Drukuj Powrót do artykułu

Kard. Dziwisz: niech ta ofiara będzie zaczynem pojednania między Polakami i Rosjanami (dokument.)

13 kwietnia 2010 | 11:47 | rn Ⓒ Ⓟ

Niech ta ofiara stanie się zaczynem dobra, solidarności i pokoju w naszych sercach i w naszej Ojczyźnie. Niech stanie się także zaczynem pokoju i pojednania między narodem polskim i rosyjskim – wzywał we wtorek w Krakowie kard. Stanisław Dziwisz, wspominając tragicznie zmarłych w sobotniej katastrofie lotniczej. Metropolita krakowski przewodniczył Mszy św. w bazylice Mariackiej w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.

Publikujemy pełną treść homilii:

Drodzy Bracia i Siostry!

1. Oprócz żalu po stracie naszych rodaków, jeszcze nie pogrzebanych, gromadzi nas dziś trudna data, jedna z najtrudniejszych w naszej najnowszej historii: siedemdziesiąta rocznica Zbrodni Katyńskiej. Zbrodni straszliwej, nie tylko z racji na jej rozmiary, ale i sposób jej dokonania: zaplanowany i precyzyjnie zrealizowany, bezduszny, tajemny i skryty, cyniczny sam w sobie i jeszcze cyniczniej rozgrywany po ujawnieniu, wpisany w kłamstwo.

Dziś zbieramy się wokół ołtarza wielkanocnego – to znaczy wokół Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, dokonując w ten sposób odkupienia wszystkich ludzkich zbrodni, wyznaczając kres złu, ofiarując zbawienie wszystkim ludziom i gładząc grzechy wszystkich. Gładząc zarówno grzechy ofiar, jak i zbrodniarzy katyńskich, i ich mocodawców. Miłosierdzie Boże nie ma granic.
Co więcej, śmierć i ofiara Chrystusa nadała sens również tamtej masowej śmierci i ofierze sprzed siedemdziesięciu lat. Śmierć polskich oficerów została wpisana w śmierć Chrystusa. Stała się wydarzeniem o ogromnej wadze nie tylko w historii świata, ale także w historii zbawienia świata. W tym też wymiarze stała się wydarzeniem zwycięskim, a nie – jak mogłoby się wydawać światu – przypieczętowaniem klęski.

2. Ołtarz, przy którym dzisiaj się gromadzimy, domaga się od nas takiej wiary – wcale nie łatwej, nie spontanicznej. Ten ołtarz pyta nas o nadzieję. Czy ofiara Chrystusa sięga aż tak daleko? Czy Jego zwycięstwo jest aż tak całkowite? Czy jego owoce są także dla ludzi, których dosięgło aż tak skondensowane zło? A dla tych, którzy się tego zła dopuścili?!
I jaką te owoce mają przyjąć formę dla ich potomków – dla dzisiejszych pokoleń?! Czy wśród tych owoców znajduje się także i ten, o którym mówi św. Paweł w Liście do Efezjan: „On jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość, aby (…) jednych i drugich pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2, 14-16)?

Owo „jedno Ciało” pojednanej ludzkości – to Kościół. Rozmiary owego pojednania ukazuje dzisiejsze pierwsze czytanie: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich; żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne” (Dz 4, 32).

Jak daleko może sięgać taka wspólnota? Z kim chcemy jej doświadczyć podczas tej szczególnej Eucharystii? Czy Kościół, który tu i teraz tworzymy, okaże się rzeczywiście „sakramentem pojednanej ludzkości”? Sami z siebie nie potrafimy zapewne ani ofiarować, ani przyjąć pojednania w odniesieniu do katyńskich oprawców. Ale czy potrafimy odnaleźć się w tym pojednaniu, które ofiarowuje im Chrystus?

3. To pytanie stawia sobie zapewne dzisiaj wielu ludzi: w jakiej mierze jest potrzebne i czy jest możliwe pojednanie między Polakami a Rosjanami? Jak uporać się z taką raną? Godzi się w tym miejscu przypomnieć słowa, które trzy dni temu miał wypowiedzieć w Katyniu świętej pamięci pan Prezydent Rzeczypospolitej profesor Lech Kaczyński: „Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając”. Przyjmijmy te słowa jako testament zmarłego Prezydenta.

Zadajmy jeszcze jedno pytanie: co w zakresie pojednania mogą uczynić Kościoły? Szukając choćby zarysu odpowiedzi, pozwólmy się poprowadzić Janowi Pawłowi II i jego nauczaniu zawartemu w adhortacji apostolskiej o Pojednaniu i Pokucie (Reconciliatio et poenitentia). Przytoczmy z niej kilka fundamentalnych intuicji.
Po pierwsze, Ojciec Święty uczy, że „ani pojednanie, ani jedność nie mogą zaistnieć poza prawdą lub wbrew niej”. To jest warunek sine qua non. Trzeba jasno powiedzieć: zakrywanie lub zakłamywanie prawdy nigdy nie służy pojednaniu. Przeciwnie, jest zawsze znakiem nieufności, braku zawierzenia, strachu. Jest zaprzeczeniem postawy odpowiedzialności i próbą manipulowania drugim człowiekiem, a nie budowania z nim dojrzałych i prawdziwie ludzkich relacji. Bez wyświetlenia całej prawdy o Zbrodni Katyńskiej i bez przełożenia tej prawdy na formy przekazu właściwe powszechnej edukacji, mówienie o pojednaniu pozostanie nieuczciwością. Osobny problem – to wypracowanie takich postaw, które umożliwią wszystkim przyjęcie i zmierzenie się z odkrytą prawdą: „prawdę należy czynić w miłości”.

4. Po drugie, Jan Paweł II stwierdza z niezwykłą przenikliwością, że „pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam”. A więc: nie można tworzyć pozorów pojednania. Nie można głębokiego problemu zbyć powierzchownymi gestami czy deklaracjami. By przezwyciężyć to, co nas dzieli, należy to najpierw do samego dna zidentyfikować. Źródłem „rozłamu”, o którym dziś mówimy, nie jest sama tylko Zbrodnia Katyńska. By je w pełni opisać, trzeba także zapytać o to, co do niej doprowadziło, a także o to, co działo się potem i do tej pory dzieje. Od próby obciążenia tą zbrodnią Niemców, przez odmówienie Polakom moralnego prawa do dochodzenia prawdy i polityczny szantaż, po narzucony rękami partyjnych polskich towarzyszy zakaz przekazywania prawdy w szkołach, w oficjalnej historiografii i publicystyce. W narodowej pamięci Katyń przetrwał jedynie dzięki przekazowi rodzinnemu, a także dzięki wykładom i książkom „drugiego obiegu”. Utrwalany w domach, zakazany w mediach, książkach, salach szkolnych i uniwersyteckich; wykrzykiwany w podziemiu, a zagłuszany i represjonowany w życiu publicznym, nie goił rany, ale ją rozogniał, pogłębiał poczucie krzywdy i podejrzliwość, nie czynił dramatu „przeszłym”, ale ciągle aktualnym i pomnażanym. Co innego znaczy raz zabić ludzi, a jeszcze coś innego nieustannie, dzień po dniu – przez całe dziesięciolecia – zabijać pamięć o nich, skazywać na niebyt. To już nie „zabijanie ciała” tysięcy oficerów, ale „zabijanie ducha” i tożsamości całego Narodu.
To wszystko w nas tkwi. I tkwi głęboko. Jeśli nie zejdziemy z naszym pragnieniem pojednania do tej głębi, wszystko, co zrobimy w jego imię, będzie chybione! Powtórzmy: Pojednanie nie może być mniej głębokie niż rozłam!

5. I wreszcie, trzecie pouczenie Jana Pawła II na temat pojednania: „Charyzmat i zarazem oryginalność Kościoła w tym, co dotyczy pojednania, niezależnie od poziomu, na jakim ma się ono dokonywać, tkwią w tym, że sięga on zawsze do pojednania źródłowego”, a to zawsze „dokonuje się w sercu”.
To bardzo ważny wymiar naszej dzisiejszej refleksji, naszej duchowej drogi, do której odbycia jesteśmy dzisiaj wezwani. Ta droga wiedzie nie tylko do Katynia, Charkowa, Miednoje i innych mogił. Ona prowadzi nas także – każdego z nas – do naszego serca! Musimy się pozwolić zapytać Chrystusowi o stan naszego serca: czy jest ono otwarte na pojednanie? Czy nie jest przeciw niemu wzburzone, zgorszone samą propozycją? Podzielone? Osądzające? Pełne niewiary w samą choćby możliwość pojednania? Zatwardziałe? Zamknięte?
Przed blisko półwieczem biskupi polscy wykonali prawdziwie proroczy krok w kierunku Niemców, mówiąc do nich w imieniu narodu polskiego: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie!” Musimy dorastać do wypowiedzenia tych samych słów wobec braci Rosjan.

6. Słyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Trzeba się wam powtórnie narodzić”. A więc nie wystarczy powierzchowna korekta naszego myślenia i wartościowania. Trzeba „narodzić się z wysoka”, to znaczy przyjąć za swój Jezusowy punkt widzenia; uwierzyć, iż można go także przełożyć na własne działanie. By doświadczyć – już teraz – tego, co jest treścią życia wiecznego, to znaczy miłości.

Amen.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.