Drukuj Powrót do artykułu

Dziecko w ofercie

13 czerwca 2009 | 11:40 | tel/hel / ju. Ⓒ Ⓟ

Dzieci sprawiają sobie dzisiaj w Polsce nie tylko samotne kobiety, ale także te żyjące w związkach lesbijskich. – Procedurę in vitro stosuje się wobec nich w Polsce na porządku dziennym – pisze Przemysław Kucharczak w „Gościu Niedzielnym”.

– Pojawiły się też już w Polsce matki zastępcze, zwane surogatkami. Rodzą cudze dzieci za pieniądze. Inkasują za to od 30 do 60 tys. złotych. – To jest w Polsce problem marginalny. Ja takich działań się nie podejmuję – mówi Gościowi Niedzielnemu prof. Waldemar Kuczyński, szef wykonującej in vitro kliniki „Kriobank” w Białymstoku. Kliniki in vitro różnią się jednak między sobą bardzo w podejściu do produkcji ludzi w fazie embrionalnej – czytamy. – W niektórych pracownicy mają większy szacunek dla ludzkiego życia, które wytworzyli, ale w innych podchodzą do tego lżej, bez żadnych skrupułów przed umieszczaniem zarodków w macicy zupełnie innej kobiety.

W zeszłym roku powstało nawet w Piasecznie pod Warszawą pierwsze w Polsce biuro pośrednictwa dla matek zastępczych, nazywanych surogatkami. Korzystają z niego kobiety, które nie mogą same donosić ciąży. „Prowadzimy działalność zajmującą się kojarzeniem bezdzietnych par małżeńskich, które z jakichś przyczyn zdrowotnych nie mogą mieć dzieci, z kobietami, które chcą takim parom urodzić dziecko” – zachwala swoje usługi firma. „Zajmujemy się tylko i wyłącznie pomocą kojarzenia par małżeńskich z surogatkami. Pieniądze, które są przeznaczone dla surogatki, są dobrowolnie przyznane na utrzymanie się matki zastępczej wraz z noszonym przez nią dzieckiem” – zastrzega firma w ogłoszeniu. To zapis, który jest bezczelnym wybiegiem prawnym: genetyczni rodzice, którzy wynajmują surogatkę, oficjalnie nie mogą jej zapłacić za ciążę. Mają więc udawać, że tylko ją „utrzymują” podczas ciąży.

– Uważam, że z taką formą, jak matki zastępcze wynajmowane za pieniądze, należy walczyć. Potrzeba w tej sprawie uregulowań prawnych – przyznaje prof. Kuczyński. Żywe inkubatory Biologiczni rodzice, którzy korzystają z usług matek zastępczych, zwykle nie mają pojęcia, na co narażają swoje dziecko. Decyzję o pracy surogatki podejmują często kobiety z trudnych środowisk. Spodziewanie się po nich szczególnej troski o dziecko to naiwność. Te kobiety robią to dla pieniędzy. Tymczasem psychologia prenatalna mówi wiele o więziach, jakie dziecko już przed urodzeniem może zawiązać nie tylko ze swoją matką, ale też ojcem. Ich brak może być dla dziecka poważną krzywdą. Zagrożone jest też fizyczne zdrowie dziecka. Trudno się spodziewać, że surogatka zrezygnuje dla dobra dziecka, zwłaszcza cudzego dziecka, z alkoholu, papierosów czy łykania niebezpiecznych dla maleństwa leków – czytamy. Kolejną rafą, o którą mogą się potknąć biologiczni rodzice korzystający z surogatki, jest szantaż. Według prawa, nie musi ona urodzonego przez siebie dziecka nikomu oddawać.

– Dzieci ze sztucznego zapłodnienia sprawiają sobie dzisiaj także kobiety samotne oraz lesbijki – czytamy. – W polskich klinikach in vitro nikt ich nie pyta, czy dziecko ma szansę na wychowanie w pełnej rodzinie. Świat tylko w wyjątkowych sytuacjach dowiaduje się o krzywdzie takich dzieci. Tak stało się w lutym tego roku, kiedy światowe media obiegła informacja o powiciu ośmioraczków przez żyjącą samotnie Nadję Suleman ze Stanów Zjednoczonych. Jej dzieci zostały poczęte in vitro. Podobnie zresztą jak sześcioro dzieci, które Nadja urodziła już wcześniej. Razem ma już więc 14 potomków, wszystkie poczęte przez sztuczne zapłodnienie. Zwykli Amerykanie przyglądali się tej sytuacji z przerażeniem. A to ze względu na wiele zachowań Nadji. Kobieta bowiem ubzdurała sobie, że jest bliźniaczką aktorki Angeliny Jolie. Przeszła szereg operacji plastycznych, żeby upodobnić się do aktorki. I rzeczywiście wygląda teraz jak kopia Angeliny Jolie, tylko wyraźnie mniej udana. Nadja Suleman chciała naśladować Angelinę także w posiadaniu licznych dzieci. Zaczęła więc składać wnioski o adopcję. Jednak z racji złych wyników testów psychologicznych wszystkie jej wnioski o adopcję zostały odrzucone. Poszła więc do kliniki in vitro. Tam nikogo nie interesowało, czy starająca się o sztuczne zapłodnienie kobieta ma choć minimalne predyspozycje psychiczne do bycia matką.

Przypadek Nadji Suleman jest szczególnie medialny ze względu na to, że urodziły się akurat ośmioraczki. Jednak już zupełnie bez rozgłosu przechodzą przypadki innych kobiet, które w naturze miałyby niewielkie szanse na urodzenie dziecka. Choćby dlatego, że nie są zainteresowane mężczyznami. Poseł Jarosław Gowin proponował, żeby ograniczyć in vitro tylko do małżeństw. Napisany przez niego projekt ustawy był kompromisem między zwolennikami a przeciwnikami in vitro. Miał zapobiec niektórym wynaturzeniom, do jakich dochodzi przy stosowaniu sztucznego zapłodnienia. Propozycja Gowina została jednak obśmiana w mediach jako zbyt konserwatywna. – Tymczasem brak regulacji prawnych powoduje, że w Polsce można na przykład bezkarnie niszczyć embriony – mówi „Gościowi” Jarosław Gowin.

– Jarosław Gowin rozpoczął w Polsce debatę nad ograniczeniem i poddaniem kontroli in vitro w Polsce. Jego projekt na razie nie znalazł jednak akceptacji nawet w jego partii, Platformie Obywatelskiej. Paradoksalnie, zmobilizowało to do działania ludzi, którzy powtarzają: z in vitro wiąże się tyle zagrożeń, że należy go całkowicie zakazać. Świeccy katolicy z okolic Rzeszowa założyli Komitet Contra in Vitro i zebrali pod swoim projektem, zupełnie zakazującym in vitro, ponad 150 tys. podpisów. Inny projekt, całkowicie zakazujący

tworzenia ludzi przez in vitro przygotował poseł PiS Bolesław Piecha. Jego projekt pozwala na wszczepianie kobietom tylko tych ludzkich embrionów, które już dzisiaj tkwią zamrożone w ciekłym azocie. W preambule do projektu Piechy padają ważne słowa: „nienaruszalna godność człowieka przynależy mu w każdej fazie jego życia”. Jarosław Gowin ciągle jeszcze liczy, że Platforma Obywatelska jednak zgłosi jego kompromisowy projekt, zaledwie ograniczający stosowanie in vitro. – Jeżeli jednak to się nie stanie, poprę projekt Bolesława Piechy – powiedział Gościowi.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.