Jak wygląda Wielkanoc w Nowym Jorku w czasie pandemii?
30 marca 2021 | 02:20 | Patryk Małecki (KAI Nowy Jork) | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ
O obchodach Wielkanocy w czasie pandemii koronawirusa opowiada w rozmowie z KAI ks. kanonik Andrzej Kurowski, pallotyn. Proboszcz parafii pw. św. Franciszki de Chantal na Brooklynie, drugiej co do wielkości w Nowym Jorku, życzy swoim parafianom i wszystkim Polakom zdrowia, oby jak najszybciej się skończył czas pandemii i nastąpił szybki powrót do normalności.
KAI: Nim porozmawiamy o tym, jak funkcjonuje w warunkach pandemii kościół, którego Ksiądz jest proboszczem, kilka spraw ogólnych. Jak długo pełni ksiądz posługę w Stanach Zjednoczonych? W ilu parafiach Ksiądz już pracował?
– Jestem w Stanach Zjednoczonych od trzydziestu siedmiu lat. W 1984 roku przyjechałem do parafii Świętego Krzyża na Maspeth w nowojorskiej dzielnicy Queens za sprawą ówczesnego proboszcza ks. Edwarda Fusa. Miałem mu pomagać dopóki będę potrzebny i tak zostałem piętnaście lat. W 1998 r. bp Thomas Daily, ówczesny ordynariusz diecezji brooklyńskiej zaproponował, abym został proboszczem parafii św. Franciszki de Chantal w dzielnicy Boro Park na Brooklynie. Jestem nim do dziś.
KAI: Skąd w Polsce Ksiądz się wywodzi? Jak został księdzem?
– Moja rodzina pochodzi z okolic Jasła na Podkarpaciu, ale sam przyszedłem na świat na początku lat pięćdziesiątych w Wałbrzychu, dokąd rodzice się przenieśli za chlebem. Należeliśmy do parafii prowadzonej przez pallotynów. Dzięki nim wstąpiłem na drogę kapłaństwa. Formację otrzymałem w pallotyńskim seminarium duchownym w Ołtarzewie i tam przyjąłem święcenia. Do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych zdążyłem przesłużyć, jako wikary, osiem lat na parafiach w Rynie i Poznaniu.
KAI: Co może Ksiądz powiedzieć o parafii pw. św. Franciszki de Chantal? Uchodzi za jedną z największych polskich parafii nie tylko w metropolii nowojorskiej, ale i na całym wschodnim wybrzeżu USA. Ilu liczy parafian? Z jakich regionów Polski pochodzą wierni?
– Parafia powstała w ostatniej dekadzie XIX wieku i została założona przez Niemców. Potem stała się parafią Irlandczyków i następnie Włochów. Z końcem lat 90. XX w. liczba wiernych spadała, bo starsi parafianie umierali, a młodzi wyprowadzali się w inne strony. Równocześnie szybko rosła liczba zamieszkałych w okolicy Polaków z nowej emigracji, w tym tzw. wakacjuszy przybywających na kilka lat, aby zarobić trochę grosza i powrócić do kraju. Ten fakt okazał się chyba najważniejszy w decyzji biskupa, aby powierzyć parafię polskim pallotynom. W tamtym czasie faktycznie dynamicznie wzrosła liczba wiernych. Na Msze św. w sobotę i niedzielę przychodziło ponad 2,5 tys. wiernych i pod względem liczebności ustępowaliśmy w metropolii nowojorskiej tylko parafii pw. św. Stanisława Kostki na Greenpoincie. Wspólnotę parafialną tworzyli ludzie z Podkarpacia i Podlasia. Szybko uruchomiliśmy szkołę polską im. Generała Kazimierza Pułaskiego. Zaczął funkcjonować oddział Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej. Kwitło życie kulturalne. Od 2010 roku ten trend rozwojowy wyraźnie zaczął słabnąć. Ludzie zaczęli wracać do Polski, bo Ameryka przestawała być atrakcyjna. Ta tendencja się utrzymuje. Potężny odpływ nastąpił w związku z pandemią koronawirusa. W rejestrze parafialnym mamy teraz nieco ponad siedemset adresów.
KAI: Parafia leży w środku ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej Boro Park. Czy ma to jakiekolwiek znaczenia dla jej funkcjonowania? Jak układa się współżycie ze społecznością żydowską?
– Po dzielnicy Williamsburg, nasza to drugie centrum żydowskie Nowego Jorku. Dominują Żydzi ortodoksyjni i chasydzi. Mają wokoło kilkadziesiąt synagog. Są spokojni, życzliwi i odnoszą się do naszej wspólnoty parafialnej bardzo poprawnie. Większość naszych parafian wynajmuje u nich mieszkania, a wielu jest przez nich zatrudnianych. Nigdy nie było problemów z eksponowaniem naszej religijności. Nasze procesje Drogi Krzyżowej czy Bożego Ciała ciągnące pomiędzy synagogami nigdy nie napotykały nieprzyjaznych gestów. Nie zdarzyło się też, aby ich religijne celebracje zakłócane były przez katolików. Tutaj ludzie nie mają ze sobą problemów. Taki jest po prostu Nowy Jork.
KAI: Czy Ksiądz osobiście ma takie same doświadczenia?
– Można mówić nawet o pewnej wzajemnej sympatii. Wielu Żydów żywi sympatię do naszego papieża Polaka, którego pomnik mamy przed wejściem do kościoła. Doświadczam jej często, na przykład, kiedy chodzę do żydowskich lekarzy praktykujących w naszej dzielnicy. Dość szybko rozeszła się wieść o tym, że zawdzięczam życie… żydowskiemu lekarzowi-ginekologowi z Wałbrzycha. Kiedy mama miała mnie rodzić i znalazła się w bardzo złym stanie zdrowia. Kilku lekarzy mówiło jej, że tak się po prostu zdarza i trzeba wszystko znieść czekając na poród. Żydowski lekarz z wałbrzyskiego szpitala ginekologicznego, poproszony o konsultację, zadecydował, że potrzebne jest natychmiast cesarskie cięcie, bo inaczej dziecko zginie i najprawdopodobniej jego matka też. Uratował mnie w ostatniej chwili. Byłem cały siny, niemal bez oznak życia. Zawdzięczam mu życie. Kiedy kiedyś opowiedziałem tę historię żydowskiemu lekarzowi z Boro Park, był zdumiony, że Polak, katolik i do tego ksiądz mówi otwarcie o uratowaniu go przez Żyda.
KAI: Jakie rygory pandemiczne dotyczące kościołów zastosowano w Nowym Jorku?
– W tej chwili obowiązuje radykalne ograniczenie liczby wiernych. Wykorzystywana może być co druga ławka, a w niej musi być zachowana odległość dwóch metrów (sześciu stóp). Wszyscy muszą nosić maseczki i dezynfekować dłonie przy wejściu. Komunia podawana jest wyłącznie do ręki. Woda święcona została wyeliminowana. Spowiedź odbywa się poza konfesjonałem, w przestrzeni kościelnej. Oczywiście księża cały czas chodzą w maskach.
KAI: Jest to wyraźny postęp w porównaniu z tym, co było przed rokiem.
– Rok temu w kościele mogło być tylko dziesięć osób, a Msze św. nie mogły być odprawiane. Pamiętajmy jednak, że był to dla Nowego Jorku straszny czas, kiedy na cmentarzach brakowało miejsc dla zmarłych i chowano ich w masowych grobach. Nasza wspólnota straciła jednego parafianina, strażaka z Polski, a u nas strażnika wielkanocnego Grobu Pańskiego. Człowieka wielkiej zacności. Społeczeństwo przetrwało dzięki wielkiej dyscyplinie i determinacji oraz zdecydowanej walce władz miasta z panedmią. Potem wynaleziono i zastosowano szczepionki. Dziś już wyszczepionych jest 140 milionów Amerykanów, a do końca maja ma być dwieście milionów. Idzie ku dobremu.
KAI: Ksiądz już się zaszczepił?
– Tak. Jestem już od dwóch tygodni pod dwóch dawkach szczepionki Pfizera. Szczepiłem się w dużym szpitalu Jamaica Hospital. Termin dostałem ze względu na kryterium wieku. Organizowała to nasza diecezja. Z kolei wikariusz naszej parafii i nasza gospodyni otrzymali szczepionkę Moderny w pobliskiej żydowskiej przychodni medycznej, jako mieszkańcy dzielnicy i według kryterium wieku.
KAI: Ile osób przychodzi na Msze niedzielne?
– Kilkadziesiąt do stu na zwykłe i około 150-200 na sumę. Pamiętajmy, że mowa o świątyni, która ma 800 miejsc siedzących.
KAI: Czy i jak działa wasza szkoła polska?
– Dzieci do niej normalnie przychodzą w każdą sobotę. Zachowane są wszelkie rygory: mierzenie temperatury, dezynfekcja rąk, maski, dystans. Są niezwykle zadowolone, bo dzięki szkole mają ze sobą kontakt, którego bardzo potrzebują w tym czasie pandemii.
KAI: Jak wyglądają w warunkach pandemii przygotowania do Wielkanocy?
– Mamy za sobą Niedzielę Palmową. Przybyło około dwustu osób. Kościół został okazale przystrojony palmami. Młodzież naszej szkoły sprzedawała palmy przed kościołem. Ich święcenie odbywało się bez wody. W Wielkim Tygodniu nie będzie obmycia nóg, całowania krzyża podczas adoracji, a cześć mu oddamy przez pokłon. Będziemy święcić pokarmy, też bez wody i z udziałem tylko jednego członka rodziny. Rezurekcja w Niedzielę Zmartwychwstania odbędzie się bez tradycyjnej procesji.
KAI: Czego chciałby ksiądz życzyć Polakom na te Święta?
– Życzę moim parafianom i wszystkim Polakom zdrowia. Oby jak najszybciej się skończył czas pandemii i nastąpił szybki powrót do normalności. Niech Chrystus zmartwychwstały da nową siłę, aby każdy powstał do nowego życia z siłą wiary, że jutrzejszy dzień będzie lepszy, że przyniesie wyzwolenie od cierpienia.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.