Kard. Semeraro: męczeństwo jako wyraz doskonałej miłości
13 listopada 2024 | 00:01 | Vatican News PL | Watykan Ⓒ Ⓟ
Ekstremalne poświęcenie, które wielu przyjęło z miłości do Chrystusa w historii Kościoła, będzie omawiane podczas konferencji naukowej: „Nie ma większej miłości. Męczeństwo i ofiara z życia”, zorganizowanej przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych w Instytucie Patrystycznym Augustinianum. Audiencja u Papieża Franciszka zaplanowana na czwartek 14 listopada stanowi zwieńczenie obrad.
Czy jesteśmy dziś gotowi oddać życie za Jezusa? To pytanie nie może nas nie niepokoić, jeśli przez chwilę pomyślimy o tym, co dzieje się z milionami chrześcijan w różnych częściach świata, od Nigerii po Pakistan, od Nikaragui po niektóre kraje Bliskiego Wschodu czy Azji. Nie może to nie dotknąć, nie ukłuć sumienia każdego z nas.
Męczeństwo i miłość
Po modlitwie na rozpoczęcie obrad kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, przedstawiając treść konferencji, skupił się w szczególności na dogłębnej analizie znaczenia tytułu, zaczerpniętego z Ewangelii św. Jana, której fragment został odczytany na początku. Po przeanalizowaniu obrazów, za pomocą których w całej historii chrześcijaństwa przedstawiano postać męczennika – „pogarda dla bólu cielesnego, wewnętrzny spokój w obliczu śmierci, gotowość stawienia czoła męczeństwu, odważne zachowanie męczennika” – kardynał potwierdził, że „koncepcja męczeństwa jako wyrazu doskonałej miłości jest aspektem, który ma pierwszeństwo przed wszystkimi innymi”. Dlatego też „ostatecznym kryterium autentyczności” męczeństwa jest „miłość”, jak napisał św. Augustyn: „Prawdziwym męczennikiem jest tylko ten, w którym miłość jest nagradzana”.
Chrystus wzorem
Jeśli chodzi o pojęcie męczeństwa, kardynał podkreślił, że istnieje „tendencja do jego rozszerzania”, co według historyków można znaleźć w historii św. Tomasza Becketa, który „nie został zabity z powodu wiary, ale w obronie wolności Kościoła zagrożonej konfliktem między władzą polityczną a instytucją kościelną”. Trzeba jednak powiedzieć, że „nie każda dobrowolna śmierć, niezależnie od przyczyny, dla której została poniesiona, może być, z katolickiej perspektywy teologicznej, nazwana męczeństwem”. Po drugie, jak napisał Benedykt XVI w 2006 r., „jeśli powód, który napędza męczeństwo, pozostaje niezmienny, mając w Chrystusie źródło i wzór, kulturowe konteksty męczeństwa i strategie” ze strony prześladowcy, „który coraz mniej stara się wyraźnie podkreślać swoją niechęć do wiary chrześcijańskiej lub do zachowań związanych z cnotami chrześcijańskimi, ale dodaje inne motywy, na przykład o charakterze politycznym lub społecznym”. Konieczne jest, „aby «odium fidei» prześladowcy ujawniło się bezpośrednio lub pośrednio”.
Męczeństwo poprzedzone dobrym życiem
Jeśli chodzi o wyjaśnienie „ofiarowania życia”, prefekt odwołał się do „teorii biegunowej opozycji” teologa Romana Guardiniego, która odnosi się do „współodczuwania w rozróżnieniu, a zatem implikuje otwartość”. Ponadto, nawiązując do słów Papieża Franciszka z listu apostolskiego w formie motu proprio „Maiorem hac dilectionem”, wyjaśnił, że ma na myśli „tych chrześcijan, którzy najściślej idąc śladami i za nauczaniem Pana Jezusa, ofiarowali z własnej woli i w sposób wolny życie za innych i wytrwali w tym postanowieniu aż do śmierci. Nie ulega wątpliwości, że heroiczne ofiarowanie życia, podyktowane i wspierane przez miłość, jest wyrazem prawdziwego, pełnego i przykładnego naśladowania Chrystusa”. Chociaż brakuje w niej „osoby, która zabija w «odium fidei», to jednak jej wspólną cechą jest „heroiczny akt miłości jako podstawa”. Z drugiej strony, jeśli prawdą jest, że „akceptacja męczeństwa rodzi się w chrześcijaninie na ogół w oparciu o cnotliwe życie”, to trzeba przyznać, że „między trzema typologiami oficjalnego uznania przez Kościół istnieje rodzaj wzajemnego przyciągania”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.