. Spodziewalibyśmy się, że powie: są tacy, którzy się zatracają, ponieważ są źli, ponieważ świat zmierza w złym kierunku, ponieważ jest mało wiary, ponieważ jest ateizm, relatywizm… Nie, Matka Boża nie mówi takich rzeczy; jest Matką i nie wskazuje palcem na nikogo ani na społeczeństwo; nie krytykuje ani nie narzeka, ale jest zaniepokojona, ponieważ brakuje współczucia dla oddalonych, ponieważ nie ma ludzi, którzy modlą się i wstawiają, ponieważ brakuje miłości i gorliwości.
Przyjmijmy dziś to zaproszenie do wzięcia odpowiedzialności, do zatroszczenia się o tych, którzy nie wierzą, nie mają nadziei, nie kochają. A Bóg zatroszczy się o nas. Módlmy się, bo Fatima jest „siłownią” modlitwy. Teraz, podobnie jak w czasie objawień, trwa wojna. Matka Boża prosiła nas o modlitwę różańcową w intencji pokoju. Nie prosiła o to jako uprzejmość, ale z matczynym niepokojem powiedziała: „Odmawiajcie codziennie różaniec, aby wyjednać pokój dla świata i koniec wojny!” Zjednoczmy nasze serca, módlmy się o pokój, poświęćmy raz jeszcze Kościół i świat Niepokalanemu Sercu naszej najczulszej Matki.
st