Kościół w Wielkiej Brytanii idzie pod wiatr
15 września 2010 | 18:54 | rl (KAI Londyn)/ms Ⓒ Ⓟ
Kościół katolicki w Wielkiej Brytanii idzie pod wiatr, broniąc swojej tożsamości – powiedział w wywiadzie udzielonym KAI ks. Sławomir Witoń. Polski kapłan, wykształcony w misyjnym seminarium „Redemptoris Mater”, od pięciu lat posługuje w londyńskiej katedrze westminsterskiej, gdzie jest zastępcą administratora katedry oraz rektorem Kolegium Kapłańskiego i mistrzem ceremonii arcybiskupa Westminsteru Vincenta Nicholsa.
Jak przyznał ks. Witoń, wielu katolików w Anglii czuje się obywatelami drugiej kategorii, m.in. ze względu na wciąż obowiązujące „antykatolickie” ustawy. Wyraził nadzieję, że podczas rozpoczynającej się 16 września pielgrzymki Benedykta XVI do Wielkiej Brytanii, papież przemówi do serc Brytyjczyków, a ci „poznają katolików” i nie będą się ich bali.
Publikujemy pełny tekst wywiadu:
KAI: Jak wyglądały duchowe przygotowania do wizyty Benedykta XVI w Wielkiej Brytanii?
Ks. Sławomir Witoń: Wierni bardzo entuzjastycznie przyjęli wiadomość o wizycie Ojca Świętego na Wyspach Brytyjskich. Wiele grup w Kościele bardzo aktywnie przygotowywało się do tej pielgrzymki, przede wszystkim poprzez modlitwę, dlatego że modlitwa jest tym momentem, w którym wszyscy jesteśmy włączeni we wspólne oczekiwania, pragnienia i chęci bycia w jedności z papieżem. Przed wakacjami w wielu szkołach odbywały się specjalne modlitwy. Każda parafia, na zakończenie każdej Mszy św., modliła się, byśmy mieli otwarte serca i byli gotowi przyjąć papieża w Wielkiej Brytanii. W katedrze wprowadziliśmy nawet specjalny dzień adoracji Najświętszego Sakramentu. Bardzo wielu wiernych przychodziło, by modlić się, aby ta wizyta przyniosła te owoce, które Duch Święty dla nas przygotował.
KAI: Oczekiwania katolików w Wielkiej Brytanii względem pielgrzymki Benedykta XVI do tego kraju są ogromne. Czego Ksiądz się spodziewa?
– Przede wszystkim mam nadzieję, że ta wizyta umocni serca katolików w Anglii, Walii i Szkocji. Ze względów historycznych tutejsi katolicy czują się obywatelami drugiej kategorii. Obecność papieża zawsze nas umacnia, podkreśla naszą tożsamość i pomaga nam wiedzieć, że jesteśmy w jedności z Kościołem katolickim na całym świecie, że ten papież jest głową Kościoła katolickiego także dla nas.
KAI: Skąd bierze się poczucie katolików w Wielkiej Brytanii, że są obywatelami drugiej kategorii? Przekonanie takie potwierdzają także wyniki badań opinii publicznej. Na kilka dni przed papieską pielgrzymką BBC opublikowała sondaż, z którego wynika, że zdaniem 70 proc. katolików ich wiara jest niedoceniana w społeczeństwie.
– Kościół katolicki w Wielkiej Brytanii jest wbrew pozorom Kościołem bardzo młodym. Dopiero od stu lat katolicy mogą jawnie wyznawać swoją wiarę. Stąd ciągle noszą na sobie jarzmo prześladowania. Dobrym przykładem może być kwestia budynków kościelnych. Wielu turystów – w tym także Polaków – gdy szuka kościoła katolickiego ma problemy by go odnaleźć, dlatego, że nie pozwalano budować świątyń przy głównych ulicach. Na ulicach Londynu nie widać żadnego Kościoła katolickiego. Historycznie katolicy w Wielkiej Brytanii nie odnoszą się do swych kościołów po nazwie świątyni, np. św. Pawła, ale po nazwie ulicy, przy której kościół się znajduje. Znając ulicę, można było znaleźć kościół. Nawet katedra westminsterska, która w tej chwili usytuowana jest przy głównej ulicy z wielkim placem, gdy została w 1903 r. wybudowana, to znajdowała się przy bocznej ulicy. To, co w tej chwili jest placem, zasłonięte było budynkami. Dopiero w 1975 roku, gdy pojawiły się plany przebudowy ulicy pozwolono otworzyć plac przed katedrą, co sprawiło, że znajdujemy się przy głównej ulicy. Jest jeszcze bardzo wiele takich historycznych zaszłości.
KAI: Jednak w Wielkiej Brytanii przyjętych zostało wiele ustaw, które miały przeciwdziałać dyskryminacji wyznawców różnych religii, nie tylko katolików. Obecnie, nawet podpisując umowę o pracę, należy potwierdzić, że zapoznało się z ustawą dotyczącą zakazu dyskryminacji m.in. z powodu wiary czy wyznawanych przekonań. Mimo to wciąż w społeczeństwie przyznanie się do bycia katolikiem jest niemile widziane?
– Przyznanie się do katolicyzmu nie budzi jakichś emocji. Nikt w tej chwili nie obrzuca katolików oszczerstwami, nie ma wrogości w stosunku do nas. Natomiast wierni Kościoła katolickiego w Anglii zawsze postrzegani byli jako emigranci, a nie jako „prawdziwi Anglicy”. Jedynie niewielki procent katolików przetrwał prześladowania Reformacji i zachował tożsamość swojej wiary. Kościół był tu tak naprawdę budowany poprzez emigrację z Irlandii i obecnie również umacniany jest emigracją z Europy Wschodniej, z Polski. Te fale emigracyjne budują, umacniają i tworzą Kościół katolicki na Wyspach Brytyjskich. Zawsze jednak obcokrajowiec albo emigrant nie jest „pełnoprawnym obywatelem”, rdzenni Anglicy odnoszą się do niego w nieco inny sposób. Oficjalnie nikt nie jest prześladowany, ale w prawie angielskim wciąż obowiązują ustawy, zgodnie z którymi w urzędach państwowych katolicy nie mogą zajmować pewnych stanowisk. Książę William nie może poślubić katoliczki dlatego, że wówczas nie będzie mógł objąć tronu królewskiego. Niesmak w sercach katolików wciąż pozostaje.
KAI: Czy mimo tego, że Kościół katolicki jest tu Kościołem mniejszościowym (w ponad 62-milionowym społeczeństwie żyje mniej niż 10 proc. katolików), to jego społeczna rola jest dostrzegana? Na ile społeczeństwo docenia pracę Kościoła na Wyspach, mam na myśli wkład w edukację czy opiekę zdrowotną?
– Praca charytatywna, edukacyjna i duszpasterska Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii jest ceniona. Aczkolwiek media nigdy nie promują pozytywnej strony Kościoła, za to chętnie ukazują słabości i grzechy Kościoła. Tymczasem powszechnie wiadomo, że jeśli chodzi o edukację to najlepsze wyniki osiągają szkoły katolickie. Wielu rodziców – nawet jeśli nie są katolikami – pragnie, aby ich dzieci uczęszczały do szkół katolickich. Praca, etos, moralność katolików jest przez społeczeństwo ceniona, ale również atakowana przez media, dlatego że Kościół zawsze idzie pod wiatr. Widać to, gdy wieje on mocniej w Anglii.
KAI: Jednocześnie istnieją przepisy prawne, których w żaden sposób nie da się pogodzić z katolicką moralnością, m.in. o możliwość prowadzenia badań nad embrionami, tworzenie hybryd zwierzęco-ludzkich, aborcję. Tą długą listę zamyka decyzja Komisji Charytatywnej, która odmówiła brytyjskiej organizacji Catholic Care (Opieka Katolicka) prawa do wyłączenia z powodów religijnych par homoseksualnych ze swego programu adopcji dzieci. Jak Kościół sobie z tym radzi?
– Kościół broni swojej nauki. Jeśli chodzi o kwestię adopcji dzieci przez pary homoseksualne to Kościół na Wyspach w jasny sposób podąża za nauką Kościoła powszechnego. Hierarchowie wypowiedzieli się na ten temat w sposób jednoznaczny, prosząc jednocześnie o egzempcję od obowiązującego prawa. Nie otrzymaliśmy jej jednak, czego rezultatem było zamknięcie katolickich ośrodków adopcyjnych. Kościół musi postępować w zgodzie z własną wiarą.
Kościół katolicki żyje w otoczeniu bardzo zsekularyzowanego świata. Tym bardziej jeśli chodzi o Londyn, który jest miastem emigrantów, gdzie średnia wieku jest dość niska, bo wiele osób z całego świata, chcąc osiągnąć sukces przeprowadza się do Londynu, wiedząc że możliwości są tu większe niż gdzie indziej. Stąd mamy tu do czynienia z mieszanką kultur, tradycji, praktyk, moralności i postaw ludzkich. Dlatego Kościół idzie tu pod wiatr, broni własnej tożsamości, postawy, wiary i również własnej nauki.
KAI: Zachowanie tożsamości katolickiej to największe wyzwanie, przed jakim stoi dzisiaj Kościół w Wielkiej Brytanii?
– W pewien sposób tak, szczególnie jeśli chodzi o młodych katolików. Gdy rodzice w Polsce wysyłają swoje dzieci na uniwersytet, to są one otoczone przez katolików. Tutaj w Anglii może się zdarzyć, że na całym roku jest jeden lub dwóch katolików. Dlatego bronić swej postawy i podążać za wiarą Kościoła jest bardzo trudno, tym bardziej gdy pojawia się zewnętrzna presja stygmatyzowania z powodu wiary. Młodzi chcą odczuwać, że są częścią grupy.
Kościoły katolickie w Anglii są pełne, katolicy chętnie praktykują swoją wiarę. W katedrze westminsterskiej w każdą niedzielę we Mszach św. uczestniczy ok. 5 tys. wiernych. Ta wiara jest żywa i ludzie chcą o nią walczyć, zwłaszcza, że środowisko w którym żyją, w zachowaniu własnej wiary im nie pomaga. Wiara katolików w Wielkiej Brytanii musi być umacniana przez jasny wybór danej osoby i chęć partycypowania – poprzez wspólnotę – w Kościele. Tutaj każdy musi dokonać świadomego wyboru, aby być częścią praktykującej wspólnoty Kościoła. Bardzo wielu dokonuje tego wyboru, stąd Kościół – który zbiera się w niedzielę – jest Kościołem bardzo żywym.
KAI: Mówi się o dwóch bardzo ważnych punktach papieskiej wizyty w Wielkiej Brytanii. Jednym z nich będzie spotkanie z anglikańskim arcybiskupem Rowanem Williamsem. Jak kształtują się kontakty ekumeniczne ze wspólnotą anglikańską?
– Kontakty ekumeniczne w Wielkiej Brytanii są historycznie bardzo mocne. Są oczywiście trudności. W pewien sposób uwidoczniły się one, gdy kilka miesięcy temu papież Konstytucją Apostolską „Anglicanorum coetibus” stworzył grupom anglikanów możliwość przejścia „pod skrzydła” Kościoła katolickiego jako część ordynariatu. Abp Williams po opublikowaniu „Anglicanorum coetibus” z pewnym niesmakiem patrzył na papieską decyzję, ale żadnych trudności we wzajemnych kontaktach nie było.
W ciągu ostatnich lat, gdy Kościół anglikański zaczął wyświęcać kobiety na kapłanów, miała miejsce duża fala nawróceń z Kościoła anglikańskiego, w tym wielu pastorów. Zatem pewien „przepływ” wiernych już się dokonał. Sytuacja dialogu ekumenicznego w Wielkiej Brytanii jest w pewien sposób trudna, bo Kościoły protestanckie nie mają jednej osoby, która by je reprezentowała. W przypadku Kościoła katolickiego taką osobą jest papież. W Kościele anglikańskim istnieje grupa autonomicznych Kościołów, która podąża za abp Williamsem i on jest tym, który wyznacza pewną jedność, ale jest to Kościół bardzo podzielony. Jedne Kościoły chętnie uczestniczą w dialogu ekumenicznym, a inne nie. Zatem dialog ekumeniczny prowadzony jest tak naprawdę z poszczególnymi, często małymi, grupami protestanckimi czy anglikańskimi w Wielkiej Brytanii.
KAI: Drugi punkt papieskiej wizyty, na którzy komentatorzy zwracają uwagę to oczywiście beatyfikacja kard. Johna Henry’ego Newmana. Podkreśla się bowiem, iż jest to beatyfikacja nie-męczennika, co byłoby charakterystyczne dla tutejszego Kościoła przez wieki doświadczanego prześladowaniami, ale wybitnego filozofa i teologa, nawróconego anglikanina. Na ile jest to ważne wydarzenie w historii Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii?
– Był on teologiem, który przez Kościół anglikański otaczany jest wielkim szacunkiem. Kard. Newman był jednym z założycieli ruchu oksfordzkiego, szukał i chciał ukazywać w Kościele anglikańskim wartości, które ma Kościół katolicki, ukazywać fundamenty wiary, co ostatecznie doprowadziło do jego nawrócenia. Jest on bardzo mocnym autorytetem dla katolików. Zaprasza on nas przez swoją postawę do tego, aby walczyć o Chrystusa w naszym życiu każdego dnia i szukać prawdy. Każdy z nas jej poszukuje. My wiemy, że znajdujemy tę prawdę w Kościele katolickim. W Kościele anglikańskim ta prawda również jest poszukiwana. Oba Kościoły mówią, że „mają prawdę”. Wierzymy, że kard. Newman będzie nam pomagał, zarówno Kościołowi anglikańskiemu jak i katolickiemu, w dążeniu i pragnieniu poszukiwania prawdy.
KAI: Czy papieska wizyta w Wielkiej Brytanii, m.in. poprzez wielkie zainteresowanie medialne, przyczyni się do tego, ze Brytyjczycy zainteresują się wiarą, Kościołem katolickim?
– Mamy taką nadzieję i w tej nadziei żyjemy. Motto papieskiej pielgrzymki brzmi „Serce przemawia do serca”. Wierzymy, że papież, przez którego przemawia Chrystus, przemówi do serc Brytyjczyków, że poznają katolików i nie będą się ich bali.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Rafał Łączny
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.