Dwa lata po rosyjskiej inwazji Ukraina pozostaje silna
24 lutego 2024 | 06:00 | Taras Antoshevskyy, RISU | Lwów Ⓒ Ⓟ
24 lutego 2022 otworzył nową kartę w historii Ukrainy – Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę na pełną skalę. Tego dnia armia rosyjska zaatakowała terytoria Ukrainy od północy, wschodu i południa. Pociski uderzyły w większość regionów. Wielu ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia domów, a inni zrobili to, ponieważ ich domy zostały zniszczone. Setki tysięcy Ukraińców stanęło w obronie ojczyzny. Dziś w 40-milionowym kraju nie ma ani jednej rodziny, która nie ucierpiałaby w wyniku tej wojny.
„Nie ma ani jednej rodziny na Ukrainie, która nie doświadczyłaby straty. Płacimy bardzo wysoką cenę za naszą wolność i, jak sądzę, za demokratyczną przyszłość całego kontynentu europejskiego. Dzisiejsza Ukraina jest synonimem niesprawiedliwego cierpienia” – stwierdził w niedawnym wywiadzie zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) abp Światosław Szewczuk.
Trzeba pamiętać, że wojna nie zaczęła się dwa lata temu. Nastąpiło to w lutym 2014 r., kiedy rosyjskie wojsko przejęło władzę na Krymie i przystąpiło do inicjowania agresji we wschodnich regionach Ukrainy. Już w 2014 roku dziesiątki tysięcy Ukraińców musiało uciekać przed agresorem. Jednak to, co wydarzyło się dwa lata temu, można porównać tylko z okrucieństwem nazistów – cały świat dowiedział się o zbrodniach rosyjskich okupantów w miastach i wsiach pod Kijowem, Buczą, Irpieniem i innymi.
Caritas reaguje na wybuch wojny
„Przez Borodziankę przejeżdżały konwoje z rosyjskim sprzętem wojskowym. Nasze domy zostały zniszczone. Zbombardowano wieżowce, rozstrzelano ludzi – powiedziała 67-letnia Tatiana Kaczałenko ze wsi Borodzianka pod Kijowem. „Na początku nasi ludzie stawiali opór i walczyli. Nawet dzieci – niektóre w wieku 17-18 lat – rzucały „koktajlami Mołotowa” w rosyjskie czołgi. Ukrywałam się w piwnicy przez pięć dni. Byłam sama, bez kontaktu i z nikim poza trzema kotami i psem do towarzystwa. Ale kiedy Rosjanie zaczęli bombardować mój dom, wybiegłam z piwnicy.
„Nie wiedziałam, co robić, ponieważ nie kontaktowałam się z nikim od pięciu dni. Ktoś mi powiedział, że ludzie zbierają się w pobliżu szpitala w celu ewakuacji. Nie dotarłam na czas – autobus już odjechał. Później jacyś ludzie w przejeżdżającym samochodzie zabrali mnie ze sobą” – powiedziała Kaczałenko. Wspominała okropności, których była świadkiem, takie jak rosyjskie bombowce niszczące budynki mieszkalne. Była też zszokowana tym, jak miejscowy duchowny prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego, ojciec Wiktor, powitał rosyjskich okupantów i nazwał ukraińskich wojskowych faszystami.
Kaczałenko wraz z kilkudziesięcioma mieszkańcami okupowanych terytoriów obwodu kijowskiego znalazła schronienie Kołomyi na zachodniej Ukrainie, w miejscowym ośrodku Caritas. Tam uchodźcy otrzymywali wyżywienie, ochronę, opiekę medyczną i poczucie bezpieczeństwa. Według Caritas Ukraina takich ośrodków dla uchodźców z terenów wojny jest 46, a prawie pół miliona osób znalazło w nich ośrodkach tymczasowe schronienie. W ciągu dwóch lat 3,1 mln osób skorzystało z niemal 5,2 mln różnych pomocowych usług oferowanych im przez Caritas.
W 2022 r. Caritas i inne fundacje charytatywne pomagały przede wszystkim osobom o najbardziej podstawowych potrzebach (zapewniając uchodźcom schronienie, żywność, leki, zestawy higieniczne oraz wodę, odzież i ciepło dla mieszkańców. W 2023 r. skupiono się na projektach mających na celu przywrócenie życia na terytoriach wyzwolonych i w pobliżu strefy działań wojennych.
By sprostać zmieniającym się potrzebom
„W 2023 r. już mniej więcej zrozumieliśmy główne trendy i potrzeby, a strefa, w której toczyły się działania wojenne, została w pewnym stopniu ustabilizowana. Z pewnością dało nam to trochę więcej przestrzeni do planowania” – powiedział Grigorij Seleszczuk, dyrektor programowy Caritas Ukraina. „O ile rok 2022 był rokiem planowania ad hoc, o tyle w 2023 roku mogliśmy bardziej systematycznie podchodzić do potrzeb ludzi i na nie reagować. Skupiliśmy się na dostarczaniu różnego rodzaju pomocy rzeczowej bliżej linii frontu, z potencjalnie słabym dostępem do rynków” – tłumaczy Seleszczuk.
Podobnie jak inne organizacje pomocowe i misyjne, Caritas wiele osiągnęła dzięki wolontariuszom. Ogólnie rzecz biorąc, działalność wolontariuszy cieszyła się dużym szacunkiem na Ukrainie. Według badań socjologicznych po Siłach Zbrojnych Ukrainy, którym ufa ponad 95% obywateli Ukrainy, ochotnicy zajmują drugie miejsce – około 90%. Normą w diecezjach i wielu parafiach stało się posiadanie ośrodków wolontariatu, które pomagają żołnierzom na froncie i na terenach położonych blisko frontu oraz osobom wewnętrznie przesiedlonym. Służba społeczna w Ukraińskim Kościele Greckokatolickim, Kościele rzymskokatolickim i innych Kościołach jest jedną z form angażowania wiernych w życie parafii. „Jeśli nie możesz obronić Ukrainy, trzymając broń, pomóż tym, którzy mogą” – to i podobne hasła stały się bardzo popularne na Ukrainie.
Grekokatolicka katedra w Kijowie
Rosjanie próbowali szturmować i zdobywać stolicę Ukrainy w pierwszych dniach inwazji na pełną skalę. W regionie działały grupy dywersyjne okupantów, a miasto było celem ataków rakietowych. Teraz, dzięki doświadczeniom ukraińskiego wojska i pomocy Zachodu, miasto czuje się lepiej chronione. W tamtym czasie jednak prawie wszystkie pociski trafiały w cele.
Ludzie szukali ochrony, a patriarchalna katedra UKGK – konsekrowana w 2013 r. – stała się jednym z miejsc, które ją oferują. Jak zauważył niedawno zwierzchnik UKGK, katedra stała się arką dla wielu. Według niego dolny kościół katedry służył jako schron przeciwbombowy, mieszczący niekiedy kilkaset osób.
O ile w spokojnych czasach świątynia ta była otwarta w określonych godzinach, teraz działa przez całą dobę. Greckokatolicka katedra nie tylko zapewniała opiekę, ale także udzielała wszelkiego rodzaju pomocy, przede wszystkim moralnej i duchowej.
Od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji abp Światosław Szewczuk, zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego zaczął codziennie publikować wiadomości wideo i tekstowe tłumaczone na język angielski, niemiecki i włoski. Zwierzchnik UKGK mówi o aktualnych sprawach, oferując współczucie i wsparcie oraz wzywając do modlitwy i pomocy innym. Jego apele skierowane są do uchodźców, matek, które straciły synów i córki na froncie, rodzin i młodzieży, nauczycieli i uczniów, ratowników i wolontariuszy, lekarzy i rannych, żołnierzy i polityków. Każdego dnia poruszany jest inny istotny temat. Niektóre apele były nawet kierowane do świata, np. ten dotyczący rosyjskiego szantażu nuklearnego.
Po kolejnym zmasowanym ataku rakietowym na Ukrainę abp Szewczuk powiedział: „W ciągu zaledwie jednego dnia Rosja wystrzeliła osiem pocisków manewrujących na Ukrainę za łączną kwotę 100 mln dolarów. Widzimy, jak okupantom coraz trudniej jest wytłumaczyć prowadzenie tej bezsensownej wojny sobie i swojemu narodowi. Widzimy, ile pieniędzy agresor inwestuje w zniszczenie i śmierć. Zamiast rozwijać swój patriotyzm, inwestując w dobrobyt i lepsze życie Rosjan, sprawiają oni wielki smutek i szkody wszystkim: Rosjanom w Rosji i narodowi ukraińskiemu” – powiedział zwierzchnik Kościoła. Według abp. Szewczuka, podczas gdy okupanci inwestują w śmierć, Ukraińcy walczą i oddają życie za życie. „Dlatego mówimy: Ukraina trwa! Ukraina walczy! Ukraina się modli!”.
Wojna zjednoczyła Ukraińców
Abp Szewczuk wielokrotnie podkreślał, że wojna zjednoczyła Ukraińców oraz przedstawicieli różnych Kościołów i wyznań, którzy wspólnie pomagają wojsku i potrzebującym, realizują wspólne projekty i planują odbudowę kraju. Jednocześnie służba społeczna Kościoła greckokatolickiego przyciąga ludzi, którzy widzą w niej ucieleśnienie biblijnego Samarytanina. W oblężonym Czernihowie, starożytnym mieście na północ od Kijowa w pobliżu granicy z Rosją, kościół greckokatolicki stał się schronieniem dla wielu mieszkańców. Po wyzwoleniu tego terenu wielu ludzi stało się jego parafianami, choć wcześniej mogli mieć odmienny stosunek do wiary i Kościoła.
Sytuacja w Charkowie
Miasto było jednym z pierwszych, które zostało zaatakowane pod koniec lutego dwa lata temu, a później zostało otoczone. Ze względu na bliskość granicy z Rosją, rosyjskie rakiety uderzają tu szybciej, zanim zostanie ogłoszony alarm przeciwlotniczy. Miasto jest pod ciągłym ostrzałem wroga, w wyniku czego jest wielu rannych i zabitych wśród ludności cywilnej oraz uszkodzonych budynków, w tym kościołów. Jednocześnie miasto to stało się symbolem niezłomnego ducha, miejscem, w którym część codziennego życia przebiega pod ziemią – nauka, koncerty i nabożeństwa.
Pierwszego dnia rosyjskiej inwazji biskup Wasyl, egzarcha UKGK w Charkowie, odbył spotkanie online z duchowieństwem. Zdecydowano, że pozostaną i będą modlić się o pokój na Ukrainie. Po kilku dniach cerkwie wznowiły swoją działalność i stały się ośrodkami niosącymi pomoc i wsparcie. Głównym ośrodkiem wolontariatu w Charkowie stał się kościół katedralny pw. św. Mikołaja Cudotwórcy, który był jeszcze w budowie. Codziennie rano i wieczorem odbywały się nabożeństwa, a mieszkańcom Charkowa rozdawano pomoc (przede wszystkim ubrania i żywność). W tym czasie Charków był stale ostrzeliwany, a liturgie odbywały się w dolnej cerkwi. Ludzie przychodzili tam, aby się modlić i znaleźć schronienie, podczas gdy niektórzy praktycznie tam mieszkali.
W niedzielę 6 marca 2022 r., mimo ostrzału miasta, bp Wasyl wraz z parafianami katedry przez kilka godzin rozprowadzał wśród mieszkańców Charkowa pomoc z zachodniej Ukrainy. W tym czasie dostarczanie pomocy do miasta i ewakuacja ludności zostały poważnie zagrożone. Codzienne ostrzały, ofiary i zniszczenia narażały ludzi na wielki stres. Biskup wspomina, że ludzie trzęśli się z przerażenia i musieli opuścić miasto, ale nawet próba ucieczki była niebezpieczna. Biskup nie miał jednak zamiaru opuszczać miasta – widział potrzebę pozostania i służenia potrzebującym.
W drugim tygodniu inwazji na pełną skalę, kiedy Charków opuściła już ponad połowa mieszkańców tego półtoramilionowego miasta, miasto nadal żyło. „Wycieńczeni nocnymi nalotami, spędzaniem wielu godzin w piwnicach, zimowym chłodem nieogrzewanych mieszkań, dręczeni coraz większym brakiem podstawowych rzeczy, mieszkańcy Charkowa żyją dalej” – napisał emerytowany biskup Ihor Isiczenko. „Strażacy próbują ratować zbombardowane domy, pracownicy zakładów komunalnych łatają uszkodzoną komunikację i drogi. Dostarczany jest chleb i woda. Nawet miejskie służby gospodarki odpadami działają!”
Ludzie potrzebują kultury i wiary
I tak Charków żyje w ten sposób od prawie dwóch lat. Rosyjskie rakiety niszczą jego dzielnice mieszkalne i administracyjne. Nadal giną ludzie, spokojni mieszkańcy miasta, wśród nich dzieci. Szkoły pracują online, a koncerty i spektakle odbywają się na stacjach metra. Kościoły różnych wyznań nadal udzielają pomocy.
Charkowski dziennikarz i działacz społeczny Wołodymyr Chystylin powiedział, że potrzeba wydarzeń kulturalnych stała się oczywista, gdy ludzie nieco otrząsnęli się z początkowego szoku. W Charkowie pozostało wielu poetów, malarzy, aktorów, muzyków i dziennikarzy. W związku z tym wydarzenia artystyczne, spektakle i koncerty zaczęły odbywać się jako wspólny wysiłek. Niektóre wydarzenia zostały symbolicznie nazwane „Muzyką Oporu i Nadziei”.
„Trzeba było udzielić kompleksowego wsparcia tym, którzy pozostali w mieście, co wymagało pewnych zasobów wewnętrznych” – wspomina Chystylin. Pomagali też duchowni, odprawiając nabożeństwa nawet podczas codziennego ostrzału. W wyniku ostrzału zniszczona została m.in. cerkiew Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, do której Chystylin uczęszcza jako parafianin. „Okna były powybijane, metalowe drzwi uszkodzone, ogrodzenie połamane. Pocisk trafił w miejsce 30 metrów od ołtarza podczas ceremonii ślubnej. Ale miłość zwycięża śmierć – informuje Chystylin.
W tym roku, podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, modlitwy ekumeniczne odbyły się w trzech kościołach miejskich: greckokatolickim, rzymskokatolickim i luterańskim.
Zaporoże: Prześladowana cerkiew
Położone na południowym wschodzie Ukrainy miasto znalazło się blisko frontu po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę. Pod okupacją znalazła się duża część obwodu zaporoskiego, w tym Zaporoska Elektrownia Atomowa, którą rosyjscy okupanci wykorzystują teraz do szantażowania całego świata. Obecnie miasto i region są ostrzeliwane niemal codziennie.
W 2014 r. do Zaporoża przeniósł się biskup Stepan Mieniok, zwierzchnik donieckiego egzarchatu UKGK, który obejmuje południowo-wschodnie terytoria Ukrainy. Na terenach okupowanych pozostało wielu parafian i kilku duchownych. Oni, podobnie jak przedstawiciele innych wyznań, byli prześladowani przez przedstawicieli władz okupacyjnych. Tam wszystkie cerkwie, z wyjątkiem Patriarchatu Moskiewskiego, są postrzegane jako wrogowie „rosyjskiego świata”. Po inwazji na pełną skalę rosyjscy agresorzy zakazali działalności ukraińskim Kościołom, w tym UKGK. Duchowni różnych wyznań zostali uwięzieni, a większość z nich została później zwolniona.
W listopadzie 2022 r. rosyjscy okupanci aresztowali o. Iwana Lewickiego i o. Bohdana Heletę, greckokatolickich księży redemptorystów, którzy służyli w cerkwi Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Berdiańsku w obwodzie zaporoskim. Od początku okupacji tych terenów księża wspierali swoich parafian i publicznie modlili się z nimi. Takie działania nie mogły pozostać niezauważone, więc księża zostali aresztowani na podstawie sfabrykowanych zarzutów posiadania broni palnej i materiałów wybuchowych (okupanci podłożyli te przedmioty w budynku kościoła) oraz działalności partyzanckiej.
Od tego momentu ich los stał się nieznany. 6 września 2023 r. biskupi UKGK wręczyli papieżowi Franciszkowi podczas prywatnej audiencji niezwykły prezent: krzyż misyjny, modlitewnik i różaniec (symbole redemptorystów), a także zdjęcia o. Lewickiego i o. Helety. Poprosili papieża o pomoc w ich uwolnieniu. „Jesteśmy w stałym kontakcie z ich bliskimi” – powiedział w rocznicę uwięzienia kapłanów arcyopat ukraińskiej prowincji Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela o. Wołodymyr Borejko. Rodzina ojca Iwana otrzymała oficjalne potwierdzenie jego uwięzienia od agencji rządowych. Do tego czasu słyszeli tylko plotki. „Mamy nadzieję, że tak samo będzie w przypadku ojca Bohdana. Nie wiemy jednak nic o ich miejscu pobytu ani stanie”. Jak zaznaczył biskup pomocniczy doniecki Maksym Riabuka, od końca stycznia 2024 r. los tych dwóch księży pozostaje nieznany. W tym samym czasie niektórym księżom udało się opuścić okupowane tereny.
Wspieranie żołnierzy i ich rodzin
Na rynku we Lwowie znajdują się stoiska ze zdjęciami i informacjami o żołnierzach, którzy wyruszą w swoją ostatnią drogę z pobliskiego Kościoła Garnizonowego. Niemal codziennie pojawiają się nowe twarze i historie bohaterów, którzy walczyli za Ukrainę. Są to ludzie starsi, często młodzi, ale wszyscy jako jedność – zawsze bystrzy. Mieli rodziny, plany i marzenia, ale musieli bronić swojego państwa przed wrogiem.
Do niedawna kościół garnizonowy pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła (ongiś jezuicki) funkcjonował jako biblioteka zbiorów Ossolineum. W 2011 roku świątynię oddano Kościołowi greckokatolickiemu i wznowiono nabożeństwa. Stała się ona Centrum Duszpasterstwa Wojskowego Archidiecezji Lwowskiej Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i praktycznie głównym kościołem wojskowym UKGK. Cztery lata temu jego proboszcz ksiądz Sus został biskupem kurialnym zwierzchnika UKGK, a obecnie podróżuje z misjami do ośrodków UKGK na całym świecie. Jego dzieło kontynuuje liczna grupa kapelanów wojskowych na czele z o. Tarasem Michalczukiem, opatem Kościoła Garnizonowego.
Po wejściu do kościoła, w nawie po lewej stronie można zobaczyć setki zdjęć bohaterów, którzy oddali życie walcząc w wojnie Rosji z Ukrainą. Są też fotografie dzieci, których rodzice już nigdy nie będą mogli ich przytulić. Są tam też fragmenty pocisków, min i innych sprzętów wojennych. Są setki papierowych ptaków upamiętniających dusze bohaterów. Centralnym elementem ekspozycji jest brzozowy krzyż, który cudem ocalał podczas zmasowanego rosyjskiego ataku artyleryjskiego na ukraiński obóz wojskowy w obwodzie donieckim na początku września 2014 roku. Zniszczeniu uległ wówczas sprzęt i namioty wojskowe, ale krzyż pozostał nienaruszony. Później został przekazany na przechowanie Kościołowi Garnizonowemu i niesiony w Drodze Krzyżowej ulicami Lwowa.
Według ojca Michalczuka, księża przestali liczyć pogrzeby obrońców. Każde życie jest bezcenne i dlatego nie można go sprowadzić do surowych statystyk. Najtrudniejsze jest patrzenie w oczy dzieciom i rodzicom poległych bohaterów podczas pogrzebu. Za każdym razem musisz wybrać odpowiednie słowa wsparcia.
Kościół Garnizonowy posiada duży zespół kapelanów i pomocników. Wielu z nich służy w jednostkach wojskowych, Akademii Wojsk Lądowych i Liceum Wojskowym. W kościele odbywa się osiem liturgii w każdą niedzielę i w większe święta, w tym jedna w języku angielskim. I za każdym razem kościół, który jest dość duży, jest wypełniony ludźmi, z których niektórzy stoją na zewnątrz.
Wesela, chrzciny i nie tylko
„Życie toczy się dalej” – mówi ojciec Michalczuk. Na stronie kościoła na Facebooku często pojawiają się zdjęcia ślubne lub zdjęcia zrobione podczas chrzcin dzieci. Są to zdjęcia młodych małżonków wojskowych, którzy pobierają się i mają dzieci. Przynajmniej raz w tygodniu zamieszczane są fotoreportaże z pomocy wysyłanej na front lub innych potrzebujących. Od 2014 r. Kościół Garnizonowy stał się jednym z wiodących ośrodków gromadzenia i wysyłania pomocy. Pomoc obejmuje pojazdy, ubrania, żywność i sprzęt na potrzeby wojska. W każdą niedzielę w kościelnej kuchni charytatywnej można kupić smakołyki i pamiątki wykonane przez wolontariuszy. W ten sposób zbierają fundusze na zakup żywności dla wojska. Bez względu na to, jak smaczna jest żołnierska kuchnia, domowe jedzenie, które regularnie wysyłają im wolontariusze, przynosi im korzyści dla ciała, rozgrzewa serce i daje poczucie jedności z tymi, których chronią. Książki i listy od dzieci wędrują na wschód wraz z tymi paczkami. Zdjęcie młodego żołnierza czytającego książkę Timothy’ego Snydera w okopie stało się viralem. Wielu obrońców Ukrainy, studentów i absolwentów uczelni wyższych, znajduje wolną chwilę na czytanie.
Kiedy dwa lata temu rozpoczęła się inwazja, a w całej Ukrainie zawyły syreny przeciwlotnicze, Kościół Garnizonowy zaczął pełnić inną funkcję – jego piwnice, w których mieści się muzeum, zaczęły służyć jako schron przeciwbombowy dla mieszkańców centrum miasta i licznych przesiedleńców. Jak podają muzealnicy, w podziemiach kościoła może przebywać jednorazowo kilkaset osób. Zdarzały się też przypadki, gdy przez kilka dni mieszkali tam uchodźcy z terenów okupowanych, czekając na możliwość opuszczenia kraju. Odbywały się tam koncerty gitarowe, skrzypcowe, a nawet wiolonczelowe. Ludzie uciekający przed atakami rakietowymi przywieźli ze sobą instrumenty muzyczne, czy to ulicznych grajków, lokalnych mieszkańców, czy nowo przesiedleńców. Mimo że podziemia kościoła nie są już schronem przeciwbombowym, ludzie nadal tu przychodzą. Ryczące alarmy nie wywołują już paniki, ale chęć znalezienia bezpiecznego miejsca jest niezbędna dla tych, którzy byli świadkami ataków rakietowych. A starożytny kościół może być właśnie tym miejscem.
Oddawanie czci zmarłym
Pomnik stojący obok starego cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie informuje o liczbach. Spoczywają tu setki bohaterów, a na każdym grobie znajdują się portrety, flagi oraz symbole narodowe i wojskowe. A to tylko ci, którzy zmarli w ciągu ostatnich dwóch lat. Kolejny pomnik, poświęcony ofiarom poprzednich lat wojny, stoi na terenie samego cmentarza.
Wśród nich jest znany śpiewak operowy i solista Opery Paryskiej, Wasyl Ślipak, który wstąpił do ukraińskiej armii, poszedł na front jako ochotnik i zginął w czerwcu 2016 roku.
Zdecydowana większość Ukraińców jest pewna, że Ukraina zwycięży. Modlą się o nią codziennie w kościołach różnych wyznań. Ostatnio wypowiedzieliśmy ze szczególną powagą: „Bóg jest z nami! Zrozumcie to, narody! Ta wielka nadzieja na Bożą pomoc i wsparcie świata zapewnia nas, że zwycięstwo nadejdzie i od nas zależy, czy będziemy o nie walczyć!”
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.