Dziś Jan Paweł II wzywałby nas do jedności
15 października 2018 | 23:21 | Krzysztof Stępkowski i Małgorzata Muszańska / mip | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Niestety, wydaje mi się, że pontyfikat Jana Pawła II coraz bardziej idzie w zapomnienie. Osoba nie, ale pontyfikat tak – mówi w wywiadzie dla KAI ks. prałat Paweł Ptasznik z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. W przeddzień 40. rocznicy wyboru kard. Karola Wojtyły wspomina swoją pracę u boku św. Jana Pawła II i podkreśla konieczność refleksji nad Jego pontyfikatem.
Krzysztof Stępkowski (KAI): 16 października mija 40. rocznica wyboru Karola Wojtyły na papieża. Był Ksiądz przez lata jednym z najbliższych Jego współpracowników. Proszę opowiedzieć jak doszło do tej współpracy? Jakie zadania zostały księdzu prałatowi postawione. Jak wyglądało pierwsze „robocze” spotkanie z Ojcem Świętym?
Ks. Paweł Ptasznik: Propozycja pracy w Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu przyszła z Watykanu. Było to rok po moim powrocie ze studiów w Rzymie. Była tak niespodziewana, że w pierwszej chwili zacząłem się głupio wymawiać, że seminarium, że klerycy, że dopiero co zacząłem… Ale – dzięki Bogu – kard. Franciszek zamknął kwestię jednym zdaniem: „Wiesz, nie możemy powiedzieć Ojcu Świętemu, że nie ma nikogo, kto by cię tu zastąpił…”. Nieustannie jestem mu za to zdanie wdzięczny. Wtedy dopiero dotarło do mnie, co znaczy ta propozycja i przyjąłem ją z radością.
Na czym miała polegać moja praca, tak do końca dowiedziałem się dopiero za kilka dni, gdy już przyjechałem do Watykanu. Wtedy ks. prał. Stanisław Ryłko, którego miałem zastąpić, wyjaśnił mi, że chodzi nie tylko o zajęcia związane z biurem Sekretariatu, ale przede wszystkim o bezpośrednią współpracę z Ojcem Świętym przy przygotowaniu tekstów, które wygłaszał albo przekazywał na piśmie w formie dokumentów czy książek. Miało to polegać na zapisywaniu tego, co Papież dyktował, i tłumaczeniu na język włoski. Szybko jednak okazało się, że Ojciec Święty oczekiwał również twórczego wkładu: zachęcał do rozmowy, do wyrażenia opinii, wątpliwości, sugestii.
KAI: Praca w cieniu postaci tej miary, co Jan Paweł II wymagała przecież specjalnych predyspozycji? Czy towarzyszyła Księdzu trema? Jak wyglądał „zwykły” dzień pracy? Na czym polegała specyfika pracy w Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu w tym czasie?
– Oczywiście, miałem tremę… W czasie studiów miałem kilkakrotnie okazję osobiście spotkać Ojca Świętego i mogłem spodziewać się, że zostanę przyjęty serdecznie. Tak też było od pierwszego dnia. Ale perspektywa pracy z człowiekiem tego formatu wykraczała poza wszelkie wyobrażenia… Jednak szybko przekonałem się, że Jan Paweł II ani na chwilę nie przytłaczał swoją wielkością. Był pełen życzliwości i prostoty.
Zwykle pracę w biurze zaczynałem ok. 8.30. Do Ojca Świętego chodziłem prawie każdego dnia przed 10.00. Pracowaliśmy w niewielkim gabinecie (w oknie tego pomieszczenia Papież ukazuje się na modlitwę Anioł Pański). Ojciec Święty przychodził zwykle po porannej medytacji na tarasie. Po krótkim przywitaniu zasiadaliśmy przy biurku i rozpoczynał dyktowanie. Widać było, że nosi już w sobie to, co chce powiedzieć. Skupiony, dyktował pełnymi zdaniami, w równym tempie pozwalającym na zapisanie bez trudności. Po każdym akapicie prosił, aby mu go przeczytać i kontynuował.
Nasza praca trwała zwykle nieco ponad godzinę. Potem Ojciec Święty podejmował zaplanowane na dany dzień spotkania i audiencje, a ja wracałem do swojego biura, aby jak najszybciej przetłumaczyć to, co zostało zapisane i przekazać innym sekcjom językowym.
Resztę czasu w biurze zajmowały rutynowe zajęcia w ramach kompetencji Sekretariatu Stanu: korespondencja, kontakty z biskupami, z nuncjaturą, z Ambasadą RP przy Stolicy Apostolskiej, przedstawicielami rządu i organizacji pozarządowych, spotkania.
KAI: Papież przyjął niezwykle otwarty styl swej posługi. Był to najwnikliwiej śledzony pontyfikat w historii papiestwa. Od pierwszych dni posługi, aż do godziny śmierci, określanej czasem ostatniej encykliki. Skąd wypływała tak wielka otwartość i duchowa siła Jana Pawła II?
– Ojciec Święty był wewnętrznie zjednoczony z Chrystusem i cały oddany ludziom. Jemu zależało na tym, by przyprowadzić do Chrystusa każdego człowieka. Wiedział, że jedynie dobrocią, otwartością, życzliwością może pociągnąć człowieka, zachęcić do drogi – często niełatwej – ku spotkaniu z Chrystusem. Kiedy trzeba było, nie unikał ojcowskiego napomnienia, ale o wiele częściej zachęcał, pokazywał perspektywy dobra, budził nadzieję, przekonywał o wspaniałości człowieka i godności, którą każdy może w sobie odkrywać, jeśli pozwoli światłu Ducha Świętego wydobyć Boży obraz i podobieństwo, jakie człowiek w sobie nosi od dnia stworzenia.
Wydaje mi się, że tajemnica popularności Jana Pawła II, tego, że przyciągał uwagę, tkwi w jego autentyczności. W każdej sytuacji był sobą, niczego nie ukrywał, ani nie udawał. Tak było również wtedy, gdy przyszła starość, choroba i cierpienie. On, przez swoją autentyczność, pozwalał nam uczestniczyć w swym przeżywaniu zjednoczenia z Chrystusem, zarówno w Jego chwale, jak i w Jego męce.
KAI: Jak wyglądało ostatnie spotkanie z Janem Pawłem II? Czy duchowy kontakt z Janem Pawłem II wciąż trwa?
– Po raz ostatni spotkałem się z Janem Pawłem II w dniu jego śmierci, około południa. Gdy wszedłem do jego pokoju, był tam już kard. Joseph Ratzinger. Ojciec Święty był świadomy, choć nie mógł mówić. Pomodliliśmy się chwilę razem, a potem abp Stanisław Dziwisz poprosił, aby nas Ojciec Święty pobłogosławił. Uklęknąłem przy łóżku, a on w milczeniu położył dłoń na mojej głowie i nakreślił znak krzyża na czole. Nigdy nie zapomnę tej chwili pożegnania.
Oczywiście, mój duchowy kontakt z Janem Pawłem wciąż trwa. Co dnia modlę się za jego wstawiennictwem, polecając mu swoje sprawy i sprawy innych ludzi. Kiedy pojawia się jakiś problem, proszę, żeby pomógł mi go rozwiązać. Wierzę, a czasem tego doświadczam, że tak, jak przed laty, tak i teraz, z życzliwością mi towarzyszy.
KAI: Jak Ksiądz Prałat ocenia z perspektywy 13 lat jakie minęły od śmierci Jana Pawła II odbiór pontyfikatu? Czy dobrze wykorzystujemy jego owoce? Co należałoby zmienić w naszym podejściu do Jana Pawła II?
– Niestety, wydaje mi się, że pontyfikat Jana Pawła II coraz bardziej idzie w zapomnienie. Osoba nie, ale pontyfikat tak… Powracamy jeszcze do wydarzeń, pielgrzymek, spotkań, anegdot, wzruszamy się może oglądając archiwalne nagrania, ale z nauczania w naszej świadomości pozostają tylko poszczególne frazy, hasła, apele – ważne, wciąż aktualne, ale jakby pozbawione całego kontekstu jego nauczania o Bogu, o człowieku, o świecie, ale też o powołaniu do świętości i o wymaganiach płynących z wiary, nadziei i miłości, które nadają konkretny kształt naszemu przeżywaniu chrześcijaństwa. Chyba trzeba częściej i głębiej sięgać do tego skarbca.
KAI: W tym roku świętujemy stulecie niepodległości. Obchodom towarzyszy wiele inicjatyw, przedsięwzięć. Jak Ksiądz sądzi, co powiedziałby nam papież, gdyby żył na temat wolności, niepodległości?
– Również w wymiarze społecznym i politycznym Jan Paweł II ma nam wiele do powiedzenia, począwszy od wyznania: „To jest moja Matka, ta Ojczyzna…”. No właśnie, widzieć w Ojczyźnie matkę. On wciąż przypomina, że ta matka wiele wycierpiała i dlatego należy się jej miłość szczególna. A miłość ta powinna przekładać się na wysiłek budowania, bo łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować.
Myślę, że dziś Ojciec Święty wzywałby nas, Polaków, przede wszystkim do jedności. On zawsze łączył, szukał tego, co wspólne w różnorodności, która sama w sobie też jest wartością i może ubogacać, o ile nie staje się źródłem niezgody. A dziś niezgody w naszym narodzie – i w Kościele również – jest za wiele.
Nie wiem, czy przeczucie, czy znajomość ducha polskiego dyktowały Janowi Pawłowi II słowa, jakimi żegnał się z Polską po ostatniej pielgrzymce, w 2002 roku: „Odjeżdżając, te trudne sprawy Ojczyzny chcę polecić Bożej Opatrzności i zachęcić wszystkich odpowiedzialnych za stan państwa do troski o dobro Rzeczypospolitej i jej obywateli. Niech zapanuje duch miłosierdzia, bratniej solidarności, zgody i współpracy oraz autentycznej troski o dobro naszej Ojczyzny”. Właśnie: zgody, współpracy i troski o dobro Ojczyzny.
***
Paweł Ptasznik (ur. 15 czerwca 1962 r. Węgrzcach Wielkich). Kierownik Sekcji Polskiej i Słowiańskiej Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, bliski współpracownik Jana Pawła II, Benedykta XVI i Papieża Franciszka. Od 2007 r. rektor kościoła Św. Stanisława Biskupa Męczennika w Rzymie i duszpasterz polskiej emigracji w Wiecznym Mieście.
Studiował w związanym z Papieską Akademią Teologiczną w Krakowie Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Krakowskiej. Święceń kapłańskich udzielił mu 17 maja 1987 r. w katedrze wawelskiej kardynał Franciszek Macharski.
W latach 1990–1994 studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1994 r. uzyskał doktorat z teologii dogmatycznej. W latach 1994–1995 pełnił funkcję ojca duchownego w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Krakowskiej.
W 1996 r. został pracownikiem sekcji polskiej Sekretariatu Stanu, od 2001 r. jest odpowiedzialny za jej prace. Jest redaktorem m.in. serii „Dzieła zebrane Jana Pawła II” oraz watykański konsultant filmów „Jan Paweł II” oraz „Karol. Człowiek, który został papieżem”. Współscenarzysta filmu „Świadectwo”. W listopadzie 2009 r. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.