Drukuj Powrót do artykułu

J 6,16-40: Jezus – Syn Boży daje wierzącym samego siebie w Chlebie życia wiecznego

06 sierpnia 2023 | 13:58 | Ks. dr Krystian Malec, diecezja zamojska | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Domena publiczna

Tekst w przekładzie Biblii Tysiąclecia (wyd. 5).

16 O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro 17 i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; 18 jezioro burzyło się od silnego wiatru. 19 Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. 20 On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się!» 21 Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali. (Joh 6:16-21 BTP) 22 Nazajutrz lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami.  23 Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły do Tyberiady inne łodzie.  24 A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa.  25 Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?»  26 W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.  27 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».  28 Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?»  29 Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał».  30 Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?  31 Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba». 32 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.  33 Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».  34 Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!»  35 Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.  36 Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie.  37 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,  38 ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.  39 Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.  40 To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

Kontekst i kompozycja

  • Rozdział szósty Ewangelii Janowej zawiera dwa znaki: Nakarmienie tłumu, w. 1-15, i Chodzenie po Jeziorze Galilejskim, w. 16-21;
  • dwa dialogi, związane z poszukiwaniem Jezusa, w. 22-26, i żądaniem znaku z nieba, w. 27-31;
  • dyskurs o Chlebie Życia, w. 32-59;
  • i wreszcie dwa kolejne dialogi, jeden z odchodzącymi uczniami, w. 60-65, a drugi z Dwunastoma, w. 66-71.
  • Wiersze 6,22-40 można podzielić następująco:
    • 6,22-26: Poszukiwanie Jezusa.
    • 6,27-31: Żądanie znaku z nieba i cytat z Wj 16:15 na poparcie.
    •  6,32-35: Prawdziwe znaczenie Pisma: Jezus – prawdziwy Chleb Życia.
    • 6,36-40: Żądanie wiary.

Orędzie teologiczne

  • „Stwierdzenie zawarte w w. 22-24 jest trudne do wyjaśnienia z całą pewnością. Podczas gdy niektórzy tłumaczyliby je przypisując w. 22 i 25 oryginalnemu źródłu, a w. 23-24 ewangeliście lub innej ręce (zob. Bultmann, 217; Fortna, 68), być może najprościej jest postrzegać w. 23 jako nawias. Stwierdzenie to służy jako pośrednie potwierdzenie znaku przejścia przez jezioro; tłum wiedział, że tylko jedna łódź znajduje się w miejscu, do którego wsiedli uczniowie, i że Jezus nie poszedł z nimi; dlatego był zakłopotany, co się stało z Jezusem. Tego „tłumu” oczywiście nie należy utożsamiać z całym tłumem, który był obecny przy cudzie karmienia; to nie była armada, która przepłynęła jezioro, aby znaleźć Jezusa!
  • 6,26 Odpowiedź Jezusa na pytanie tych, którzy Go szukali, jest brutalna: szukali Go nie dlatego, że „widzieli znaki”, ale dlatego, że mieli pełne brzuchy i chcieli więcej. Nie dostrzegłszy znaczenia cudu nakarmienia, byli po prostu zaskoczeni zniknięciem Jezusa.
  • 6,27-31 Myśl akapitu jest kontrolowana przez terminy „praca” i „chleb”. Hoskyns zauważył, że dyskurs rozpoczyna się od prostego faktu, że galilejscy chłopi pracowali, aby zdobyć chleb (292). To nie jest prawda. Jezus powiedział ludziom, aby „troszczyli się” na „chleb, który trwa na wieki”, czyli taki, który prowadzi do uzyskania życia wiecznego. Troska, o której mówi Jezus, jest rodzaju duchowego, który może otrzymać duchowy chleb. To może dać tylko Syn Człowieczy, ponieważ Bóg „przyłożył do niego swoją pieczęć”, tzn. jako do Pośrednika Królestwa Odkupienia. Słuchacze, jako że byli Żydami, interpretują uczynki, których Bóg żąda jako uczynki wynikające z Prawa, które Bóg nagrodzi życiem wiecznym. Dowiadują się jednak, że uczynki, których Bóg żąda, to wiara w tego, którego Bóg posłał. Ich powoływanie się na Pismo Święte, które mówi o tym, że Bóg dał Izraelowi „chleb z nieba” (Wj 16,15, zmodyfikowane przez Ne 9,15 i Ps 78,24), zakłada aktualną naukę, że Mesjasz, podczas swojego przyjścia przywróci mannę Izraelowi (tak MidrQoh 1,9: „Jak pierwszy Odkupiciel (Mojżesz) przyniósł mannę… tak też ostatni Odkupiciel sprawi, że manna będzie zstępować”). Wniosek jest oczywisty: jeżeli Jezus jest Bożym wybawicielem, to niech uczyni ten znak!
  • Czytelnik może zapytać: Jak ludzie, którzy doświadczyli cudu chleba, mogą prosić o ten znak, skoro w zasadzie został on już dany! Kilka uwag może być tu na miejscu. Jezus w w. 26 oświadcza, że ci, którzy go szukali, nie „widzieli” znaku bochenków, tylko mieli pełne żołądki i byli podekscytowani. Rozmówcy z w. 30 mogli nie być obecni przy cudzie, lecz jedynie o nim słyszeli (proszę zwrócić uwagę na przerwy w w. 41 i 52 ze strony wrogich „Żydów”, którzy odrzucili całą naukę dyskursu). Ponadto znamienna jest charakterystyka chleba-manny jako „z nieba”; Jezus, zdaniem pytających, dał na pustyni zwykły chleb (lub tak mówiono). „Niech manna z nieba znowu na nas spadnie” przypomina prośbę faryzeuszy, zapisaną w tym miejscu w Mk 8:11, o znak „z nieba”: nie byli zadowoleni z działania, które mogłoby być inspirowane „z dołu”, tzn. przez Belzebuba (por. Mk 3:22); chcieli demonstracji, która byłaby wyraźnie „z nieba”, tzn. od Boga.
  • 6,32-33 Pierwszą rzeczą, którą robi Jezus (zgodnie z żydowską metodą egzegetyczną, patrz Borgen, Chleb z nieba, 61-67), jest skorygowanie błędnej interpretacji cytowanego Pisma: Wbrew współczesnym założeniom, chleb z nieba został dany nie przez Mojżesza, lecz przez Ojca (proszę zwrócić uwagę na język midraszy: „Jak pierwszy Odkupiciel przyniósł mannę … tak ostatni Odkupiciel….”). Ojciec daje prawdziwy chleb z nieba i daje go teraz. Ten chleb Boży jest „tym, który zstępuje z nieba i daje życie światu”, tzn. daje życie w przyszłym wieku, w Królestwie Bożym.
  • 6, 34, to typowe „nieporozumienie Janowe” (por. 4,15). Chleb dla żołądka jest ciągle na myśli! Nieporozumienie zostaje skorygowane w w. 35, który odsłania prawdę dwóch znaków opisanych w w. 1-21: „Ja jestem Chlebem Życia”. Jest to pierwsze z siedmiu Ἐγώ εἰμι  (egō eimi) powiedzeń z predykatem w Ewangelii. Jezus jest Chlebem, który daje i podtrzymuje „życie”, życie Królestwa Bożego. Daje je tym, którzy „przychodzą” do Niego i „wierzą” w Niego – synonimiczny paralelizm jest oczywisty. Ten, kto tak „przychodzi” i „wierzy”, „nigdy nie będzie łaknął” i „nigdy, nigdy nie będzie pragnął”. To wykorzystanie symboliki jedzenia i picia (por. Iz 55:1), eschatologiczne zbawienie przez słowo Boże, Pwt 6:5, mądrość, a zwłaszcza Syr 24:21: „Kto mnie nakarmi, będzie łaknął więcej, a kto pije ze mnie, będzie pragnął więcej”.
  • Również tutaj chodzi o mądrość, chociaż pisarz znacznie szybciej utożsamia ją z Torą. Żydowscy nauczyciele często mówili o Prawie jako o „chlebie”; istnieją przesłanki, że niektórzy przynajmniej utożsamiali mannę z Torą (tak Filon w Mut 253-263; a zwłaszcza Mek Wj 13,17: „Święty, niech będzie błogosławiony, powiedział: 'Jeśli teraz pozwolę Izraelowi wejść do ziemi, to od razu zajmą każdy swoje pole i każdy swoją winnicę i będą próżnować w studiowaniu Tory. Zamiast tego poprowadzę ich przez czterdzieści lat po pustyni, aby jedli mannę i pili wodę ze studni, a (w ten sposób) Tora zostanie zjednoczona [= przyswojona] z ich ciałem”, cyt. za: Odeberg, 243). Jeżeli taka interpretacja była aktualna w pierwszym wieku naszej ery, co jest prawdopodobne, to w. 35 może być jeszcze jednym przykładem maksymy: „Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (1:17; tak Dodd, Interpretation, 336-37).
  • 6, 36-37 Fragment zaczyna się od zarzutu, że słuchacze Jezusa „widzieli”, ale nie uwierzyli. Byli świadkami cudu, ale nie uwierzyli, ponieważ nie widzieli nic poza chlebami i mocą. Widzieć i nie wierzyć jest równoznaczne z odmową wiary. Są jednak tacy, których Ojciec „daje” Jezusowi; są „dani”, ponieważ „wiara jest dziełem Boga” (Schlatter, 175). Tacy nie są „wyrzucani” (por. Mt 8,12), ponieważ Jezus deklaruje swoją opiekę nad nimi; możliwe, że chodzi tu o obraz pasterza i jego stada, por. 10,9-11, 26-30.
  • 6,38-40 W tym tkwi powód Jego „zstąpienia”, tj. Wcielenia; ma nie stracić żadnego z tych, których dał mu Ojciec, lecz dać im życie wieczne teraz i wskrzesić ich w dniu ostatecznym. Nie ma sprzeczności między darem życia teraz i zmartwychwstaniem w przyszłości. Dwoistość obecnego i przyszłego uczestnictwa w Królestwie Bożym jest podstawą głoszenia Jezusa we wszystkich czterech Ewangeliach, w tym nie mniej niż w pozostałych trzech, jak również w głoszeniu o Jezusie w pozostałych częściach NT. W przeciwieństwie do Bultmanna i wielu jego zwolenników, nie potrzeba żadnego redaktora, aby wyjaśnić odniesienia do dnia ostatecznego w tym dyskursie (w. 39, 40, 44, 54)”. Fragmenty komentarza zaczerpnięto z: George R. Beasley-Murray, Jan (t. 36; Word Biblical Commentary; Dallas, TX: Word, Incorporated, 1999), 90-92.

 

Ojcowie Kościoła i pisarze wczesnochrześcijańscy

  • CHRYZOSTOM: Dlaczego nie wszedł na statek? Ponieważ chciał, aby cud był większy i bardziej otwarcie objawił im swoją boskość…. Następnego dnia ludzie, którzy stali po drugiej stronie morza, zobaczyli, że nie było tam żadnej innej łodzi oprócz tej, do której weszli Jego uczniowie. Zobaczyli również, że Jezus nie wszedł ze swoimi uczniami do łodzi, ale że jego uczniowie byli sami, kiedy wychodzili. Dlaczego Jan jest tak dokładny w tej kwestii? Dlaczego nie powiedział po prostu, że następnego dnia tłum przeszedł na drugą stronę? Chce nas nauczyć, że Jezus pozwolił tłumom, jeśli nie otwarcie, to przynajmniej pośrednio, wywnioskować, co się stało…. Cóż innego mogli zrobić, jak tylko podejrzewać, że przeszedł przez morze pieszo? Nie mógł bowiem przepłynąć statkiem, ponieważ był tam tylko jeden statek – ten, na którym weszli Jego uczniowie. HOMILIE NA TEMAT EWANGELII JANA 43.1.16
  • ŚW. CYRYL Z ALEKSANDRII: Obliczem Boga Ojca jest Syn, który jest odciskiem Boga. Światło Boga to łaska, która przechodzi na stworzenie przez Ducha Świętego, dzięki któremu przez wiarę jesteśmy na nowo upodobnieni do Boga. Otrzymujemy przez Boga, jak pieczęć, upodobnienie do Jego Syna. KOMENTARZ DO EWANGELII JANA 3.5.10

Kultura i sztuka

Anton von Perger, “Christ Feeding the Multitude,” 1838

 

Życie i nauczanie Kościoła

Papież Franciszek (Anioł Pański 08.08.2021):

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W Ewangelii dzisiejszej liturgii Jezus kontynuuje swoją mowę do ludzi, którzy widzieli cud rozmnożenia chlebów. I zachęca te osoby do dokonania skoku jakościowego: po przypomnieniu manny, którą Bóg nakarmił ojców podczas długiej drogi przez pustynię, teraz odnosi symbol chleba do siebie samego. Mówi jasno: „Ja jestem chlebem życia” (J 6, 48).

Cóż to znaczy chleb życia? Do życia potrzebny jest chleb. Osoba głodna nie prosi o wykwintne i drogie jedzenie, lecz o chleb. Bezrobotni nie żądają wygórowanych pensji, lecz „chleba” zatrudnienia. Jezus objawia się jako chleb, to znaczy jako to, co istotne, niezbędne do codziennego życia, bez niego nic nie działa. Nie jakiś chleb spośród wielu innych, lecz chleb życia. Innymi słowy, bez Niego nie tyle żyjemy, ile wegetujemy: bo tylko On karmi nasze dusze, tylko On wybacza nam to zło, którego sami nie potrafimy przezwyciężyć, tylko On sprawia, że czujemy się kochani, nawet jeśli wszyscy nas zawodzą, tylko On daje nam siłę, by kochać i bo tylko On daje nam siłę, by przebaczać pośród trudności, tylko On daje sercu ten pokój, którego ono szuka, tylko On daje życie wieczne, kiedy życie na ziemi się kończy. Jest istotnym chlebem życia.

Ja jestem chlebem życia. Pozostańmy przy tym pięknym obrazie Jezusa. Mógłby On przedstawić argumenty, dowody, ale – jak wiemy – Jezus mówi w przypowieściach, a w tym wyrażeniu: „Ja jestem chlebem życia”, naprawdę podsumowuje całą swoją egzystencję i całą swoją misję. Ja jestem chlebem życia. Będzie to widoczne w pełni na końcu, podczas Ostatniej Wieczerzy. Jezus wie, że Ojciec prosi Go nie tylko o to, by nakarmił ludzi, lecz aby dał samego siebie, by połamał samego siebie, swoje życie, swoje ciało, swoje serce, abyśmy mogli mieć życie. Te słowa Pana budzą w nas zdumienie z powodu daru Eucharystii. Nikt na tym świecie, bez względu na to, jak bardzo kocha inną osobę, nie może uczynić siebie dla niej pokarmem. Bóg to uczynił i czyni, jest dla nas. Ponówmy to zadziwienie. Uczyńmy to adorując Chleb Życia, bo adoracja napełnia życie zadziwieniem.

W Ewangelii jednak ludzie, zamiast zadziwienia, gorszą się, rozdzierają szaty. Myślą: „Ten Jezus, którego znamy, którego rodzinę znamy, jakżeż może mówić: Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba?” (por. w. 41-42). Może my także jesteśmy zgorszeni: bardziej odpowiada nam Bóg, który jest w niebie i nie wtrąca się do naszego życia, podczas gdy my możemy zarządzać naszymi sprawami tutaj na ziemi. Tymczasem Bóg stał się człowiekiem, aby wejść w konkretność świata, aby wejść w naszą konkretność. Bóg stał się człowiekiem dla mnie, dla ciebie, dla nas wszystkich, aby wejść w nasze życie. I interesuje się wszystkim w naszym życiu. Możemy Jemu powiedzieć o naszych uczuciach, naszej pracy, naszym dniu, o naszych cierpieniach, niepokojach, wielu sprawach. Możemy powiedzieć jemu wszystko, ponieważ Jezus pragnie tej zażyłości z nami. A czego nie pragnie? Być odsuniętym na bok – Ten, który jest chlebem – być lekceważonym i odsuniętym na bok, albo wzywanym tylko wtedy, gdy Go potrzebujemy.

Ja jestem chlebem życia. Przynajmniej raz dziennie spotykajmy się, aby wspólnie spożywać posiłki; być może wieczorem, jako rodzina, po całym dniu pracy lub nauki. Dobrze by było przed łamaniem chleba zaprosić Jezusa, który jest chlebem życia, aby poprosić Go zwyczajnie o błogosławieństwo dla tego, co uczyniliśmy, albo tego czego nie udało nam się zrobić. Zaprośmy Go do domu, pomódlmy się w stylu „domowym”. Jezus będzie z nami przy stole i będziemy nasyceni doskonalszą miłością.

Niech Dziewica Maryja, w której Słowo stało się ciałem, pomaga nam wzrastać dzień po dniu w przyjaźni z Jezusem, chlebem życia.

 

Św. Jan Paweł II

CHLEB, KTÓRY DAJE ŻYCIE ŚWIATU

Wrocław, 31.05.1997. Rozważanie podczas adoracji Najświętszego Sakramentu w katedrze

1. «Jam jest chleb życia» (J 6, 35).

Jako pielgrzym na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny pierwsze kroki kieruję do prastarej katedry wrocławskiej, aby z wiarą uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem — «Chlebem życia». Czynię to z wielkim wzruszeniem i z sercem przepełnionym wdzięcznością wobec Bożej Opatrzności za dar tego Kongresu oraz za to, iż odbywa się on właśnie tutaj, we Wrocławiu, w mojej Ojczyźnie.

Po cudownym rozmnożeniu chleba, rzeszom, które Go szukały, Chrystus mówi: «Zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy» (por. J 6, 26-27). Jakże trudne było dla słuchaczy Jezusa to przejście od znaku do tajemnicy, na którą ów znak wskazywał, od chleba powszedniego do tego chleba, «który trwa na wieki». Nie jest ono łatwe również i dla nas, ludzi XX wieku. Po to właśnie są Kongresy Eucharystyczne, aby tę prawdę całemu światu przypominały: «Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki».

Rozmówcy Chrystusa w Kafarnaum kontynuując dialog, pytają słusznie: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?» (J 6, 28). Chrystus odpowiada: «Na tym polega dzieło Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał» (J 6, 29). Jest to wezwanie do wiary w Syna Człowieczego, w Dawcę pokarmu, który nie ginie. Bez wiary w Tego, którego Ojciec posłał, niepodobna rozpoznać i przyjąć ten nieprzemijający dar. Dlatego właśnie jesteśmy tu, we Wrocławiu, na Kongresie Eucharystycznym. Jesteśmy tutaj po to, aby wspólnie z całym Kościołem wyznać naszą wiarę w Chrystusa-Eucharystię, w Chrystusa-Chleb żywy i dający życie. Mówimy wraz ze św. Piotrem: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt 16, 16). «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego» (J 6, 68).

2. «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» (J 6, 34).

Cudowne rozmnożenie chleba nie wzbudziło oczekiwanej odpowiedzi wiary w naocznych świadkach tego wydarzenia. Zażądali nowego znaku: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba» (J 6, 30-31). Słuchacze, uczniowie otaczający Jezusa oczekują więc znaku podobnego do manny, którą przodkowie jedli na pustyni. Jezus zaś wzywa ich, aby oczekiwali czegoś więcej niż tylko powtórzenia cudu manny, by oczekiwali pokarmu zupełnie innego rodzaju. Chrystus mówi: «Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu» (J 6, 32-33).

Obok głodu fizycznego człowiek doświadcza jeszcze innego głodu, głodu, którego zwyczajny pokarm nie jest w stanie zaspokoić. Chodzi tutaj o głód życia wiecznego. Znak manny był zapowiedzią przyjścia Chrystusa, który zaspokaja człowieczy głód wieczności przez to, że sam staje się «chlebem Bożym», który «daje życie światu». I oto słuchacze proszą Jezusa o spełnienie tego, co znak manny zapowiadał, może nie zdając sobie sprawy z tego, jak daleko sięga ich prośba: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» Jakże wymowna prośba! Jakże hojne i jak zaskakujące jej spełnienie. «Ja jestem chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. (…) Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim» (J 6, 35. 55-56); «Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym» (J 6, 54). «Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie» (J 6, 57).

Jakże wielką godnością zostaliśmy obdarzeni! Oto Syn Boży daje nam samego siebie w Sakramencie Ciała i Krwi swojej. Jakże nieskończenie hojny jest Bóg! Odpowiada na nasze najgłębsze pragnienia, które nie są tylko pragnieniami ziemskiego chleba, lecz sięgają horyzontów życia wiecznego. Zaprawdę, oto wielka tajemnica wiary!

3. «Rabbi [Nauczycielu], kiedy tu przybyłeś?» (J 6, 25).

Tak pytali Jezusa ludzie szukający Go po cudownym rozmnożeniu chleba. Tak również i my pytamy Jezusa dzisiaj we Wrocławiu. Tak pytają Go wszyscy uczestnicy Kongresu Eucharystycznego. A Chrystus nam odpowiada: przybyłem, gdy wasi przodkowie przyjmowali chrzest, za czasów Mieszka i Bolesława Chrobrego, gdy biskupi i kapłani zaczęli sprawować na tej ziemi «wielką tajemnicę wiary», która gromadziła w jedno wszystkich złaknionych pokarmu dającego życie wieczne.

A więc Chrystus przybył do Wrocławia przed z górą tysiącem lat, gdy tutaj rodził się Kościół, a Wrocław stał się stolicą biskupstwa, jednego z pierwszych na ziemiach piastowskich. Chrystus na przestrzeni wieków przybywał do wszystkich miejsc globu ziemskiego, skąd pochodzą uczestnicy Kongresu Eucharystycznego. I odtąd Jego obecność w Eucharystii trwa, zawsze tak samo cicha, pokorna i hojna. Zaiste, «umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował» (J 13, 1).

Teraz, u progu trzeciego tysiąclecia, pragniemy dać szczególny wyraz naszej wdzięczności. Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu ma wymiar międzynarodowy. Uczestniczą w nim wierni nie tylko z Polski, ale z całego świata. Wszyscy razem pragniemy dać wyraz naszej głębokiej wierze w Eucharystię i naszej gorącej wdzięczności za eucharystyczny pokarm, którym żywią się od prawie dwóch tysięcy lat całe pokolenia wierzących w Chrystusa. Jakże nieprzebrany i szeroko otwarty dla wszystkich jest ten skarbiec Bożej miłości. Jak przeogromny jest dług zaciągnięty wobec Chrystusa–Eucharystii! Zdajemy sobie z tego sprawę i razem ze św. Tomaszem z Akwinu wołamy: «Quantum potes, tantum aude: quia maior omni laude, nec laudare sufficis», co w polskim tłumaczeniu można wyrazić następująco: «Z całej duszy chwal Go śmiało, gdyż przewyższa wszystko chwałą, i co pieśń zamierza» (Lauda Sion).

Słowa tego hymnu eucharystycznego bardzo dobrze wyrażają postawę uczestników Kongresu. Staramy się w ciągu tych dni okazać Panu Jezusowi w Eucharystii wszelką cześć i chwałę, na jaką zasługuje. Staramy się dziękować Mu za Jego obecność, za to, że pozostaje z nami prawie od dwóch tysięcy lat.

«Dziękujemy Ci, Ojcze nasz,za święte imię Twoje,któremu zgotowałeś mieszkaniew sercach naszych.Ty, o Panie przedwieczny,stworzyłeś wszystkodla imienia Twego,pokarm i napój dałeśludziom na pożywienie,nam zaś darowałeśpokarm duchowy oraz napóji żywot wiecznyprzez Chrystusa, Syna Twego!»Amen.

Refleksja i modlitwa:

Jezus mówi o sobie: „Jam jest chleb życia” (J 6,35). Dla katolików te słowa jednoznacznie kojarzą się z Mszą Świętą, dlatego tę refleksję poświęcę przeżywaniu Eucharystii.

Msza święta jest jak piękna i szanująca się kobieta, która nie odsłania całej siebie na pierwszej randce, ale ciągle jest tajemnicą. Pozwala odkrywać się powoli i delektować swoim wdziękiem. Być może dlatego tak wielu ludzi przechodzi obok niej obojętnie i mówi: tam się nic nie dzieje. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę tym stwierdzeniem, ale taki sąd wygłoszą jedynie te osoby, które płytko przeżywają swoją wiarę.

Do dobrego przeżywania Mszy świętej trzeba ciągle dorastać. Według mnie jest to kwestia bezsporna. Czy ja mogę powiedzieć, że dobrze ją przeżywam? Chociaż jestem księdzem z kilkunastoletnim stażem, daleko mi do takiego stwierdzenia, choć zdarzają się takie dni, w których głębiej wchodzę w tajemnicę Eucharystii. Ale – w imię uczciwości – muszę przyznać, że i są takie, że moja modlitwa jest bardzo płytka.

Celowo użyłem przymiotników „głęboki” i „płytki”, odnosząc je do Mszy świętej, ponieważ wydaje mi się, że naszym głównym problemem we właściwym celebrowaniu (księża) i przeżywaniu Eucharystii (świeccy) jest to, że ciągle ślizgamy się po powierzchni, nie wchodząc w głąb tej tajemnicy. Tak jak  na pierwszy rzut oka nie widać tętniącego w morzu życia, tak samo człowiek płytki w swojej wierze nie zobaczy głębi życia, jakie kryje się w Eucharystii. Łatwo o tę płyciznę, gdyż wszystkie Msze są do siebie podobne. Oczywiście, zmieniają się teksty, kolory szat liturgicznych itd., ale generalnie każdy – nawet rzadko uczęszczający do Kościoła – człowiek jest w stanie powiedzieć, jakie są kolejne części Mszy świętej. Z jednej strony to dobrze, że posiadamy taką fundamentalną wiedzę, ale z drugiej ona może nieść ze sobą pewne niebezpieczeństwo, a mianowicie to, że „zardzewiejemy” duchowo, stojąc w świątyni w czasie jej trwania i nic nas nie poruszy, a my wrócimy do domu tacy sami. Tak jak napisałem wyżej, powinniśmy starać się dążyć do tego, aby wchodzić jak najgłębiej w przeżywanie Eucharystii.

Jak to zrobić? Sposobów jest wiele, ale nie chcę Cię zamęczyć zbyt długim tekstem, więc skupię się na jednym aspekcie. Przede wszystkim powinniśmy za Mszą świętą tęsknić. Pomyśl, w ilu Eucharystiach w swoim życiu uczestniczyłeś? Były ich dziesiątki, setki, a może już trzeba liczyć je w tysiącach? A ile razy Jezus eucharystyczny zjednoczył się z Tobą, a raczej Ty z Nim w Komunii świętej? I w jaki sposób te spotkania z żywym Bogiem wpłynęły i wpływają na Twoje życie? Czy każdorazowo, wychodząc z Kościoła po Mszy świętej, czujesz się umocniony, podniesiony na duchu? Czy wychodzisz z przekonaniem, że przed chwilą wydarzyło się coś tak niesamowitego, że nie znajdujesz słów, aby to opisać, a mimo to masz pewność, że Bóg był tak blisko Ciebie, że bliżej się nie da? Jeśli nie i uczestnictwo we Mszy stało się rutyną, jak rosół i schabowy w niedzielę na obiad, to zastanów się, dlaczego tak jest? Czy kiedykolwiek zadałeś sobie trud pogłębienia swojej wiedzy o Eucharystii? Choć nie śledzę wszystkich czasopism katolickich wydawanych w Polsce, to jestem przekonany, że większość z nich w dniach poprzedzających, np. Boże Ciało, skupia się przede wszystkim na tajemnicy Mszy świętej. Nie kosztują krocie i po ich zakupie domowy budżet nie zawali się, a na pewno z ich lektury można dowiedzieć się czegoś, co pozwoli bardziej świadomie spotykać się z Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Naprawdę nie trzeba wiele. Wystarczy chcieć.

Ale wróćmy do zagadnienia tęsknoty za Mszą św. Gdy dwoje ludzi jest w sobie zakochanych, każda rozłąka w jakiś sposób boli i odliczają godziny do kolejnego spotkania z ukochaną osobą. Bóg kocha i chce być kochany. Jego serce ciągle tęskni za nami i czeka, aż do Niego przyjdziemy, bez względu na porę. Kościół, odczytując to głębokie pragnienie wzajemnej miłości ukryte w naszych sercach bardzo mądrze prowadzi nas przez rok liturgiczny i daje nam pewne okresy, które mają w nas wzbudzić tęsknotę za Bogiem. Jednym z nich jest Adwent. Przez cztery tygodnie Kościół woła, aby Nowonarodzony zstąpił do nas i zamieszkał na nowo w naszych sercach. Woła i pragnie, aby wszystkie jego dzieci zaczęły wołać razem z nim, aby wszyscy członkowie Kościoła rozpalali swoje serca tęsknotą za Bogiem. W ciągu tych kilkudziesięciu dni powinno wzrastać w nas pragnienie Jego przyjścia. Jeżeli źle przeżywamy czas Adwentu, to sądzę, że 27 grudnia same święta kwitujemy słynnym „święta, święta i po świętach”. Jeśli moje serce w czasie Adwentu nie zatęskniło za Jezusem, bo miałem „ważniejsze sprawy”, to i same święta przeżyję powierzchownie. Podobnie jest z Mszą świętą. Jeśli nie mam czasu na zastanowienie się w czasie porannej modlitwy nad tym, że niedługo spotkam się z żywym Bogiem obecnym w Najświętszym Sakramencie, jeśli „wpadam” do Kościoła w ostatniej chwili albo gdy celebracja już się rozpoczęła, to Eucharystia będzie mnie nudzić i ciągle pozostanę na powierzchni. Żeby usłyszeć Boga w czasie Mszy, najpierw trzeba się wyciszyć i skupić na Nim, uświadomić sobie, że jest to czas spotkania z Osobą, a więc chodzi o nawiązanie relacji i zatęsknić za Nim. Ks. Franciszek Dajczer tak pisze o „adwencie eucharystycznym”: „(…) to przede wszystkim postawa wiary, to wiara w miłość Jezusa, który Ciebie oczekuje. Tak ważne jest, żebyś uwierzył, że Jezus pragnie przyjść do twojego serca, że pragnie sprawowania Eucharystii, że oczekuje twojej Komunii św., ponieważ chce poprzez Najświętszy Sakrament – główne źródło łask, oddać się Tobie w pełni”.

Róbmy wszystko, aby nie być tylko widzami na Mszy świętej, bo Kościół to nie teatr, a ksiądz to nie aktor, który ma nas „zabawiać”, żeby nam się nie nudziło. Kościół w soborowej konstytucji o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium”, tak uczy: „Kościół zatem bardzo się troszczy o to, aby chrześcijanie w tym misterium wiary nie uczestniczyli jak obcy lub milczący widzowie, lecz aby przez obrzędy i modlitwy misterium to dobrze rozumieli, w świętej czynności brali udział świadomie, pobożnie i czynnie, byli kształtowani przez słowo Boże, posilali się przy stole Ciała Pańskiego i składali Bogu dziękczynienie; aby ofiarując niepokalaną Hostię nie tylko przez ręce kapłana, lecz także razem z nim, uczyli się ofiarowywać samych siebie i za pośrednictwem Chrystusa z każdym dniem doskonalili się w zjednoczeniu z Bogiem i wzajemnie ze sobą, aby ostatecznie Bóg był wszystkim we wszystkich”. (SC 48).

Jezus w Ewangelii Janowej mówi nam: „Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). Zastanów się, jak często przystępujesz do Komunii św. i czy ma to przełożenie na Twoje codzienne gesty, myśli, zachowania, słowa, oceny, werdykty, osądy, plany? Czy regularnie karmisz się Ciałem Chrystusa, czy może łatwo z Komunii świętej rezygnujesz, stając się jedynie widzem czynności liturgicznych? No bo żeby pójść do Komunii, to trzeba by się najpierw wyspowiadać, a żeby się wyspowiadać, to trzeba rachunek sumienia zrobić, a żeby zrobić rachunek sumienia, to trzeba poświęcić czas i przyznać się przed samym sobą i Bogiem, że nie jestem doskonały i mam ciemne strony, a przecież nam ciągle brakuje czasu… Jezus mówi wprost, że Eucharystia jest nam potrzebna do życia! Chcesz żyć, to jednocz się z Nim w czasie Mszy świętej jak najczęściej. Jeśli natomiast wybierasz wegetację, to nie przyjmuj Komunii świętej. Sprawa jest wręcz dziecinnie prosta (oczywiście pomijam sytuacje, w których ktoś ze względów prawnych nie może przystępować do sakramentów świętych). Wybór należy do nas, więc nie mówmy, że brakuje nam sił do życia, bo Bóg przestał się nami interesować. Najpierw pytajmy się, ile my dajemy z siebie, aby wejść w głębię sakramentów?

Lektura poszerzająca:

 Jerzy Siwek, „Historyczny wymiar «mowy o chlebie życia» (J 6,22-71)”.

https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Seminare_Poszukiwania_naukowe/Seminare_Poszukiwania_naukowe-r2004-t20/Seminare_Poszukiwania_naukowe-r2004-t20-s15-30/Seminare_Poszukiwania_naukowe-r2004-t20-s15-30.pdf

Jan Słomka, „Ciało i Krew Jezusa jako pokarm. J 6,48-54 w interpretacji Klemensa Aleksandryjskiego”

https://core.ac.uk/download/pdf/270093667.pdf

Michał Powęska, „Nauka Jezusa o prawdziwym chlebie z nieba. Studium egzegetyczno-teologiczne J 6,22-47”

https://www.researchgate.net/publication/361264778_Nauka_Jezusa_o_prawdziwym_chlebie_z_nieba_Studium_egzegetyczno-teologiczne_J_6_22-47

George R. Beasley-Murray, Jan (t. 36; Word Biblical Commentary; Dallas, TX: Word, Incorporated, 1999)

Opracował ks. Krystian Malec

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.