Drukuj Powrót do artykułu

Długa lista działań Kościoła na rzecz kobiet

08 marca 2017 | 13:15 | Warszawa / Alina Petrowa-Wasilewicz, im, lk / bd Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. pixabay.com

Dyskryminowanie kobiet, akceptowanie jedynie ich ról podrzędnych, generowanie i tolerowanie przemocy wobec nich, traktowanie jak „zwierząt do rodzenia” – to podstawowe zarzuty, które formułują pod adresem Kościoła lewicowi politycy, dziennikarze, feministki. Jeśli Kościół krytycznie wypowiada się na temat niektórych aspektów teorii gender, to zarzuca mu się chęć dyskryminacji kobiet. Nic bardziej fałszywego.

Zarówno przeszła, jak i obecna działalność Kościoła pokazuje, że nie ma instytucji, która zrobiła i robi więcej dla kobiet niż Kościół katolicki. Mimo iż, jak pisał Jan Paweł II w „Liście do kobiet”, w przeszłości z powodów wzorców kulturowych nie mogły one w pełni być sobą, a przyczyniali się do tego także synowie Kościoła, to jednak walka o ich godność, kształcenie, wspieranie ról rodzinnych, opieka nad dziećmi, pomoc ubogim, ochrona przed przemocą, umożliwienie urodzenia i zaopiekowania się dzieckiem – wszystko to stanowi długą listę działań, które Kościół od stuleci prowadzi na rzecz kobiet.

Dowartościowanie kobiety

Chrześcijaństwo było prawdziwą mentalną rewolucją, gdyż głosiło, że kobieta i mężczyzna są równi pod względem godności. Ojcowie Kościoła pisali o podziale ról między płciami i o funkcjach rodzinnych, które pełnią. Do kobiet należał obowiązek zajmowania się dzieckiem, do mężczyzn – utrzymanie rodziny i chronienie jej. Właśnie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa ogromnie dowartościowano macierzyństwo, widziano w nim nie tylko fakt biologiczny, ale doceniono też rolę, jaką w formowaniu człowieka odgrywa kobieta.

Traktat Jana Chryzostoma „O wychowaniu dzieci” podkreśla głownie rolę matki, ojciec jest w tle. Chrześcijaństwo niezwykle dowartościowało kobietę. Św. Paweł, przyrównując Kościół do oblubienicy – kobiety – podkreślał, że z Oblubieńcem – Chrystusem  łączy ją relacja miłości, nie poddania – przypomina historyk wczesnego chrześcijaństwa ks. prof. Józef Naumowicz.

Historyk zwraca też uwagę, że Kościół na różne sposoby chronił kobiety. Od początku swojego istnienia sprzeciwiał się aborcji, która w starożytności była powszechnie aprobowana. Akceptował ją np. Sokrates, syn akuszerki, który pisał otwarcie, że aborcja nie jest czymś złym. Ale w starożytności aprobowano też dzieciobójstwo. – Gdy w rodzinie było za dużo dziewczynek, zabijano je. Pierwsi chrześcijanie bardzo kategorycznie sprzeciwiali się tej praktyce – podkreśla ks. Naumowicz.

Pisma starochrześcijańskie, np. Didache, które powstało ok. 100 r., wyliczając drogi prowadzące do śmierci duchowej, nakazywały: „Nie zabijaj dzieci przez poronienie, ale też nie przykładaj ręki do ich śmierci po ich narodzeniu” – niezależnie od tego czy urodziła się dziewczynka, czy dziecko kalekie.

W wielu pismach wczesnochrześcijańskich czytamy upomnienia, by nie zabijać dzieci – przed i po ich narodzeniu. – To było uznawane za największy grzech – przeciwko życiu, a przykazanie: „Nie zabijaj” zostało rozciągnięte bezwyjątkowo na dziewczynki i kobiety. Każde życie było szanowane bezwarunkowo – podkreśla ks. Naumowicz.

Historyk przypomina także, że zupełną nowością w starożytności był brak podwójnej moralności dla kobiet i mężczyzn. – Wyznawcy Chrystusa uważali, że wymagania wierności trzeba stawiać tak samo mężczyznom, jak kobietom. Obie płcie mają pod tym względem równe prawa. Św. Augustyn idzie nawet dalej pisząc, że jeśli mężczyźni mają być symbolem cnoty – powinni być bardziej wierni. Ten wątek również stale przewija się w licznych kazaniach.

Poprzez wprowadzenie monogamii tam, gdzie była praktykowana poligamia lub społecznie aprobowane konkubinaty, legalnie poślubiona żona była pod ochroną. Mąż nie mógł bezkarnie jej porzucić lub wygnać z domu. Jeżeli kobieta zostawała zaś wdową, była jej zapewniona bardzo rzetelna opieka ze strony współwyznawców. Trzeba pamiętać, że los wdów, które po śmierci jedynego żywiciela pozostawały bez środków do życia, był tragiczny. Ale nowa wiara dostrzegła w nich także ich rolę duchową, dlatego w starożytności bardzo rozwinęła się instytucja wdów konsekrowanych. Kościół zapewniał im pomoc materialną, a one angażowały się w dzieła apostolskie i charytatywne.

Obie płcie były także równe w męczeństwie, które było traktowane jako najwyższa świętość. W najstarszych martyrologiach obok biskupów wymieniani są świeccy – w tym kobiety. – Nie było przeświadczenia, że kobieta jest mniej ważnym świadkiem Chrystusa – mówi historyk. Chrześcijaństwo dowartościowało duchowo kobiety. Starożytni filozofowie, charakteryzując płcie, przypisywali mężczyznom męstwo, stałość, rozum, kobietom zaś – niestałość, uczuciowość i zmienność. Takie ujęcie aprobowali także autorzy chrześcijańscy, ale zarazem twierdzili, że cechy te odnajdują się w jednej i drugiej płci, stąd kobieta może być mężna, a mężczyzna – bardziej wrażliwy.

Co prawda w pismach wczesnochrześcijańskich można spotkać także negatywne opinie o kobietach, małżeństwie i współżyciu seksualnym, ale autorów takich poglądów należy oceniać na podstawie całej spuścizny. Św. Ambroży napisał pięć traktatów, skierowanych do dziewic, w których, zgodnie z zasadami starożytnej retoryki krytykował to, co jest przeciwne tezie o wielkiej wartości dziewictwa, krytykuje więc małżeństwo. W tym samym czasie pisał listy do małżonków, w których podkreślał godność ich stanu.

Ks. prof. Naumowicz przypomina też, że nowe spojrzenie na kobietę musiało zmierzyć się z wciąż bardzo żywotnym dziedzictwem starożytności, np. ze skrajnie negatywnymi opiniami Arystotelesa czy Epikteta o kobietach i małżeństwie. Chrześcijańska koncepcja równej godności obu płci przebijała się i ugruntowywała przez stulecia, nawet w środowisku kościelnym, podatnym na negatywne stereotypy ma temat kobiet. Ten proces trwa do dziś.

Kobieca władza wpływu

Postrzeganie kobiety mocno ukształtowała postać Maryi, Matki Jezusa, stawianej wyżej niż aniołowie, królowie, patriarchowie i prorocy. Niezależnie od tego, że nie sprawowały urzędów, nie mogły studiować i były pozbawione bezpośredniego udziału w polityce i podejmowaniu decyzji, dotyczących życia Kościoła, wiele z nich miało jednak ogromną władzę wpływu na świeckich i kościelnych decydentów. Papieże i biskupi zasięgali porad u Hildegardy z Bingen, św. Katarzyna ze Sieny nalegała, by papież wrócił z Awinionu do Rzymu i prowadziła ożywioną korespondencję z dostojnikami kościelnymi, św. Teresa z Avili zreformowała Karmel, czyniąc z tego zakonu duchową potęgę.

Uznanie przez Kościół równej godności kobiet i mężczyzn miało ogromne konsekwencje praktyczne. Podmiotowość kobiety, jej rola w wychowaniu kolejnych pokoleń, dostrzeżenie wagi macierzyństwa duchowego, powodowało powstawanie licznych inicjatyw, które miały je kształcić, pomagać w sytuacjach zwyczajnych i dramatycznych. Wielką dziedziną aktywności Kościoła było powoływanie placówek edukujących kobiety. – To właśnie klasztory, nim powstały świeckie szkoły żeńskie, jako pierwsze zajęły się wykształceniem kobiet – mówi prezentka s. Maksymiliana Wojnar z Rady Szkół Katolickich.

„Ale całe stulecia wcześniej, gdyż już w średniowieczu, przy każdym klasztorze żeńskim, nawet kontemplacyjnym, prowadzono szkoły dla dziewcząt” – mówi z kolei urszulanka m. Jolanta Olech, sekretarz Konsulty Wyższych Przełożonych Zgromadzeń Żeńskich.

Prawdziwy boom miał miejsce w XIX wieku, gdy zmieniła się rola kobiet masowo wchodzących na rynek pracy w okresie gwałtownej industrializacji. Było to stulecie wprowadzania powszechnej edukacji, powstawały więc liczne szkoły państwowe i prywatne. W Polsce pod zaborami fundatorki około 50 powstałych w tym czasie zgromadzeń żeńskich zakładały placówki edukacyjne dla dziewcząt ze wszystkich warstw społecznych – chłopskich, mieszczańskich i ziemiańskich. W wielu szkołach elementem kształcenia była także nauka konkretnego zawodu – a celem była pomoc w usamodzielnieniu finansowym uczennic i ich odnalezieniu się na rynku pracy w okresie migracji ze wsi do miast w związku z szybką industrializacją kraju.

Choć w czasach PRL zniszczono setki dzieł, prowadzonych przez Kościół na rzecz kobiet, edukacja na wysokim poziomie była i jest do dziś znakiem rozpoznawczym m.in. takich zgromadzeń jak niepokalanki, zmartwychwstanki, nazaretanki, urszulanki. Matka Marcelina Darowska, która w drugiej połowie XIX w. założyła Zgromadzenie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny uważała, że poziom moralny społeczeństwa zależy od poziomu moralnego kobiet. Dlatego w szkołach prowadzonych przez Zgromadzenie przygotowywano uczennice do roli żony, matki i obywatelki. Było to nowatorskie spojrzenie, które odczytywało znaki czasu i akceptowało zaangażowanie kobiet także w życie społeczne i obywatelskie.

Jednak to wiek XX stał się czasem szczególnego odkrywania godności kobiet. Temat ten przewija się w dokumentach Soboru Watykańskiego II, a także w nauczaniu papieża Jana Pawła II, który napisał „List do kobiet” i poświęcił temu zagadnieniu odrębny dokument „Mulieris dignitatem”. Papież mówi w nim o godności, której źródłem jest natura człowieka. Zaś „Moralna siła kobiety, jej duchowa moc wiąże się ze świadomością, że Bóg w jakiś szczególny sposób zawierza jej człowieka. Oczywiście Bóg zawierza każdego człowieka wszystkim ludziom i każdemu z osobna. Jednakże to zawierzenie odnosi się w sposób szczególny do kobiety – właśnie ze względu na jej kobiecość – i w sposób szczególny stanowi też o jej powołaniu” – pisał Jan Paweł II.

Wspieranie rodziny – pomoc dla kobiety

Kobiety zawsze otrzymywały także trudną do oszacowania pomoc duchową i materialną ze strony Kościoła, który wspomaga rodzinę na wiele różnych sposobów. Matka Olech zwraca uwagę, że na pomoc ze strony zakonów oraz katolickich stowarzyszeń charytatywnych mogą liczyć zwłaszcza najuboższe rodziny. To rozwiązanie ich problemów najbardziej prozaicznych, wynikających z biedy. – Tego się nie da policzyć, praktycznie każdy klasztor ma swoich ubogich, których żywi, nieraz rozdaje leki i odzież. Niezależnie od charyzmatu zgromadzenia – zapewnia zakonnica.

Kościół, który od zawsze bronił życia z całą stanowczością, tworzy też dzieła, które tę ochronę umożliwiają. Bezpośrednia pomoc, skierowana do kobiet, to wsparcie ich w samotnym macierzyństwie. Jedna z pierwszych osób, która po wojnie, jeszcze w latach 50., dostrzegła narastający problem matek, porzuconych przez ojców dziecka, była Teresa Strzembosz, wielka działaczka prorodzinna, która w 1958 r. w budynku po starej karczmie w Chyliczkach pod Warszawą założyła pierwszy Dom Samotnej Matki.

Kilkanaście lat później, w 1974 r., ratowaniem nienarodzonych dzieci na prośbę kard. Karola Wojtyły zajęły się w Krakowie siostry nazaretanki. Przy ul. Warszawskiej powstała legendarna placówka, którą kierowała charyzmatyczna s. Cherubina – Zofia Bakota. Kobiety, które szukały tam schronienia uczyły się nie tylko opieki nad dzieckiem, ale były też dopingowane do szukania pracy tak, żeby po opuszczeniu placówki potrafiły samodzielnie funkcjonować.

Ochrona przed przemocą

Wciąż ponawianym oszczerstwem wobec Kościoła jest twierdzenie, że toleruje on przemoc wobec kobiet. – Kościół zawsze ujmował się za sponiewieranymi kobietami, ograniczał władzę mężów i ich napominał – przypomina ks. Naumowicz. – Zupełnie nieprawdziwe jest stwierdzenie, że Kościół katolicki aprobuje przemoc wobec kobiet, nic bardziej mylnego, Kościół tworzy dziesiątki placówek dla ofiar przemocy – wtóruje mu s. Małgorzata Chmielewska ze Wspólnoty Chleb Życia. I przypomina, że Kościół mówi jasno, że sakrament nie oznacza, że trzeba dać się zmaltretować. W pewnych środowiskach wiele kobiet jest ofiarami przemocy, której źródłem w zdecydowanej większości jest alkoholizm.

W ciągu stuleci dostrzegano też niebezpieczeństwo prostytucji grożące młodym kobietom z biednych rodzin. Ks. Naumowicz przypomina, że od czasów średniowiecza istniały bractwa, przeważnie pod patronatem św. Mikołaja, których celem było zapewnienie choćby najskromniejszego posagu najuboższym dziewczętom. Jednak skala zjawiska rozrosła się dziś na niespotykaną skalę i łączy się z nową formą niewolnictwa.

– Pierwsze, które przeciwstawiły się temu zjawisku w XX w., były zgromadzenia zakonne – mówi m. Olech. I dodaje, że to autentyczna forma niewolnictwa, gdyż wiąże się ze sprzedażą dziewczynek, ale także chłopców, stręczycielom i dostarczaniem ich do domów publicznych w bogatych krajach Zachodu. – Wystarczy odebrać paszport, żeby całkowicie uzależnić i ubezwłasnowolnić takie osoby – mówi zakonnica. – To niestety wiąże się także z handlem organami ludzkimi – mówi m. Olech.

Siostra Anna Bałchan jest założycielką Stowarzyszenia im. Maryi Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom. Jego celem jest udzielanie wsparcia kobietom, które chcą porzucić prostytucję i rozpocząć normalne życie oraz tym, które mogą być prostytucją zagrożone. Ośrodek, założony przez jej zgromadzenie, działa od 2004 r. i udzielił już pomocy kilkudziesięciu kobietom. Zakonnica podkreśla, że nie ma statystyk, mówiących, ile kobiet uwikłanych jest – dobrowolnie lub przymusowo – w ten proceder. Zakonnica statystyk nie prowadzi. Jako streetworkerka codziennie dociera do prostytutek i organizuje ratunek dla tych, które chcą się uratować.

Nowy feminizm

W liberalnej opinii Kościół, który widzi w kobietach „maszyny do rodzenia”, chce tym samym zamknąć je w czterech ścianach i zamienić w kury domowe, uniemożliwiając im samorealizację. Tymczasem od drugiej połowy XX w. narasta w Kościele świadomość i akceptacja także ich ról społecznych. Co więcej, ostatni papieże widzieli w awansie społecznym kobiet szansę dla całej cywilizacji. Sformułowania „cywilizacja miłości” jako pierwszy użył Paweł VI. Jan Paweł II w Orędziu na Światowy Dzień Środków Masowego Przekazu (1996) napisał, że jej istotą jest „radykalna afirmacja wartości życia i miłości”. I podkreślał, że w „obydwu dziedzinach kobiety są szczególnie uprzywilejowane”.

Rok wcześniej w encyklice „Evangelium vitae” podkreślił: „W dziele kształtowania nowej kultury sprzyjającej życiu kobiety mają do odegrania rolę wyjątkową, a może i decydującą, w sferze myśli i działania: mają stawać się promotorkami «nowego feminizmu», który nie ulega pokusie naśladowania modeli «maskulinizmu», ale umie rozpoznać i wyrazić autentyczny geniusz kobiecy we wszystkich przejawach życia społecznego, działając na rzecz przezwyciężania wszelkich form dyskryminacji, przemocy i wyzysku”. Pokazując kobietom ich godność i powołanie, przestrzega je przed fałszywą antropologią, która z każdej jednostki czyni samotną wyspę, osobnika, walczącego wyłącznie o własne „ja”.

Analiza tradycji kobiecej pozwala odkryć, że nowy feminizm nie jest tak nowym zjawiskiem, jak można przypuszczać. Wierny nauczaniu o równej godności płci, nieraz wbrew dominującym tendencjom, wspierał i promował kobiety.

Matka Olech podkreśla, że w długiej historii Kościoła na rzecz kobiet angażowały się przede wszystkim kobiety. – Praca na ich rzecz była wspaniałym wyrazem solidarności kobiecej – mówi zakonnica. – Nasze założycielki są przykładem feminizmu chrześcijańskiego, który łączy służbę Bogu ze służbą bliźnim, w tym kobietom, często najsłabszym i najbardziej pokrzywdzonym przez los, dziś ciągle możemy i powinnyśmy się od nich uczyć – dodaje.

Rozszerzyć przestrzeń dla kobiet w Kościele

Wraz z pontyfikatem papieża Franciszka, zwłaszcza po jego słowach, że należy rozszerzyć przestrzeń dla obecności kobiet w Kościele, powróciły pytania o kreowanie kobiet kardynałami. Zapytany o to wprost Ojciec Święty w wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Stampa” powiedział: „Jest to myśl, która nie wiem, skąd się wzięła. Kobiety w Kościele winny być dowartościowane, ale nie 'sklerykalizowane’. Ten, kto myśli o kobietach-kardynałach, cierpi nieco na klerykalizm”.

Zdaniem Franciszka, punktem wyjścia w dziele pogłębienia rozumienia roli kobiety w Kościele i świecie oraz jej promocji, powinien być list apostolski Jana Pawła II „Mulieris dignitatem”. Dokument ten – według obecnego papieża – pełen jest bodźców, które zasługują na podjęcie i rozwinięcie. Franciszek przypomniał, że niezależnie od zmian kulturowych i społecznych nadal kobieta jest tą, która rodzi dzieci. Jest to nie tylko fakt biologiczny, ale niosący także wiele konsekwencji zarówno dla samej kobiety, jej sposobu bycia, jak i jej relacji. „Powołując kobietę do macierzyństwa, Bóg powierzył jej w szczególny sposób istotę ludzką” – twierdzi papież Franciszek.

Wiele uwagi kobietom Franciszek poświęcił także w posynodalnej adhortacji apostolskiej „Evangelii Gaudium” (Radość Ewangelii) – swoim pierwszym dokumencie doktrynalnym. Wyraził uznanie dla wkładu kobiet w społeczeństwo i duszpasterstwo, powtarzając, że „potrzeba jeszcze poszerzyć przestrzenie dla bardziej znaczącej obecności kobiecej w Kościele”. Ale też jeszcze raz podkreślił, że „kapłaństwo zarezerwowane dla mężczyzn, jako znak Chrystusa Oblubieńca powierzającego się w Eucharystii, jest kwestią nie podlegającą dyskusji(…)”. Zwrócił ponadto uwagę na „podwójnie biedne kobiety narażone na sytuacje wykluczenia, złego traktowania i przemocy, ponieważ często mają mniejsze możliwości obrony swoich praw”.

Kobiety religijne inaczej niż mężczyźni

W 2015 r. powstał raport o roli kobiet w Kościele w Polsce, opracowany w oparciu o badania przeprowadzone przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK), pod kierunkiem ks. dr. Wojciecha Sadłonia SAC, dyrektora ISKK, mgr. Roberta Stępisiewicza przy współpracy z dr Marią Rogaczewską z UW.

Dokument wskazuje, że religijność kobiet w Polsce wyraźnie różni się od religijności mężczyzn, zarówno w natężeniu przeżywania, jak i w akceptacji prawd wiary. Kobiety niemal dwukrotnie częściej niż mężczyźni deklarują się jako osoby „głęboko wierzące” (26 proc.), częściej też deklarują wiarę w Boga (90-93 proc.), a rzadziej ateizm (1,1 proc. kobiet, 5 proc. mężczyzn).

Co więcej, wiara Polek jest bardziej integralna, gdyż w pełniejszym wymiarze wyznają prawdy wiary. W nagrodę po śmierci wierzy np. 75 proc. kobiet, a tylko 61 proc. mężczyzn; w bóstwo Chrystusa blisko 90 proc. kobiet i 81 proc. mężczyzn; 79 proc. kobiet prawidłowo wskazuje liczbę sakramentów (65 proc. mężczyzn). Kobiety mają też bardziej pogłębioną wiedzę religijną: 53 proc. kobiet czyta publikacje religijne wobec 37 proc. mężczyzn.

Polki w znacznie wyższym stopniu akceptują też nauczanie o etyce małżeńskiej i dotyczącej początków i końca życia. Rozwodów nie akceptuje 45 proc. respondentek wobec 41 proc. mężczyzn, aborcji nie akceptuje 69 proc. wobec 59 proc. mężczyzn. Wiara jest też dla Polek o wiele większą wartością – duże znaczenie ma ona dla 48 proc. respondentek i 38 proc. respondentów, zaś bardzo duże – odpowiednio 43 i 30 proc.

Zdaniem autorów raportu największe różnice w religijności obu płci dotyczą jednak tzw. wymiaru doświadczeniowego wiary, czyli duchowo-emocjalnego sposobu jej przeżywania. Przejawiają się one w przekonaniu, że Bóg pozwala człowiekowi doświadczać Go, że wiara daje poczucie bezpieczeństwa, a liturgia jest ważnym przeżyciem.

Na pytanie, czy wiara może dać poczucie bezpieczeństwa, ponad 34 proc. kobiet wobec ponad 24 proc. mężczyzn udziela odpowiedzi, że tylko wiara, zaś 47 proc. kobiet wobec 43 proc. mężczyzn przyznaje, że nie tylko wiara. Aż 53 proc. kobiet odczuwa też w swoim życiu bliskość Boga, a takie doświadczenie podziela tylko 38 proc. mężczyzn. Podobnie dla 84 proc. pań Eucharystia to ważne i cenne przeżycie wobec 72 proc. panów.

Także przywiązanie do wspólnoty wiary jest większe u kobiet – dla 36 proc. jest duże, dla 23 proc. bardzo duże wobec 29 proc. i 13 proc. w płci przeciwnej.

Udział w Eucharystii i sakramenty

Raport pokazuje, że praktyki religijne są domeną przede wszystkim kobiet. To one znacznie częściej deklarują się jako osoby systematycznie praktykujące (56 proc. wobec 37 proc. mężczyzn) i niemal dwukrotnie częściej modlą się codziennie (65 proc. wobec 40 proc. mężczyzn). Do Komunii św. również przystępują częściej – codziennie 2 proc. wobec 0,6 proc.; kilka razy w tygodniu – 6,7 proc. wobec 2 proc.; co niedzielę – 26 proc. wobec 14 proc. Raz w miesiącu spowiada się 23,5 proc. pań wobec 13 proc. mężczyzn, zaś kilka razy do roku 48 proc. wobec 45 proc.

Kobiety dominują też na niedzielnej Eucharystii i liczby te nie zmieniają się od końca lat 70., gdy ISKK zaczął badać praktyki religijne Polaków – jest ich ponad 59 proc. w skali ogólnopolskiej.

Uczestnictwo w życiu parafii i całego Kościoła

Kobiety przeważają także w stowarzyszeniach i wspólnotach, określanych jako organizacje parafialne. W 11 tys. parafii w Polsce organizacji takich jest 60 tys. Prowadzą one różnorodną działalność, choć większość z nich ma charakter modlitewny i duchowy, ok. 12 tys. charytatywny, część z nich wiąże się z działalnością parafii – są to rady duszpasterskie czy ekonomiczne, inne mają charakter kulturalny (chóry), organizacje związane z kultem (pielgrzymki) oraz prowadzące działalnością wydawniczą. Od 1998 r. stale wzrasta liczba osób w nie zaangażowanych – od 2 mln 103 tys. w 1998 do 2 mln 671 tys. w 2013.

Wśród organizacji katolickich w Polsce jest 1038 organizacji typowo kobiecych, a należy do nich 41 tys. członkiń. Najbardziej popularne to Dziewczęca Służba Maryjna, Bielanki, matki Różańcowe (dane z 2013 r.). Średnio w Polsce 1,7 proc. organizacji to organizacje kobiece.

Kobiety należą do niemal wszystkich (poza typowo męskimi) wspólnot parafialnych. W 2013 zdecydowaną większość z ponad 2,5 mln członków organizacji parafialnych – aż 69 proc., czyli 1 mln 843 tys. – to kobiety. Średnio do parafialnej wspólnoty należy ok. 50 osób, a 35 z nich to kobiety.

Więcej zakonnic niż zakonników

Autorzy raportu przypominają też, że choć liczba zakonnic w Polsce systematycznie spada, to jest ich nadal kilkakrotnie więcej niż zakonników. W 2012 r. było 21 214 zakonnic i 8 983 zakonników. Pracują w parafiach i kuriach diecezjalnych, prowadzą domy samotnej matki, domy dziecka, przedszkola, są katechetkami, pielęgniarkami, opiekują się seniorami.

„Znany socjolog amerykański Rodney Stark napisał w 1995 r., że kobiety w pierwotnym Kościele odgrywały istotniejszą rolę niż dzisiaj. Nie posiadamy danych statystycznych z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Nie ulega jednak wątpliwości, że dzisiaj Kościół katolicki w Polsce rozumiany jako wspólnota osób wierzących ma zdecydowanie charakter kobiecy” – podsumowują wyniki badań autorzy raportu.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku

Przeczytaj także

05 marca 2017 12:45

Kanonizacja abp. Romero jeszcze w tym roku?

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.