Drukuj Powrót do artykułu

Kościół katolicki a mafia – trudne stosunki

26 maja 2013 | 09:51 | Krzysztof Gołębiowski (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Beatyfikacja włoskiego kapłana ks. Józefa (Giuseppe) Puglisiego – zamordowanego 20 lat temu przez mafię – jest okazją do przyjrzenia się wzajemnym związkom między tą przestępczą organizacją a Kościołem katolickim we Włoszech. Chodzi zwłaszcza o okres po II wojnie światowej, a jeszcze bardziej o ostatnich kilkadziesiąt lat, gdy mafia, zrodzona niegdyś zasadniczo z niepodległościowych dążeń ludu sycylijskiego, stała się potężną i wpływową instytucją, mającą wiele do powiedzenia w życiu gospodarczym, społecznym i politycznym całych Włoch.

Mafia – co to takiego?

Zanim przedstawimy stosunek Kościoła do mafii, należy wyjaśnić, czym ona jest i skąd się wzięła. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co to jest mafia. Zwykle przyjmuje się, że jest to organizacja przestępcza, działająca w różnych dziedzinach, najczęściej w tych, w których stosunkowo najłatwiej można zdobyć duże pieniądze, a przy tym bez rzucania się w oczy, np. hazard, narkotyki, prostytucja i handel ludźmi, przemyt poszukiwanych towarów, także broni itp.

Tak jak w wypadku wielu innych tajnych organizacji, również początki mafii są trudne do ustalenia. Najczęściej przyjmuje się, że jej narodziny przypadają na początek XIX wieku i wiążą się z okupacją Sycylii i Południa Włoch przez hiszpańskich Burbonów (do 1816 obszarami tymi rządził król Ferdynand I). Buntując się przeciw obcym rządom miejscowi mieszkańcy zaczęli tworzyć własne prawo i wojsko (właściwie bojówki) do obrony swych ziem i z tych to działań z czasem rozwinęły się struktury, które dały później początek mafii.

Ale są też inne poglądy na powstanie tej organizacji, przesuwające jej początki na drugą połowę XIII stulecia. Według tej wersji wszystko miało się zacząć od zgwałcenia w Wielki Poniedziałek 1282 miejscowej panny młodej (lub młodej mężatki) przez jednego z okupujących wówczas wyspę żołnierzy francuskich. Dążąc do pomszczenia tej zniewagi mieszkańcy miasteczka, w którym do tego doszło, pozabijali wielu najeźdźców, co zapoczątkowało falę rozruchów na całej wyspie, które przeszły później do historii jako Nieszpory Sycylijskie. W zespoleniu działań w obliczu wspólnego zagrożenia, a także w powszechnym stosowaniu przemocy można już doszukiwać się zalążków przyszłej mafii, której członków cechują właśnie co najmniej te dwa elementy: zwartość i karność oraz uciekanie się do używania siły, zwykle zresztą brutalnej.

Sama nazwa mafii wywołuje bodaj jeszcze większe spory i wątpliwości.

Jedno wyjaśnienie odwołuje się do wspomnianego roku 1282. Otóż na wieść o gwałcie dokonanym na młodej kobiecie jej matka miała zawołać: „Ma fia!”, czyli „Moja córka” i ten krzyk stał się ponoć zawołaniem bojowym powstańców sycylijskich.

Inna wersja – z pierwszej połowy XIX w., gdy na wyspie panoszyły się wojska francuskie – głosi, że jest to akronim (skrót) wyrazów: „Morte ai Francesi – Italia arriverà” [Śmierć Francuzom – Włochy nadejdą] lub „Morte alla Francia – Italia anela” [Śmierć Francji – Włochy pragną {tego}]. Może to być także inny akronim: „Mazzini autorizza furti, incendi, avvelamenti” – Mazzini [=jeden z najbliższych sojuszników Giuseppe Garibaldiego w walce o zjednoczenie Włoch] zezwala na rabunki, podpalenia, otrucia. Był on rzeczywiście znany ze stosowania okrutnych sposobów walki z Burbonami, okupującymi wówczas m.in. Sycylię. Jest faktem, że niektóre oddziały Garibaldiego były nazywane „squadri della mafia” (szwadrony mafii).

Jest jeszcze kilka innych możliwych tłumaczeń tej nazwy (m.in. sięgających do języka arabskiego), ale już tych kilka przykładów pokazuje, jak bardzo niejasne i trudne do ustalenia są początki tej organizacji. Uważa się, że po raz pierwszy słowo „mafia” pojawiło się w doniesieniach prasowych ok. 1865 r., a więc gdy istniała ona już co najmniej kilka dziesięcioleci.

Organizacja od początku związana była z Sycylią, a jej głównym ośrodkiem było i jest do dzisiaj Palermo – największe i najważniejsze miasto wyspy. To stąd już mniej więcej w połowie XIX stulecia emigrujący masowo mieszkańcy tych ziem zawieźli jej „nasiona” do Ameryki, gdzie bardzo szybko się przyjęły, a tamtejsza mafia pod nazwą „Cosa Nostra” (Nasza Sprawa) przybrała własne cechy, zachowując jednak po dziś dzień swe włoskie, a zwłaszcza sycylijskie korzenie. Obecnie termin ten dotyczy zorganizowanej przestępczości w wielu rejonach świata, np. w Japonii (Yakuza), Chinach (Triady – głównie w diasporze chińskiej w różnych krajach, przeważnie w Azji, ale także w USA, Europie itp.), w Rosji i niektórych innych krajach byłego ZSRR, w Kolumbii, Boliwii i w wielu innych krajach, także, niestety, w Polsce. Zresztą w samych Włoszech mamy też do czynienia z miejscowymi odmianami mafii pod różnymi nazwami, np. camorra w Neapolu, n’dranghetta na południu, banditismo na Sardynii itp.

Mafiosi – więzi z Kościołem

Rzecz znamienna, że mafia, powstała – jak wspomnieliśmy – na Sycylii, a więc na obszarze bardzo katolickim, pozostawała od początku w bliskich kontaktach z Kościołem. W praktyce wszyscy członkowie tej organizacji – mafiosi byli, przynajmniej przez cały wiek XIX i przez dużą część XX, ludźmi bardzo pobożnymi, a w każdym razie starali się za takich uchodzić. Do dziś jeszcze wielu z nich to praktykujący wierni, uczestniczący czynnie w życiu swych parafii, chodzący regularnie na msze, biorący udział w procesjach i innych publicznych przejawach wiary, wspierający – nierzadko hojnie – różne instytucje kościelne na swym terenie.

Z kolei ludzie Kościoła – biskupi, księża, siostry zakonne, aktywiści świeccy – również współpracowali z mafią, widząc w niej sprzymierzeńca w trosce o ład, porządek i bezpieczeństwo na wyspie, ale także na innych obszarach Włoch, gdy organizacja ta rozszerzyła swą działalność i wpływy poza Sycylię. Cokolwiek złego by się o niej mówiło, należy pamiętać, że potrafiła ona zapewnić posłuch i porządek tam, gdzie działała. Było to oczywiście wymuszone siłą, nierzadko bardzo brutalną, ale ostatecznym tego owocem był właśnie spokój i poczucie bezpieczeństwa (oczywiście na warunkach, dyktowanych przez mafię).

Zresztą nie tylko Kościół żył w zgodzie z organizacją, wywierała ona bowiem poważny wpływ na życie polityczne regionu, a czasami nawet całego kraju. Od drugiej połowy XIX wieku do 1924, czyli do objęcia we Włoszech rządów przez faszystów, żaden polityk z Sycylii nie miał szans dostać się do parlamentu ogólnokrajowego, jeśli nie poparła go mafia. Dopiero, paradoksalnie, dojście do władzy Mussoliniego zahamowało ten proces, co zresztą wynikało nie z jego troski o zasady demokratyczne, ale po prostu z tego, że jako klasyczny dyktator i jedynowładca nie zamierzał z nikim dzielić władzy. Ci mafiosi, którzy nie chcieli tego uznać, trafiali do więzień albo ginęli, podczas gdy ci bardziej „spolegliwi” wstępowali do partii faszystowskiej, ale nie odgrywali już tej roli co dawniej.
Nawiasem mówiąc, owo ograniczenie władzy mafiosów przez Mussoliniego sprawiło, że tuż po wojnie wielu z nich w aureoli „antyfaszystów” mogło wrócić do dawnego życia, ciesząc się poparciem sojuszników, gdy wyzwolili oni Włochy.

Kościół wobec mafii tuż po wojnie

Przez długie lata po II wojnie światowej trwał swego rodzaju cichy sojusz między mafią a Kościołem. Ona nie ruszała duchowieństwa, biskupi i księża nie krytykowali jej. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy było poczucie zagrożenia ze strony wspólnego wroga – komunizmu. Pamiętajmy, że we Włoszech tamtych czasów, zaraz po wojnie, komuniści byli bardzo silni, wprawdzie głównie na Północy, ale na Południu również mieli duże wpływy. Byli bowiem ofiarami prześladowań przez reżym faszystowski, a partyzantka komunistyczna wniosła poważny wkład w wyzwolenie Włoch. W szeregach Włoskiej Partii Komunistycznej, która zresztą nie była tak zaciekle ateistyczna jak np. partia sowiecka, było wielu katolików, którzy uważali, że w ten sposób mogą lepiej służyć krajowi.

I to przyczyniło się do powstania swego rodzaju „świętego przymierza” między mafią a Kościołem, które istniało mniej więcej do przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Chociaż trzeba pamiętać, że już wcześniej wielu księży dostrzegało złe strony działalności tej organizacji, np. krwawe zemsty za prawdziwe lub domniemane naruszenie honoru, skrytobójcze zabójstwa, zmuszanie do płacenia haraczy przez chłopów czy drobnych kupców, siłowe „uspokajanie” buntujących się ubogich rolników itd. Głośno mówili o tym niektórzy biskupi, np. abp Giovanni Battista Peruzzo (1878-1963), biskup Agrigento w latach 1932-63. Ten pochodzący z Piemontu hierarcha był głęboko wrażliwy na problemy społeczne i ostro potępiał mafię, za co ta „zrewanżowała” mu się zamachem na niego 9 lipca 1945. Arcybiskup przeżył to i mimo ciężkich ran nie przestał demaskować i potępiać przestępczości zorganizowanej, ale jego głos i kilku odważnych „księży społecznych”, jak ich wówczas nazywano, brzmiał zbyt cicho, aby mógł zmienić sytuację.

Kościół potępia mafię

Zasadniczy zwrot w stosunkach między mafią a Kościołem rozpoczął się na początku lat siedemdziesiątych, gdy biskupi sycylijscy znacznie uaktywnili swe działania prospołeczne, do czego pośrednio przyczyniły się osłabienie zagrożenia komunizmem i kryzys w łonie rządzącej krajem Chrześcijańskiej Demokracji. Ważną rolę odegrał tu również zakończony kilka lat wcześniej Sobór Watykański II, który szerzej otworzył Kościół na świat i na problemy społeczne.

W 1973 episkopat wyspy ogłosił dokument, w którym po raz pierwszy potępił „współczesne formy gangsterstwa mafijnego i pasożytniczego gromadzenia środków” oraz wezwał do „wychowywania młodych z odrzuceniem przemocy, do miłości, do prawdziwego poczucia honoru i do zaufania do prawa”. W rok później biskupi opisali mafię jako organizację, „która usiłuje rozwiązywać problemy sprawiedliwości i honoru za pomocą zbrodni oraz szerzy się w różnych dziedzinach drogą współczesnego gangsteryzmu”. W kolejnych latach pojawia się coraz więcej dokumentów biskupich, potępiających wszelkie formy przemocy, podkreślających potrzebę wychowania w duchu wartości kulturalnych, zawodowych i moralnych oraz przezwyciężenia „utrzymującego się [ciągle] piętna mafii”.

Przełom lat 70. i 80. ubiegłego stulecia to czas szczególnego wzrostu bogactwa i znaczenia mafii, która z jednej strony coraz okrutniej rozprawia się z konkurentami we własnym gronie, z drugiej zaś zwalcza wszystkich, którzy stają na jej drodze: policjantów, polityków, posłów, a z czasem także księży. Zwraca to przeciw niej nie tylko szerokie rzesze społeczeństwa, ale także koła polityczne i kościelne, państwo zaś wypowiada wojnę organizacji. Na Sycylię wysłano wojsko, które zaczęło zaprowadzać porządek, zgodny z prawem. W odpowiedzi mafia dokonała szeregu spektakularnych zamachów na urzędników państwowych, z których najgłośniejszym było zamordowanie 23 maja 1992 w wyniku zasadzki prowadzącego dochodzenia przeciw mafii sędziego Giovanniego Falcone i jego żony. W dwa miesiące później zginął jego następca i najbliższy współpracownik Paolo Borsellino.

Zbrodnie te jeszcze bardziej wzmogły społeczną wrogość wobec tej przestępczej organizacji. Ówczesny (w latach 1970-96) arcybiskup Palermo kard. Salvatore Pappalardo (1918-2006) w ostrych słowach potępił przemoc, co zresztą doprowadziło do przejściowych różnic w Kościele, wielu księży obawiało się bowiem zemsty mafii.

Do działań tych włączył się również Jan Paweł II. Podczas pobytu w Agrigento 9 maja 1993 w bardzo ostrych słowach potępił zabijanie ludzi, przypominając, że to sam „Bóg powiedział: nie zabijaj”. I dodał: „Żaden człowiek, żadne stowarzyszenie ludzkie, żadna mafia nie może zmienić ani podeptać tego najświętszego prawa Bożego”. Po czym dramatycznie zawołał: „W imię Chrystusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem, zwracam się do odpowiedzialnych: nawróćcie się, pewnego dnia przyjdzie sąd Boży”.

Ten przejmujący apel nie zmienił jednak zasadniczo ani postawy, ani zachowań mafiosów, choć być może na niektórych wywarł jakiś wpływ. Ogólnie jednak ich odpowiedzią były nowe zamachy i zabójstwa.
15 września 1993 mafiosi z zimną krwią zastrzelili w Palermo znanego z zaangażowania społecznego i z otwartej krytyki tej organizacji ks. Giuseppe Puglisiego. Wywołało to głęboki wstrząs w Kościele na wyspie i w całych Włoszech i jeszcze bardziej zwróciło społeczeństwo przeciw mafii. 17 tegoż miesiąca, w dniu pogrzebu mężnego kapłana, papież, przebywający wówczas w Vernie – w miejscu, w którym św. Franciszek otrzymał przed wiekami stygmaty – powiedział: „W tym miejscu pokoju i modlitwy nie mogę nie wyrazić bólu, z jakim przyjąłem wczoraj rano wiadomość o zabiciu ks. Puglisiego z Palermo”. Wezwał sprawców tego „barbarzyńskiego” czynu do opamiętania się i nawrócenia, po czym dodał: „Niech niewinna krew tego kapłana przyniesie pokój umiłowanej Sycylii”.

23 listopada 1995, w czasie swej piątej (i ostatniej, jak się miało okazać) podróży na Sycylię Ojciec Święty powtórzył w Palermo fragment swego przemówienia sprzed półtora roku i ponownie wezwał członków organizacji do nawrócenia i porzucenia ich dotychczasowej drogi życia. Tym razem dodał od siebie, że jest to „krzyk, który zrodził się w jego sercu”, a słowa te, wypowiedziane poza przygotowanym wcześniej przemówieniem, obiegły natychmiast cały świat.

Papież Wojtyła jeszcze wielokrotnie wyrażał jednoznaczne potępienie mafii i jej działań. Mówił o tym zresztą wcześniej, przed 1992, choć może nie tak stanowczo. Na przykład podczas podróży na Sycylię w latach 1988 i 1991 zaznaczył, że aby uzdrowić wypaczony sposób myślenia mafijnego, „konieczne jest ponowne głoszenie Ewangelii ludziom Sycylii i doprowadzenie do tego, aby korzenie ich kultury przeniknęła skutecznie Dobra Nowina Chrystusowa”.

Również Benedykt XVI podczas pobytu w Palermo 3 października 2010 powiedział, co prawda w sposób bardziej ogólny, o potrzebie przemiany serc i „wstydzenia się tego, co obraża Boga i człowieka, wstydzenia się zła, jakie wyrządza się wspólnocie obywatelskiej i religijnej przez działania, które nie lubią światła dziennego”. Aby się nie zniechęcać w obliczu otaczającego nas zła, trzeba mieć „mocne oparcie w wierze, w pełni ufać Bogu i żyć w Kościele, umieć wnosić przemożną moc Ewangelii”. Przykładem mogą tu być święci i święte, „pojawiające się w ciągu wieków w Palermo i na całej Sycylii, jak również współcześnie żyjący świeccy i kapłani (…) jak na przykład ks. Pino Puglisi” – dodał papież.

 

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.