Kard. Pizzaballa: ucztą weselną jest Słowo, które stało się ciałem
16 stycznia 2025 | 16:29 | st | Jerozolima Ⓒ Ⓟ
Kiedy Pan staje się obecny, pozornie nic się nie zmienia życie znów zaczyna płynąć. Wypływa ono ze Słowa, które zabrzmiało na nowo: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie ” (Łk 3, 22). To Słowo jest ucztą weselną, na którą zaprasza nas Pan i która może przywrócić smak każdemu dniu życia – stwierdza komentując fragment Ewangelii (J 2, 1-11) czytany w II Niedzielę Zwykł- roku C (19 stycznia 2025 r.) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.
Pozostawiliśmy Jezusa nad Jordanem, gdzie ukryty pośród wielu anonimowych ludzi przyjmuje chrzest od niczego niepodejrzewającego Jana i gdzie Jego tożsamość zostaje potwierdzona przez Ojca, który napełnia Go Duchem i nazywa umiłowanym Synem (Łk 3, 21-22). Dziś odnajdujemy Jezusa na weselu (J 2,1-11), również ukrytego pośród wszystkich innych uczestników uczty, bez niczego, co sprawiłoby, że wyglądałby inaczej niż zwykły gość.
Na tej uczcie Jezus wydaje się znikać: nie ma Go wśród bohaterów uczty i to nie On zauważa, że brakuje wina. W dialogu z matką zdaje się mówić, że nie może jeszcze nic zrobić („Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?” – J 2, 4). Ma stągwie napełnione wodą i każe je przynieść staroście weselnemu (J 2, 9-10), który nie wie, skąd pochodzi to wino, tak samo jak panna młoda i pan młody. Nawet o uczniach nie powiedziano wprost, że zdawali sobie sprawę ze znaku dokonanego przez Jezusa.
Taki jest styl Boga. Wszyscy cieszą się dobrym i obfitym winem, ale prawie nikt nie wie, skąd to wino pochodzi, niemal nikt nie wie, dlaczego życie i radość są tak nowe i tak piękne. W tradycji biblijnej wino jest znakiem radości i życia.
W pewnym sensie wciąż jesteśmy w okresie Epifanii: ta niedziela, z Ewangelią o weselu w Kanie Galilejskiej, wraz z uroczystością Objawienia Pańskiego i Chrztu Jezusa tworzą jedno święto, święto Boga, który się objawia.
W ubiegłą niedzielę widzieliśmy, że Bóg objawia się ukrywając się.
Dziś widzimy, że Bóg objawia się, ożywiając życie ludzi od wewnątrz, nie rzucając się zbytnio w oczy. Po prostu przez swoją obecność. W ten sposób przywraca im radość, o której nawet nie wiedzą, że ją utracili („Nie mają wina” – J 2, 3). Jest to radość, o której mówi prorok Izajasz w pierwszym czytaniu.
Znajdujemy się istotnie na uczcie weselnej (J 2, 1), która przypomina nam o uczcie eschatologicznej, o której mówi prorok Izajasz (Iz 25, 6-10). Jest to najbardziej radosny moment w życiu małej wioski, jaką mogła być Kana w czasach Jezusa. Była to okazja dla wszystkich, żeby być razem, jeść i pić, jak rzadko kiedy. W tym właśnie momencie, u szczytu uczty, zabrakło wina, a nikt tego nie zauważył. To jest dramat: nikt nie zauważa, że nie można się już radować, nie można się już bawić, radość życia wygasła („nie mają wina”).
Zauważa to Maryja. Jest to bowiem powołanie tych, którzy w swoim życiu rozpoczęli od słuchania („Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” – Łk 2, 51): umiejących spojrzeć na życie oczami Boga, zdolnych głębiej zobaczyć ból i niedostatki mężczyzn i kobiet swoich czasów.
Maryja zatem zauważa (J 2, 3), ale nie idzie do młodej pary ani do starosty weselnego, co byłoby bardziej logiczne. Nie szuka rozwiązań prowizorycznych, ale idzie do źródła życia i świętowania, które jest tam, ukryte wśród gości. Wie, że jeśli On jest obecny, właśnie tam, gdzie wszystko wydaje się skończone, właśnie tam może zaistnieć nowy, prawdziwy początek. Nie bez powodu w w. 11 ewangelista Jan mówi, że był to początek znaków dokonanych przez Jezusa („Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”). Jezus jest nowym początkiem, jest początkiem znaków, które przyniosą radość i życie człowiekowi, który został bez nadziei.
Ten początek nie jest jednak automatyczny i Maryja dobrze o tym wie: dlatego wskazuje sługom drogę wejścia w proces odrodzenia („Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie ” – J 2, 5). Chodzi o to, by odważyć się na gest zaufania, zawierzenia, być może nawet nie rozumiejąc wszystkiego. Przede wszystkim chodzi o to, by zacząć słuchać, ponieważ to słuchanie Słowa Bożego jest prawdziwym świętem każdego człowieka.
Kiedy Pan staje się obecny, pozornie nic się nie zmienia: żadnego uderzającego znaku, żadnej zdumiewającej manifestacji. Po prostu życie znów zaczyna płynąć. Wypływa ono ze Słowa, które zabrzmiało na nowo i które słyszeliśmy w ubiegłą niedzielę, prawdziwego Słowa uczty: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie ” (Łk 3, 22).
To Słowo jest ucztą weselną, na którą zaprasza nas Pan i która może przywrócić smak każdemu dniu życia.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.