Francja: 26 polskich pielgrzymów nie żyje

W katastrofie autokaru we Francji zginęło 26 polskich pielgrzymów. Los dwóch osób nie jest znany, w tym jednego z księży. Autokarem jechali pielgrzymi ze Szczecina, Stargardu Szczecińskiego i Mieszkowic. Autokar pochodził z firmy przewozowej w Skawinie w Małopolsce.

Rzecznik kurii szczecińsko-kamieńskiej ks. Sławomir Zyga w rozmowie z KAI powiedział, że abp Zygmunt Kamiński, ordynariusz archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej jest wstrząśnięty informacją o wypadku autokaru.
Dodał, że z pielgrzymami jechało trzech księży. Jeden z nich skontaktował się już ze swoją parafią, drugi jest ciężko ranny, a los trzeciego jest nieznany.
Na pielgrzymkę udali się parafianie z parafii pw. Przemienienia Pańskiego, z Mieszkowic, Miłosierdzia Bożego ze Stargardu Szczecińskiego oraz pw. św. Mikołaja ze Szczecina. Niewykluczone, że były też pojedyncze osoby z innych parafii.
Do katastrofy doszło w pobliżu Grenoble, w Isere. Autokar wiozący polskich pielgrzymów z sanktuarium Matki Boskiej w La Salette wypadł z zakrętu na krętej, górskiej drodze i stoczył się w przepaść. Pojazd przebił się przez barierkę bezpieczeństwa i runął do rzeki Romanche i stanął w płomieniach.
Według wstępnych informacji miejscowej policji najprawdopodobniej przyczyną wypadku był zły stan hamulców. Inne nieoficjalna wersja mówi o nadmiernej prędkości.
Akcja francuskich strażaków i paramedyków dobiega powoli końca. Na miejsce tragedii ma przybyć premier Francji.
Jak informuje Associated Press do podobnego wypadku doszło w latach 70-ych. Od tamtego zdarzania autokary z pielgrzymami nie mogły bez specjalnego pozwolenia uczęszczać tą trasą. Francuscy strażacy twierdzą, że polski autokar nie miał takiego zezwolenia.
Droga między Grenoble i Gap we francuskich Alpach charakteryzująca się 7 procentowym nachyleniem był dziś rano sucha. Warunki pogodowe były bardzo dobre.