Iciloto Cakwa Don Bosco
20 maja 2014 | 12:28 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ
Oratorium to kawałek lufubiańskiej ziemi ogrodzonej siatką. To trzy boiska, przedszkole i nowo wybudowany plac zabaw. Biuro i sala do nauki. Wielka betonowa rynna, która służy jako ślizgawka i mury, na których odnajdziesz tęczowe ślady kredy. Dołki w ziemi, do których możesz celować piłką oraz palmy, na które możesz się wspinać w poszukiwaniu orzeszków kokosowych.
Oratorium to lufubiańskie dzieci, które czekają od 7 rano i z niecierpliwością krzyczą, aby otworzyć im bramę. Każde z nich jedyne i wyjątkowe. Julias, Maxwell, Henry, Stephania, Beatrece, Blessing…i ponad 200 innych niepowtarzalnych głosów, śmiechów, talentów. Jedne przybiegają, inne pojawiają się niczym błyskawica na potężnym rowerze taty, wujka lub sąsiada. Te najmniejsze przynoszone na plecach w chitendze u starszej siostry lub brata.
Oratorium to deszcz i słońce, które organizują nam sposób zabawy. Czasem ściana wody zamyka nas pod dachem holu zamieniając betonową płytę w wielki plac zabaw. A ty ukradkiem patrzysz jak maluchy ustawiają się pod dachem i robią zawody w łapaniu kropel deszczu. I kolejny raz uświadamiasz sobie, jak niewiele im potrzeba do szczęścia.
Oratorium to drzewa które karmią nas na podwieczorek. Październik, listopad i grudzień to miesiące o smaku mango. Styczeń, luty i marzec to żółte śliwki imjonga, które delikatnie szczypią w język. W międzyczasie na topie są orzeszki kokosowe, które najlepiej rozbija się na kamieniu pod palmą.
Oratorium to książki, gry, piłka nożna, netball, chórek, krąg biblijny, nauka do egzaminów, odrabianie prac domowych. Małe zwycięstwa w rzucaniu do celu. To opatrywanie ran, cerowanie ubrań, tabletka na malarię. To także biuro gdzie znajduje się łóżko, na którym można się wyspać gdy masz gorączkę.
Oratorium to tysiące historii pisanych każdego dnia. Są historie o trosce, gdy 10-letni Loydy przyjeżdża na rowerze z dwujką rodzeństwa. Z 5-latką, dzielnie trzymającej się metalowej rurki roweru, i 4-miesięcznym bratem w chitendze popłakującym cichutko. Loydy z troską pokazuje na poparzoną rączkę malca i prosi o lekarstwo. Są też historie o radości, jak ta o „adopcji na odległość”. Dzięki temu programowi dzieci dostają nowe zeszyty, długopisy, buty, i z radością biegną do szkoły. Nie brakuje historii trudnych, gdy przyłapujesz dziecko na kradzieży 30 paczek kredek. I choć boli cię serce wiesz, że musisz coś z tym zrobić.
Oratorium to miejsce gdzie wszyscy jesteśmy razem. Nieważne jaki masz kolor skóry, jakiego jesteś wyznania, ile masz lat, czy skończyłeś studia lub kolejny rok nie zdałeś do następnej klasy, czy może nie stać cię na szkołę. Nieważne czy nosisz ubrania czyste, dziurawe, czy ci ich brakuje. To miejsce gdzie nie ma czasu na nielubienie. To miejsce, gdzie zawsze czyjaś dłoń jest w twojej dłoni. Oratorium to dom. Nasz dom, gdzie codziennie, każdego dnia idziemy razem.
ICILOTO CAKWA DON BOSCO to w języku lokalnym „Sen Ks. Bosco”. To również nazwa naszego oratorium w buszu. Kilkaset lat temu Jan Bosko śnił o lepszej przyszłości dla najuboższych dzieci i młodzieży. Dla tych, którzy nie mają gdzie się podziać w życiu. Dla młodych. Iciloto cakwa don Bosco- to sen, który stał się rzeczywistością w naszym małym LUFUBU w Afryce. Bo gdy Bóg daje nam piękne sny, pomaga je spełniać.
Agnieszka Głowacka
Zambia, Lufubu
6 kwietnia 2014
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Sylwia dostała nawigację, która nie pokazuje radarów. Kasia wyjechała na misję, która nie jest specjalna. Kamila otrzymała moc, która w słabościach się doskonali. Paulina odmienia się przez przypadki. Klaudia drepce z salezjańską radością. Karolina przez rok przygotowań nie nauczyła się mówić w języku bemba. Asia otworzyła się na Dom Księdza Bosco dla Chłopców Ulicy. Justyna i Renata są inne i mają różne talenty i umiejętności. Magda pracuje w mieście, w którym urodził się Zbawiciel. Wszystkie wolontariuszki usłyszały głos, który mówił do nich: Pójdź za Mną! Wyjechały na roczną misję w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, aby świadczyć o miłości Jezusa.W 2014 roku na misje wyjechały: Renata Gawarska - pochodzi z Kuklówki Zarzecznej, ma 27 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Justyna Kowalska – pochodzi z Ostrołęki, ma 25 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Sylwia Młyńska – pochodzi z Łap, ma 22 lata, pracuje w Zambii, w Mansie. Katarzyna Socha – pochodzi z Kamienia koło Rzeszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Mansie. Karolina Gajdzińska – pochodzi z Warszawy, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Chingoli. Paulina Pawłowska – pochodzi z Olsztyna, ma 24 lata, pracuje w Zambii, w Chingoli. Kamila Maśluszczak – pochodzi z Hrubieszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Klaudia Kołodziej – pochodzi z Ropczyc, ma 26 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Joanna Studzińska – pochodzi z Lęborka, ma 29 lat, pracuje w Peru, w Limie. Magdalena Piórek – pochodzi z Twardogóry, ma 25 lat, pracuje w Palestynie, w Betlejem.