Drukuj Powrót do artykułu

Draganie: poświęcenie obelisku ku czci ks. Stanisława Bornińskiego

24 lipca 2018 | 18:00 | eg | Draganie Ⓒ Ⓟ

Obelisk ku czci ks. Stanisława Bornińskiego – więźnia niemieckich obozów Dachau, Gusen i Mauthausen, zamęczonego przez Niemców w 1940 roku – poświęcono we wsi Draganie koło Płocka. Wydarzenie zorganizowano w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

Uroczystość we wsi Draganie (gmina Stara Biała) rozpoczęto Mszą św. polową. Celebrował ją ks. kan. Zbigniew Kaniecki, proboszcz parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej w Białej, na terenie której znajduje się miejscowość Draganie.

W kazaniu przypomniał, że w miesiącu lipcu obchodzony jest Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej. Ustanowiono go, aby upamiętnić tragiczne wydarzenie z 1943 roku – pacyfikację świętokrzyskiej wsi Michniów. Dodał, że mieszkańcy tej miejscowości, za pomoc niesioną partyzantom, zostali przez Niemców w ciągu dwóch dni w bestialski sposób wymordowani, a cała miejscowość spalona.

Poza tym ks. Kaniecki wiele uwagi poświęcił przypomnieniu bohaterskich mieszkańców wsi leżących na Ziemi Płockiej. Podkreślił, że trzeba kochać swoją ojczyznę: – Kochać Boga to pierwsze zadanie, a kochać Polskę – to zadanie następne – zaakcentował duszpasterz.

Po Mszy św. jej uczestnicy przeszli pod obelisk z tablicą i krzyżem, znajdujących się w sąsiedztwie nowo powstałego ronda ulicznego. Dedykowano je ks. Stanisławowi Bornińskiemu (1908-1940), urodzonemu w Draganiach w rodzinie rolniczej. Był wikariuszem w parafii Poniatowo w diecezji płockiej, gdy został przez Niemców aresztowany, a następnie przeszedł przez obozy w Działdowie, Dachau, Gusen i Mauthausen. Zginął tam z wyczerpania, mając 32 lata.

Na tablicy znajdującej się na obelisku napisano m.in.: „Pragniemy, by ks. Stanisław Bormiński pozostał w pamięci potomnych jako człowiek, którego nie złamały okrutne warunki niemieckich obozów koncentracyjnych, gdzie zmarł z wycieńczenia w 1940 roku w wieku zaledwie 32 lat. Tą symboliczną tablicą (…) oddajemy też hołd wszystkim bohaterskim mieszkańcom pobliskich wsi, którzy przelali własną krew i oddali życie za umiłowaną Ojczyznę. Pamiętamy o nich każdego dnia, a szczególnie w roku, w którym obchodzimy 100-lecie odzyskania niepodległości”.

Ks. Stanisław Borniński urodził się 5 października 1908 roku we wsi Draganie w parafii Biała, w rodzinie rolniczej, jako syn Józefata i Marianny. Był krewnym ks. prałata Piotra Bornińskiego, rektora Seminarium Płockiego. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Białej zgłosił się do Seminarium Nauczycielskiego im. Bolesława Krzywoustego w Płocku, którego jednak nie ukończył. Pod wpływem lektury religijnej po czterech łatach przeniósł się do miejscowego Liceum przy Seminarium Duchownym. Wyróżniał się pobożnością i zamiłowaniem do liturgii. Miał piękny, silny głos, znał dobrze przepisy liturgiczne i chętnie brał udział w różnych ceremoniach, mając opinię najlepszego liturgisty w seminarium. Był także czynny w kole misyjnym.

Święcenia kapłańskie przyjął 11 czerwca 1938 roku z rąk sufragana płockiego Leona Wetmańskiego (także zamęczonego przez Niemców w czasie II wojny światowej w obozie w Działdowie). Po Mszy św. prymicyjnej w swoim domu oświadczył, że powołanie kapłańskie wymodliła mu jego pobożna matka, która wieczorami przy łóżku swego syna modliła się o powołanie dla niego. Jako wikariusz w Poniatowie wykazywał się bezinteresownością, na własny koszt wysyłał młodzież na kursy dokształcające, a dla rodzinnego kościoła parafialnego w Białej ufundował witraż Chrystusa Dobrego Pasterza.

5 kwietnia 1940 roku został aresztowany przez Niemców i przewieziony do Płocka, a 12 kwietnia do obozu przejściowego w Działdowie, stamtąd zaś 19 kwietnia do Dachau, otrzymując numer obozowy 4912. Dnia 25 maja przewieziony został do obozu w Gusen. Praca w obozie była bardzo ciężka. Ks. Borniński wraz z innymi ciągnął wał, plantując plac apelowy na terenie obozu.

Po pięciu dniach pracy w Gusen 30 maja został przydzielony do transportu więźniów do Mauthausen, gdzie taczkami woził zaprawę murarską na budowę. W drastyczny sposób dokuczał mu blokowy, kryminalista, Franciszek Unek. Jedyną jego pociechą w tych ciężkich chwilach, poza modlitwą, była korespondencja z rodzicami i parafianami z Poniatowa. Zmarł z wyczerpania 9 października 1940 roku, w wieku 32 lat.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.