Drukuj Powrót do artykułu

IPN: film dokumentujący pobicie ks. Zaleskiego

07 października 2005 | 13:12 | aw //mr Ⓒ Ⓟ

W archiwach IPN odnaleziono film, dokumentujący pobicie ks. Tadeusza Zaleskiego, działacza „Solidarności”, najbliższego współpracownika kapelana hutników ks. Kazimierza Jancarza.

– Jestem zaskoczony, ale i usatysfakcjonowany – powiedział KAI ks. Zaleski, który jeszcze nie widział tego materiału.
– Po 20 latach okazało się, że to nie był napad chuligański, efekt padaczki, konfabulacja, co usiłowano mnie i opinii społecznej wmówić – powiedział kapłan, obecnie prezes Fundacji św. Brata Alberta i duszpasterz Ormian.
Ks. Zaleski ubolewał, że o całej sprawie poinformował media prokurator Kazimierz Urbaniak – ten sam, który z powodu braku dowodów umorzył śledztwo w 1995 r. Obecnie zaś nie skontaktował się z samym poszkodowanym.
Ks. Zaleski poinformował też, że ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski na pytanie tzw. Komisji Rokity badającej zbrodnie SB odpowiedział, że w archiwach nie ma żadnych dokumentów na temat pobić ks. Zaleskiego.
Ks. Zaleski opowiada, że jeszcze w seminarium współpracował z „Solidarnością”, a po święceniach został najbliższym współpracownikiem kapelana związku w Nowej Hucie, ks. Kazimierza Jancarza.
– Byłem praktycznie jego łącznikiem, bo on sam prawie nigdy nie wychodził z plebanii. Dlatego bezpieka dopadła mnie zamiast niego – wyjaśnia ks. Zaleski.
Wspomina też koleżankę z klasy licealnej, która pracowała w SB i nieraz ostrzegała działaczy opozycji przed niektórymi akcjami resortu.
Pierwszy napad na księdza miał miejsce w Wielkim Tygodniu, w kwietniu 1985 r. Kapłan został zaatakowany w piwnicy kamienicy, w której mieszkali jego rodzice. Zszedł tam, by zabrać ulotki, drukowane w drugim obiegu. Ponieważ światło nie działało, ksiądz zapalił świeczkę i okazało się, że zaskoczył dwóch osobników, buszujących po piwnicy. Ks. Zaleski został przez nich obezwładniony, pobity, torturowany. Ledwo doczołgał się do mieszkania rodziców o własnych siłach.
Następny atak miał miejsce w grudniu tego samego roku w klasztorze w Woli Justowskiej, w którym zamieszkał ks. Zalewski. Miał jechać do Warszawy, do mec. Jana Olszewskiego, ale o północy do drzwi zadzwonili młoda kobieta i młody mężczyzna. Powiedzieli, że są z pogotowia, a po wdarciu się do mieszkania zarzucili ks. Zaleskiemu pętlę na szyję, zakneblowali go i próbowali uprowadzić.
Na szczęście zaatakowanemu udało mu się narobić tyle hałasu, że z pomocą przyszedł mieszkający w tym samym domu ksiądz, obudziły się też siostry. Zakonnice uwolniły księdza z pęt i zadzwoniły na milicję, choć bezskutecznie – ta odmówiła przyjazdu.
Prokuratura od razu chciała umorzyć sprawę twierdząc, że jest zbyt błaha i prawdopodobnie jest chuligańskim wybrykiem. Tylko nieugięta postawa kard. Macharskiego, który powołał niezależną komisję medyczną kierowaną przez prof. Zbigniewa Chłapa spowodowała, że w ogóle zostało wszczęte postępowanie w tej sprawie – twierdzi ks. Zaleski.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.