Drukuj Powrót do artykułu

Kilka dni w Szwecji

08 maja 2013 | 11:11 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

Sample

Na początku kwietnia miałem okazję spędzić kilka dni intensywnej pracy i odpoczynku z innymi księżmi w Szwecji. Studiowaliśmy aktualne kwestie dotyczące teologii dogmatycznej i pastoralnej, egzegezy i liturgii, wszystko w atmosferze rodzinnie, bez pospiechu, ale bez ustanku. Było nas dziewięciu kapłanów pochodzących z Szwecji, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Węgier i -jasne- z Polski. Język wspólny to hiszpański. Było także czas by spacerować i zwiedzić trochę kraju.

Jest przysłowie, które mówi, że podróży kształcą. Zdanie jest dyskusyjne jak prawie wszystko to, co ludzkie, ale samo odwiedzanie czy podróżowanie nic nie daje jeżeli człowiek nie zastanawia się. Przekraczać własne granicy to dobra okazja, by odkryć nowe rzeczy, zadawać nowe pytania, patrzyć z innego punktu widzenia tą samą rzeczywistość, by znaleźć wieczne wartości ludzkiej natury. Nie poleciałem do Szwecji by podróżować, ale powtarzam jeszcze raz, by studiować razem z innymi kapłanami różne aspekty teologiczne, które właściwe można znaleźć na stronie internetowej www.collationes.org. Natomiast muszę przyznać, że trochę -raczej bardzo mało- zwiedziłem i widziałem.

Moje pierwsze wrażenie: wiara chrześcijańska jeszcze jest obecna na tamtej ziemi. Byłem w kilku kościołach w Szwecji – w Stockholmie, Uppsali, Västeräs, Sigtuna i Surohammar, w tym ostatnim mieście mieszkaliśmy. Kościoły były zadbane, bardzo czyste i ciepłe. To ostatnio zwróciło moją uwagę. Jak jest możliwe, że były tak ciepłe? W jaki sposób kościoły są ogrzewane? Moi towarzysze mówili, że widać, że mają pieniądze. Ale tego typu rozumowanie nie przekonuje mnie. Siedziałem w kościelnej ławce i odkryłem, że grzeje się właśnie pod ławkami przez rurę ciepłej wody, bardzo prosty i dobry system, a ławki były również bardzo wygodne. Podobały mi się pulpity czy ambony, umieszczone wysoko przy nawie jak w starych czasach, były odnowione, powiększone i wyposażone w małe organy. Widać, że z tego miejsca kieruje się całym nabożeństwem i widzi się wspaniale cały kościół. Było dużo obrazów świętych i również Najświętszej Maryi Panny, wyglądały bardzo katolicko. Mimo wszystko, puste ołtarzy i nieobecność tabernakulów było wymownym znakiem braku komunii eucharystycznej czyli jedności.

Mieliśmy okazję być na Uniwersytecie w Uppsali -Universistas Regia Upsaliensis- i tam odbywała się uroczystość wręczenia tytułu magistra w dziedzinie prawa dla prawie dwustu studentów i studentek. Bardzo ładne audytorium, ale zwróciło moją uwagę jak dobrze wyglądali chłopcy i dziewczyny. Dobrze ubrani, w klasyczny i prosty sposób. Nie widziałem tatuaży, ani dziwnych kolczyków i piercingów. A ich rodziny również wyglądały normalnie, bez ekstrawagancji. Patrzyłem w górę i widziałem ładne sklepienie i światło wchodzący z kopuły -myślałem, że dobrze wyglądająca młodość z Uppsali jest również promieniem światła i nadziei.

Szwecja to kraj pierwszego świata, ale bogactwo nie rzuca się w oczy. Autostrady wyglądają surowo i ciągle są remontowane. Dużo domów z drewna, również nie widać luksusów. Wszędzie lasy, jeziora i kamień. Jest wielu cudzoziemców i od czasu do czasu biednych żebrzący na ulicach. Szwedzi mają słabość na punkcie koni i widziałem sporo gospodarstw mających własne stado. Nie ma korupcji i za wiele rzeczy trzeba zapłacić przez kartę kredytową lub przelewem bankowym, np za mój pobyt w Surahammar. Wjechanie samochodu do Stockholmu od godziny 6.00 do 20.00 płaci się, a system działa tak: fotoradar robi zdjęcie rejestracji samochodu i wysyła bezpośrednio fakturę do banku. Na szczęście samochody z rejestracją nie szwedzką nie płacą. Słynny Uniwersytet Medyczny 'Karolinska Institutet’ powiększa się – budowa trwa.

Historia tego bloga to historia mojego życia. W tych dniach, które spędziłem w Szwecji to, co najbardziej utkwił w moim pamięci to była rozmowa z sześcioletnim Alanem. Kiedy przyleciałem na lotnisko Skavsta, położony sto kilometrów od Stockholmu, musiałem wsiąść do autobusu -flygbussarna-, który nawiasem mówiąc kosztował mnie prawie tyle samo jak lot z Warszawy (ciekawy jest ten świat). Szukałem sobie siedzenia na końcu autobusu, kiedy młoda kobieta powiedziała po polsku do małego dziecka: „zobacz Alanie to ksiądz, czy nie chciałbyś porozmawiać z nim? Czy nie chciałbyś siedzieć obok niego i porozmawiać z księdzem?” Byłem zaskoczony propozycją, bo nie zostałem zapytany czy ja mam ochotę siedzieć obok dziecka i porozmawiać z nim, ale młoda pani nalegała i dziecko szybko zdecydowało się na tak. Zgadzałem się wiedząc, że czeka na mnie nietypowa sprawa: półtora godziny rozmowy z sześcioletnim chłopczykiem.

Mało wiem o dzieciach, może prawnie nic, ale zdałem sobie sprawę, że nie powinienem zadawać dużo pytań i traktować go jako człowieka prawie dorosłego. A więc zacząłem rozmowę bez pytań, raczej prosząc o wybaczenie: -przepraszam bardzo, ale nie mówię dobrze po polsku, bo jestem Hiszpanem. A on odpowiedział ze zdecydowaną pewnością: -nie szkodzi, ja też lepiej mówię po szwedzku, a dlaczego masz to białe w czarnej koszuli? -Bo, jestem księdzem katolickim. -A tak, księży noszą to, ja też jestem katolikiem, a mój braciszek był niedawno ochrzczony i był ubrany cały na biało. Widać, że Alan lubi rozmawiać, ma dużo do powiedzenia i mówi doskonale po polsku, z bogatym słownictwem na swój wiek.

Później była mowa o papieżu. Alan wiedział, że mamy nowego biskupa Rzymu i że ma na imię Franciszek, ale nie wiedział z jakiego kraju pochodzi. Tutaj uniwersalna piłka nożna i Messi pomogli nam trafić do Argentyny. Alan jeszcze nie umie Ojcze Nasz ani Zdrowaś Maryjo, ale zna znak krzyża „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” a także „Aniele Boże, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój…”. Alan był zdziwiony, że nie oglądam bajek w telewizji; myślał, że chyba pochodzę z innej planety, może z tego powodu zapytał: -a ty lubisz jeść? A sam kontynuował bez czekania na odpowiedź: -bo ja uwielbiam jeść. Alan lubi pizzę, jedzenie z Kebabu i hamburgery z McDonald’s. Graliśmy w kółko i krzyżyk, ale według niego wygra ten, kto pierwszy położy trzy razy ten sam znak niekonieczne na samej linii: inne reguły, inny świat. Według jego reguły on wygrał, według moich reguły wygrałem ja: obaj byliśmy zadowoleni.

Może niektórzy z pasażerów -jesteśmy w kraju, który oddalał się od modelu familii tradycyjnej- patrzyli na nas według kryterium dwudziestego pierwszego wieku: podejrzany stosunek księdza z dzieckiem. Dla mnie wszystko jedno, nie mam zamiaru postępować w dziwny sposób by udawać, ze nie jestem kimś wypaczonym. Wytłumaczę się: dla tych, którzy widzieli „Cristiada” – zachęcam do obejrzenia tego filmu o wojnie religijnej w Mexico w latach dwudziestych XX w. – , może byli zaskoczony jak stary, spokojny i dobry ksiądz – grany przez Peter’a O’Toole’a – , prowadzi do kościoła łobuza 'Joselito’ trzymając go za rękę. Jeden i drugi umarli śmiercią męczeńską, jeden i drugi zostali beatyfikowani przez bł. Jana Pawła II. Coś takiego i ja chciałbym czynić z małym Alanem: razem iść do Chrystusa. I zawarliśmy umowę: będziemy modlić się nawzajem!

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.