Drukuj Powrót do artykułu

Katolik Joe Biden w Białym Domu?

02 listopada 2020 | 05:00 | Waldemar Piasecki (KAI Waszyngton) | Waszyngton Ⓒ Ⓟ

Jutro Stany Zjednoczone staną przed wyborem prezydenta. Jeżeli wierzyć sondażom opinii, istnieje szansa, aby nowym gospodarzem Białego Domu został demokrata Joseph R. Biden. Byłby to dopiero drugi prezydent-katolik w historii tego państwa, po wybranym w listopadzie 1960 roku, też demokracie, Johnie F. Kennedym. Jest dopiero czwartym w historii kandydatem na prezydenta, przyznającym się do katolicyzmu.

Wyniki sondaży wskazują na stabilną przewagę Bidena. Odrzucając prognozy mediów o sympatiach politycznych, warto przywołać ostatnie przed głosowaniem wyniki sondażowe stacji telewizyjnej NBC i gazety „Wall Street Journal”, które kandydatowi Demokratów dają po 10 procent przewagi.

O zwycięstwie nie decyduje jednak przewaga ogólnej liczby oddanych głosów, a tzw. głosy elektorskie. Jest ich 538. Każdy stan ma ich tyle, ilu przedstawicieli Izby Reprezentantów i Senatu zasiada na Kapitolu plus trzy głosy dla przedstawicieli stołecznego Dystryktu Kolumbii. Żeby wygrać trzeba uzbierać 270 głosów. Kennedy wygrywając miał ich 303. O tym ile zdobędzie ich kandydat decyduje wynik w danym stanie wedle zasady: „zwycięzca bierze wszystko”.

Ponieważ Ameryka od lat podzielona jest trwale na stany demokratyczne i republikańskie, o czym decyduje historia, tradycja oraz czynnik religijny, języczkiem u wyborczej wagi są zawsze stany wahające się (swing states). Dwa są najważniejsze – Floryda z 29 głosami elektorskimi i Pensylwania z dziewięcioma mniej. Poza nimi to stany: Ohio (18), Michigan (16) i Wisconsin (10). Amerykanie często żartują, że w zasadzie głosowanie można by przeprowadzać tylko tam.

Uchodzący za rzetelny portal „270 To Win” pokazuje następującą symulację rozkładu głosów elektorskich, gdzie przewaga kandydata demokratycznego to kolor niebieski, a republikańskiego – czerwona, zaś skala odcieni obrazuje siłę poparcia. Kolor brązu równowagę. Jak widać, Joe Biden nazbierał w tym badaniu już 290 głosów czyli ponad limit, Donald Trump 192, a 56 pozostaje niewiadomą.

Fot. 270ToWin

Tradycyjnie sprzyjająca Trumpowi stacja telewizyjna Fox News daje mu tylko 180 głosów, a jego rywalowi 249 głosów. Zostawia też w postaci „liny ratunkowej” 108 remisowych.

Fot. Fox News

Pozostający w ogromnej mniejszości komentatorzy dobrze życzący obecnemu prezydentowi, wróżą, że o wszystkim zadecyduje Pensylwania, tak jak przed czterema laty, kiedy Donald Trump wygrywając tam z Hillary Clinton zapewnił sobie wygraną. Nic dziwnego, że w końcówce kampanii urzędujący prezydent postawił na wiece w tym stanie. Problem jest jednak taki, że z Pensylwanii pochodzi Joe Biden i jest tam popularny.

Biden urodził się 20 listopada 1942 roku w Scranton w katolickiej rodzinie mechanika, a potem sprzedawcy samochodów Josepha Robinette’a Bidena Sr. i Catherine Eugenii Biden z domu Finnegan. Rodzina miała pochodzenie francusko-irlandzkie. Joe miał trójkę rodzeństwa. Uczył się w sąsiednim w stanie Delaware w katolickiej podstawówce i katolickiej szkole średniej. Potem studiował w Delaware University. Jako dwudziestodziewięciolatek został wybrany do Senatu. Zasiadał w nim, aż do wyboru na wiceprezydenta u boku Baracka Obamy. Urząd ten pełnił przez dwie kadencje.

Joe Biden i papież Franciszek | Fot. Complicit Cleregy

Jeszcze jako senator był zwolennikiem przyjęcia Polski do NATO i energicznie wspierał tę ideę na Kapitolu. Wielokrotnie spotykał się z polskimi prezydentami i gościł w Polsce. Wiceprezydent Biden reprezentował Stany Zjednoczone na uroczystościach pogrzebowych Jana Pawła II i na inauguracji pontyfikatu Franciszka. Połączyły ich relacje sympatii, zdanie wielu – przyjaźni. Doprowadził także do historycznego wystąpienia papieskiego w amerykański Kongresie w 2015 roku. Franciszek wygłosił tam pamiętną mowę formułując osiem prawd papieskich:

1. „My, ludzie tego kontynentu, nie boimy się cudzoziemców, ponieważ większość z nas była kiedyś cudzoziemcami”.

2. „Nasze wysiłki muszą mieć na celu przywrócenie nadziei, naprawienie krzywd, dotrzymywanie zobowiązań, a tym samym wspieranie dobra jednostek i narodów”.

3. „Konieczna jest delikatna równowaga, aby zwalczać przemoc popełnianą w imię religii, ideologii lub systemu gospodarczego, przy jednoczesnym zachowaniu wolności religijnej, intelektualnej i wolności osobistej. Jest jednak jeszcze jedna pokusa, której musimy szczególnie wystrzegać się: uproszczony redukcjonizm, który widzi tylko dobro lub zło lub, jeśli wolisz, prawych i grzeszników”.

4. „Naśladowanie nienawiści i przemocy tyranów i morderców jest najlepszym sposobem, aby zająć ich miejsce”.

5. „Jednym słowem, jeśli chcemy bezpieczeństwa, dajmy bezpieczeństwo; jeśli chcemy życia, dajmy życie; jeśli chcemy możliwości, dajmy możliwości”.

6. „Walka z ubóstwem i głodem musi być prowadzona nieustannie i na wielu frontach, zwłaszcza w jego przyczynach”.

7. „Tutaj musimy zadać sobie pytanie: dlaczego śmiercionośna broń jest sprzedawana tym, którzy planują zadać niewypowiedziane cierpienie jednostkom i społeczeństwu? Niestety, jak wszyscy wiemy, odpowiedź jest po prostu za pieniądze: pieniądze przesiąknięte krwią , często niewinna krew”.

8. „Kwestionowane są podstawowe relacje, podobnie jak sama podstawa małżeństwa i rodziny. Mogę tylko powtórzyć znaczenie, a przede wszystkim bogactwo i piękno życia rodzinnego”.

W swych oficjalnych wystąpieniach Biden otwarcie deklaruje swą przynależność religijną. Wielokroć stwierdzał, że jako katolik uznaje istnienie życia od chwili poczęcia. Dopuszcza jednak możliwość podejmowania przez kobiety trudnych decyzji aborcyjnych w sytuacjach ciąży z gwałtu lub kazirodztwa oraz kiedy prowadzi ona do zagrożenia życia matki, a także w sytuacjach patologicznych deformacji płodu. Biden zwraca także uwagę na obowiązujący w amerykańskim państwie stan prawny dopuszczający aborcję w konkretnie określonych przypadkach. Jako funkcjonariusz państwa musi to uwzględniać niezależnie od własnych przekonań religijnych.

Nikt nie kwestionuje, że kandydat demokratyczny jest przykładem wzorowego ojca rodziny. Mimo tragicznych doświadczeń osobistych. Krótko po wyborze dwudziestodziewięcioletniego Joe Bidena do Senatu, w wypadku samochodowym zginęła jego żona Neilla i roczna córeczka Noemi. Trzyletni syn Beau i dwuletni Hunter cudem ocaleli. Przez pięć lat był samotnie wychowującym chłopców ojcem. W 1977 roku ożenił się po raz drugi. W 2015 roku przeżył śmierć syna Beau, prokuratora stanowego Delaware, polityka wielkich nadziei, który przegrał dwuletnią walkę z nowotworem mózgu. Joe Bidenowi pomagała podnosić się z tych tragedii katolicka wiara i dążenie do kolejnych celów. Niemal zawsze osiąganych.

Katolicki kandydat na prezydenta nie ukrywa szacunku i podziwu dla papieża Franciszka czemu niejednokrotnie dawał wyraz publicznie. Kiedy dwa miesiące temu Ojciec Święty ostro skrytykował przywódców zajmujących się stawianiem murów, zostało to odczytane jako czytelna aluzja do Donalda Trumpa stawiającego takie właśnie mury na granicy z Meksykiem.

W swej kampanii i debatach kandydackich Biden silnie akcentował cztery zasadnicze punkty i kryzysy negatywnie definiujące obecną prezydenturę:

1. Najgorsza pandemia chorobowa od ponad 100 lat. Ponad dziewięć milionów zakażonych koronawirusem i 230 tysięcy zmarłych.

2. Najgorszy kryzys gospodarczy od czasów Wielkiego Kryzysu.

3. Największe wyzwanie sprawiedliwości rasowej od lat 60-tych.

4. Niezaprzeczalne i coraz większe zagrożenie zmianami klimatycznymi.

Te opinie zdaje się podzielać znaczna większość Amerykanów.

Jaki będzie wynik jutrzejszych wyborów, dowiemy się po podliczeniu głosów. Ponad 90 milionów zostało już oddanych drogą pocztową lub w procedurze wczesnego głosowania. Zapowiada się rekordowa frekwencja mogąca przekroczyć nawet 60 procent.

O kwalifikacjach obu kandydatów pełno w telewizjach. Ta publiczna, PBS przebiła pozostałe naprawdę wartościowym materiałem wiele mówiącym o obu rywalach:

Pytaniem z zupełnie innego obszaru jest, jak na bardzo prawdopodobną zmianę lokatora Białego Domu przygotowana jest zakochana w Ameryce Polska. A polska dyplomacja zwłaszcza. Warte przypomnienia jest, że taki wariant relacji ze Stanami Zjednoczonymi już raz przerabialiśmy w 1992 roku, kiedy w Warszawie w ogóle nie brano pod uwagę, że George Bush senior może przegrać prezydencki wyścig z Billem Clintonem w związku z czym nie ma potrzeby utrzymywać kontaktów z jego ekipą. Później zaczęło się gorączkowe nadrabianie i poszukiwanie kontaktów z Białym Domem.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.