Wiara Maryi podstawą nadziei chrześcijan – katecheza Benedykta XVI
Rok: 2012
Autor: Benedykt XVI
Drodzy Bracia i Siostry,
Najświętsza Maryja Panna zajmuje szczególne miejsce na adwentowej drodze, zwłaszcza jako ta, która w sposób wyjątkowy oczekiwała na spełnienie obietnic Bożych, przyjmując w wierze i w swym ciele Jezusa, Syna Bożego, będąc w pełni posłuszną woli Bożej. Dzisiaj chciałbym pokrótce zastanowić się z wami nad wiarą Maryi, wychodząc od wielkiej tajemnicy Zwiastowania.
„Chaîre kecharitomene, ho Kyrios meta sou”, „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą” (Łk 1,28). Tymi właśnie słowami, przekazywanymi nam przez ewangelistę Łukasza archanioł Gabriel zwraca się do Maryi. Na pierwszy rzut oka termin chaîre – „raduj się, bądź pozdrowiona ”, wydaje się normalnym powitaniem, zwyczajnym w świecie greckim. Jednakże słowo to, jeśli odczyta się je w kontekście tradycji biblijnej, nabiera znacznie głębszego znaczenia. Ten sam termin występuje cztery razy w greckiej wersji Starego Testamentu, zawsze jako głoszenie radości z powodu przyjścia Mesjasza (por. Sof 3, 14; Joel 2,21; Zach 9,9; Lam 4, 21). W pozdrowieniu anioła do Maryi zawarta jest więc zachęta do radości, do głębokiej radości, zapowiadającej kres smutku, obecnego w świecie w obliczu ograniczoności życia, cierpienia, śmierci, nikczemności, ciemności zła które zdaje się przesłaniać światło Bożej dobroci. Jest to pozdrowienie, które oznacza początek Ewangelii, Dobrej Nowiny.
Dlaczego Maryja jest w ten sposób zachęcana do radości? Odpowiedź znajduje się w drugiej części pozdrowienia: „Pan z tobą”. Także tutaj, aby dobrze zrozumieć znaczenie tego wyrażenia, musimy zwrócić się do Starego Testamentu. W Księdze Sofoniasza znajdujemy następujące wyrażenie: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska!…król Izraela, Pan, jest pośród ciebie…Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz – On zbawi” (3,14-17). W słowach tych zawarta jest podwójna obietnica dla Izraela, córy Syjonu: Bóg przyjdzie jako zbawca i zamieszka właśnie pośród swego ludu, w łonie córy Syjonu. Obietnica ta wypełnia się dokładnie w dialogu między aniołem a Maryją: Maryja jest utożsamiana z ludem zaślubionym przez Boga, jest naprawdę uosobieniem córy Syjonu; w niej spełnia się oczekiwanie na ostateczne przyjście Boga, w niej zamieszkuje żywy Bóg.
W pozdrowieniu anielskim Maryja jest nazywana „pełną łaski”. Po grecku słowo „łaska”, charis, ma ten sam rdzeń językowy jak słowo „radość”. Także w tym wyrażeniu wyjaśnia się jeszcze bardziej źródło radości Maryi: radość pochodzi z łaski, to znaczy pochodzi z jedności z Bogiem, z posiadania z Nim tak życiodajnej więzi, z powodu bycia mieszkaniem Ducha Świętego, bycia całkowicie ukształtowaną przez działanie Boga. Maryja jest stworzeniem, które w wyjątkowy sposób otworzyło na oścież drzwi swemu Stwórcy, złożyła siebie w Jego ręce, bez ograniczeń. Żyje ona w pełni relacją i w relacji z Panem. Przyjmuje postawę zasłuchania, uważając, aby rozpoznawać znaki Boga na drodze swego ludu. Jest włączona w historię wiary i nadziei w Boże obietnice, stanowiącej istotę jej życia. Jest w sposób wolny poddana otrzymanemu słowu, woli Bożej w posłuszeństwie wiary.
Ewangelista Łukasz opowiada historię Maryi przez subtelny paralelizm z historią Abrahama. Tak, jak wielki patriarcha był ojcem wierzących, odpowiadając na wezwanie Boga, by opuścić ziemię, w której mieszkał, swoje zabezpieczenia, aby podjąć drogę do nieznanej ziemi, posiadanej jedynie w Bożej obietnicy, tak Maryja powierza się z pełnym zaufaniem słowu, które ogłasza jej posłaniec Boga i staje się wzorem i matką wszystkich wierzących.
Chciałbym podkreślić jeszcze inny ważny aspekt: otwarcie duszy na Boga i Jego działanie w wierze obejmuje również element ciemności. Relacja między człowiekiem a Bogiem nie usuwa dystansu między Stwórcą i stworzeniem, nie eliminuje tego, co Apostoł Paweł stwierdza w obliczu głębokości mądrości Bożej: „jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” (Rz 11, 33). Ale właśnie ten, który jak Maryja jest otwarty całkowicie na Boga osiąga akceptację Bożej woli, także wówczas jeśli jest ona tajemnicza, nawet jeśli często nie odpowiada naszej woli i jest mieczem przenikającym duszę, jak proroczo powie Symeon do Maryi, w chwili, gdy Jezus zostanie ofiarowany w świątyni (por. Łk 2,35). Droga wiary Abrahama obejmuje moment radości za dar syna Izaaka, ale także czas ciemności, kiedy ma wyjść na górę Moria, aby dokonać paradoksalnego gestu: Bóg żąda od niego złożenia w ofierze syna, którego dopiero co mu dał. Na górze anioł jemu nakazuje: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”(Rdz 22, 12). Pełna ufność Abrahama wobec Boga wiernego swoim obietnicom nie słabnie nawet wtedy, gdy Jego słowo jest tajemnicze i trudne do przyjęcia. Tak jest też i z Maryją. Jej wiara żyje radością zwiastowania, ale przechodzi także przez ciemność ukrzyżowania Syna, aby dotrzeć do światła Zmartwychwstania.
Nie inaczej jest na drodze wiary każdego z nas: napotyka ona chwile światła, ale napotyka też przejścia, w których Bóg wydaje się nieobecny, jego milczenie ciąży w naszym sercu, a jego wola nie odpowiada naszej, temu czego byśmy chcieli. Ale im bardziej otwieramy się na Boga, przyjmujemy dar wiary, w Nim całkowicie pokładamy nasze zaufanie – jak Abraham i Maryja – tym bardziej czyni On nas zdolnymi, ze swoją obecnością, by każdą sytuację życiową przeżywać w pokoju, będąc pewnymi Jego wierności i Jego miłości. Ale oznacza to wyjście z samych siebie i własnych planów, aby Słowo Boże było lampą kierującą naszymi myślami i czynami.
Chciałbym jeszcze zatrzymać się na pewnym aspekcie, który wyłania się w opowieściach o dzieciństwie Jezusa, opisywanych przez świętego Łukasza. Maryja i Józef prowadzą syna do Jerozolimy, do świątyni, aby przedstawić Go i ofiarować Panu, jak nakazuje prawo Mojżesza: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu” (por. Łk 2, 22-24). Ten gest Świętej Rodziny nabiera znacznie głębszego sensu, jeśli odczytujemy go w świetle ewangelicznej wiedzy dwunastoletniego Jezusa, który po trzech dniach poszukiwań, zostaje odnaleziony w świątyni, gdy dyskutował z nauczycielami. Na pełne troski słowa Maryi i Józefa: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”, odpowiedzią są tajemnicze słowa Jezusa: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,48-49) – to znaczy w domu mego Ojca. Syn jest w domu i pozostaje synem. Maryja musi ponowić głęboką wiarę, z jaką powiedziała „tak” w chwili Zwiastowania; musi się zgodzić, że pierwszeństwo ma prawdziwy i właściwy Ojciec Jezusa. Musi umieć pozostawić wolnym tego Syna, którego urodziła, aby mógł wypełnić swoją misję. „Tak” Maryi wobec woli Boga, w posłuszeństwie wiary powtarza się przez całe jej życie, aż do chwili najtrudniejszej, do momentu krzyża.
W obliczu tego wszystkiego, możemy postawiać sobie pytanie: jak Maryja mogła żyć w ten sposób obok Syna z wiarą tak silną, nawet w ciemnościach, nie tracąc pełnego zaufania w działanie Boga? Istnieje jakaś zasadnicza postawa, którą przyjmuje Maryja w obliczu tego, co dzieje się w jej życiu. Podczas zwiastowania jest ona zaniepokojona słuchając słów anioła. Jest to niepokój, jakiego doświadcza człowiek, kiedy dotyka go bliskość Boga. Nie jest to jednak postawa kogoś, kto lęka się w obliczu tego, czego może zażądać Bóg. Maryja zastanawia się, stawia sobie pytanie o znaczenie tego pozdrowienia (por. Łk 1, 29). Greckie słowo użyte w Ewangelii, aby określić to „zastanawianie” – „dielogizeto” odwołuje się do korzenia słowa „dialog”. Oznacza to, że Maryja wchodzi w bezpośredni dialog ze Słowem Bożym, które zostało jej ogłoszone, nie traktuje go powierzchownie, ale zatrzymuje się, pozwala, by przeniknęło ono do jej umysłu i serca, aby zrozumiała, czego chce od niej Pan, sens tego, co powiedział jej anioł. Inną aluzję do postawy wewnętrznej Maryi w obliczu działania Bożego znajdujemy, także w ewangelii świętego Łukasza, w chwili narodzin Jezusa, po adoracji pasterzy. Mówi on, że Maryja „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19), możemy powiedzieć, że „trzymała razem”, „rozważała wspólnie” w swoim sercu wszystkie wydarzenia, które jej się przydarzyły, umieszczała każdy poszczególny element, każde słowo, każdy fakt w obrębie całości i konfrontowała go, zachowywała, uznając, że wszystko pochodzi z woli Bożej. Maria nie zatrzymuje się na pierwszym powierzchownym rozumieniu tego, co ma miejsce w jej życiu, ale umie spoglądać w głębię, pozwala, by wydarzenia stawiały jej pytania, zastanawia się nad nimi, rozpoznaje i zyskuje to zrozumienie, jakie może zapewnić tylko wiara. Głęboka pokora posłusznej wiary Maryi, przyjmująca w sobie nawet to, czego z Bożego działania nie rozumie, pozwala, aby to Bóg otworzył jej umysł i serce. „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”(Łk 1,45), mówi jej krewna Elżbieta. To właśnie ze względu na jej wiarę wszystkie pokolenia będą nazywać Maryję błogosławioną.
Drodzy przyjaciele, uroczystość Narodzenia Pańskiego, którą wkrótce będziemy obchodzić, zachęca nas, abyśmy żyli tą samą pokorą i posłuszeństwem wiary. Chwała Boża nie objawia się w tryumfie i władzy króla, nie jaśnieje w jakimś słynnym mieście, w bogatym pałacu, ale zamieszkuje w łonie dziewicy, objawia się w ubóstwie dziecka. Wszechmoc Boga, także w naszym życiu, działa za pomocą często cichej siły prawdy i miłości. Tak więc wiara nam mówi, że bezbronna moc tego Dziecięcia zwycięża ostatecznie zgiełk mocarstw świata. Dziękuję.