Kard. Pizzaballa: dzieło Boga może przynieść życie nawet tam, gdzie wszystko wydaje się bezowocne
19 grudnia 2024 | 11:46 | kard. Pierbattista Pizzaballa, tłum. st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ
Dzieło Boga, może przynieść życie tym, którzy wierzą, nawet tam, gdzie wszystko wydaje się skończone i bezowocne, niezdolne do nowości – wskazuje komentując fragment Ewangelii (Łk 1,39-45) czytany w IV Niedzielę Adwentu roku C (22 grudnia 2024 r.) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.
Dzisiejszy fragment Ewangelii (Łk 1, 39-45) opowiada nam o spotkaniu Maryi i jej kuzynki Elżbiety: Maryja właśnie usłyszała zwiastowanie anioła Gabriela i natychmiast wyruszyła w drogę („W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy” – Łk 1, 39).
Pierwszym elementem, który pojmujemy z tego fragmentu, jest właśnie to: Pan Jezus, właśnie poczęty w łonie matki, natychmiast wyrusza w drogę. To znaczy, zaczyna czynić to, co będzie robił przez całe swoje ziemskie życie, od chwili chrztu w Jordanie. Wyjdzie na spotkanie ludzi, by nieść zbawienie, by głosić Królestwo Boże, swoją ostateczną bliskość z ludźmi. I nie tylko to. Wyrusza na spotkanie z tymi, którzy Go przyjmą i uczynią częścią swojego życia.
Maryja, która przyjęła Pana, faktycznie wyrusza w drogę. Życie tych, którzy słuchają, tych, którzy przyjmują, jest życiem, które podejmuje ryzyko ruchu, zmiany. Słuchacz nie może pozostać taki sam jak wcześniej.
Kiedy wyruszasz, masz na uwadze konkretny cel, a mianowicie spotkanie. Wyruszasz, aby można się było spotkać. Gdybyśmy wszyscy stali w miejscu, nigdy byśmy się nie spotkali. Z drugiej strony spotkanie z Panem prowadzi nas do wyruszenia w drogę, podążania ku sobie nawzajem i dzielenia się otrzymanym zbawieniem.
Maryja i Elżbieta spotykają się.
Pierwszym aktem tej liturgii spotkania jest pozdrowienie („Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę” – Łk 1, 40). Pierwszy rozdział Ewangelii Łukasza jest pełen spotkań, a więc i pozdrowień. Każde pozdrowienie ma odniesienie do radości: anioł pozdrawia Maryję pozdrowieniem, które jest zaproszeniem do radości („Raduj się, pełna łaski, Pan z Tobą” – Łk 1, 28). Pozdrowienie jest zatem ważne: w zaledwie kilku wersetach pojawia się trzy razy terminologia związana z pozdrowieniem (Łk 1, 40,41,44).
Ale dlaczego pozdrowienie jest tak zaakcentowane?
Pozdrowienie jest ważne, ponieważ mówi o spotkaniu, które odnawia, jest znakiem, że dokonuje się coś nowego, że coś nowego się zaczyna. Pozdrawiamy się, gdy odnawia się więź, przyjaźń, relacja. Dlatego pozdrowienie przynosi radość, ponieważ otwiera możliwość ponownego spotkania.
Spotykają się dwie kobiety, a przynajmniej tak się wydaje. Prawdziwymi bohaterami tego spotkania są jednak nie dwie kobiety, lecz coś głębszego, coś niewidzialnego, co łączy je głęboko, co wykracza poza ich historię. To dwoje dzieci, które poprzez swoje życie objawiają tajemnicę dzieła Boga, które obie kobiety noszą w swoich łonach. Dzieło Boga, w które obie uwierzyły i któremu dały przestrzeń. Rozpoznały dzieło Boga, które mieszka w życiu każdej z nich.
Pierwsza uczyniła to Elżbieta („Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” – Łk 1, 42): Widzi Maryję i rozpoznaje w Niej Matkę Pana, Tę, która uwierzyła. Nic w zewnętrznym wyglądzie Maryi na to nie wskazuje. Elżbieta nie widzi oczami ciała, lecz oczami serca, które jest napełnione Duchem Świętym (Łk 1, 41). To właśnie Duch Święty oświeca spojrzenie Elżbiety, pozwalając jej dostrzec prawdę i piękno tego, co się dzieje. Pan ma matkę i dlatego wkracza w historię świata, a zatem wkracza między ludzi („A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” Łk 1, 43). –
Matka Pana, która przyjęła słowo Boże i uwierzyła w nie, bezinteresownie wyrusza na spotkanie z Elżbietą. Maryja wyrusza, aby rozpoznać dzieło Boga w życiu swojej kuzynki. Dzieło Boga, które może przynieść życie tym, którzy wierzą, nawet tam, gdzie wszystko wydaje się skończone i bezowocne, niezdolne do nowości.
„Skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie” (Łk 1, 41).
Objawienie tego wszystkiego Elżbiecie nie jest myślą, nie jest przekonaniem: objawieniem dla niej jest jej łono, które do tego momentu było uważane za bezpłodne („jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną” – Łk 1, 36), a które teraz nie tylko nosi w sobie życie, ale także życie zdolne do skakania z niepohamowaną radością, jakby przed długo oczekiwanym faktem, który wreszcie jest blisko.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.