Dr Androsik: Środowiska Tradycji Katolickiej poczuły się zepchnięte na margines
24 lipca 2021 | 00:03 | Damian Burdzań | Lublin Ⓒ Ⓟ
– Obecne motu proprio jest trudne do przyjęcia dla nas, którzy szczerze pragniemy trwać w jedności z Kościołem i papieżem, a poczuliśmy się trochę jak bękarty: niechciani i zepchnięci na margines – powiedziała w rozmowie z KAI dr Alena Androsik, prezes zarządu Fundacji Sal Terrae, zajmującej się wspieraniem środowisk Tradycji Katolickiej w Lublinie.
Damian Burdzań (KAI): Kościół na Staszica od wielu lat jest miejscem, gdzie skupia się życie środowiska związanego z Tradycyjną Liturgią w Lublinie. Jak liczne jest to środowisko i jakie formy duszpasterstwa ono praktykuje?
Dr Alena Androsik: Lubelskie środowisko istnieje od 2003 r. Powstało jeszcze na podstawie indultu św. Jana Pawła II, za zgodą śp. Arcybiskupa Józefa Życińskiego. Początkowo działało przy kościele rektoralnym Świętego Ducha, a po kilku latach zostało przeniesione do przyszpitalnego kościoła rektoralnego Niepokalanego Poczęcia NMP.
Obecnie w niedzielnych liturgiach uczestniczy ponad 100 osób. Oprócz Mszy św. sprawowane są tu także inne sakramenty, np. w tym roku biskup Mieczysław Cisło udzielił 6 osobom bierzmowania według starszej formy. Wiosną przygotowaliśmy Dodatek do Tradycyjnego Mszału zawierający Formularze Mszy Świętych na Święta obchodzone w Polsce. Zgodę na wydanie podpisał biskup Adam Bab. Publikacja rozeszła się bardzo szybko i dziś korzystają z niej kapłani w całej Polsce.
KAI: Z własnego doświadczenia wiem, że wielu wiernych swoją przygodę z liturgią przedsoborową zaczęło właśnie od tej wspólnoty…
Liturgia jest przygotowywana na najlepszym możliwym poziomie: kapłani wprawnie posługują się Tradycyjnym Mszałem, podczas niedzielnych i świątecznych Mszy św. zawsze jest śpiew gregoriański wszystkich części, w środowisku jest zorganizowana przeszkolona grupa ministrantów. Dla wiernych są udostępniane dwujęzyczne mszaliki ułatwiające uczestniczenie we Mszy św. także osobom przychodzącym po raz pierwszy. Przez lata w środowisku były organizowane wspólne wyjazdy pielgrzymkowe jednodniowe i kilkudniowe, rekolekcje, wykłady, jak też spotkania opłatkowe i wielkanocne. Ze względu na sytuację epidemiczną, na razie część tych działań jest zawieszona, ale np. w tamtym roku udało się nam – już przez Fundację – zorganizować pieszą pielgrzymkę z Konopnicy do Wąwolnicy. O ile tylko będzie to możliwe, planujemy kolejną edycję tej jesieni. Chcemy też powoli wracać do innych działań.
KAI: Jak odbierasz decyzję Papieża Franciszka o ograniczeniu możliwości celebrowania Mszy Trydenckiej?
– Pogłoski o tym, że jest przygotowywany nowy dokument, krążyły już od jakiegoś czasu. Gdy jednak przeczytałam motu proprio i list do biskupów, byłam mocno zaskoczona i zasmucona. Patrząc ze swojej perspektywy, nie potrafię tej decyzji zrozumieć. Znam lubelskie środowisko skupione wokół “starej” Mszy św. już od kilkunastu lat, od kilku jestem w nie dość mocno zaangażowana, od roku prowadzę Fundację Sal Terrae na rzecz Tradycji w Lublinie. Dla mnie osobiście ta decyzja jest szczególnie bolesna ze względu na cele Fundacji, której jestem pomysłodawcą i współfundatorem.
KAI: W pewien sposób Traditionis custodes podważa sens istnienia fundacji…
– Fundacja została powołana, by wspierać istniejące środowiska Tradycji (np. poprzez zakup paramentów czy wydawanie pomocy dla uczestników liturgii), jak też pomagać w organizowaniu nowych, rozpowszechniać wiedzę o tradycyjnej nauce katolickiej i wartościach chrześcijańskich, troszczyć się o przedmioty kultu religijnego. Od początku przyświecała nam myśl, aby działalność ta przyczyniła się do jedności Kościoła: zarówno poprzez integrację środowisk skupionych wokół Mszy św. Trydenckiej, jak i odnalezienie przez nie właściwego miejsca w Kościele – nie w opozycji do innych katolików czy np. do NOM-u, tylko jako równorzędna forma duchowości, która może wnieść wiele dobra w życie parafialne, diecezjalne i ogólnokościelne. Założenia te wynikały z motu proprio Benedykta XVI Summorum Pontificum i, ufam, odpowiadały jego intencjom. Gdy więc przeczytałam, że w imię jedności Kościoła środowiska Tradycji mają zniknąć z parafii, a powstawanie nowych grup jest niepożądane, byłam rozgoryczona i zastanawiałam się, czy teraz powinniśmy zamknąć Fundację.
KAI: Co postanowiliście?
– Obecna sytuacja stwarza możliwość dla dalszych działań naszej Fundacji, choć nieco modyfikujemy nasze cele. Kontynuując wspieranie istniejącego środowiska, chcemy też zintensyfikować działania na rzecz ukazywania wartości, którą ono wnosi. Pragniemy pokazać, że osoby związane ze “starą” Mszą św. nie są zagrożeniem dla Kościoła – jesteśmy jego integralną częścią i zależy nam na jego dobru.
KAI: W wielu diecezjach biskupi nie wyrazili zgody na celebrowanie Mszy Trydenckiej, natomiast metropolita lubelski udzielił pozwolenia na celebracje (dawnej) Nadzwyczajnej formy Rytu Rzymskiego w Lublinie. Co czułaś?
– Przez dwa dni po ogłoszeniu tego motu proprio trwałam w niepewności “co dalej?”. Wiedziałam od początku, że i prywatnie, i fundacyjnie chcę pozostać w Kościele diecezjalnym, w posłuszeństwie i jedności z Papieżem. Jednocześnie obawiałam się – patrząc też na decyzje niektórych biskupów – że przynajmniej przez jakiś czas nasze środowisko może pozostać bez Mszy św. w tej formie, w której jesteśmy zakorzenieni. Dlatego gdy abp Stanisław Budzik, meropolita Lubelski, podjął decyzję o zachowaniu na czas rozeznania dotychczasowego porządku, odetchnęłam z ulgą i – powiem szczerze – byłam dumna z naszego Pasterza. Całe nasze środowisko jest ogromnie wdzięczne za to rozstrzygnięcie. Cieszymy się też ze słów rzecznika Archidiecezji Lubelskiej ks. Adama Jaszcza, który potwierdził, że lubelskie środowisko Tradycji nigdy nie sprawiało kłopotów, i publicznie przekazał decyzję Arcybiskupa.
KAI: W papieskim dokumencie zawarta jest teza, że środowiska gdzie praktykuje się Mszę trydencką bywają zarzewiem rozłamu wewnątrz Kościoła.
– Nie jesteśmy jednolitą grupą, są wśród nas osoby o różnych poglądach, co jest raczej zdrowym objawem (inaczej byłoby w sekcie), ale nie mamy jako środowisko tendencji, o których wspominał papież Franciszek. Wiernie trwamy w Kościele, nasi ministranci nieraz służą do Mszy św. w nowej formie (np. podczas święta patronalnego w kościele rektoralnym, przy którym jest skupione nasze środowisko), kapłani posługujący w naszym środowisku także celebrują Msze św. w obydwu formach.
KAI: Jak odnosisz się do skrajnych wypowiedzi niektórych Internautów, którzy w decyzji papieża widzą walkę z prawdziwą wiarą albo wręcz dowód na to, że jest antypapieżem?
– Powiem szczerze, że jest to temat zbyt obszerny i skomplikowany, bowiem powody tak skrajnych postaw są naprawdę różne. Sądzę, że część tego typu komentarzy należy potraktować z dystansem – jako wyraz pierwszych emocji, a nie ogólnej postawy. W emocjach nierzadko padają słowa, których później człowiek żałuje, ale gdy zostały zapisane w Internecie, o wiele trudniej jest z nich się wycofać.
KAI: Często też pada sugestia o „przejściu” części wiernych do grup związanych z Bractwem św. Piusa X albo grup sedewakantystycznych. Czy to w jakiś sposób nie potwierdza obaw papieża?
– Osób, które faktycznie odrzucają Franciszka, jest mniejszość. Niemało jest natomiast tych, którzy przyglądając się temu pontyfikatowi, są nieraz zaskoczeni – nie zawsze pozytywnie. Nie jest to jednak domeną tradycjonalistów. Przy okazji warto zauważyć, że obecne motu proprio spotkało się z niezrozumieniem ze strony różnych grup kościelnych, także zupełnie niezwiązanych z Mszą św. Trydencką. Czy to oznacza, że należy ograniczyć również ich działalność?
Co do sugestii, a wręcz zagrożenia przejścia części osób do kaplic Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X (FSSPX), jest ono jak najbardziej realne… Co więcej, w tym momencie mamy do czynienia z naprawdę dziwną sytuacją, gdyż osoba pragnąca uczestniczyć we Mszy św. Trydenckiej może nie mieć takiej możliwości w diecezji, jeżeli biskup nie udzieli zgody żadnemu kapłanowi, a jednocześnie ma legalną możliwość spełnienia obowiązku niedzielnego w Bractwie św. Piusa X. Chyba, że pozwalająca na to decyzja Komisji Ecclesia Dei także jest odwołana przez art. 8 obecnego motu proprio, ale tego nie wiem… Czekam na interpretacje kanonistów.
W każdym razie w mojej opinii obecne regulacje nie są szczególnie dotkliwe dla osób nieuznających autorytet papieża Franciszka, gdyż po prostu się nimi nie przejmą albo będą mieli dodatkowy argument dla swoich “racji”. Trudne natomiast są dla nas, którzy szczerze pragniemy trwać w jedności z Kościołem i papieżem, a poczuliśmy się trochę jak bękarty – niechciani i zepchnięci na margines.
***
Alena Androsik – dr nauk teologicznych w zakresie teologii moralnej. Jest absolwentką „podziemnego” Białoruskiego Humanistycznego Liceum im. Jakuba Kołasa w Mińsku. Pomysłodawca, współfundator i prezes Zarządu Fundacji Sal Terrae działającej na rzecz Tradycji Katolickiej w Lublinie.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.