Drukuj Powrót do artykułu

Kościół na rzecz obrony życia

15 grudnia 2008 | 12:32 | Alina Petrowa-Wasilewicz / Ⓒ Ⓟ

Krótko po przyjęciu ustawy zezwalającej na aborcję, w 1956 roku, katolicy w Polsce zaczęli organizować akcje, ratujące życie dzieciom nienarodzonym.

Bardziej zorganizowane działania rozpoczęły się w latach 70. wraz z pierwszymi telefonami zaufania i nieformalnymi grupami pomocy samotnym matkom. Dziś inicjatyw w obronie życia, prowadzone przez księży, zakonnice i świeckich jest tysiące. Ile w ciągu tych lat uratowano istnień ludzkich? Nikt nie prowadził statystyk.

Wielka miłość i „wpadka”

Schemat jest bardzo podobny. Chłopak spotyka dziewczynę, wybucha wielka miłość, podejmują współżycie, którego efektem jest ciąża, czyli „wpadka”. Ojciec prawie zawsze się ulatnia, dziewczyna, zostaje z „problemem”. Nie zawsze może liczyć na wsparcie rodziny, zwłaszcza jeśli pochodzi z rodziny patologicznej. Co może zrobić taka matka, często bardzo młoda i niedoświadczona? Udać się do Opieki Społecznej, albo do kościelnych instytucji. Albo zajrzeć do internetu szukając pomocy.

Niemal w każdej polskiej diecezji jest Dom Samotnej Matki, w krakowskiej aż trzy. Pionierską placówką jest Dom w Chyliczkach. Założyła go, po uzyskaniu zgody Prymasa Wyszyńskiego, w 1958 r. Teresa Strzembosz, które dobrze wyczuła, że samotne macierzyństwo będzie coraz powszechniejszym problemem. To początkowo tu, w maleńkim domku, kupionym ze środków Prymasa Wyszyńskiego, wypracowano formy pomocy kobietom. Mogą one przebywać w ośrodku do roku – kilka miesięcy przed urodzeniem dziecka i pół roku po rozwiązaniu.

Siostra Ligia ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które prowadzi placówkę z 16 miejscami, mówi, że w trakcie pobytu przyszła matka ma możliwość nauczyć się pielęgnacji dziecka, chałupniczego zawodu, a przede wszystkim – ułożyć relacje z
rodziną. Dla wielu rodzin bowiem ciąża córki jest szokiem, często dochodzi do kłótni i zerwania kontaktów. Przez Dom im. Teresy Strzembosz, który działa od 1988 r., przewinęło się kilkaset matek. Dzięki niemu 500 istnień ludzkich uniknęło zagłady.
Ks. Krzysztof Podstawka, dyrektor placówki w Lublinie, która stała się słynna na cała Polskę w czasie dramatycznej batalii o życie dziecka 15-letniej Agaty, podkreśla, że kościelna placówka nie może zamknąć drzwi przed potrzebującą kobietą. W Domu jest miejsce dla 20 matek, ale trzeba czasem stanąć na głowie, aby taką matkę przyjąć. Przychodzą coraz młodsze dziewczyny wyrzucone z domu, ratujące siebie i dziecko przed aborcją. Odbywa się rozmowa, zostają, rodzą. Zazwyczaj później same wychowują dziecko, rzadko się zdarza, by któraś z matek oddała dziecko do adopcji. Ks. Podstawka szacuje, że w ciągu 20-letniej działalności ocaliło tu życie ok. 2 tys. dzieci.

Pomagamy im ratować macierzyństwo – mówi nazaretanka s. Anna Prokop z Domu Samotnej Matki im. Emilii Wojtyłowej w Wadowicach. Placówka, która przewidziana jest na kilkanaście osób i wciąż otrzymuje wiele zgłoszeń z całej Polski, jest miejscem nauki dojrzałego, odpowiedzialnego życia. – A także mogą uregulować swoje sprawy z Panem Bogiem; mogą uczestniczyć we Mszy św., wyspowiadać się, przyjąć sakrament bierzmowania – dodaje ks. Podstawka.

Po urodzeniu kobiety zazwyczaj układają sobie jakoś życie – wracają do rodzin, zamieszkują samodzielnie, znajdują pracę lub kończą naukę na rozmaitych szczeblach. S. Anna z Wadowic martwi się tylko o te matki, które pochodzą z patologicznych rodzin. Stara się, żeby znalazły nowe środowisko i zaczęły – wraz z dzieckiem – prowadzić naprawdę nowe życie.

Okno nadziei

Mamy już dziewiąte dzieciątko – mówi nazaretanka s. Józefina z krakowskiego Domu Samotnej Matki. Działa on od 1978 r. i życie zawdzięcza mu 1,7 tys. osób. Ale prawdziwą sensacją było zorganizowanie w marcu 2006 r. przez siostry Okna Życia, miejsca, w którym matki mogą bezpiecznie zostawić niechciane dziecko, przycisnąć dzwonek i odejść. – Nie ma żadnych konsekwencji takiego czynu, a unikamy w ten sposób tragedii wyrzucania dzieciątka na śmietnik – mówi zakonnica. I szczegółowo opisuje, co dzieje się z takim dzieckiem po pozostawieniu go w oknie – jedzie karetką do szpitala na badania, równolegle siostry powiadamiają Ośrodek Adopcyjny, zaczyna się postępowanie przed sądem, o tyle łatwe, że nie ma problemu ze zrzeczeniem się praw rodzicielskich. W ciągu kilku dni dzieciątko znajduje rodzinę zastępczą. – Nie ma szans na chorobę sierocą – cieszy się s. Józefina. Informuje też, że takie Okna są już w Warszawie, Łodzi, Częstochowie. Planuje się otwarcie w Tarnowie, Nowym Sączu, Poznaniu, praktycznie w każdym większym mieście w całej Polsce. Takie są zalecenia Episkopatu.

Świadomość określa byt

Samotne macierzyństwo zawsze będzie, ale żeby dramatów było jak najmniej, trzeba ludzi wychować – uważa mec. Maria Sawicka, która od początku lat 80. w Łodzi prowadzi telefon zaufania i jest człowiekiem-instytucją – mimo poważnej choroby zorganizowała wiele inicjatyw, pomagających samotnym matkom.

Działalność edukacyjna jest głównym celem Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, która istnieje od początku lat 90. i skupia ok. 130 organizacji pro life. Organem PFROŻ jest miesięcznik „Głos dla Życia”, ukazujący się w 6 tys. egzemplarzach. Odbiorcami są rodziny, duszpasterze, kurie biskupie. – Odbiór pisma świadczy, że dotykamy ważnych problemów – mówi Anna Dyndul, sekretarz Federacji. I dodaje, że problem obrony życia zaczyna się od kształtowania młodych ludzi, ich mentalności, a także całych rodzin. Dlatego na łamach „Głosu” poruszane są także zagadnienia dotyczące odpowiedzialnego rodzicielstwa, szczególnie zaś metod naturalnego planowania rodziny; uświadamia się czytelników o tym, czym w istocie jest aborcja i antykoncepcja.

Pracę formacyjną prowadzi także Diakonia Życia Ruchu Światło-Życie, która jest członkiem PFROŻ. Należy do niej ok. 1 tys. członków, którzy spotykają się co miesiąc, biorą udział w warsztatach, rekolekcjach i kursach. Przygotowują się do udzielania pomocy samotnym matkom. – Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju pomoc jest potrzebna – wyjaśnia współodpowiedzialna za Diakonię Krystyna Dudzis. – Mamy sieć osób, z którymi współpracujemy – prawników, czy psychologów. Nie tylko pomoc materialna jest ważna, nieraz potrzebna jest terapia, kobieta musi odnaleźć się w nowej sytuacji, uwierzyć, że podoła i dobrze wychowa dziecko.

O tym, że mentalność jest najważniejsza, przekonana jest także Ewa Kowalewska, przewodnicząca działającej od 15 lat międzynarodowej organizacji Human Life International. Zdaniem Kowalewskiej, największym sukcesem obrońców życia w wolnej Polsce jest zmiana języka, związanego z aborcją (nie mówi się już „zabieg”, „prawo kobiety”, a zabójstwo). Pod wpływem obrońców życia została zmieniona legalizująca aborcję ustawa z 1956 r. – Dziś większość opinii społecznej jest po stronie dziecka, po stronie życia – stwierdza Kowalewska. Przewodnicząca HLI uważa, że wysiłki działaczy pro life byłyby o wiele mniej skuteczne, gdyby nie pontyfikat Jana Pawła II. Obrona życia była jednym z podstawowych tematów pontyfikatu Ojca Świętego, a jego encyklika „Evangelium vitae” najważniejszym tekstem na ten temat.

We współpracy z organizacją zakładane są Kluby Przyjaciół Ludzkiego Życia, których celem jest uświadomić, czym jest „usunięcie ciąży”, wskazać na nowe zjawiska – na przykład czym w istocie jest aborcja chemiczna, stosowana coraz powszechniej. HLI nie ogranicza swych działań do Polski. Od lat organizuje kursy dla liderów ruchów pro life i doradców rodzinnych w krajach bałtyckich, na Białorusi, Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie, Tatarstanie. – Polska pielęgniarka i polski hydraulik nie tylko dobrze pracują, ale także włączają się w ruchy pro life – mówi z satysfakcją Kowalewska.

A ponieważ wszystko, także dramaty, zaczynają się w rodzinie, HLI wraz z Federacją Obrony Życia zorganizował w ubiegłym roku Międzynarodowy Kongres Rodziny. Za rok taki kongres odbędzie się w Holandii, gdzie organizacje pro life są coraz liczniejsze i bardziej dynamiczne – informuje przewodnicząca HLI. Przy organizacji działa Fundusz Dar Życia prof. Włodzimierza Fijałkowskiego. Ostatnią wolą tego najwybitniejszego obrońcy życia w powojennej Polsce było finansowanie wszelkich akcji ratujących nienarodzonych ludzi.

– Na początku przyszło z siedem osób – mówi Jędrzej Abramowski, katecheta z Kościerzyny, który w 2004 założył Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia. Na lekcjach religii zauważył, że uczniowie potrzebują szerszej informacji, dotyczącej ochrony nienarodzonych, więc zaprosił ich na zajęcia po lekcjach. – Mówiłem im, że ochrona nienarodzonych nie jest kwestią ideologii, że niezależnie od światopoglądu – zarodek jest człowiekiem. I tego niewinnego człowieka skazuje się na śmierć – opowiada nauczyciel.
Rok później uczniowie przygotowali wystawę nt. obrony życia, a w 2006 zajęli pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie plansz dotyczącym działań pro life. Rok później ich hasło „Nie zabijaj kogoś, kto kochałby ciebie” wygrało w konkursie „Inspiracje”. Konkurs odbywał się w trakcie X Festiwalu Młodych, tak więc uczniowie zaadresowali swoje przesłanie do rówieśników, dzięki czemu zostali lepiej zrozumiani. Katecheta z Kościerzyny mówi, że nie jest nastawiony na efekty masowe. Jeżeli choć jedna osoba zaangażuje się w sprawę, uzna, że jego wysiłki nie poszły na marne. Jedna z jego uczennic po skończeniu 18 lat zapisała się do HLI, złapała więc „bakcyla”. – Najlepiej byłoby, gdyby w każdym środowisku byli tacy ludzie, jak moi uczniowie i przedstawiali problem obrony życia we właściwym świetle.

Co roku wszyscy działacze pro life jadą w marcu na Jasną Górę, aby wziąć udział w Dniu Świętości Życia. W 1998 r. Konferencja Episkopatu podjęła decyzję, aby taki dzień w Kościele w Polsce obchodzić. Dziesiątki tysięcy obrońców życia przybywa do sanktuarium Czarnej Madonny, aby dziękować za to, co udało się zrobić. Bardzo konkretnie – za wszystkich ludzi, którzy żyją dzięki solidarności wiernych.

Modlitwy

Nic nie moglibyśmy zdziałać, gdyby nie modlitwa – mówi z przekonaniem Ewa Kowalewska. Równolegle z podejmowanymi działaniami na rzecz nienarodzonych powstawały też grupy, które inicjowały modlitwy w intencji zmiany ustawy proaborcyjnej oraz ratowania nienarodzonych. W 1980 r. w Krakowie powstała Krucjata Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci. Zainicjowali ją świeccy współpracujący z Instytutem Rodziny Papieskiej Akademii Teologicznej, kierowanym przez dr Wandę Półtawską i Wydział Duszpasterski Kurii Krakowskiej. Uczestnicy Krucjaty zobowiązywali się codziennie przez rok uczestniczyć we Mszy św. oraz przyjmować Komunię św. ciągu trzech miesięcy. W inicjatywę włączyło się około tysiąc osób, 2 tysiące było członków wspomagających, którzy ze względu na wiek czy choroby nie byli w stanie codziennie być na Eucharystii, ale ofiarowywali swe cierpienia i modlitwy w intencji nienarodzonych.

Najbardziej znaną polską inicjatywą jest jednak Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego. Ruch, którego powstanie łączy się z objawieniami fatimskimi i odmawianiem różańca jako zadośćuczynienia za grzechy, rozpowszechnił się bardzo pod koniec lat 80. Spontanicznie włączyło się w inicjatywę dziesiątki tysięcy osób, które ślubują, że przez dziewięć miesięcy będą codziennie odmawiać dziesiątek różańca w intencji tylko Bogu znanego dziecka i jego rodziców. Przyrzeczenie zazwyczaj odbywa się publicznie w święto maryjne szczególnie na Jasnej Górze i w sanktuariach, gdzie czczona jest Matka Boża Brzemienna. Bez Boga ani do proga – przypominają staropolskie przysłowie obrońcy życia. Owocność ich działań potwierdza, że to przysłowie jest bardzo prawdziwe.

– Po 500-setnym dziecku przestałam liczyć – mówi mec. Maria Sawicka zapytana, ile osób zawdzięcza jej życie. – Tylko Pan Bóg wie – odpowiada na to pytanie Ewa Kowalewska, przewodnicząca Human Right International, międzynarodowej organizacji, działającej w obronie życia.

W każdym Domu Samotnej Matki jest album rodzinny ze zdjęciami uratowanych dzieci. Jest ich tysiące, może dziesiątki tysięcy.
Działająca od blisko 20 lat w obronie życia Kowalewska mówi, że czasami dowiaduje się, że kiedyś jej argumentacja trafiła do przyszłej matki, a dziś dziecko jest zdrowe, udane, bardzo piękne.

W Polsce jest 36 domów Samotnej Matki, są więc prawie w każdej z nich. Prowadzą je zgromadzenia, diecezje, stowarzyszenia. Na ich działalność powoływany jest zazwyczaj przez diecezje specjalny fundusz. Część środków przekazują samorządy. Ruch SOS Obrony Życia, założony przez ks. Ryszarda Halwę prowadzi 4 takie domy.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.