Gdy głosimy Ewangelię, nie ma wśród nas różnic
13 stycznia 2010 | 13:26 | lk / kw Ⓒ Ⓟ
Wspólne modlitwy i inicjatywy lokalne to okazja do wzajemnego poszanowania w różnorodności. Znajdujmy nowe obszary współpracy naszych Kościołów – mówi w rozmowie z KAI bp Jerzy Samiec, nowy zwierzchnik Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce.
Obchodami Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan potrwają tradycyjnie od 18 do 25 stycznia. Odbędą się one pod hasłem: „Wy jesteście świadkami tego”, zaczerpniętym z 24. rozdziału Ewangelii wg św. Łukasza. Głównym wątkiem obchodów, na które złożą się modlitwy, koncerty i sympozja, będzie temat „misja i jedność”. Autorzy programu obchodów, Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan oraz Komisja „Wiara i Ustrój” Światowej Rady Kościołów starają się przezwyciężyć dotychczasowe przekonanie, że misja, czyli głoszenie Słowa Bożego, jest nie do pogodzenia z dialogiem ekumenicznym. W Polsce nabożeństwa odbywać się będą z inicjatywy Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej oraz Kościoła rzymskokatolickiego.
KAI: Od 18 do 25 stycznia wierni różnych Kościołów chrześcijańskich obchodzić będą Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, w tym roku nawiązujący do misji wśród pogan jako prawdziwego przejawu ekumenizmu. Jak ważne jest uczestnictwo w inicjatywach związanych z Tygodniem?
– Kościoły bardzo mocno zbliżają się do siebie i stają się jedno wtedy, gdy koncentrują się na głoszeniu Ewangelii. Różnimy się, gdy zaczynamy mówić o nauce Kościoła, wgłębiając się w to, w co wierzymy. Kiedy jednak wychodzimy w świat jako misjonarze i głosimy proste przesłanie Ewangelii, nie ma wśród nas różnic. Wszyscy chrześcijanie przyznają się do tego, że Jezus Chrystus jest Zbawicielem; że przychodzi, by umierać za grzechy wszystkich ludzi; że zmartwychwstał i powołuje do swojego Królestwa.
Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan to okazja do tego, byśmy modląc się wspólnie, w różnorodności uczyli się wzajemnego poszanowania. Nie chodzi o to, by uczyli się tego hierarchowie, bo wśród nich takowe poszanowanie jest. Chodzi o wskazanie dla wiernych uczestniczących w ekumenicznych nabożeństwach, by widzieli, że duchowni przekazują sobie znak pokoju, potrafią uścisnąć sobie ręce, uśmiechają się do siebie, rozmawiają i wspólnie się modlą.
Na południu Polski w naszym Kościele powstała grupa osób, które wyrażają silną potrzebę pomocy potrzebującym w Afryce. Zbierają środki finansowe, za które budują m.in. studnie w ogarniętych suszą krajach afrykańskich. I chociaż są to ewangelicy, swoje zadania realizują za pośrednictwem misji Kościoła katolickiego. W takich przypadkach nie ma różnic: trzeba pomóc konkretnym ludziom – zbudować studnię czy sfinansować wystawienie aktów urodzenia. Nikt nie pyta, dlaczego pomagamy poprzez organizację innego Kościoła.
KAI: W jaki sposób, zdaniem Księdza Biskupa, Kościoły chrześcijańskie mogą poszerzyć pole dialogu ekumenicznego, zarówno na poziomie kontaktów oficjalnych, jak i np. poprzez inicjatywy lokalne?
– Na szczeblu zwierzchnictw Kościołów, we współpracy Polskiej Rady Ekumenicznej i Konferencji Episkopatu Polski należy zajmować się wypracowaniem wspólnych stanowisk i rozwiązywaniem konkretnych problemów, które pojawiają się na poziomie diecezjalnym czy nawet parafialnym.
Na poziomie konkretnych inicjatyw powinniśmy znajdować nowe obszary wspólnej działalności Kościołów. Caritas Polska, Eleos i Diakonia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, a od 2009 roku także Diakonia Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, znalazły przestrzeń, w której mogą razem „wychodzić na zewnątrz”, by pomagać potrzebującym. Wspólna pomoc charytatywna sprawia, że zbliżamy się do siebie i że nie patrzymy na przynależność wyznaniową, ale widzimy człowieka w potrzebie i szukamy sposobów, by tę pomoc prowadzić.
Bardzo ważna jest ekumenia prowadzona na poziomie parafii. W Gliwicach-Łabędach, gdzie byłem proboszczem, parafianie przyszli do mnie i do proboszcza parafii katolickiej z życzeniem, a wręcz z żądaniem organizowania nabożeństw ekumenicznych. Miały się one odbywać nie w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, ale w czerwcu, gdy jest cieplej. Nabożeństwa odbywają się na przemian w parafii ewangelickiej i katolickiej. Kazanie gościnnie zawsze głosi duchowny z sąsiedniej parafii. Potem jest agapa – wspólne spotkanie sąsiadów obydwu wyznań przy cieście, kawie i herbacie. Często w trakcie takich spotkań moje parafianki przedstawiały mi swoje sąsiadki i przyjaciółki katoliczki – ich rodziny znają się od pokoleń, choć należą do różnych wyznań. Przynależność do innego Kościoła nie buduje między nimi żadnych murów.
KAI: Jakie są obecnie, zdaniem Księdza Biskupa, najważniejsze wyzwania dla ekumenizmu w Polsce?
– Z perspektywy Kościoła luterańskiego i innych Kościołów ewangelickich za najważniejsze uważam objęcie opieką duszpasterską rodzin o różnej przynależności wyznaniowej. To model rodziny, w której mąż i żona są odmiennego wyznania, oboje borykają się z problemem wyboru Kościoła, w którym mieliby wychować dzieci. Opracowanie systemu, który pozwalałby otaczać wspólną opieką duszpasterską takie rodziny, pozwoli na stosowanie tych zasad w parafiach. Najważniejsze, by obydwaj duchowni chcieli na tym poziomie współpracować.
Ponadto ważne jest opracowanie dokumentu, który pozwalałby narzeczonym samodzielnie podejmować decyzję o tym, w którym Kościele będą zawierali ślub i w którym będą wychowywać dzieci. Bez nacisków z jednej lub drugiej strony. Sama decyzja jest już dla nich bardzo trudna. Jeśli do tego obydwa Kościoły, lub choćby jeden, spróbują wywierać wpływ, to tym młodym ludziom będzie jeszcze trudniej.
Dokument o małżeństwach mieszanych jest przygotowywany. Jego poszczególne zręby są dyskutowane. Mam nadzieję, że wszystkie Kościoły z równą otwartością podejdą do tego problemu i dokument ten zostanie podpisany.
KAI: Z jakimi problemami borykają się małżeństwa katolicko-luterańskie?
– Dwoje młodych ludzi poznaje się, w pewnym momencie strona katolicka – zazwyczaj tak właśnie jest – dowiaduje się, że druga osoba jest innego wyznania. Jest to moment pewnego szoku i zastanowienia. Jeśli oboje zdecydują się na bycie razem, podejmują decyzję o zawarciu związku małżeńskiego. Dobrze, że w ogóle tego chcą, a nie pozostają w konkubinacie. Wybór Kościoła, w którym ma on być zawarty, jest pytaniem o to, który Kościół jest ważniejszy. Jednak czy w ogóle można stawiać takie pytanie? Czy ważniejszy jest Kościół mniejszy, bo potrzebuje więcej wiernych, czy też ten większy, gdyż będziemy mieli mniej kłopotów z wychowywaniem dzieci? To są trudne pytania.
Drugim krokiem jest poinformowanie rodziny. Jeśli wcześniej był już przypadek małżeństwa wyznaniowo mieszanego, to z pewnością wytyczone zostały jakieś sposoby postępowania. Jeśli nie, ważne jest poznanie się nawzajem rodzin obydwu partnerów, poznanie zwyczajów związanych z ich Kościołami. Bywa, że młodzi poddani są presji ze strony rodziny o przeforsowanie swojego stanowiska. Pojawienie się dzieci także rodzi pytanie o to, w którym Kościele je ochrzcić. Tu też mogą się pojawić napięcia między małżonkami, gdyż oboje w równym stopniu kochają swój Kościół.
Jeśli takie małżeństwa przychodzą do mnie, radzę im, by zdecydowały się na chrzest dzieci w jednym Kościele. Najgorszym bowiem rozwiązaniem jest takie, gdy pierwsze dziecko zostało ochrzczone w jednym Kościele, drugie w innym. Ważna jest też kwestia uczestnictwa w nabożeństwa i mszach. Znam rodziny, które robią to naprzemiennie: w jedną niedzielę nabożeństwo ewangelickie, w drugą – msza katolicka. W święta Bożego Narodzenia najpierw idą na nabożeństwo wigilijne, potem na pasterkę. Bywa też niestety tak, że przy rozwiązywaniu innych problemów przynależność wyznaniowa jest ostatecznym argumentem w małżeńskim konflikcie, na zasadzie: „gdybyś był/była mojego wyznania, lepiej byśmy się rozumieli”. A tak naprawdę chodzi pewnie o coś innego.
KAI: W kazaniu podczas uroczystości konsekracji i wprowadzenia na urząd biskupa, mówił Ksiądz Biskup o tym, by chrześcijanie nie wstydzili się dziś głosić Ewangelii, mimo że będą wyśmiewani i odrzucani. Jak należy rozumieć coraz częstsze przypadki prześladowania chrześcijan?
– Bycie konsekwentnym w naśladowaniu Chrystusa może kończyć się prześladowaniem. Zapowiadali to już apostołowie. Kościół jest obecnie prześladowany tam, gdzie jest mniejszością, a chrześcijanie z powodu swojej wiary są także pozbawiani życia. Jest to powód do tego, byśmy się za nich modlili. We współczesnej Europie będzie coraz trudniej być wiernym Ewangelii, nie spotykając się z ośmieszeniem, z uznaniem za dziwaka, fanatyka religijnego, konserwatystę lub kogoś „nienowoczesnego”.
KAI: Jaką wizję Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce ma Ksiądz Biskup?
– Chciałbym go widzieć jako otwarty, który wychodzi do człowieka, znajduje go w jego problemach, a jest ich w naszym życiu coraz więcej; jako Kościół, który potrafi pomagać i który otacza duszpasterską opieką także tych, którzy jej potrzebują. Z jednej strony zmiana biskupa jest na pewno nowym początkiem, z drugiej strony nie oznacza to zmiany w funkcjonowaniu Kościoła, który ma zawsze jeden podstawowy cel misyjny – głosić Ewangelię. Zmieniające się czasy i środowisko, w którym żyjemy, zmuszają nas do tego, byśmy mówili może innym językiem, ale wciąż przekazywali tę samą treść. Zadanie Kościoła polega oczywiście na rozpoznawaniu współczesnego języka i współczesnych problemów, uczeniu się tego, jak tę Ewangelię mówić w dzisiejszym świecie.
KAI: Jakimi sprawami jako zwierzchnik Kościoła luterańskiego w Polsce zamierza się Ksiądz Biskup zająć w najbliższym czasie?
– Są to głównie kwestie duszpasterskie. W naszym Kościele od jakiegoś czasu funkcjonuje Instytut Pastoralny dla studentów teologii i księży wikariuszy. Jego zadaniem jest umożliwianie podnoszenia kwalifikacji duszpasterskich. Duszpasterze powinni umieć wysłuchać i rozmawiać np. ze skłóconym małżeństwem, nie opowiadając się po żadnej ze stron. Zupełnie inaczej rozmawia się z osobą uzależnioną, człowiekiem w depresji czy nawet sygnalizującym skłonności samobójcze.
Kościół luterański w Polsce jest bardzo zróżnicowany. Na Śląsku Cieszyńskim w niektórych miejscowościach luteranie stanowią 50-80 proc. ludności. Przeciętna parafia liczy ok. 400-500 osób. Bywają też parafie złożone z 20-30 osób, a parafia sąsiednia leży 50 kilometrów dalej. Problemy, z którymi borykają się wierni, są wtedy zupełnie inne. Chcę się zapoznać także z ich sukcesami. Każda diecezja ma przecież, oprócz problemów, także konkretne osiągnięcia, którymi chce się pochwalić.
Zamierzam także odwiedzić nasze diecezje i ich synody. Należą do nich wszyscy duchowni pracujący na terenie diecezji oraz delegaci wszystkich parafii. Odwiedziny synodu, które odbywają się dwa razy w roku dadzą mi zatem możliwość spotkania się z wszystkimi duchownymi. Zwykle synody odbywają się w tym samym czasie, dlatego chciałbym wiosną odwiedzić trzy diecezje, a jesienią pozostałe trzy. Co miesiąc w diecezjach odbywają się także konferencje duchownych i na pewno chcę w nich uczestniczyć.
KAI: Jakie wydarzenia czekają Kościół ewangelicko-augsburski w Polsce w 2010 roku?
– Już od kilku lat w ramach tzw. „dekady Lutra” przygotowujemy się do obchodów 500-lecia Reformacji, które nastąpią w 2017 roku. Przez całą dekadę organizujemy w związku z tym różne wystawy, koncerty i sympozja, tłumaczymy i udostępniamy przekłady pism Marcina Lutra. Na poziomie lokalnym, w diecezjach, wiele parafii obchodzi kilkaset lat istnienia, dla wiernych to na pewno zawsze są ważne wydarzenia.
Rozmawiał Łukasz Kasper
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.