Iraccy jezydzi: naszą nadzieją jest Watykan!
07 marca 2021 | 15:16 | Witold Repetowicz (KAI Bagdad) | Bagdad Ⓒ Ⓟ
Ojciec Święty w czasie swojej pielgrzymki do Iraku trzykrotnie wspomniał o prześladowaniach jezydów. Przedstawiciele tej mniejszości religijnej podkreślają, że choć się spodziewali głosu papieża w ich sprawie to pozytywnie zaskoczyło ich to, że był on tak donośny. Jezydzi przyznają przy tym, że ich sytuacja w Iraku jest ciągle zła, a groźby interwencji zbrojnej ze strony Turcji w Sindżarze budzą w nich obawy, że dopełnione zostanie dzieło zniszczenia ich społeczności w Iraku.
Podczas otwierającego pielgrzymkę spotkania z władzami Iraku Franciszek powiedział „nie mogę nie wspomnieć o jazydach, niewinnych ofiarach bezsensownego i nieludzkiego barbarzyństwa, prześladowanych i zabijanych z powodu swojej przynależności religijnej”. Z kolei w trakcie sobotniego międzyreligijnego spotkania w Ur papież stwierdził „chciałbym przypomnieć w szczególności o społeczności jezydów, która opłakiwała śmierć wielu mężczyzn i widziała tysiące kobiet, dziewcząt i dzieci uprowadzonych, sprzedawanych w niewolę, poddawanych przemocy fizycznej i nawracaniu na siłę”, dodając modlitwę za „tych, którzy doznali tych cierpień, za tych, którzy są wciąż zaginieni lub uprowadzeni, aby szybko powrócili do swych domów”. Ojciec Święty wielokrotnie podkreślał też konieczność odrzucenia nienawiści i ekstremizmu religijnego i zapewnienia pełnej wolności religijnej również innym niż chrześcijanie mniejszościom religijnym w Iraku co w dużym stopniu odnosiło się właśnie do jezydów, z których liderami już wcześniej się spotykał.
Jezydzi to mniejszość religijna zamieszkująca północny Irak, głównie część Regionu Kurdystanu oraz prowincję Niniwa, w szczególności Równinę Niniwy, gdzie ich wioski sąsiadują z chrześcijańskimi oraz region Sindżaru. To właśnie tam w sierpniu 2014 r. doszło do ich ludobójstwa dokonanego przez Państwo Islamskie. Zginęło wówczas około 5 tys. członków tej społeczności, głównie mężczyzn. Kobiety były zaprzedawane w niewolę seksualną, a dzieci poddawano praniu mózgów wymazując ich tożsamość i zastępując nową, islamską. Jazydzi są przy tym etnicznie ściśle związani z Kurdami i posługują się kurdyjskim dialektem kurmandżi. Dlatego też Kurdystan domaga się przyłączenia zamieszkanych przez nich ziem do Regionu Kurdystanu w Iraku.
„Spodziewaliśmy się, że papież upomni się o nas, gdyż jest to zgodne z jego postawą w odniesieniu do religijnej tolerancji i współistnienia, którą wykazywał wielokrotnie. Papież Franciszek jest człowiekiem niosącym pokój międzywyznaniowy. Niemniej to jak mocno podkreślił nasze cierpienia w czasie swoich wystąpień w Iraku przeszło nasze oczekiwania. Jesteśmy niezwykle szczęśliwi z tej pielgrzymki, gdyż jest ona bardzo ważna dla wszystkich prześladowanych mniejszości w Iraku” – podkreśla dr Mirza Dinnayi, szef jezydzkiej organizacji humanitarnej w Niemczech „Luftbrücke”, który również przyleciał do Iraku w związku z tą historyczną pielgrzymką.
W lobby niewielkiego bagdadzkiego hoteliku „Al Mansour al Sijahi”, znajdującego się na tyłach centralnej ulicy Saadoun, relację telewizyjną z papieskiej pielgrzymki z uwagą obserwuje grupa mężczyzn. „Ten hotel należy do jezydów” – deklaruje Abu Kaszin. „Zwykle nocują u nas osoby przyjeżdżające z Turcji do pracy w Bagdadzie ale teraz wstrzymano wydawanie wiz więc wszyscy w hotelu to jezydzi” – dodaje i wyjmuje telefon. „To moja córka”- pokazuje z dumą młodą kobietę na nagraniu z wysłuchania przedstawicieli jezydów w niemieckim Bundesracie. Na innym zdjęciu Abu Kaszin i jego córka stoją w towarzystwie Nadii Murad, jezydki, która w 2018 r. otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla.
„Nasz niedawno zmarły przywódca religijny Mir Tahsin był bliskim przyjacielem papieża Franciszka, spotykali się trzykrotnie i papież obiecał mu, że nas ochroni, zwróci uwagę na nasz los. Bardzo jesteśmy mu za to wdzięczni. Watykan jest naszą nadzieją” – podkreśla i dodaje, że wszyscy jezydzi bardzo mocno oczekiwali przyjazdu papieża do Iraku. „Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za to co mówił o jezydach w czasie swoich przemówień”.
Dinnayi podkreśla, że głos papieża dotyczący jezydów był dla nich tym bardziej ważny, że wciąż ich sytuacja jest bardzo zła. „65 proc. jezydów w Iraku wciąż nie może wrócić do domu i przebywa w obozach dla uchodźców w Kurdystanie. Dotyczy to szczególnie Sindżaru, gdzie z 400 tys. jezydów mieszkających tam w 2014 r. wróciło tylko 150 tys.” – podkreśla. „300 – 400 tys. jezydów wciąż mieszka w namiotach w fatalnych warunkach. W Sindżarze ich domy są zniszczone. Gdyby ktoś pomógł je odbudować to by tam wrócili ale do tej pory nikt nam takiej pomocy nie udzielił. Tam nie ma wody, prądu, jesteśmy zgubieni, w bardzo złej sytuacji” – mówi ze smutkiem Abu Kaszin.
„W Sindżarze już wcześniej panowała bieda, to był zawsze jeden z najbardziej zaniedbanych regionów Iraku. Powinien powstać jakiś międzynarodowy fundusz na rzecz odbudowy i rozwoju tych terenów. Problem w tym, że w konflikt w Sindżarze zaangażowane są różne kraje i siły co powoduje, że brak tam jednolitej administracji, jest wiele milicji, no i mamy problem z Turcją” – wyjaśnia Dinnayi. „Żyjemy tam między dwoma frontami, Irakiem i Kurdystanem. Irak nam nie pomaga bo mówi, że to sprawa Kurdystanu, a Kurdystan mówi, że jesteśmy w Iraku więc o pomoc powinniśmy zwracać się do Bagdadu. To beznadziejna sytuacja” – dodaje Abu Kaszin. Jego zdaniem konieczny jest nacisk ze strony Europy na Irak by uzyskali wreszcie pomoc, a przyjazd papieża Franciszka może się do tego przyczynić.
Tymczasem jednak nad Sindżar nadciągają nowe problemy, gdyż Turcja grozi atakiem militarnym na ter region. Chodzi o to, że Ankara twierdzi, że znajdują się tam bazy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która prowadzi od 30 lat partyzancką walkę z państwem tureckim. PKK pojawiła się w Sindżarze w sierpniu 2014 r. gdy doszło do ludobójstwa jezydów przez Państwo Islamskie. Opuszczeni zarówno przez kurdyjską peszmergę jak i armię iracką bezbronni jezydzi znaleźli pomoc tylko ze strony PKK, która otworzyła im bezpieczny korytarz do Syrii. W 2018 r. PKK ogłosiła wycofanie się z Sindżaru ale zostały tam powiązane z nią oddziały YBS złożone z lokalnych jezydów.
„Turcja uważa, że YBS to jest to samo co PKK ale to nieprawda. YBS nie stanowi żadnego zagrożenia dla Turcji, poza tym członkowie tej formacji to obywatele Iraku. Ponadto YBS jest częścią Haszed Szaabi” – podkreśla Dinnayi. Haszed Szaabi to formacja, która powstała w 2014 r. do walki z Państwem Islamskim i złożona jest głównie z oddziałów szyickich. Od 2016 r. jest częścią irackiego systemu bezpieczeństwa, a to oznacza, że również członkowie YBS wchodzą w jego skład. Dinnayi uważa jednak, że lepiej byłoby gdyby YBS została zintegrowana z siłami regularnymi: wojskiem i policją federalną. „Niedawno władze Iraku i Kurdystanu podpisały porozumienie w sprawie Sindżaru, przewidujące, że wszystkie milicje się stamtąd wycofają” – mówi Dinnayi.
Porozumienie nie weszło jednak w życie, a groźby Turcji spowodowały, że Haszed Szaabi przerzuciła do Sindżaru ok. 30 tys. swoich żołnierzy. „Jesteśmy biednym, pokojowym narodem, w naszych pismach świętych nie ma gwałtów i wojen” – podkreśla Abu Kaszin. „Turcja powinna wyjaśnić swoje wątpliwości na drodze dyplomatycznej” – dodaje Dinnayi, który jest przekonany, że rozwiązałoby to sytuację bez uciekania się do przemocy. „Jezydzi nie zasłużyli na nową wojnę”- podkreśla.
„Jeśli wybuchnie wojna to ofiarami będą tylko jezydzi i nikt nam nie pomoże, każda z walczących stron wróci potem do siebie i pozostawi Sindżar w ruinie” – mówi Abu Kaszin. „Wojna będzie katastrofą dla wszystkich, również dla Turcji, która atakując nas, pokojowo nastawionych jezydów, którzy nikomu nie zagrażają, skompromituje się w oczach świata” – podkreśla Dinnayi. „Wierzymy, że przyjazd papieża Franciszka również spowoduje międzynarodową presję by do takiego rozwoju sytuacji nie doszło” – dodaje.
Dinnayi podkreśla też, że jezydzi i chrześcijanie zawsze żyli w Iraku w bardzo dobrych stosunkach. „Łączy nas bardzo wiele, w tym wspólna historia bo na Równinie Niniwy nasze wioski ze sobą zawsze sąsiadowały. Niestety dzieliliśmy ze sobą zarówno dobre chwile jak i te złe, gdy obie nasze grupy wyznaniowe były poddawane prześladowaniom” – podkreśla. Tak właśnie było również w 2014 r. gdy uderzenie Państwa Islamskiego przyniosło zagładę zarówno chrześcijanom jak i jezydom.
„Nie chcemy rewanżu, odrzucamy odpowiedzialność zbiorową, ale chcemy uczciwych procesów i gwarancji sprawiedliwości” – podkreśla Dinnayi. Tuż przed przyjazdem papieża iracki parlament przyjął ustawę przyznającą rekompensaty kobietom, które przeżyły gwałty i niewolę seksualną. Nie można wykluczyć, że to już pierwszy konkretny efekt papieskiej wizyty w Iraku dla tej mniejszości religijnej, wyczekującej pomocy Ojca Świętego niemalże w tym samym stopniu co miejscowi chrześcijanie.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.