Jedzenie czy zdrowie? Pomoc z Polski ratuje przed dramatycznym wyborem
19 maja 2020 | 15:19 | Caritas Polska Ⓒ Ⓟ
Hagob ma 38 lat, ciężarną żonę i kupioną dzięki pomocy z Polski taksówkę, którą teraz nie może jeździć. Jak zapłaci za poród dziecka? Za co wyżywi rodzinę? Epidemia koronawirusa to kolejny potężny cios dla krajów z niewydolną służbą zdrowia i dla ludzi, którym przymusowa izolacja odebrała skromne możliwości zarobkowania.
Od 3 lat w Syrii, gdzie toczy się krwawy wewnętrzny konflikt zbrojny, a od tego roku w izolowanej od świata i targanej niepokojami Strefie Gazy – Caritas Polska, dzięki wsparciu polskich darczyńców, obejmuje opieką rodziny, które ucierpiały w wyniku bombardowań, ostrzałów, głodu i chorób. Program pomocy nosi nazwę Rodzina Rodzinie, co doskonale oddaje jego solidarnościowy charakter. Pieniądze, przekazywane przez Polaków, poruszonych losem bliźnich na Bliskim Wschodzie, są wydawane przez Syryjczyków i Palestyńczyków m.in. na żywność, leczenie i rehabilitację rannych oraz na odtworzenie zniszczonych lub tworzenie nowych warsztatów pracy. Jedną z osób, które skorzystały z programu, jest 38-letni Hagob z Aleppo. Kiedyś był złotnikiem, ale po wybuchu wojny nie miał szans, aby utrzymać się ze swojej profesji. Dzięki pomocy Caritas Polska kupił taksówkę i jeżdżąc nią zarabiał na utrzymanie rodziny. Teraz jest to niemożliwe z powodu epidemii.
– Moja żona jest w ciąży. Lekarz zabronił mi pracować jako kierowca, aby nie ryzykować infekcji, która zagroziłaby zdrowiu mojej żony. Ledwo starcza nam na codzienne wydatki. Nie wiem, jak w tej sytuacji mam opłacić koszty związane z porodem i zapewnić mojej małżonce spokojny czas po porodzie – opowiada zdruzgotany Hagob. Mężczyzna wraz z ciężarną żoną i trzyletnim dzieckiem mieszka w wynajętym mieszkaniu. Jeśli nie będą mieli pieniędzy na czynsz, grozi im eksmisja.
Nie kupisz maski, gdy nie masz na chleb
W podobnej sytuacji jest obecnie wielu Syryjczyków i Palestyńczyków. Powód przestoju w pracy – ten sam, co w Polsce i na całym świecie – epidemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia wprowadzone przez władze. Z tym że mieszkańcy Aleppo i innych syryjskich miast, podobnie jak mieszkańcy Strefy Gazy, nie mogą liczyć na dostępne w Europie programy osłonowe, a nawet odpowiednią opiekę zdrowotną. Tu epidemia i reżim sanitarny mający zapobiegać jej rozprzestrzenianiu się, stawiają ludzi przed dramatycznymi wyborami.
– Na początku Syryjczycy nie traktowali zagrożenia epidemiologicznego poważnie. Uważali, że nie dosięgnie naszego kraju albo bagatelizowano tę chorobę jako rodzaj grypy. Kiedy władze ogłosiły pierwsze przypadki, na ulicach zaczęli pojawiać się ludzie w maskach ochronnych. Wielu jednak kontynuowało życie bez jakichkolwiek środków ochrony. Niektórzy z braku wiedzy; innych ze względu na konieczność codziennego zarobkowania nie było stać na podjęcie samoizolacji lub zakup masek i rękawiczek. W Aleppo większość mieszkańców nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia i wystawiają siebie i innych na ryzyko. Dotyczy to zwłaszcza ubogich rodzin, które stojąc przed wyborem zakupu chleba lub żelu dezynfekującego, decydują się na to pierwsze – wyjaśnia Safir Salim, koordynator projektów we współpracującym z Caritas Polska Hope Center w Aleppo.
Trzeba pomagać, kiedy inni przestali
– Syryjski rząd wprowadził serię obostrzeń, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Czasowo zamknięto wszystkie przedsiębiorstwa, oprócz sklepów spożywczych, aptek i piekarni. Ograniczono poruszanie się między miastami. Wprowadzono godzinę policyjną między 18:00 a 6:00 następnego dnia. Obostrzenia sparaliżowały życie społeczne i odradzające się przedsięwzięcia gospodarcze. Większość mieszkańców Aleppo, po dziewięciu latach wojny, żyje z dnia na dzień i w biedzie – mówi Nabil Antaki, lekarz, kierownik organizacji pomocowej Blue Marists, działającej w Syrii. Jak podkreśla, najbardziej dotknięci wybuchem epidemii są syryjscy robotnicy, rzemieślnicy i drobni przedsiębiorcy, który polegają na codziennym zarobku, aby powiązać koniec z końcem i utrzymać rodziny.
– Następnie seniorzy, bezrobotni i chorzy, który nie mają żadnego dochodu – wylicza doktor Antaki. – Ich trudną sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że w czasach globalnej pandemii wiele organizacji pomocowych ograniczyło swoje działania lub ich zaprzestało – dodaje.
Podobnie wygląda sytuacja w Strefie Gazy, na której codzienność, jeszcze przed wybuchem pandemii, składały się ograniczenia w przepływie osób i towarów, a także regularne ostrzały i bombardowania.
– Większość osób, które do tej pory pracowały na co dzień, już nie pracuje. Praca z domu nie wchodzi w grę ze względu na ciągłe przerwy w dostawie prądu i słabe połączenia internetowe. Nawet ci, którzy mają sklepy, cierpią ogromnie – przyznaje Abeer Abu Mutik z Caritas Jerusalem, pracowniczka socjalna w projekcie Rodzina Rodzinie w Strefie Gazy.
– Mieszkańcy Strefy Gazy opierali się przede wszystkim na pracy dorywczej oraz pomocy organizacji humanitarnych. Po wprowadzeniu ograniczeń w życiu społecznym, zakazu zgromadzeń, zamknięciu zakładów pracy, szkół, wiele osób z dnia na dzień pozostało bez źródła dochodu. Nie mają żadnych oszczędności, gdyż już przed obecną epidemią ledwo wiązali koniec z końcem. Ponadto zmalała skala pomocy płynącej z organizacji humanitarnych, ograniczono fundusze pomocowe ze względu na światowy kryzys gospodarczy – zauważa Sylwia Hazboun, koordynatorka programu Rodzina Rodzinie w Caritas Polska.
Tym ważniejsza jest pomoc ze strony organizacji, które dzięki wieloletniemu doświadczeniu i sprawdzonym lokalnym partnerom są w stanie kontynuować swoją misję. Taką organizacją jest Caritas Polska, której wsparcie doceniają podopieczni programu Rodzina Rodzinie, a wśród nich 68-letnia Jeanette, mieszkająca w Aleppo wraz ze swoją niepełnosprawną córką.
– Od dwóch miesięcy nie opuściłyśmy domu, obie jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka. Na szczęście sąsiedzi pomagają nam w zakupach, dostajemy też pomoc z parafii. Mój syn, który mieszka w Szwecji, przesyłał nam pieniądze, ale od kiedy wybuchła epidemia, jest to niemożliwe. Gdyby nie program Rodzina Rodzinie, nie wiem, co by się z nami działo – relacjonuje kobieta.
Sami nie udźwigną tego ciężaru
Doktor Nabil Antaki zwraca uwagę na stan, w jakim wybuch epidemii zastał służbę zdrowia w Syrii.
– Syryjski sektor zdrowia, sprawnie funkcjonujący przed wojną, legł w gruzach przez działania wojenne i międzynarodowe sankcje. Jeśli wirus będzie się rozprzestrzeniał, nie ma w Syrii wystarczająco dużo sprzętu, respiratorów, ani specjalistów, aby uniknąć tragedii – ocenia lekarz.
Oficjalne dane mówią o zaledwie dziesiątkach zakażeń, ale jak zgodnie podkreślają eksperci, wynika to przede wszystkim z niskiej liczby wykonywanych testów. Zagrożenie epidemią rozszerza się, a walka z nim potęguje istniejące wcześniej problemy.
– Dotychczas pozytywne wyniki testów dotyczyły mieszkańców południowych prowincji: Damaszku i Dary, ale wiemy, że wirus dotarł również do północno-wschodniej części Syrii, administrowanej przez siły kurdyjskie – zaznacza Marianna Chlebowska, koordynatorka projektów zagranicznych Caritas Polska. – Syryjczycy obawiają się zagrożenia epidemiologicznego, ale wybuch epidemii nie przysłonił targających nimi od dawna obaw, dotyczących między innymi braku pożywienia, braku dostępu do leków na choroby chroniczne (cukrzyca, astma, nadciśnienie), braku pracy. W obozach dla osób wewnętrznie przesiedlonych szanse na utrzymanie dystansu i odpowiedniej higieny są bliskie zeru. Choć sytuacja w miastach jest lepsza, ogólna niska świadomość społeczeństwa dotycząca sposobu rozprzestrzeniania się wirusa sprawia, że ludzie często nie zachowują odpowiedniej odległości i nie używają środków ochronnych – dodaje.
Epidemia koronawirusa i gospodarcze następstwa walki z nią są dotkliwie odczuwane na całym świecie, ale mieszkańców Syrii i Strefy Gazy mogą pogrążyć w otchłani biedy, głodu i chorób. Los tych ludzi jest w naszych rękach. Każdy może przystąpić do programu Rodzina Rodzinie i objąć pomocą potrzebujących jej Syryjczyków i Palestyńczyków. Szczegółowe informacje o tym, jak to zrobić, można znaleźć na stronie rodzinarodzinie.caritas.pl.
Jak można pomóc?
- wysyłając SMS o treści RODZINA na numer 72052 (koszt 2,46 zł)
- dokonując wpłaty na konto 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 (tytuł: Rodzina Rodzinie)
- obejmując wsparciem konkretną rodzinę za pośrednictwem strony rodzinarodzinie.caritas.pl
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.