Kard. Meisner do pielgrzymów w Piekarach Śl.: jesteśmy odbiciem Boga
30 maja 2010 | 13:09 | aw Ⓒ Ⓟ
"Nie jesteśmy pobożnymi zerami, z którymi inni mogą robić co im się żywnie podoba. Jesteśmy odbiciem i współpracownikami Boga, braćmi i siostrami Chrystusa, a przez to i dziećmi Maryi" – mówił dziś w Piekarach Śląskich kard. Joachim Meisner. Arcybiskup Kolonii ubolewał, że Europa odcina się od swojej chrześcijańskiej spuścizny i nie wyciągnęła właściwych wniosków z półwiecznej, komunistycznej niewoli babilońskiej. Niemiecki kardynał koncelebrował wraz z polskimi biskupami Eucharystię i wygłosił kazanie do uczestników pielgrzymki męskiej, która tradycyjnie odbywa się w ostatnią niedzielę maja. Podajemy pełny tekst kazania kard. Meisnera.
Kazanie arcybiskupa Kolonii, kard. Joachima Meisnera na Mszy pielgrzymkowej w Piekarach Śląskich w uroczystość Trójcy Przenajświętszej 30 maja 2010 r.
Kochani Współbracia w posługiwaniu biskupim i kapłańskim,
czcigodni, kochani Bracia w Chrystusie Panu!
Aczkolwiek nigdy nie zdołamy wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie kim Bóg jest, to dokładnie możemy powiedzieć kim On nie jest. Bóg nie jest samotnikiem ani egoistą, lecz wspólnotą, miłością i przyjaźnią. Bóg jest tylko jeden, ale w trzech osobach, którymi są: Ojciec, Syn i Duch Sw. Tej prawdy nie przekazano nam przecież po to, by nas wyprowadzić na zawiłe ścieżki teologicznej akrobatyki myślowej. Objawienie nie miałoby sensu, gdyby było dla nas całkowicie niedostępne. Tajemnica Boga jest i naszą tajemnicą. Wyraźnie mówi o tym Pismo św. Na pierwszych jego stronach czytamy bowiem: „I stworzył Bóg człowieka na obraz swój; na obraz Boga stworzył go” (Rodz 1,27). Najwyraźniej odbija się to w osobie Maryi, naznaczonej stygmatem Boga na całe życie. Chrystus obdarował Apostołów swoim Duchem, Słowem, Eucharystią i Pokojem, ale na tym nie poprzestał. Tuż przed śmiercią przekazał uroczyście jednemu z nich, jakoby w posagu, Maryję, mówiąc do Niej z wysokości krzyża: „Oto syn twój”, a do ucznia: „Oto twoja matka”(J 19,27). Jezus powierzając Maryję Janowi, „który od tej chwili zabrał Ją do siebie”, powierzył Ją tym samym nam wszystkim, czyli całemu Kościołowi, dla którego stała się od tej chwili środkiem i niejako tłumaczką Bożych prawd .
1. Maryja nazywa siebie Służebnicą Pańską (Łk 1,38), a nie damą z Nazaretu. Jeszcze inaczej określa Jej istotę anioł Gabriel, mówiąc, „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z tobą!”. Tylko ten, kto za wzorem Maryi widzi w sobie sługę czy służebnicę Bożą, będzie przez Boga całkowicie przyjęty i przejęty. Tylko ten, kto w swoim życiu pozwala Bogu być Bogiem, może osiągnąć prawdziwa wielkość. Maryja, wyśpiewując w Magnifcat: „ Uwielbia dusza moja Pana…,bo wielkie rzeczy uczynił dla mnie wszechmocny, święte jest Jego imię” (Łk 1,49), umożliwia Bogu wejście w ziemską rzeczywistość (Łk 1,46ff). Przecież modlimy się na różańcu: „Któregoś Ty, Panno, poczęła z Ducha Sw. Z drugiej strony umożliwia Ona człowiekowi wejście w życie Boga, co wyraźnie uwidacznia się też w różańcu słowami: „Który Ciebie, Panno wziął do nieba”. Te prawda jest po dziś dzień aktualna.
Dokładnie przypominam sobie rok 1976, kiedy to danym mi było jako erfurckiemu biskupowi pomocniczemu wziąć udział w tej sławetnej pielgrzymce mężczyzn do Piekar. Do dziś tkwią mi w pamięci mocne słowa, wypowiedziane na początku Mszy św. przez Waszego świętej pamięci biskupa Herberta Bednorza, ale jeszcze bardziej kazanie Metropolity Krakowskiego, Karola Kardynała Wojtyły, który omawiał 10 przykazań Bożych. Cisza wsłuchanych w słowo kaznodziei była tak przenikająca, że można by było usłyszeć przysłowiową szpilkę padającą na ziemię. Kiedy zaś jak grzmot zabrzmiało z męskich ust milionowej rzeszy Wyznanie wiary, odniosłem wrażenie jakby się w Piekarach zatrzęsła ziemia. Równocześnie przyszły mi na myśl słowa Pana do apostoła Piotra, zapisane przez ewangelistę Mateusza: „A moce piekielne go nie zwyciężą!” (Mt 16,18).
Mężowie śląscy, w ponurych czasych minionych dziesięcioleci nigdy Was nie zabrakło na tych tradycyjnych pielgrzymkach do Matki Boskiej Piekarskiej! Owczesne moce zła okazały się wobec waszej heroicznej postawy bezsilne. Bóg i Kościół mogli zawsze na Was liczyć i w pełni Wam zaufać. Przecież to również Wasza zasługa, że możecie teraz wraz z sąsiadami za granicą cieszyć się tak długo oczekiwaną wolnością.
Człowiek, który usuwa Boga, by samemu stanąć na Jego miejscu, traci swą wartość i godność. Jakże boleśnie musieli to odczuć na swojej skórze mieszkańcy środkowej i wschodniej Europy, kiedy ich władcy próbowali budować cywilizację bez Boga i bez szacunku dla człowieka, któremu chcieli odebrać koronę dziecka Bożego, a tym samym godność brata i siostry Jezusa Chrystusa. Człowiek był potrzebny tylko jako funkcjonariusz ideologii, która nim gardziła, bo nie chciała znać tego, który człowieka ukochał. Maryja zaś dobrze zna człowieka, bo całkowicie i bez reszty zna Boga. Ślązacy dobrze o tym wiedzą. Dlatego nie szczędzą trudu, by wędrować do Niej ze swymi troskami i prośbami, ufając, że będą przez Nią przyjęci, zrozumiani i ukochani.
2. Maryja kroczy śladami Chrystusa, który w Noc Betlejemską rozpoczął swą ziemską wędrówkę jako Sługa Boga, a wypełnił ją w Noc Zmartwychwstania jako Pan i Król świata. Idziemy za Maryją drogą, która ma być naśladowaniem Chrystusa. Wkraczając na nią musimy być świadomi, że jesteśmy sługami względnie służebnicami Pana. W ten sposób na pytanie: „Kim jesteś, człowiecze?” jesteśmy zawsze w stanie szczerze odpowiedzieć: Na pewno nie panem czy panią tego świata, lecz sługą/służebnicą Pana. Niestety, niektóre, uważając się za panie życia i śmierci nienarodzonych dzieci, zuchwale wykrzykują, że „ich brzuch należy tylko do nich”. Inne znowu, bezbożne i pozbawione poczucia odpowiedzialności, mówią, że same potrafią wziąć swe życie we własne ręce. Robię co chcę – oto ich dewiza życiowa. Tak zwana emancypacja od Boga czyni ze sługi i służebnicy Boga wobec swoich bliźnich tyrana, dla którego łaska Boża jest pojęciem nieznanym. Tak oto człowiek sam kopie sobie grób.
Bez nieba człowiek jest beznadziejnie bezradny. Przykład Maryi przychodzi mu z pomocą. Jej wniebowzięcie uczy nas, że wszystko, co w naszym życiu jest cząstkowe i niedokończone, zostanie przez Boga scalone i udoskonalone. Trzeba tylko czynić to co możliwe, ale bez zwłoki i rzetelnie. Resztę możemy pozostawić Panu Bogu. Człowiek wydaje się być skłonny do przesadnej, graniczącej z pychą wiary w swoje możliwości, która jest po prostu niewiarą. .W ubiegłym stuleciu głoszono nam, że religia to opium dla ludu. Gorzej, że i dziś, tu i ówdzie, próbuje się tym kłamstwem praktycznie ateizować dzieci i młodzież. Skutkiem tego nie wiara więc, ale niewiara stała się opium dla ludu, który pozbawiony religii, coraz bardziej ulega pokusom narkotyków. Tam, gdzie ludzie nie z Bogiem utożsamiają swoją godność i swoje szczęście, szukają błogostanu w narkotycznej ekstazie. To zaś powoduje w konsekwencji samounicestwienie. Ludzie, którzy bez Boga zadowalają się pospolitością, niezdolni są do wykorzystania wielu swych zdolności, możliwości i energii. Przy tym są za słabi, by uporać się z trudnościami życiowymi; brakuje im siły i woli, by realizować zaniedbane od dawna decyzje. Nic więc w tym dziwnego. że w przepaście zmarnowanego życia wżera się groźny rak ducha, potęgując bezwład, rezygnację, małoduszność i kompleksy niższości. Postępująca za tym ucieczka w narkotyki i alkohol nie może się nigdy stać alternatywą dla Boga, jak również być nią nie może zapatrzenie w słupki wzrostu produkcji czy rosnące procenty dochodu narodowego. Człowiek potrzebuje wyżyn ducha, rozległych horyzontów, nieba, samego Boga Najwyższego. Tego nas właśnie uczy Maryja.
3. Przy użyciu środków, którymi człowiek dzięki współczesnej technice dysponuje, można dziś mniej pracować, szybciej podróżować, a nawet nieco swoje życie przedłużać. Srodki te jednak mogą nadać ludzkiemu życiu nową jakość tylko wtedy, gdy nie uniemożliwiają siłom wieczności wniknięcia w sferę czasowości i tylko tam, gdzie człowiek pozwoli nieograniczonym możliwościom Boga wniknąć w ograniczone możliwości człowieka. Można uratować miliony istnień ludzkich przed śmiercią głodową, jeśli się tylko zechce. Tej chęci może jednak zabraknąć, jeśli się nie nauczyło swojej własnej woli poddawać woli Bożej. Wiara w Boga pomaga żyć nie tylko nam samym, lecz również innym ludziom, choćby na przykład nienarodzonym dzieciom. Poszanowanie życia, które swe źródło ma we wierze, może znowu uczynić łono matki najbezpieczniejszym miejscem na świecie dla nowego życia. Szacunek dla życia mógłby też nas nakłonić do większej rozwagi w ruchu drogowym, by nie narażać na szwank bezpieczeństwa innych kierowców, a także pieszych. Respekt dla naturalnego środowiska, będącego przecież też dziełem Bożym, pozwoliłby nam ratować to, co jeszcze jest do uratowania, zanim powietrze całkiem się zanieczyści, woda się zatruje, a lasy doszczętnie wyginą. To wiara właśnie może pomóc, by na naszym niewielkim statku kosmicznym, któremu na imię Ziemia, życie było możliwe nie tylko dziś, ale i jutro.
Odkąd według słów niemieckiego poety Heinricha Heine, „pozostawiono niebo aniołom i wróblom”, ziemia nasza wpadła w ręce zbójców. Człowiek stworzony na Boże podobieństwo, posiadający w sobie niezaspokojone pragnienie przekroczenia własnych ograniczeń, sięga do gwiazd. Maryja została obdarowana pełnią łaski, ale łaskę Bożą i my otrzymaliśmy. Ta łaska, którą posiadamy, ciągnie nas całe życie jak magnes na wyżyny. Tam jednak, gdzie temu ciągowi stawia się szczelną tamę, gdzie niebo pozostawiono aniołom i wróblom, rozlewa się on na niziny banalnej płaskości. Kto nie wzlatuje na wysokości, upada w niskości i usiłuje rekompensować głód wieczności dobrami ziemskimi. Te jednak nie są w stanie go nasycić, a poza tym ich rezerwy szybko się wyczerpują. Tak to wybrana przez człowieka ziemia nie może zastąpić utraconego nieba. Tak zwany problem ekologiczny staje się problemem teologicznym. Ziemia nie jest w stanie zaspokoić głodu wieczności człowieka, a ponieważ nie ma na niej miejsca dla Boga, skazana jest na śmierć. Droga Maryi ku doskonałości potwierdza słowa św. Augustyna: „Niespokojne jest serce człowieka póki nie znajdzie ukojenia w Panu”. Ukierunkowanie na doskonałość chroni człowieka przed samym sobą, a ziemię przed człowiekiem.
4. Dzisiejsi rządcy Europy nie zgodzili się, by odwołanie się do Boga w preambule konstytucji europejskiej było fundamentem dla przyszłości ludów naszego kontynentu. Zauważmy jednak: Europa żyje do dziś spuścizną Jezusa Chrystusa. Co zostałoby z Europy, gdybyśmy usunęli wszystko, co o Nim przypomina: katedry i bazyliki, kościoły i klasztory, miejsca pielgrzymkowe i sanktuaria? Co by było, gdybyśmy wyrzucili z naszych muzeów wszystkie obrazy i posągi Jezusa i Maryi, pozamykali chrześcijańskie szpitale, domy seniorów i sierocińce, a do tego jeszcze katolickie uniwersytety i fakultety, akademie i szkoły? Europa utraciłaby doszczętnie swoje kulturalne niveau. Zauważmy tutaj ze smutkiem, że jego część już i tak bezpowrotnie znikła, a proces odcinania się od własnych korzeni trwa w Europie w dalszym ciągu. Wydaje się, że europejczycy nie wyciągnęli żadnej lekcji z prawie pięćdziesięcioletniej komunistycznej niewoli babilońskiej. A przecież człowiek zawsze potrzebuje Boga, żeby uniknąć wyzyskiwania i manipulacji.
Austriacki pisarz Franz Grillparzer powiedział kiedyś: „Człowieczeństwo bez boskości równa się bestialstwu i stacza się w chaos. W Modlitwie Pańskiej mówimy: „Jako w niebie, tak i na ziemi”. Tam, gdzie ziemia łączy się z niebem, a człowiek z Bogiem, tam pada na nią część Bożego blasku, przez co pozostaje ona mieszkaniem dla ludzi. Tam, gdzie człowiek związany jest ze swym Stwórcą, otrzymuje z tej racji już na ziemi na nowo koronę podobieństwa do Niego, a jako chrześcijanin koronę Bożego dziecięctwa. Jako obywatele tej ziemi jesteśmy tym, czym była kiedyś Maryja. Z pomocą Bożej łaski możemy się w przyszłości stać tym, czym Maryja jest dziś, a więc przyjaciółmi Boga w Jego królestwie. Kto dziś się odda Bogu, tego, jak Maryję, przyjmie kiedyś Bóg całkowicie do siebie. „Kto nie ma właściwego pochodzenia, ten nie ma właściwej przyszłości.”
Nikt spośród mieszkańców tej pięknej, błogosławionej ziemi nie ma tak chwalebnej przeszłości, jak chrześcijanie. Dlatego też przed nikim innym nie roztacza się tak cudowna przyszłość, jak przed Wami. Zapatrzeni w nią, możemy się nią cieszyć już teraz, kiedy przychodzimy do Maryi, to wypełnia nas pokorną świadomością własnej wartości i pewnością chrześcijańskiego zwycięstwa. Nie jesteśmy pobożnymi zerami, z którymi inni mogą robić co im się żywnie podoba. Jesteśmy odbiciem i współpracownikami Boga, braćmi i siostrami Chrystusa, a przez to i dziećmi Maryi. Tego sobie możemy szczerze pogratulować! AMEN!
Joachim Kardynał Meisner
Arcybiskup Koloński
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.