Drukuj Powrót do artykułu

Kard. Pizzaballa: prawo miłości pozwala nam wzrastać w człowieczeństwie

03 października 2024 | 12:48 | kard. Pierbattista Pizzaballa, tłum. st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Vatican News

Na różnicę między prawem stanowionym przez ludzi, określającym pewne minimum w relacjach międzyludzkich, a prawem miłości uzdalniającym nas do wzrastania w człowieczeństwie wskazuje komentując fragment Ewangelii (Mk 10, 2-16) czytany w 27 niedzielę zwykłą roku B (6 października 2024 r.) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii (Mk 10, 2-16) widzimy, że Jezus, po przybyciu do Judei (Mk 10, 1), jest pytany przez niektórych faryzeuszy o możliwość oddalenia żony przez mężczyznę.

W wejściu w to słowo pomaga nam początek dialogu, kiedy faryzeusze pytają, czy wolno oddalić (Mk 10, 2). Nieco później ci sami faryzeusze mówią, że Mojżesz pozwolił im spisać akt oddalenia, aby rozstać się z żoną (Mk 10, 4).

Faryzeusze są zatem zainteresowani wiedzą, co można, a czego nie można czynić, co jest dozwolone przez Prawo, a co nie. Nie uważają, że mogą decydować sami, własnym sumieniem, przed Bogiem. Nie sądzą też, że to w głębi ich serc dane jest im poznać jedyne prawo, jakie Bóg dał człowiekowi, prawo miłości.

Za tymi pytaniami kryje się inny sposób pojmowania życia wiary, relacji z Bogiem i z innymi ludźmi, życia samego w sobie. Dla faryzeuszy życie wiary polega na przestrzeganiu pewnych zasad, trzymaniu się pewnych granic. Oznacza to czucie się „w porządku” wobec Boga i innych osób.

Nie łudźmy się, że ten sposób myślenia należy tylko do niektórych ludzi, do  tych, którzy mają pewną manię na tle prawa: przecież ta sama logika kryje się za pytaniem Piotra o to, ile razy musimy przebaczyć (Mt 18, 21).

Jest to również wygodny sposób na życie, ponieważ prawo jest dla nas konieczne, a Jezus nie występuje przeciwko prawu. Prawo służy zapewnieniu niezbędnego minimum. Nakłada granicę na nasz obowiązek, nie żąda od nas jakiejś przestrzeni dla bezinteresowności, nie wyprowadza nas poza to, co słuszne. W końcu prawo usprawiedliwia nasz egoizm, naszą zatwardziałość serca („Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazani” – Mk 10, 5).

Jezus całkowicie zmienia punkt ciężkości dyskursu: punktem odniesienia dla naszego życia wiary i naszego działania etycznego nie jest już wyłącznie prawo, ale to, do czego nasze życie zostało stworzone, powołanie, do którego każdy z nas jest wezwany, bardzo wzniosła godność nieodłączna od planu, z jakim Bóg zechciał stworzyć człowieka. To nie prawo jest kryterium rozeznawania, lecz powołanie każdej osoby. Nie jest to coś zewnętrznego, co mówi nam z zewnątrz, co powinniśmy czynić, ale coś wewnętrznego, co mówi nam, kim jesteśmy od wewnątrz.

Aby wiedzieć, co powinniśmy czynić, musimy spojrzeć na to, co możemy zrobić: możemy współczuć, możemy akceptować, możemy się zatroszczyć, możemy przebaczać…; możemy żyć na podobieństwo życia Bożego.

Przywołując zasadę stworzenia („Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” – Mk 10, 6), Jezus przypomina o tym swoim słuchaczom. Czyni to, aby powiedzieć, że „miara” naszego życia nie może być określona przez standard, którego należy przestrzegać, lecz przez wypełnienie tego pierwotnego planu, który wzywa człowieka do ciągłego exodusu w kierunku pełniejszego życia, które nigdy nie zostanie w pełni osiągnięte.

Pierwotny plan polega na tym, by móc wiernie kochać, to znaczy mieć serce otwarte na innych, dbając przede wszystkim o swoje więzi i relacje.

Nie chodzi więc o posłuszeństwo prawu, lecz o posłuszeństwo osobie, którą kochamy, i to nawet wtedy, gdy to posłuszeństwo wymaga od nas oddania życia.

Jeśli prawo ma skłonność do określania minimum, które należy uznać za sprawiedliwe, granicy, poniżej której nie możemy spaść, prawo miłości, przeciwnie, oferuje ścieżkę stopniowego wzrostu, otwierając życie na możliwość wzrastania w człowieczeństwie.

Nie chodzi tylko o ochronę minimalnego progu, ponieważ prawo miłości nie może wyznaczyć granicy i nigdy nie jest takie samo dla wszystkich.

Ważne jest, aby nie zadowalać się czystym sumieniem, lecz aby być nieustannie w drodze ku drugiemu, zawsze starając się go lepiej poznać i bardziej kochać.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.