Gdzie Mama, tam dom – białostocka parafia pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Rodzin
28 października 2024 | 17:27 | Teresa Margańska, tm | Białystok Ⓒ Ⓟ
Duża, miejska parafia w Białymstoku. Z jednej strony osiedle domków jednorodzinnych, z drugiej blokowisko z tajemnicami zza tysiąca żaluzji i firanek. Obok drewnianego kościółka buduje się okazała świątynia. „W naszej wspólnocie często powtarzamy: «Gdzie Mama, tam dom», a dom to relacje. To pokazuje, że mimo trudu budowy świątyni potrafimy budować żywy Kościół, pełen radości, nadziei i wzajemnej życzliwości” – mówi ks. Piotr Kobeszko, proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Rodzin, która zajęła drugie miejsce w Konkursie Aktywna Parafia, otrzymując też nagrodę specjalną Dyrektora Caritas Polska za działalność charytatywną. W tym roku była to już czwarta edycja Konkursu, którego organizatorem jest Katolicka Agencja Informacyjna.
Drewniany kościółek powstał z kaplicy, która została tutaj przeniesiona z parafii pw. Ducha Świętego. Ma bardzo długą historię, bo jeszcze wcześniej znajdowała się w parafii w Zwierzyńcu, a następnie została przekazana do nowo powstałej wspólnoty parafialnej. Ta kaplica ma swój urok, jest niewielka, przytulna, co pozwala ludziom czuć się blisko siebie. A skoro jest to już trzecie miejsce, w którym się znajduje, można się domyśleć, jak wielu historii ludzkiego życia ściany tej świątyni były świadkami, ile modlitw słyszały, ilu łez były świadkami – to też tworzy klimat do tego, żeby się tu spotykać. W tej urokliwej kaplicy znajduje się piękny obraz Matki Bożej Królowej Rodzin. Mało kto wie, nawet z terenu archidiecezji białostockiej, że jest to jeden z najstarszych zabytków sztuki sakralnej, pochodzący z pierwszej połowy XVI w., który został odkryty podczas prac konserwatorskich w jednym z kościołów południowo-wschodniej Polski.
Parafia jest wielopokoleniowa i bardzo zróżnicowana, tak jak w rodzinie. Leży na terenie osiedli TBSy i Bacieczki. TBSy to głównie środowisko młodych małżeństw z dziećmi, natomiast Bacieczki to starsza pokoleniowo część parafii, obie doskonale się uzupełniają. Na terenie parafii zamieszkuje ok. 11 tys. osób, z których część jest wyznania prawosławnego, innych wyznań lub deklarujących się jako niewierzące. Zdeklarowanych parafian jest ok. 8200 osób.
Najważniejsza rodzina
Historia nazwy kościoła sięga 1995 r., kiedy to do Litanii Loretańskiej został dodany tytuł Matki Bożej Królowej Rodzin. To wezwanie wydaje się dzisiaj szczególnie aktualne. Proboszczowi marzy się, i na miarę możliwości już to realizuje, by ta parafia była szczególnym miejscem modlitwy rodzin. Funkcjonuje tu znana już w mieście inicjatywa modlitwy o dobrego męża i dobrą żonę w ramach współpracy ze stowarzyszeniem Dobry Moment, tu otaczane są modlitwą małżeństwa pragnące potomstwa i rodzice oczekujący dziecka za wstawiennictwem św. Joanny Beretty Molli i Patronki parafii – Matki Bożej Królowej Rodzin. Na modlitwę i wsparcie mogą tu liczyć rodziny przeżywające kryzysy, stąd wiele inicjatyw, nie tylko stricte religijnych, podejmowanych przez duszpasterzy, które mają na celu nie tylko pogłębienie duchowości, ale także konkretną pomoc rodzicom w wychowaniu dzieci, czy też wychodzących naprzeciw potrzebom młodego pokolenia.
Nigdy nie mówi „nie”
Parafia znana jest jako ta, w której zawsze wiele się dzieje, co widać choćby na parafialnym Facebooku. Ściąga tu wielu ludzi, także z innych parafii, jest wiele wspólnot, ludzie bardzo pozytywnie wypowiadają się na temat podejmowanych tu inicjatyw. Z pewnością jest to zasługa proboszcza – podkreślają zgodnie księża wikariusze i parafianie. Ksiądz Piotr znany jest z tego, że nigdy nie mówi ludziom „nie i już”, bo ma świadomość, że gdy raz tak zrobi, to mogą już więcej nie przyjść, nie zechcieć się zaangażować czy otworzyć, że może tych ludzi bezpowrotnie utracić.
Nuncjusz apostolski: Kościół nie przezwycięży kryzysów, jeśli nie będzie wspólnotą modlącą się
„Mamy taki zwyczaj w naszej wspólnocie przypominać, że «gdzie Mama tam dom». Obecność Matki Bożej w naszej parafii czyni z tego miejsca wyjątkową wspólnotę. Myślę, że tym, co przyciąga do nas jak magnes jest domowość naszej wspólnoty parafialnej. To skracanie dystansu miedzy duszpasterzami a wiernymi, bycie ze sobą w różnych przestrzeniach, wychodzenie sobie naprzeciw w potrzebach, spotykanie się… To chyba jest dzisiaj najważniejsze: radość prostych, życzliwych, autentycznych relacji” – przyznaje proboszcz.
Podobnie jak wielu rodziców dorastających i dorosłych dzieci, które odeszły od Kościoła i odrzuciły wiarę, ks. Piotr często stawia sobie pytanie: „Co mogę zrobić?”. Wraz z innymi poszukuje odpowiedzi na pytanie: co, jako Kościół w Polsce możemy zrobić, aby nasze parafie i nasze rodziny były przestrzenią powrotu do domu, którym jest Kościół? Co możemy zrobić my, jako wspólnota parafialna? I stara się, aby kierowana przez niego parafia była domem.
Podwykonawcy, którym się „chce”
Parafia Królowej Rodzin tętni życiem, kipi od różnych inicjatyw. Proboszczowi „chce się chcieć”, ma też pewien pomysł na parafię, który skutecznie realizuje, korzystając z pomocy współpracowników – jak sami o sobie mówią, „podwykonawców”. Proboszcz i księża wikariusze są w podobnym wieku, znają się jeszcze z czasów seminaryjnych.
„Najważniejsza jest współpraca kapłańska, bo jedno to mieć pomysł, a drugie to go zrealizować, do czego trzeba mieć ludzi, którzy zechcą go podjąć. Proboszcz jest naszym szefem, ale też naszym dobrym kolegą” – mówi jeden z księży wikariuszy. Podkreśla od razu, że ogromne zaangażowanie osób świeckich, to „wartość dodana”, która sprawia, że im też chce się pracować. Duży odzew ludzi także ich mobilizuje, sprawiając, że im też się „chce”.
Arcybiskup Józef Guzdek często podkreśla, że do tej parafii posyła księży, którym się „chce”, lub jak ktoś woli – z tzw. kapłańskim ADHD. Posługuje w niej sześciu kapłanów, tworzących bardzo dynamiczny zespół. Dwóch z nich było wcześniej na misjach, mają więc nieco specyficzny sposób bycia, wprowadzają trochę inny klimat, innego ducha, jeden posługuje w zakładzie karnym. Wszyscy jednak są przede wszystkim otwarci na ludzi, dbają o czystość otoczenia kościoła, piękno liturgii, kulturę słowa.
Księża dla swoich parafian są autentyczni i wiarygodni. Posługują nie tylko w sposób duchowy, ale angażują się też w różnego rodzaju dzieła, np. przygotowanie drobnych upominków dla parafian, bo lubią ich zaskakiwać przy okazji świąt czy odpustu, organizują potańcówki z muzyką na żywo, zawody sportowe, zbiórkę jabłek i wytłoczony z nich sok rozdają „na św. Błażeja”, bo „kto soku spróbuje, na gardło nie zachoruje”. Jednym słowem: realizują różne zwariowane pomysły, które wpadają im do głowy przy okazji wspólnych rozmów.
Wspólnoty parafialne – dla każdego coś dobrego
W parafii działają różnego rodzaju wspólnoty, które swoją rozpiętością obejmują wszystkie grupy wiekowe – od najmłodszych do najstarszych. Jest spora grupa ministrantów, którzy chętnie uczestniczą w formacji, są i dorośli ministranci, którzy widzą potrzebę służby, którzy chcą dać coś od siebie.
Najbardziej liczną jest wspólnota Przyjaciół Oblubieńca, bez której jej członkowie nie wyobrażają sobie życia i wzrostu duchowego, jest Ruch Światło-Życie i Domowy Kościół, Odnowa w Duchu Świętym, działają róże różańcowe i Stowarzyszenie Rodzina na Plus. Są również typowo „męskie” propozycje, jak np. Różaniec Męska Sprawa – parafialna modlitwa różańcowa mężczyzn połączona z konferencją formacyjną w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca.
Od wielu lat działa dziecięca schola „Niebo”, do której należą głównie dzieci szkół podstawowych, choć są też starsze. „Dzieciaki mają z tego dziką frajdę, a przy okazji rodzi się w nich zalążek duchowości, mają świadomość, że swoim śpiewem służą innym. To bardzo mocno na nich oddziałuje. Nie muszą być muzycznie «wyszlifowani», do naszej scholi nie ma castingów, tu się liczy przede wszystkim serce” – mówi Dariusz, opiekun scholi. Jest też chór parafialny.
Członkowie parafialnego zespołu Caritas nie tylko zbierają żywność czy rozdają paczki, ale też asystują osobom starszym i niepełnosprawnym, robią rozeznanie, kto jakiej pomocy potrzebuje, dzielą się nie tylko rzeczami materialnymi, ale też dobrym słowem. Jak mówią, nie mają wyznaczonych godzin pracy, działają 24 godziny na dobę, można zwrócić się do nich o każdej porze. Nie bez powodu zespół ten otrzymał nagrodę specjalną Dyrektora Caritas Polska za działalność charytatywną – to ich zaangażowanie w pomoc innym sprawiło, że są wyjątkowi.
Wspólnoty parafialne podejmują różne akcje, realizują rozmaite projekty, np. promujące poszanowanie natury. Przy parafii realizowane są m.in. warsztaty rękodzieła. Osoby biorące w nich udział mogą nauczyć się wykonywania ozdób świątecznych, jak również tworzenia i zdobienia przedmiotów codziennego użytku. Kolejne cykle warsztatów upowszechniają zapomniane już techniki zdobnicze, będące dziedzictwem kulturowym regionu Podlasia. Stwarzają również okazję do pogłębienia więzi we wspólnocie parafialnej, ale również zaproszenia do niej tych, którzy są wciąż „poza” oraz otwierają na potrzeby osób samotnych.
Duch wspólnoty i duch wspólnot działają tu wyjątkowo mocno, ludzie czują się tu jak w domu. Modlą się za siebie nawzajem, czasami zrywając się na Mszę św. o poranku, by pomodlić się w ciszy budzącego się dnia… Wiele osób tego właśnie potrzebuje. Poza tym wszyscy znają zasadę, obowiązującą też w domu: „Jak leży, to podnieś, jak brudne – to wyczyść”. Wspólne działania integrują ludzi, którzy, dzięki temu, czują się za siebie wzajemnie odpowiedzialni.
Poczucie misji, a nie dy-misji
Jest Niedziela Misyjna. Na Mszy św. o godz. 12.00 kościół pełen ludzi. „Niebo” radośnie wyśpiewuje: „Jeżeli to Twój głos mój Boże… Oto jestem, poślij mnie!”. Troje młodych: Ola, Karolina i Krzysztof z diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie otrzymuje od abp. Józefa Guzdka krzyże misyjne. Wraz z siedmioma innymi osobami pomagają wikariuszowi, ks. Adamowi Wińskiemu, który wrócił do Polski po kilku latach pobytu na Kubie, współtworzyć parafialną rzeczywistość misyjną. Jest w nich entuzjazm i radość, bo chcą być dla innych świadkami Chrystusa, którego spotkali.
Każdy jest na mocy chrztu św. misjonarzem – w tej parafii ludzie to czują. Czują się zaproszeni, by innym wskazywać na Jezusa, którym sami żyją. „Z tego tak naprawdę rodzi się dzisiaj wiara, dzięki temu żyje Kościół. Z poczucia obdarowania przez Boga rodzi się misja i chęć dzielenia się wiarą” – mówi Karolina, która wkrótce wyjedzie na misje do Tanzanii.
W parafii działa też Koło Misyjne Dzieci – w archidiecezji to rzadkość. Grupa liczy ok. 40 dzieciaków, które regularnie spotykają się, modlą się za misje, oglądają filmy opowiadające o misjach, rozmawiają z misjonarzami. „Chcemy nie tyle wychować przyszłych misjonarzy, co obudzić świadomość tego, że każdy jest powołany do misji, jest uczniem i misjonarzem. Jeśli nie wypełnia tej misji, to jego chrześcijaństwo jest nieco „przycięte”, „wybrakowane” – podkreśla ks. Adam.
„Idźcie i głoście”
Wracając po kongresie Nowej Ewangelizacji, który niedawno odbył się w Tarnowie, ks. Kobeszko stwierdził, że dzisiaj z ewangelizacją jest trochę tak jak z meczem piłkarskim: 22 chłopaków biega po boisku, bardzo potrzebują wytchnienia, odpoczynku… A 22 tysiące ludzi siedzi na trybunach. Oni bardzo potrzebują ruchu, ale jeszcze o tym nie wiedzą. Mamy tych, którzy bardzo się starają, są zaangażowani, którzy biegają, działają, próbują coś robić, oni potrzebują zmiany, wsparcia, odciążenia, a my siedzimy na trybunach i patrzymy… Jak jest fajnie, to się ucieszymy, jak coś nie idzie – to ponarzekamy, a zapominamy, że sami jesteśmy wezwani do tego, żeby być misjonarzami, by odpowiedzieć na zaproszenie Jezusa: „Idźcie i głoście”.
Ksiądz proboszcz ma głęboką świadomość, że dziś to nie księża, lecz ludzie świeccy mają dostęp do tych, którzy są niewierzący lub sceptyczni wobec wiary i Kościoła, bo spotykają się z nimi w miejscach pracy, urzędach, w czasie wypoczynku. To właśnie osoby świeckie mogą opowiedzieć im o swoim osobistym spotkaniu z Bogiem, dać świadectwo wiary własnym życiem, własnym postępowaniem, i wskazać na Tego, który nadaje mu sens. Z drugiej strony rozumie, że niełatwo jest rozniecić i wzmocnić zaangażowanie wiernych, jeśli dewizą kapłanów są sformułowania typu: „nie ma takiej opcji”, „tak nigdy nie było”, „to się nie sprawdzi”, „nie, bo nie” itd. Oni w ten sposób gaszą ducha, pomimo że Jezus powiedział „ducha nie gaście”. Dlatego, jakby na przekór, „u Mamy” jest inaczej.
Papież na zakończenie Synodu: potrzebujemy Kościoła, który brudzi sobie ręce, aby służyć Panu
Proboszcz wie również, że w swojej parafii nie zderzy się ze ścianą kryptochrześcijan, którzy stosują taktykę „niewychylania się zza filara”, aby przypadkiem ksiądz o coś ich nie poprosił. Wie, że na swoich parafian zawsze może liczyć.
Finał konkursu Aktywna Parafia odbył się w sobotę 15 czerwca w Warszawie. Podczas rodzinnego festynu parafie zakwalifikowane do finału prezentowały swoje lokalne zwyczaje, stroje, pieśni i specjały kulinarne, mierzyły się też w zawodach sprawnościowych.
Parafianie z Białegostoku do dziś wspominają tamto wydarzenie, nie ukrywając dumy i radości z wyróżnienia, ale też nie zamierzają osiąść na laurach. Zapewniają, że otrzymana nagroda jest jednocześnie wyzwaniem, a spotkanie tak wielu aktywnych parafii stanowi źródło inspiracji – od pomysłów na działania ewangelizacyjne, poprzez społeczne czy kulturalne, po kulinaria i sport.
***
Parafię pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Rodzin powołał do życia abp Stanisław Szymecki, metropolita białostocki w styczniu 1997 r. Jej terytorium w całości wydzielono z parafii pw. św. Kazimierza. Pierwszym proboszczem został mianowany ks. Jan Hołodok. W sierpniu abp Szymecki poświęcił krzyż i plac pod budowę kościoła, na którym jeszcze tego samego roku wzniesiono i poświęcono tymczasową drewnianą kaplicę zbudowaną z materiału pozyskanego z kaplicy przekazanej przez parafię Ducha Świętego w Białymstoku.
W 1998 r. Michalina Struczyńska, pracownik naukowy Sekcji Historii Sztuki Wydziału Humanistycznego KUL, podarowała parafii XVI-wieczny obraz Matki Bożej Królowej Rodzin. Jest to obraz w typie ikonograficznym Salus Populi Romani, będący kopią słynnego obrazu Matki Bożej Śnieżnej z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Korony wykonał Wojciech Lachowicz. Obraz ten poświęcił abp Stanisław Szymecki w katedrze białostockiej 15 sierpnia 1998 r. Tego samego dnia uroczyście wprowadzono go do tymczasowej świątyni parafialnej.
Budowę nowego, murowanego trójnawowego kościoła parafialnego utrzymanego w konwencji neogotyckiej, według projektu inż. arch. Krystyny Kakareko, rozpoczęto w 2004 r. Prace budowlane przy wznoszeniu ścian świątyni trwają do dziś.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.