Drukuj Powrót do artykułu

Klucz do przyszłości Europy leży dziś na Ukrainie

07 lutego 2014 | 09:30 | Marcin Przeciszewski, Andrzej Grajewski / pm Ⓒ Ⓟ

Ważne jest, aby na obecnym etapie zneutralizować działania Rosji wobec Ukrainy, a tego dokonać może wyłącznie Zachód – mówi w wywiadzie dla KAI b. więzień łagrów, prof. Mirosław Marynowicz, wicerektor Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie, prowadzonego przez Kościół greckokatolicki.

Uczony ostrzega przed powtórną inkorporacją Ukrainy do Rosji, co spowoduje powstanie imperialnego mocarstwa, zagrażającego pokojowi.

Prof. Marynowicz – komentując radykalizację nastrojów na Majdanie i obecność tam flag UPA oraz portretów Bandery – wyjaśnia, że jako Polacy nie musimy się bać dzisiejszego ukraińskiego nacjonalizmu. Nie jest on „nacjonalizmem etnicznym” i nie jest antypolski, lecz jest skrajnie anty-Putinowski, skierowany przeciwko rosyjskim planom dominacji nad Ukrainą.

A oto pełna treść wywiadu:

KAI: Co oznacza – Pańskim zdaniem – dla Europy obecny konflikt na Ukrainie?

Prof. Mirosław Marynowicz: W Europie zachodniej sytuacja na Ukrainie jest często błędnie odczytywana jako konflikt między dwoma nurtami w polityce: jako wewnętrzny konflikt tego kraju. Tymczasem na Ukrainie dokonuje się coś niezwykłego – szeroki obywatelski protest przeciwko złu, jakie niszczy to państwo. Jest to też wielki ruch społeczny opowiadający się za prozachodnim kierunkiem rozwoju Ukrainy.

Protesty wybuchły w momencie – powiedzmy obrazowo – kiedy rządzący bandyci przyłożyli nóż do gardła narodowi. Jako obywatele opowiadający się za suwerennym, demokratycznym państwem nie mamy wyjścia – musimy się bronić. Jeżeli będziemy bierni, będzie to koniec demokracji na Ukrainie. Należy więc protestować i wysuwać żądania reform, gdyż banda Janukowicza nie rozumie języka kompromisu. Kompromis rozumiany jest przez nich jako instrument służący zdobyciu przewagi i ponownemu zaatakowaniu. Takim kompromisem był układ zaproponowany opozycji przez Janukowicza, że on pozostanie prezydentem, a Jaceniuk, jeden z liderów opozycji będzie premierem. Ale to nie było żadne rozwiązanie, tylko pułapka. Jako premier Jaceniuk nie miałby niemal żadnych możliwości działania. Trzeba powiedzieć jasno: to nie nacjonalistycznie nastawiony „Prawy Sektor” radykalizuje sytuację na Majdanie, lecz prezydent Janukowicz i siły stojąca za nim w tle.

KAI: Jaki jest tego mechanizm?

– W tle jest rosyjski plan, którego wykonawcą jest Janukowicz. Rosja chce dziś na Ukrainie przeprowadzić scenariusz, jaki realizowała już wielokrotnie w historii. Jeżeli w danym kraju ujawnia się opozycyjny potencjał zagrażający imperialnym rosyjskim interesom, to trzeba mu dać wyrosnąć a później obciąć głowę. A jeśli wykonawcą będzie Janukowicz, Rosja będzie głosić, że – w przeciwieństwie do Zachodu – nie wtrącała się w sprawy niepodległego państwa. Tak zawsze wyglądała rosyjska, a później sowiecka propaganda.

KAI: Jakie scenariusze – Pańskim zdaniem – ma Rosja?

– Moskwa ma zapewne kilka scenariuszy. Pierwszy zakłada, że należy całą Ukrainę spacyfikować. Jeśli się to nie uda, bo opór będzie bardzo silny, należy grać na podział państwa: zwasalizować wschód, oddzielając go od Galicji, czyli Ukrainy zachodniej. A jeśli i to się nie powiedzie, to można stworzyć np. coś w rodzaju Abchazji na Krymie. O tym, jaki scenariusz zwycięży, nic pewnego w tej chwili nie można powiedzieć.

KAI: A jeśli dojdzie do siłowego starcia, bo Janukowicz przecież dysponuje większą siłą, co Pan przewiduje?

– Tylko na krótko może odnieść zwycięstwo, a w dłuższej perspektywie nie. Wariant siłowy w przypadku Galicji oznaczałby zdobywanie miasta po mieście. Ludzie tu nie poddadzą się bez walki. Ponad 20 lat wolności zrobiło swoje.

KAI: A czy istnieje możliwość pozytywnego rozwiązania konfliktu drogą dialogu i negocjacji?

Największym problemem ukraińskiej opozycji jest działanie wyłącznie reaktywne, reagowanie w odpowiedzi na działanie władzy. Janukowicz dobrowolnie nie ustąpi, a bez jego ustąpienia ewolucja państwa nie jest możliwa. Jesteśmy więc skazani na kontynuowanie oporu. Ale musi być to ukraińskie rozwiązanie a nie realizacja rosyjskiego planu.

KAI: Jakie siły dominują dziś na Majdanie?

– Jest tam cała mozaika różnych ugrupowań. Kluczową rolę odgrywają swego rodzaju „atamani”, z których każdy ma swój oddział. Dopóki jest jeden wróg, wszyscy są zjednoczeni. Ale jeśli wróg zniknie, wtedy będziemy mieć kłopot. Ponad 50 proc. obywateli Ukrainy popiera dziś Majdan, ok. 20–30 proc. nie popiera a reszta nie udziela odpowiedzi.

KAI: Czym się różnią programy poszczególnych grup na Majdanie?

– Majdan, ten stary – czyli istniejący przez pierwsze dwa miesiące – odbywał się pod hasłem „nie używania siły”. Towarzyszyła temu pewna bezradność polityków opozycji: Jaceniuka, Kliczki i Tiahnyboka. Nie mając pomysłu jak to prowadzić, jednocześnie nie dopuszczali nikogo do roli lidera. A ludzie widzieli, że to nie przynosi sukcesów. Stąd 19 stycznia przedstawiciele radykalnych ugrupowań wraz z Prawym Sektorem ruszyli na ulicę Hruszewskiego, zdobywać budynki rządowe. Ich celem było stworzenie linii frontu, gdzie będą starcia.
Psychologicznie ta strategia jest zrozumiała. Wszyscy widzą, że bezczynność do niczego nie prowadzi, także negocjacje z Janukowiczem. Nawet ci, którzy mówią o nie używaniu przemocy, uświadomili sobie, że jej pokazanie było potrzebne.

KAI: Polskie media są zbulwersowane pojawianiem się na Majdanie ruchu nacjonalistycznego i jego symboliki: czerwono-czarnych flag UPA, portretów Stepana Bandery, itp. Dlaczego teraz Bandera stał się bohaterem Majdanu, a nie był nim podczas Pomarańczowej Rewolucji? Kluczowe pytanie brzmi, czy i na ile ten ruch niesie dziś antypolskie nastawienie?

– Wiem, co czują Polacy, gdy widzą flagi UPA. Ale musicie sobie zdać sprawę, że obecnie nie jest to nacjonalizm etniczny, skierowany przeciwko Żydom, Polakom czy Rosjanom. Jest to coś innego: nacjonalizm polityczny, obywatelski. Nie jest on antypolski, antysemicki czy nawet antyrosyjski – jest to nacjonalizm radykalnie „antyputinowski”, skierowany przeciwko Putinowi i jego planom dominacji. Zresztą na Majdanie są przedstawiciele różnych narodów i nie stanowi to problemu. Jako pierwsi oddali życie Ormianin i Białorusin. Nawet kijowscy religijni Żydzi popierają nacjonalistyczny Prawy Sektor. Centralną ideą jest walka o wolność wszystkich i o godność każdego człowieka.

KAI: A portrety Bandery, przecież był to skrajny nacjonalista w sensie nacjonalizmu etnicznego, opowiadający się za eksterminacją innych, w tym Polaków?

– Ale jego portret wywieszony nad barykadami spełnia inną funkcję i niesie dziś inne przesłanie. Rosjanie przez dziesięciolecia pracowali, aby Bandera został wykreślony z historii. Tymczasem nie jest to możliwe, bo dla wielu Ukraińców był to bohater walczący o wolność, wielki przeciwnik sowietów. Trzeba, aby Polacy zrozumieli, że Ukraińcy muszą sobie sami poradzić z własną historią. A dopóki istnieje zagrożenie ze strony Rosji, Bandera nie zostanie tu osądzony. Bandera może zostać sprawiedliwie rozliczony dopiero wówczas, gdy Ukraina będzie w Europie jako wolny i w pełni demokratyczny kraj.

KAI: Ale Dmitri Jarosz, rzecznik Prawego Sektora powiedział, że Przemyśl i inne powiaty południowo-wschodniej Polski powinny „wrócić” do Ukrainy?

– Każdy naród ma takich radykałów. Jeśliby Polaków przyjeżdżających do Lwowa zapytać, po której stronie granicy powinno być to miasto, wiecie, jaka byłaby odpowiedź ze strony wielu z nich. Ale kiedy słyszymy takie zdania, wiemy, że jest to prywatna opinia danego człowieka, a nie wyraz polityki Rzeczpospolitej Polskiej.

KAI: Powiedział Pan, że Europa nie do końca rozumie to, co się dzieje na Ukrainie. Co więc powinna zrobić?

– Ważne jest, aby na obecnym etapie zneutralizować działania Rosji wobec Ukrainy, a tego dokonać może wyłącznie Zachód, poprzez alternatywny plan. Tylko to pozwoliłoby na rozwiązanie spraw ukraińskich przez samych Ukraińców. Kraje zachodnie nie mogą umywać rąk, twierdzić, że Ukrainą jesteśmy już zmęczeni, niech zatem Rosja ma nad nią patronat. Jeśli Zachód kontynuować będzie taką linię, będzie mieć w przyszłości kłopoty z Rosją jako mocarstwem.

To, co mówię, jest oczywiste dla Ukraińców, Polaków czy Litwinów, ale inne kraje tego nie widzą. Nie są świadome, że Ukraina włączona na powrót do Rosji, bądź całkowicie podporządkowana jej wpływom, umożliwi odbudowę mocarstwa, które prędzej czy później zagrozi całej Europie. Odtworzenie Rosji imperialnej jest ewidentnym celem polityki Putina. Klucz do przyszłości Europy leży dziś zatem na Ukrainie.

KAI: Jak Pan ocenia zachowanie się Polski w czasie obecnych wydarzeń na Ukrainie?

– Jesteśmy wdzięczni Polsce za wsparcie, choć w 2004 r. było ono większe.

KAI: A czego konkretnie oczekujecie od Unii Europejskiej?

– Kilka dni temu byłem w Kijowie na spotkaniu z 12 europosłami, którzy tam przyjechali. Przedstawiciel Majdanu tłumaczył: prosimy Europę o jedno, realizujcie wasze prawa fiskalne wobec tych obywateli Ukrainy, którzy mają pieniądze na kontach w bankach na Zachodzie! Wasze prawo zakazuje gromadzenia pieniędzy pochodzących z nielegalnego źródła. Przyjrzyjcie się wiec kontom przedstawicieli obozu władzy i ukraińskich oligarchów. Wiemy, że dla Janukowicza i innych rządzących Ukrainą pieniądze są najważniejsze. Ewentualna ich utrata byłaby dla nich największym zagrożeniem. Rozumiem finansowy interes Europy, gdyż pieniądze te pracują i pomagają przezwyciężyć kryzys finansowy. Ale jeśli Europa opiera się na jakichś wartościach, to prosimy by je stosować.

KAI: A czy widzicie potrzebę nowego planu Marschalla dla Ukrainy?

– To doskonały pomysł. Ale z tym Europa już się spóźniła. Można zrobić coś innego, w sferze symbolicznej. Takim gestem byłoby zniesienie wiz. Zróbcie to przynajmniej dla studentów. Im bardziej nasi młodzi będą związani z Europą, tym bardziej Ukraina będzie jej bliższa.
A jeśli chodzi o pomoc finansową Ukrainie ze strony UE czy USA, nie powinna być przekazywana w ręce Janukowicza. Zostanie przejedzona i rozkradziona. Powinny jej towarzyszyć twarde warunki.

KAI: Jak może pomóc Ukrainie Kościół w Polsce?

– Od Kościoła w Polsce oczekujemy przekazywania do środowisk katolickich w innych krajach, o co faktycznie chodzi na Ukrainie. Można użyć porównania, że dopóki papieżami byli Włosi, to nie rozumieli, jaka winna być polityka wschodnia Watykanu. Trzeba było Jana Pawła II, aby Stolica Apostolska to zrozumiała.

KAI: Kościół greckokatolicki zdecydowanie wspiera protest na Majdanie.

– Kapłani towarzyszą manifestującym na Majdanie. Na początku większość z nich pochodziła z Kościoła gerckokatolickiego, obecnie chyba jeszcze więcej z niezależnego od Moskwy prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego metropolity Filareta. Obecni są też kapłani rzymskokatoliccy, głównie dominikanie i franciszkanie z Kijowa. Pojawiają się czasem kapłani z Patriarchatu Moskiewskiego, obecni są także religijni Żydzi i muzułmanie. Wystawiono specjalny, ekumeniczny namiot modlitwy.

Poparcie Kościołów dla protestujących denerwuje władzę, a szczególnie poparcie ze strony księży greckokatolickich. Patriarcha Światosław, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego często i z dużą odwagą zabiera głos. Jego przesłanie brzmi: „Cerkiew winna być tam gdzie naród”. Spowodowało to nawet reakcję ministerstwa kultury, które – w liście adresowanym do abp. Światosława – próbowało nas zastraszyć likwidacją Kościoła greckokatolickiego. On jednak ich rozbroił, podając treść listu do publicznej wiadomości.

KAI: A jak można scharakteryzować postawę prawosławia moskiewskiego, obecnego na Ukrainie? Wspiera politykę Putina czy niezależność Ukrainy?

– Prawosławni Patriarchatu Moskiewskiego są przestraszeni i podzieleni. Jedni są całkowicie za Rosją i powtarzają hasła jej propagandy, są i tacy, którzy nas wspierają. Tutejszy zwierzchnik prawosławia Patriarchatu Moskiewskiego, metropolita Włodzimierz – moim zdaniem – jest mądrym człowiekiem, Ukraińcem, który zdaje sobie sprawę, że Rosja jest niebezpieczna. Oficjalnie nie występuje przeciw Rosji, ale też nie występuje za.

A kiedy patriarcha Cyryl ogłosił plan budowy „Ruskiego Świata” – ścisłego sojuszu prawosławnych z Rosji, Białorusi, Ukrainy i Mołdawii – Włodzimierz tego nie poparł. Nie chce być ambasadorem Rosji w Kijowie. Dopóki metropolitą jest Włodzimierz, Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego na Ukrainie będzie balansować pomiędzy wiernością Rosji a poparciem dla samodzielności ukraińskiej i jej drogi ku Europie. Problemem jest wiek metropolity. Kiedy niedawno się rozchorował, to promoskiewscy przeciwnicy chcieli go zdjąć z urzędu. Na szczęście nie udało się. A potem Włodzimierz podpisał oświadczenie Wszechukraińskiej Rady Kościołów solidaryzujące się z manifestującymi i wzywającymi strony do dialogu. Ten Kościół nie powiedział swego ostatniego słowa.

KAI: Co może wydarzyć się w najbliższych dniach?

– Nikt nie wie, co będzie jutro. Olimpiada w Soczi kończy się za dwa tygodnie. Dlatego Janukowicz dał protestującym termin 15 dni na opuszczenie gmachów. Na tym polega gra prezydenta. Jest obliczona na rozpoczęcie siłowych represji po olimpiadzie. Są i tacy, co przewidują taką możliwość wcześniej, kiedy uwaga świata będzie skoncentrowana na igrzyskach… Zobaczymy. Módlcie się za Ukrainę!

Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Andrzej Grajewski

Mirosław Marynowicz: w okresie ZSRR działacz Komitetu Helsińskiego we Lwowie, w latach 1977 – 1987 więzień za przekonania, dziś znany politolog i wicerektor Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.