Drukuj Powrót do artykułu

Jestem wdzięczny głosującym zgodnie z sumieniem

30 stycznia 2013 | 09:26 | Marcin Przeciszewski / pm Ⓒ Ⓟ

Posłom, którzy głosowali przeciwko projektom ustaw o związkach partnerskich należy się wdzięczność i uznanie – mówi KAI abp Henryk Hoser, odnosząc się do piątkowego głosowania w Sejmie.

Dodaje, że „relatywizacja małżeństwa kobiety i mężczyzny jest działaniem szkodliwym i nieodpowiedzialnym. Dla wierzących jest również obrazą Boga Stworzyciela, zabawą w Pana Boga, demiurgicznymi podchodami”.

A oto tekst wywiadu z abp. Henrykiem Hoserem, biskupem warszawsko-praskim, przewodniczącym Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski:

KAI: Projekty ustaw o związkach partnerskich zostały przez Sejm odrzucone w piątek w dużej mierze dzięki odważnej postawie kilkudziesięciu posłów PO, którzy zaryzykowali swoją karierę po to, by w jasny sposób dać świadectwo wierności wyznawanym wartościom. Należy im się chyba szczególna wdzięczność?

Abp Henryk Hoser: Z pewnością należy im się zarówno wdzięczność jak i uznanie. Przecież żyć w zgodzie ze swymi przekonaniami, umieć je uzasadnić i bronić nawet narażając się na konsekwencje, które będą im dawkowane przez logikę koniunkturalnej walki o władzę – jest tytułem do uznania ich wielkości i wierności wyznawanym ideałom.

Przywódcy partyjni zapewniali, że w kwestiach tzw. światopoglądowych nie będzie dyscypliny. Teraz można się obawiać, że posłowie ci będą „dyscyplinowani” i staną się przedmiotem ostracyzmu. Nasuwa się też pytanie, gdzie podziała się postulowana i we wszystkich przypadkach odmieniana tolerancja dla wyznawanych wartości i poglądów? Zamiast inwektyw („ciemnogród, wstecznictwo, zaściankowość”) potrzebna jest dyskusja i dialog, wymiana argumentów i racji. Prawda sama się obroni.

KAI: Projekty ustaw o związkach partnerskich zostały odrzucone, ale czy to oznacza, że problem został zażegnany i możemy w tej sprawie być spokojni?

– Ten problem będzie wracał jak bumerang. Jest on bowiem częścią światowej strategii rewolucji obyczajowej, narzucanej z udziałem i zaangażowaniem potężnych środków, sił i metod oraz organizacji międzynarodowych. Przykładem jest Francja, dla wielu model „państwa laickiego”. W 1999 roku uchwalono ustawę o „związkach partnerskich”- PACS (pact civil de solidarité), identyczną do tej postulowanej w polskim sejmie dla osób żyjących w konkubinacie lub w parach homoseksualnych. Obecnie, po latach, trwa walka o uchwalenie prawa do „małżeństw homoseksualnych” i identycznych praw, jakie przysługują małżeństwu kobiety i mężczyzny włącznie z prawem adopcji dzieci. W świetle tego planu analogiczny program ma się również zrealizować w naszym kraju. Społeczeństwo francuskie budzi się z letargu i w tym miesiącu odbyła się ponadmilionowa manifestacja przeciw forsowanej przez rząd socjalistyczny ustawie nadającej status małżeństwa związkom homoseksualnym. Tylko naiwni mogą sądzić, że dalszych starań o to samo w Polsce nie będzie.

KAI: Na czym polegają największe niebezpieczeństwa związane z ewentualną legalizacją związków partnerskich? Dlaczego w tej sprawie musimy powiedzieć „non possumus”?

– Obecne projekty ustaw są prawdziwym amalgamatem. Rzekoma troska o związki nieformalne i ich dzieci (te związki mają przecież pełne prawo do zawarcia małżeństw cywilnych) jest osłoną dalszego etapu, formalizacji związków homoseksualnych i prowadzi do dalszej radykalizacji żądań. Opinia publiczna urabiana przez wiodące media nie uświadamia sobie, że chodzi o sprawy nie tylko fundamentalne ale wręcz fundacyjne dla każdego społeczeństwa.

Małżeństwo i rodzina obecne we wszystkich kulturach i religiach słusznie stanowi „podstawową komórkę społeczną”, chronioną również przez obowiązek gwarancji jej trwałości, poprzez ochronę prawną. Redefinicja małżeństwa i rodziny z użyciem hasła „walki ze stereotypami” jest kpiną ze zdrowego rozsądku i „pamięci ludzkości”, do której odwołuje się Benedykt XVI.

Warto przypomnieć, że Papież powołuje się także na wypowiedź wielkiego rabina Francji Gilles Bernheima. Uważa on, że „atak, na który jesteśmy dziś narażeni, atak na autentyczną postać rodziny składającą się z ojca, matki i dziecka, sięga jeszcze głębszego wymiaru. Jeśli do tej pory przyczynę kryzysu rodziny dostrzegaliśmy w niezrozumieniu istoty ludzkiej wolności, to obecnie staje się jasne, że stawką jest wizja samego istnienia, tego, co naprawdę znaczy być człowiekiem”.

Relatywizacja małżeństwa kobiety i mężczyzny, a przez to rodziny, jest działaniem szkodliwym i nieodpowiedzialnym. Dla wierzących jest również obrazą Boga Stworzyciela, zabawą w Pana Boga, demiurgicznymi podchodami. Warto też zapamiętać, że rodzina, związek naturalny, pierwotny w stosunku do państwa czy jakiejkolwiek innej wspólnoty, posiada swoje własne, niezbywalne prawa.

KAI: Dziękuję za rozmowę

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.