Dziecko to zysk państwa, a nie koszt i inwestycja
05 grudnia 2012 | 13:25 | im / br Ⓒ Ⓟ
Dziecko nie jest kosztem ani inwestycją na przyszłość, lecz zysk dla państwa i to od chwili swego urodzenia – przekonywała dr Agnieszka Tombińska ze Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” podczas dzisiejszej debaty w Senacie pt. „Bariery ograniczające dzietność w Polsce”.
Tematem wystąpienia dr Tombińskiej była równość szans wszystkich obywateli. Wskazała, że dziecko, tak jak dorośli obywatele, jest podatnikiem, ponieważ jest konsumentem, a konsumpcja jest przez państwo opodatkowana poprzez VAT. Rodzice płacą więc podatki za siebie i za swoje dzieci, które jednak, mimo że spełniają obowiązek obywatelski, nie mają obywatelskich przywilejów, czyli prawa głosu w wyborach ludzi, którzy decydują o tym jak wydawane są wspólne pieniądze pochodzące z podatków.
Dzieci zwiększają dochody państwa nie tylko poprzez podatek VAT, ale również tworząc miejsca pracy dla dorosłych. – Zastanówmy się ile miejsc pracy zniknęłoby, gdybyśmy wywieźli wszystkie dzieci z naszego kraju – zasugerowała. – Oprócz utrzymywania miejsc pracy dorosłych i to na wiele lat, dzieci aktywizują zawodowo rodziców i dziadków, którzy zmotywowani są chęcią poprawienia bytu swoim potomkom. A dorośli pracujący płacą podatek PIT, co również zwiększa dochody państwa.
Dr Tombińska zaznaczyła, że wkład w dochód państwa rodziców posiadających dzieci jest większy niż osób bezdzietnych i rośnie z każdym kolejnym dzieckiem. – Dlatego z punktu widzenia państwa, dzieci nie są kosztem, nie są inwestycją w przyszłość, ale są zyskiem od chwili swojego urodzenia – podkreśliła. Jednak nie idą za tym prawa obywatelskie. – Gdyby rodzice mieli po pół głosu za każde swoje dziecko, wpływ tej grupy na sposób wydawania przez państwo wspólnych pieniędzy byłby większy – dodała. – To ważne, bo decyzje podjęte dzisiaj będą dotyczyły dzisiejszych dzieci w przyszłości.
Dr Tombińska wskazała też na inną nierówność rodziców – pod względem ekonomicznym. Świadczenia macierzyńskie, takie jak płatny urlop, obowiązują w zależności od stosunku do pracy – czy kobieta ma pracę i w jakiej formie jest zatrudniona. Jej zdaniem, to relikt PRL-u, gdzie podstawowym obowiązkiem obywatela była praca, ale też dostęp do niej był powszechny. Dziś świadczenia macierzyńskie nie są prawem, lecz przywilejem tych, które pracę zdobyły. Dlatego młode kobiety odkładają decyzję o urodzeniu dziecka nie tylko dlatego, że się kształcą, ale również w nadziei na znalezienie pracy, która zapewni im świadczenia. – Płatny urlop macierzyński powinien przysługiwać kobiecie bez względu na pracę, a tylko ze względu na fakt urodzenia dziecka i konieczności opieki nad nim – uważa dr Tombińska.
Jej zdaniem, przepisy powinny zmienić się w stosunku do obojga rodziców – rodzic małoletnich dzieci powinien być bardziej atrakcyjny dla pracodawcy – czyli tańszy dzięki mniejszym składkom, które pracodawca musi płacić.
– Skąd wziąć na to wszystko pieniądze? – uprzedziła pytanie sama dr Tombińska. – Należy przebudować cały system wydatków, tak jak zrobili to Francuzi, którzy podeszli do problemu globalnie – powiedziała.Wykazała jak wiele państwo zyskuje dzięki dzieciom – z podatku VAT oraz z utrzymywania nowych miejsc pracy dorosłych. Podkreślała też, jak ważne jest by świadczenia macierzyńskie nie były zależne od tego w jakiej formie kobieta jest zatrudniona.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.