Drukuj Powrót do artykułu

Francja: zakonnica opowiada o swym uzdrowieniu

30 marca 2007 | 18:59 | kg Ⓒ Ⓟ

Czuję się tak, jakbym narodziła się po raz drugi – powiedziała s. Marie-Simon-Pierre, która swe cudowne wyleczenie z zaawansowanej choroby Parkinsona przypisuje wstawiennictwu Jana Pawła II. 30 marca opowiedziała o sobie na konferencji prasowej w Aix-en-Provence w południowo-wschodniej Francji.

45-letnia zakonnica ze Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego podkreśliła, że uzdrowienie całkowicie zmieniło jej życie i obecnie „nic nie jest już takie, jak było przedtem”.
Uśmiechnięta przez cały czas konferencji siostra przypomniała, że w czerwcu 2001 r. stwierdzono u niej chorobę Parkinsona, która ogarnęła jej lewą stronę, co było dla niej bardzo dotkliwe, gdyż jest leworęczna.
Choroba rozwijała się początkowo łagodnie, ale po 3 latach nasiliła się, objawiając się we wzmożonym drżeniu rąk, sztywnieniu mięśni, bólach i bezsenności. Od 2 kwietnia 2005, gdy zmarł wieczorem Jan Paweł II, postępy choroby były coraz gwałtowniejsze, niemal z każdym dniem. Zakonnica nie mogła już pisać lewą ręką, coraz słabiej widziała i czuła się coraz gorzej.
Wyznała, że wiadomość o śmierci Ojca Świętego, z którym czuła się bardzo związana modlitwą i którego podziwiała za męstwo, z jakim znosił swe cierpienia, podobne do jej przypadku, przyjęła jako stratę przyjaciela, „który mnie rozumiał i dodawał mi sił, abym dalej żyła”. Gdy 13 maja Benedykt XVI wyraził zgodę na wcześniejsze rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego swego poprzednika, jej współsiostry ze wszystkich placówek Zgromadzenia we Francji i w Senegalu rozpoczęły modlitwę za jego wstawiennictwem w intencji uzdrowienia chorej.
Ona sama przebywała wówczas na urlopie, a do swej wspólnoty wróciła 26 maja, całkowicie osłabiona postępującą chorobą. 2 czerwca – dokładnie w dwa miesiące po śmierci Papieża-Polaka – poprosiła matkę przełożoną o zwolnienie z obowiązków, gdyż nie była już w stanie nic robić. Ale ta powiedziała s. Marie-Simon, aby jeszcze się nie poddawała, przynajmniej do powrotu z Lourdes, dokąd chora miała wyjechać w sierpniu. I dodała: „Jan Paweł II nie powiedział jeszcze ostatniego słowa”. Poprosiła też siostrę, aby napisała imię zmarłego Papieża, a gdy chora to uczyniła, okazało się, że tekst jest zupełnie nieczytelny.
Po modlitwach wieczornych siostra wróciła do swego pokoju i mniej więcej ok. godz. 21.35-37, a więc w czasie, gdy dwa miesiące wcześniej umierał Ojciec Święty, poczuła pragnienie ponownego sięgnięcia po pióro. Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu napisane przez nią litery były bardzo czytelne. Wkrótce potem ustąpiły bóle i drżenie kończyn, mogła też normalnie zasnąć.
Gdy wczesnym rankiem, przed rozpoczęciem dnia, znalazła się w kaplicy klasztornej przed Najświętszym Sakramentem, ogarnął ją dziwny spokój. Odmawiała tajemnice światła różańca, ustanowione przez Jana Pawła II. 3 czerwca, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa, uświadomiła sobie, że została w sposób niewytłumaczalny uzdrowiona. Potwierdziły to późniejsze badania neurologiczne, a całe zgromadzenie rozpoczęło nowennę dziękczynną.
Mimo niewątpliwie niezwykłego charakteru całego wydarzenia, siostra nie chce nazywać swego wyzdrowienia cudem, podkreślając, że decyzja w tej sprawie należy do Kościoła.
Zakonnica powróciła do pracy w zakonie, z tym że obecnie przebywa już nie w klasztorze Gwiazdy w Puyricard w pobliżu Aix-en-Provence, w którym mieszkała dotychczas, ale w Paryżu.
Obecny na konferencji prasowej metropolita Aix-en-Provence abp Claude Feidt oświadczył, że o cudownym uzdrowieniu zakonnicy powiadomił komisję w Rzymie prowadzącą proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Jednocześnie przypomniał za soborową konstytucją „Lumen gentium”, że „cud jest potwierdzeniem obecności Królestwa Bożego na ziemi”. Dodał, że to, co się wydarzyło z s. Marie-Simon-Pierre, stanowi dla niego „przygodę duchową, która będzie taką przygodą także dla całej archidiecezji”.
Zaznaczył przy tym, że chociaż może ona czuć się uprzywilejowana, że to na jej terenie zdarzył się taki cud, on sam nie chce wyciągać z tego żadnych korzyści. „Uważam się, jak w bajce Lafontaine’a, za osiołka, który niesie relikwie” – dodał z uśmiechem arcybiskup, który już wcześniej wyznał, że czuje się bardzo blisko związany ze zmarłym papieżem.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.