Kard. Pizzaballa: Jezus dzieli się z nami wszystkim, czym jest
12 grudnia 2024 | 11:19 | kard. Pierbattista Pizzaballa, tłum. st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ
Jezus przychodzi i jako pierwszy dzieli się z nami wszystkim, czym jest. Chodzi więc przede wszystkim o przyjęcie Tego, który podzielił się z nami wszystkim, aby doświadczyć ognia, który wypala to, co nie ma w nas spójności, nie ma korzeni, nie odpowiada naszej prawdzie – stwierdza komentując fragment Ewangelii (Łk 3,10-18) czytany w III niedzielę Adwentu roku C (15 grudnia 2024) r. łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.
W tę trzecią niedzielę Adwentu spotykamy postać Jana Chrzciciela. Czytany dziś fragment Ewangelii św. Łukasza (Łk 3, 10-18), opisuje nie tyle postać Jana Chrzciciela, co raczej poruszenie, jakie rodzi się wśród ludzi, gdy zaczyna on głosić Słowo Boże, które dotarło do niego na pustyni („skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni” – Łk 3, 2).
W centrum tego wydarzenia znajduje się pytanie, które pojawia się trzykrotnie: „Cóż mamy czynić?” (Łk 3, 10,12,14). Pytanie to zadają Janowi bardzo różne grupy ludzi, prowadzących odmienne życie i których style są od siebie bardzo odległe: są tłumy, są poborcy podatkowi i są żołnierze, a wszyscy zadają to samo pytanie: Cóż mamy czynić?
Za tym pytaniem kryje się przede wszystkim oczekiwanie: oczekiwanie, że otworzy się nowa droga, coś nowego dla swego życia. Fakt, że tak wiele różnych osób przychodzi do Jana z tym samym pytaniem, pozwala nam pomyśleć, że jest to pytanie, które dotyczy wszystkich, które jest obecne w sercu każdego człowieka. Każdy szuka lepszego życia, pełni, która nigdy nie jest całkowicie osiągnięta, drogi prawdziwego życia. Często za tym pytaniem kryje się doświadczenie niespełnienia: aby być szczęśliwym, zawsze czegoś nam brakuje, ale nie wiemy czego. Stąd pytanie: co powinniśmy zrobić?
Odpowiedź Jana wprowadza w zakłopotanie. Od nikogo nie żąda czynienia rzeczy nadzwyczajnych i od nikogo nie żąda zmiany jego życia. Nawet od tych, których życie jest potencjalnie dwuznaczne, jak poborcy podatkowi („Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono” – Łk 3, 13), czy tych, którzy są wystawieni na przemoc, jak żołnierze („Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie” – Łk 3, 14).
Często łudzimy się, że pełni życia należy szukać gdzie indziej, w czymś niezwykłym, co w jakiś sposób wykraczałoby poza nasze normalne życie, że to, co mamy, jest złe lub niewystarczające, że może do niczego nie prowadzić. Dla Jana natomiast tak nie jest: nie ma sytuacji ani stanu życia, które nie mogłyby otworzyć się na nowość Ewangelii. Nie chodzi o szukanie, Bóg wie czego, ani o zaczynanie za każdym razem od zera, ale o stawanie w rzeczywistości każdego dnia w nowy sposób, patrzenie na życie wciąż na nowo i odnajdywanie pełni życia we swej własnej rzeczywistości.
Dla Jana to, czego nam brakuje, to nie cel, który musimy osiągnąć, ani coś, co absolutnie musimy posiadać. Brakuje nam umiejętności dzielenia się tym, kim jesteśmy i co mamy, nie nakładając ciężarów czy trudów na życie innych, a wręcz przeciwnie, starając się uczynić je tak łatwym, jak to tylko możliwe („Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni” – Łk 3, 11). Musimy zacząć postrzegać siebie w obrębie nowych relacji, w których nie chodzi nam przede wszystkim o ochronę siebie lub promowanie własnego interesu, ale o swobodne dzielenie się naszym życiem. W ten sposób życie staje się oczekiwaniem, przestrzenią, w której budujemy świat, aby się zjednoczyć.
I to właśnie tam przychodzi Pan.
Jan bowiem przyszedł ogłosić przede wszystkim to: że Pan nadchodzi („Jan tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem” (Łk 3, 16).
Jezus przychodzi, ponieważ On sam jest pierwszym, który dzieli się z nami wszystkim, czym jest, wszystkim, co ma, swoją boskością, swoim życiem jako umiłowany Syn: dzieli się z nami wszystkim i niczego nie zatrzymuje dla siebie. Chodzi więc przede wszystkim o przyjęcie Tego, który podzielił się z nami wszystkim, aby doświadczyć ognia, który wypala to, co nie ma w nas spójności, nie ma korzeni, nie odpowiada naszej prawdzie.
Ci, którzy idą do Jana z pytaniem, co czynić, wrócą do domu z odpowiedzią, która jest większa niż ich pytanie.
„On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem” (Łk 3,16). Nie tylko odkryli, że istnieje nowa droga dla ich życia; odkryli również, że na tej nowej drodze przyjdzie Pan i On sam przemieni ich ogniem miłości, ogniem, który, podobnie jak płonący krzew z Księgi Wyjścia, nigdy nie zgaśnie, dopóki nie dotrze do każdego człowieka z jego pytaniami, z jego pragnieniem życia.
+ Pierbattista Pizzaballa
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.