Drukuj Powrót do artykułu

Franciszek utwierdza zmiany Vaticanum II

13 marca 2018 | 15:22 | Jakub Troszyński (KAI) /mip | Buenos Aires Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. KAI

Papież Franciszek został wybrany z pomocą Ducha Świętego równo 50 lat po Soborze Watykańskim II i jest tym, który przychodzi, żeby utwierdzić zmiany, które pół wieku temu przewidział Sobór – uważa bp Alejandro Daniel Giorgi. Biskup pomocniczy archidiecezji Buenos Aires w rozmowie z KAI nawiązując do 5 rocznicy wyboru kard. Jorge Maria Bergoglio mówi m. in. dlaczego papież nie odwiedził dotychczas Argentyny, jak jest odbierany przez swoich rodaków oraz największych problemach społeczeństwa i Kościoła.

Jakub Troszyński (KAI): Kiedy w 2013 roku Kolegium Kardynałów wybrało na papieża kardynała z Argentyny, w Polsce mówiono o nowej nadziei dla Kościoła katolickiego, biorąc pod uwagą to, że europejska wspólnota od wielu lat odnotowuje spadek liczby wiernych. Dane pokazują jednak, że Amerykę Łacińską dotyka to samo zjawisko. Dlaczego tak się dzieje?

Biskup Alejandro Daniel Giorgi: W latach 70. i 80. ubiegłego wieku, w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, Ameryka Łacińska była uważana za kontynent nadziei. W ostatnich dekadach już nim jednak nie jest. Globalizacja procesu sekularyzacji sprawiła, że z Kościoła odchodzi wielu praktykujących wiernych. Ameryka Łacińska nadal jest kontynentem katolickim, o bardzo silnej religijności ludowej, zachowującym duże pokłady wiary, ale musi się dziś zmierzyć z sekularyzmem, z globalizacją za pośrednictwem mediów, internetu i innych środków. Obecnie Kościół wzrasta przede wszystkim w Afryce i Indiach. Są to wciąż Kościoły młode, ale to, co mówiło się dziesięciolecia temu o Ameryce Łacińskiej, teraz można powiedzieć o tych regionach.

KAI: Czy pomimo tych procesów Kościół w Argentynie próbował wykorzystać tę niezwykłą okoliczność, jaką był wybór arcybiskupa Buenos Aires na papieża, żeby odnowić wiarę w społeczeństwie?

– Argentyna jest krajem bardzo zróżnicowanym i niestety podzielonym. W 2013 roku wybór papieża Franciszka wzbudził wielkie nadzieje na odnowę Kościoła, co zostało nazwane “efektem Franciszka”. Światowe Dni Młodzieży w Rio De Janeiro, które odbyły się w tym samym roku, ten fenomen jeszcze wzmocniły. Wielu młodych ludzi pojechało do Brazylii, żeby zobaczyć się z papieżem. Zapanowała ogólna euforia. Nie można jednak zapomnieć – i ja mogę to zjawisko obserwować szczególnie dobrze w Buenos Aires –, że Argentyna zapożycza dużo z Europy: sekularyzm, duża różnorodność postaw, czy migracje, w tym przypadku z innych państw Ameryki Południowej.

To wszystko powoduje, że wydarzenia takie, jak wybór papieża Franciszka, wywołują gwałtowny efekt, który następnie bardzo szybko zanika. Wielkie nadzieje na odnowienie żywej siły Kościoła z 2013 roku nie spełniły się w takim stopniu, jak tego oczekiwaliśmy. Wpłynęły na to także wydarzenia społeczno-polityczne. Inną delikatną kwestią jest także wciągnięcie osoby papieża do krajowych sporów. Sądzę, że jest to przyczyna, bo na pewno będzie to jedno z pytań, które mi zadasz, z powodu której Franciszek nie odwiedził dotąd Argentyny.

KAI: Argentyńczycy obrazili się za to na papieża?

– Tak. Wiele ludzi jest złych z tego powodu. Inni mówią o rozczarowaniu. Nie chce wskazywać nikogo, ani tym bardziej winić, ale sądzę, że także media zrobiły swoje, jeśli chodzi o zaangażowanie polityczne i społeczne postaci papieża Franciszka. To jest coś, co i ja znając go z bliska, jako człowieka wiary, pasterza wszystkich, uważam, że wstrzymuje jego wizytę w Argentynie. Papież nigdy nie zgodzi się na wykorzystywanie go w kategoriach polityczno-społecznych, bo byłoby to dużo gorsze niż brak wizyty.

KAI: Temat braku przyjazdu papieża do Argentyny był szczególnie obecny podczas ostatniej pielgrzymki do Chile i Peru. Argentyńskie media wielokrotnie przypominały przy tej okazji postać Jana Pawła II. Wskazywano, że polski Papież nie powstrzymywał się przed konfrontacjami z trudnymi sytuacji. Nie byłoby lepiej, żeby Franciszek odwiedził Argentynę i spróbował zmierzyć się z podziałem w społeczeństwie, nawet jeśli każda ze stron sporu próbowałaby to wykorzystać na swoją korzyść?

– Wszystkie tego typu decyzje wymagają roztropności. Znam dość dobrze papieża z czasów kiedy był biskupem Buenos Aires. To człowiek wielkiej wiary i rozeznania. Musiał rozeznać, że nie. To jedna z takich kwestii, które podlegają pod dyskusję. Mogłoby być także i tak, że papież przyjechałby i sprawił, że naród zjednoczyłby się. Podczas któregoś z ostatnich marszów związkowców słyszałem jednego z jego przywódców, który mówił że papież był niczym bastion ruchu związkowego przeciwko rządowi. Takiego dyskursu papież nigdy by nie zaakcpetował! Sytuacja, w której znajduje się Argentyna, jak sądzę, jest odmienna od tej, w której była Polska na początku pontyfikatu Jana Pawła II, z takimi postaciami jak Lech Wałęsa. Argentyna jest teraz w stanie dużej niepewności, otwartego podziału i konfrontacji.

KAI: Ten wielki podział w społeczeństwie nazywany jest w Argentynie la grieta, co znaczy pęknięcie, szczelina. Jak ksiądz biskup wytłumaczyłby na czym polega to zjawisko, skąd się wzięło i jak w tym wszystkim odnajduje się Kościół?

– Najistotniejszą kwestią dotyczącą podziałów są ogromne różnice społeczne i ekonomiczne. Mówi się o tym od dziesięcioleci. To także jest trochę owoc globalizacji, gospodarki, która nie jest sprawiedliwa. Od kilku dekad wzrasta poziom biedy, który sięga dziś 30 proc. społeczeństwa. W skrajnej nędzy żyje około 7 proc. Statystyki pokazują, że połowa wszystkich dzieci w Argentynie znajduje się w ubóstwie. To palące nierozwiązane problemy, które dzielą.

Nierówności społeczne i ekonomiczne spowodowały nierówności w innych dziedzinach i tym samym w miejsce dialogu, zdrowej dyskusji powstały konflikty. Ta konfrontacja nie jest specyfiką tylko obszaru społeczno-politycznego. To samo możemy zobaczyć i na stadionach piłkarskich i w innych sektorach życia, tak jakby istniał stały powód do walki. Będąc braćmi potrzebujemy rozmowy, włącznie z przedstawieniem odmiennych poglądów, ale nie ciągłej walki, żeby sprawdzić kto ma rację.

KAI: Jaki jest więc w tym udział Kościoła?

– Podczas jednej z debat na posiedzeniu plenarnym episkopatu ja sam powiedziałem, że “la grieta” nie jest poza Kościołem, jest w jego wnętrzu, ponieważ Kościół należy do ludzi, którzy są poróżnieni. Kościół argentyński również. Oczywiście, nie ma w nim tej wielkiej konfrontacji, która panuje ogólnie, ale także istnieje podział. To jak wielki jest konflikt pokazuje słowo „reconciliación” – pogodzenie, zgoda. Opinia publiczna odrzuca ten termin, który rozumie się jako bezkarność, niewymierzanie sprawiedliwości tym, którzy popełnili zbrodnie przeciw ludzkości. Bardzo smutne jest zdanie, które często się teraz słyszy: “Nie zapominamy, nie wybaczamy i nie pogodzimy się”. Dlatego też musimy z uwagą używać słowa “zgoda”. Episkopat patrzy na obecną sytuacją z ogromnym zaniepokojeniem. Mam poczucie, że nowe władze Kościoła argentyńskiego próbują być bardziej widoczne w mediach, mówić o tych problemach więcej i głośniej. Próbujemy wyjść do opinii publicznej, żeby wyjaśnić to wszystko i zbliżyć nasze pozycje, ale nadal jesteśmy daleko od osiągnięcia tych celów.

KAI: Wracając do tematu rocznicy papieża Franciszka, co uznałby Ksiądz Biskup za największy sukces tego pontyfikatu?

– W 2013 roku przyjechał włoski ksiądz, Amadeo Cencini, dość dobrze znany w środowiskach formacji kapłańskiej, w których byłem. Powiedział on, że standardowo Kościołowi zajmuje 50 lat, żeby zmiany się utrwaliły. Papież Franciszek został wybrany z pomocą Ducha Świętego równo 50 lat po II Soborze Watykańskim. Tym samym Franciszek jest tym, który przychodzi, żeby wzmocnić, utwierdzić zmiany, które pół wieku temu przewidział Sobór. Szczególnie dobrze obserwowałem to, kiedy miałem okazję pojechać do Rzymu. Ojciec Święty wciela w życie, bardzo konkretnymi środkami, to co Sobór przewidział 50 lat temu.

KAI: Na przykład?

– Synodalny charakter Kościoła; transparentność kwestii ekonomicznych; reforma Kurii Rzymskiej; prosta, bliska ludziom postawa kapłanów, zaczynając od samego Ojca Świętego; reforma procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa; większa uwaga poświęcana najuboższym, najsłabszym i cierpiącym, a także ofiarom przestępstw na tle seksualnym popełnionym przez księży, czy reforma drogi formacji kapłańskiej.

KAI: Argentyńczy rozumieją przekaz papieża i jego kontekst?

– Mogę mówić o Buenos Aires, które najlepiej znam, chociaż wydaje mi się, że w całej Argentynie jest podobnie. Katolicy aktywni, uczestniczący w nabożeństwach, zrzeszeni w różnych grupach, wspólnotach, nie przekraczają zwykle 20 proc. ogółu. Większość nie wie, czym był Sobór Watykański II. To wezwanie papieża w „Evangelii Gaudium” do wyjścia z Kościoła na zewnątrz, do zaangażowania misyjnego, niektórzy – ci najbardziej zaagażowani – mogą rozumieć jako pochodzące z Soboru, ale większość w ten sposób nie myśli. Do tego potrzeba mieć więcej niż 50 lat i pewną wiedzę. Niestety, wielu z tych 20 proc. , którzy są w tej kościelnej elicie, takiego zasobu nie ma.

KAI: Papież otwiera wiele tematów, które powodują dyskusje wewnątrz Kościoła, na przykład tę dotyczącą przyjmowania Komunii przez osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach. Wśród wielu katolików, włączając w to także księży i hierarchów, powoduje to zamieszanie. Ostatecznie wielu katolików nie wie co myśleć, co jest intencją papieża. Zna ksiądz biskup takie sytuacje ze swojej pasterskiej praktyki?

– Nie ma wątpliwości, że istnieje pewne zamieszanie wśród wiernych oraz zakłopotanie niemałej liczby księży, a także biskupów. Widzieliśmy, że objawia się to niekiedy w sposób dość poważny, wrażliwy i głośny. Papież Franciszek jest osobą bardzo bystrą i śmiałą. Zwłaszcza dzięki jego charakterowi jezuity oraz rozpoznawaniu znaków Ducha Świętego. Wobec problemów, które trzeba było przedyskutować, Ojciec Święty zawsze nam mówił, że na początku będą generowały różne pozycje, spory i zamieszanie. Mówił, że to jest charakterystyczne dla Ducha Świętego. W ten sposób Duch otwiera nam umysły i serca oraz pozwala znaleźć rozwiązania przezwyciężające problemy.

Ale w tym kontekście trzeba powiedzieć więcej: mówi się, że nigdy w historii ludzkości nie było takiego procesu zmian jak w XX wieku. Tak złożonego, trudnego i przyspieszonego, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Sądzę, że niewielu ludzi przed pół wiekiem wyobrażało sobie rzeczywistość, którą mamy obecnie. Kościół musi wyjść do dzisiejszych ludzi z odpowiedzią na tak szybko zmieniający się świat, dlatego że do tego został stworzony. Sobór Watykański II przeczuwał te zmiany, ale rzeczywistość przerosła przewidywania. Papież Franciszek jako człowiek wiary i rozpoznania, jako człowiek Boży, a wreszcie w szczególności jako pasterz całego Kościoła utwierdza w wierze swoich braci. Czerpie z depozytu wiary całego Kościoła wszystkich czasów i aplikuje to w tym konkretnym momencie historii, który wielu uważa za zmianę epoki.

KAI: Czy to oznacza, że potrzebujemy kolejnego Soboru?

– Wielu tak uważa, ale wielu innych, w tym także ja, sądzi że nie skończyliśmy jeszcze realizacji postanowień Soboru Watykańskiego II. Sobór zawiera w sobie odpowiedzi dla współczesnego świata. Wcześniej powiedziałem, że rzeczywistość przezwyciężyła przewidywania Soboru, jako że procesy zmian, które nastąpiły później, były dużo głębsze niż wówczas się wydawało. Ale to, co zostało wypracowane przez Sobór, nadal jest ważne. Z drugiej strony zamieszanie, które jest dziś w Kościele, nie wiem czy dorównuje temu chaosowi, konfliktom i ekstremizmom z czasów posoborowych lat 70., czy dziś mamy tak zawikłaną sytuację, jak w latach 70?

Na pewno odwaga człowieka wielkiej wiary – papieża Franciszka, zmieniła niektóre tradycyjne podejścia i nie chodzi mi tutaj o dostęp do sakramentów dla osób rozwiedzionych znajdujących się w ponownych związkach. To temat, o którym wszyscy rozmawialiśmy od pewnego czasu i to był zawsze pewien problem dla księży. Część z nich rozwiązywała go na własny rachunek. Innym powodem do niepokoju była kwestia stwierdzeń o nieważności małżeństwa. Papież Franciszek zmienił klasyczną dyscyplinę, ułatwił proces unieważnienia małżeństwa i dał nadzieję wielu osobom, które znajdują się w różnorodnych sytuacjach. W tego typu przypadkach papież Franciszek zawsze wydobywa problem na światło dzienne, żeby go przedyskutować, rozważyć. To dla niego typowe. Jeśli jest jakiś palący temat, papież stawia go do dyskusji.

KAI: Kilka tygodni temu w Argentynie została otwarta inna dyskusja, która dzieli społeczeństwo. To propozycja zdepenalizowania aborcji. Jaką pozycję przyjmie Kościół argentyński w tym sporze?

– Argentyna zawsze była krajem, który opowiada się za kulturą życia, nie jest państwem aborcyjnym. Mówię tu o zwykłych ludziach. Oczywiście, w ostatnich dekadach wspomniana globalizacja procesów sekularyzacji wprowadziła ten temat do debaty publicznej. W tym momencie aborcja stała się jednym z problemów politycznych i ideologicznych.

Nie jestem przekonany, czy to, co przebija się w mediach jest rzeczywiście tym, nad czym powinniśmy debatować. Wielokrotnie różne strony sporu są zapraszane przez niektóre media do dyskusji, ale ostatecznie kończy się to wszystko na niczym. Episkopat wydał specjalny komunikat w sprawie aborcji oraz ogłosił kampanię: „Na rzecz każdego ludzkiego życia”, ponieważ chcemy bronić życie dzieci nienarodzonych, tak samo jak życie poszkodowanych w wyniku przemocy, życie emigrantów, czy życie dzieci umierających z powodu niedożywienia, co często jest owocem korupcji.

KAI: Jakie wyzwania czekają argentyński Kościół? Jaka będzie jego najbliższa przyszłość? Czy najpoważniejsze zadania będą związane ze wzrostem kościołów protestanckich, a także różnych sekt?

– Najnowsze dane, którymi dysponuję, wskazują, że sekty znajdują się obecnie w fazie zastoju. Nie wydaje się, żeby znacząco wzrastały w Argentynie. Jakkolwiek jest to duży problem w całej Ameryce Łacińskiej, co także związane jest z kwestiami politycznymi i ekonomicznymi.

Sądzę, że przed Kościołem w Argentynie, a ściśle mówiąc przed episkopatem, stoją teraz dwa problemy do rozwiązania, które bardzo nas niepokoją: zgoda w narodzie oraz ubóstwo, które w wielu przypadkach osiąga poziom skrajnej nędzy. Bieda warunkuje przyszłość w edukacji, zdrowiu, mieszkalnictwie, odżywianiu. To są dwa tematy, nad którymi Kościół musi się teraz szczególnie pochylić.

***

Alejandro Daniel Giorgi urodził się 25.01.1959 roku w Buenos Aires. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął naukę na Uniwersytecie w Buenos Aires (UBA). Uzyskał dyplom z medycyny. Następnie wstąpił do seminarium metropolitalnego. 17 listopada 1990 roku przyjął święcenia kapłańskie. W 1991 roku rozpoczął posługę jako wikariusz w parafii świętego Piotra Apostoła w Buenos Aires. Od 1992 pełnił różne funkcje w seminarium metropolitalnym. Od 2007 był rektorem. W 2014 roku został powołany przez papieża Franciszka na biskupa pomocniczego Buenos Aires.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.