„Jestem katolikiem. To moja największa wolność” – 125 lat temu urodził się Francis Poulenc
11 stycznia 2024 | 16:28 | tom | Fryburg Bryzgowijski Ⓒ Ⓟ
Dzięki swojemu olśniewającemu stylowi muzycznemu Francis Poulenc jest jednym z najwybitniejszych francuskich kompozytorów XX wieku. Jego pierwsze dzieło religijne, „Litanies à la Vierge Noire” (Litania do Czarnej Madonny), zostało skomponowane po pielgrzymce do sanktuarium maryjnego w Rocamadour we Francji.
W 125. rocznicę urodzin Francisa Poulenca przypadającą 7 stycznia br. pisze o wybitnym kompozytorze na katolickim portalu communio.de. Dorothee Bauer, teolożka i odpowiedzialna za dział „Wiara i kultura”.
Istnieją punkty zwrotne, które mogą nadać życiu nowy kierunek. Kompozytor Francis Poulenc (1899-1963) doświadczył takiego punktu zwrotnego w 1936 roku, kiedy po raz kolejny spędził sierpień we francuskim miasteczku Uzerche, gdzie pracował ze śpiewakiem Pierrem Bernakiem i towarzyszyła mu Yvonne Gouverné. Właśnie przybył do Uzerche, gdzie otrzymał wiadomość o nagłej śmierci swojego paryskiego kolegi, Pierre’a-Octave’a Ferrouda, który zginął w wypadku samochodowym na Węgrzech. Szok wywołany niespodziewaną śmiercią odnoszącego sukcesy kompozytora, który był o rok młodszy od niego, mocno dotknął 37-letniego Poulenca. „Byłem wstrząśnięty okrutną śmiercią tego silnego muzyka. Podczas gdy myślałem o tym, jak niewielką wagę ma nasza ludzka powłoka, zostałem przyciągnięty z powrotem do życia duchowego” – powiedział Poulenc w rozmowie z Claude’m Rostandem. Śmierć kolegi stała się dla niego okazją do refleksji nad własnym życiem i wcześniejszą pracą kompozytorską.
Młody, utalentowany Poulenc już w okresie międzywojennym wyrobił sobie wysoką pozycję w Paryżu i należał do kręgu kompozytorów „Groupe de six”, skupionych wokół Erica Satie i Jeana Cocteau. Poulenc był uważany za odważnego i subtelnego muzyka, który utrzymywał kontakty towarzyskie w najmodniejszych kręgach artystycznych i spotykał się ze znanymi pisarzami na paryskich salonach, w tym Guillaume Apollinairem, Paulem Éluardem, Paulem Valérym, Camille Claudel i Jamesem Joycem. W tym samym czasie Poulenc flirtował z „łatwym” paryskim życiem: kochał taniec, bary, kawiarnie i kluby nocne. Te dwa bardzo różne środowiska, „innowacyjna sztuka języka najwyższego kalibru i beztroska popularna rozrywka, wieża z kości słoniowej i variété” również ukształtowały twórczość ambitnego muzyka. „Rejwach, prowokacja, kultywowana arogancja i instynkt skutecznego obrażania stały się jego «znakiem firmowym»”.
W obliczu śmierci swojego kolegi Pierre’a-Octave’a Ferrouda, Poulenc przyjrzał się swojej pracy w sierpniu 1936 roku: czy pod błyszczącą, rozrywkową powierzchnią kryło się coś w rodzaju muzycznej głębi? W Uzerche wspomina pobliskie maryjne miejsce pielgrzymkowe Rocamadour, o którym często opowiadał jego ojciec. Oboje jego rodzice zmarli młodo, Poulenc miał zaledwie 16 i 18 lat. Jego ojciec był głęboko wierzącym katolikiem, ale sam Francis Poulenc wkrótce porzucił wiarę – również pod wpływem obojętnej religijnie matki. Latem 1936 roku poprosił swojego przyjaciela Bernaca, aby zabrał go samochodem do Rocamadour. Razem odwiedzili maryjny kościół pielgrzymkowy na skalistym klifie z cudowną figurą Czarnej Madonny z XII wieku, która według tradycji została wyrzeźbiona z czarnego drewna przez świętego Amadoura lub Zacheusza. „Rocamadour przywróciło mi wiarę z dzieciństwa. To sanktuarium, które jest prawdopodobnie najstarsze we Francji (…), miało wszystko, by rzucić na mnie urok” – wyznał.
Co dokładnie działo się z Poulencem podczas jego pobytu w Rocamadour, pozostaje jego niewypowiedzianą tajemnicą. Uchwycił to w dźwięku instrumentów. W ciągu zaledwie siedmiu dni skomponował „Litanię do Czarnej Madonny” – pierwsze dzieło religijne Poulenca, po którym powstało wiele innych, w tym Msza, Stabat Mater i słynna opera „Dialogi karmelitanek”. W Litanii Poulenc tworzy muzykę do tekstu wydrukowanego na obrazku dewocyjnym w Rocamadour, która jest skierowana do Chrystusa, Baranka Bożego, Trójcy Świętej i Maryi jako Dziewicy, jako Królowej, jako „Notre-Dame”. Motyw: „priez pour nous” (módl się za nami), „ayez pitié de nous” (zmiłuj się nad nami) powraca wielokrotnie. Paleta ekspresji tego ubranego w dźwięk błagania rozciąga się od delikatnych, czułych tonów po natarczywe, błagalne potrójne fortissimo. Dźwięki zdają się wypływać z duszy kompozytora. Prosta, gregoriańska melodia trzech żeńskich i dziecięcych głosów, z towarzyszeniem organów świadczy o szczególnej pokorze i intymności. Według Poulenca mają one odzwierciedlać prostą, „wiejską pobożność”, która wywarła na nim silne wrażenie w tym miejscu. Poulenc pisał do swojej przyjaciółki kompozytorki Nadii Boulanger, przekonany o autentyczności i znaczeniu krótkiego utworu chóralnego, że Litania jest „jednym z dwóch lub trzech utworów, które zabrałbym ze sobą na przysłowiową bezludną wyspę” – wyznał w liście do Myriam Chimènes.
Wiara, którą Poulenc odkrył na nowo w sierpniu 1936 roku, ta „decydująca data w moim życiu i karierze”, i która dała mu pocieszenie, wsparcie i nową perspektywę w fazie życiowego kryzysu, towarzyszyła mu odtąd, nawet w trudnych czasach nieodwzajemnionej miłości, późnego przyznania się do homoseksualizmu i psychicznych faz maniakalno-depresyjnych. Kompozytor, który czuł się jak w domu w różnych środowiskach i którego twórczość oscylowała „między surrealizmem, nocnym klubem i muzyką kościelną”, odnalazł muzyczną głębię i autentyczność w Rocamadour. Od tego momentu przylgnął do swojej wiary. „Jestem katolikiem. To moja największa wolność” – wyznał.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.