Drukuj Powrót do artykułu

Ks. dr Zbigniew Stępniak. Ksiądz – basso profondo

22 maja 2021 | 15:34 | Wanda Milewska | Olsztyn Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. bassoprofundo.pl

Znany jestem jako ksiądz – basso profondo – powiedział ks. dr Zbigniew Stępniak, wokalista śpiewający najniższym głosem męskim, basowym, duszpasterz środowisk twórczych Archidiecezji Warmińskiej. W rozmowie z KAI duchowny wyznaje, że od lat zmaga się z wadą słuchu, w wyniku czego przeszedł 13 operacji, ale zapewnia, że spełnienie daje mu połączenie kapłaństwa z pracą artysty. Obecnie szuka sponsorów na wydanie płyty z pieśniami Stanisława Moniuszki.

Wanda Milewska (KAI): Jak przebiegała Księdza droga kapłańska, działalność duszpasterska i w jakiej parafii jest Ksiądz obecnie?

Ks. dr Zbigniew Stępniak: Święcenia kapłańskie otrzymałem 11 czerwca 1994 r. w konkatedrze w Olsztynie, z rąk abp. Edmunda Piszcza. Pracę kapłańską zaczynałem w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynku. Pracowałem tam jako wikariusz w latach 1994-2000. Równocześnie byłem katechetą w Zespole Szkół Zawodowych. Moja posługa ściśle łączy się z pracą artystyczną i studiami z nią związanymi.

Choć moja droga do święceń kapłańskich była realizowana zgodnie z planem, to jednak nie była łatwa. Nie jestem w pełni sprawnym człowiekiem. Mam wrodzoną wadę – niedorozwój ucha, jako artysta-muzyk nie słyszę na prawe ucho. Długie miesiące, w trakcie ostatnich lat studiów seminaryjnych, spędziłem w szpitalu. Jednak święcenia kapłańskie otrzymałem razem z innymi moimi kolegami (było nas 21). Później, dzięki pomocy abpa. Edmunda Piszcza, leczyłem się w Berlinie i Lubece. Jednak nie udało się odzyskać słuchu. Musiałem nauczyć się żyć ze swoją wadą.

Ostatnie lata studiów w Wyższym Seminarium Duchownym Metropolii Warmińskiej Hosianum w Olsztynie i pierwsze lata pracy duszpasterskiej przebiegały pod znakiem przedłużającego się leczenia chirurgiczno-laryngologiczno-plastycznego. Pewnie rekordzistą nie jestem, ale mam za sobą 13 operacji chirurgicznych.

W Olsztynku założyłem kilkudziesięcioosobowy dziecięcy chór, z którym nagrałem trzy kasety magnetofonowe. Śpiewaliśmy podczas Mszy św., zdobywaliśmy nagrody na festiwalach piosenki religijnej, występowaliśmy w telewizji, nawet odbyliśmy tournée po Szwajcarii.
Od roku 2015 pomagam duszpastersko w Sanktuarium i Parafii Matki Boskiej Fatimskiej w Olsztynie. Od roku 2017 jestem też duszpasterzem środowisk twórczych Archidiecezji Warmińskiej.

KAI: Jest ksiądz artystą śpiewającym, profesorem na uniwersytecie, do tego nieustannie się kształcącym, autorem wielu publikacji. Jak to wszystko pogodzone jest z kapłaństwem?

– Nie jest to łatwe. Ale jeszcze trudniej było pogodzić działalność artystyczną z obowiązkami administratora parafii.

Przyznaję – ja nie potrafiłem pogodzić obowiązków naukowca i artysty z obowiązkami proboszcza. Dlatego też dość długo pisałem pracę doktorską. Dziś, pomagam duszpastersko: odprawiam Msze św., spowiadam, głoszę kazania… Nie muszę jednak myśleć, że dach na kościele przecieka, że muszę zamówić węgiel czy drewno na opał, że parafianie na mnie czekają, a ja powinienem być dla nich. Dzielę się swoim kapłaństwem z innymi, ale nie jest to tak angażujące jak administrowanie parafią. Tę energię mogę spożytkować na pracę naukową, artystyczną, dydaktyczną… Dzięki temu mogę więcej koncertować, jeździć z koncertami za granicę, często jestem np. na Syberii.

KAI: Czy bardziej Ksiądz jest znany jako kapłan czy jako basso profondo?

– Myślę, że znany jestem po prostu jako ksiądz – basso profondo. Jestem dumny z tego, że jestem księdzem. I choć najczęściej występuję w stroju świeckim: w smokingu, fraku, surducie, z muszką, żabotem czy krawatem, to zawsze podkreślam, że jestem księdzem, jestem też wdzięczny, gdy tak mnie przedstawiają prowadzący moje koncerty.

KAI: Gdzie się Ksiądz urodził? Z jakiej rodziny pochodzi, kim są rodzice, rodzeństwo?

– Pochodzę z Węgorzewa. Tam spędziłem dzieciństwo i młodość. A urodziłem się w Giżycku. Rodzice są emerytowanymi nauczycielami. Mama – była nauczycielem fizyki i wychowawczynią w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Węgorzewie, Tata – nauczycielem matematyki. Mam troje rodzeństwa: jedna siostra jest lekarzem, druga magistrem analityki, a brat magistrem inżynierem mechaniki precyzyjnej.

KAI: Jak to było z Księdza powołaniami? Które się pierwsze objawiło?

– Myślę, że oba rozwijały się równolegle. Pochodzę z religijnej rodziny. Moi Rodzice, będąc nauczycielami, w czasach słusznie minionych, choć nie było to mile widziane, oficjalnie chodzili do kościoła, spowiadali się systematycznie, mieli przyjaciół księży, pomagali parafii. To zaangażowanie religijne przypłacali różnymi represjami ze strony władz i swoich dyrekcji. Takie świadectwo sprawiło, że i ja od małego dziecka angażowałem się w życie parafii, jeszcze przed pójściem do szkoły zostałem ministrantem, później lektorem, udzielałem się w grupach muzycznych parafii, działałem w Ruchu Światło-Życie, jeździłem na rekolekcje. Pamiętam, że jako mały chłopak, w jakiejś ankiecie, na pytanie, kim chcesz zostać, odpowiedziałem – księdzem.

Równolegle rozwijałem swoje zdolności muzyczne: w zespołach muzycznych i chórze w szkole, w parafii, od klasy czwartej szkoły podstawowej uczyłem się gry na akordeonie w Społecznym Ognisku Muzycznym w Węgorzewie.

KAI: Którą decyzję było trudniej podjąć, dotyczącą kapłaństwa czy śpiewu?

– Tą pierwszą. Miałem świadomość, że to wybór na całe życie. Zresztą też i dlatego po maturze zrobiłem sobie rok przerwy w nauce – pracowałem fizycznie w mleczarni w Węgorzewie. Jednak czułem, wiedziałem, że to jest moja droga.
Muzykowanie jest moją pasją. I myślę, że potrafię oba powołania łączyć.

KAI: Czy miało to związek z dziedzictwem rodzinnym, wychowaniem, czy to niezależny dar niebios. Jak to Ksiądz tłumaczy?

– Myślę, że w moim przypadku ma to związek z wychowaniem, ze świadectwem Rodziców, choć to Pan Bóg wskazuje drogę. Kwestia umiejętności odczytania Woli Bożej. Nie było to łatwe i myślę, że trzeba ją ciągle na nowo odczytywać. I modlić się.

KAI: Czy ma Ksiądz ulubionego wokalistę, kompozytora? Kto z ludzi muzyki jest dla Księdza największym autorytetem, czy jest taki ktoś?

– Od dziecka słuchałem i słucham nagrań Bernarda Ładysza – to mistrz niedościgniony. Dziś jest wielu śpiewaków, których chętnie słucham i od nich uczę się techniki np.: Kurt Moll, Dietrich Fischer-Dieskau, Thomas Hampson, Bryn Terfel, czy Dymitr Chworostowski.
Bardzo lubię muzykę rosyjską. Chętnie wykonuję koncerty sakralne epoki baroku, szczególnie barok niemiecki.

KAI: Jak Ksiądz daje sobie radę jako kapłan i artysta w tym niecodziennym czasie pandemicznym? Z jakimi problemami duchowymi spotyka się Ksiądz obecnie? A co z profesją artystyczną? Czy występuje Ksiądz on-line?

– Jest to wyjątkowo trudny czas, niepewności, odwoływanych koncertów, często w ostatniej chwili. Nie jest też łatwo o środki na koncerty on-line. Próbowałem pisać kilka projektów, ale pieniędzy nie dostałem. Ale coś się też zmienia, bo ostatnio występowałem w Ełckim Centrum Kultury z pieśniami polskimi. Był to koncert transmitowany w internecie. Ostatnie pół roku pracowałem nad CD z pieśniami Moniuszki. Sesję nagraniową skończyłem 13 maja br. Szukam sponsorów na wydanie płyty.

KAI: Czytanie liturgiczne o Przykazaniu miłości przypomina nam słowami Psalmu: „Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio, cieszcie się, weselcie i grajcie”, Ksiądz śpiewa o miłości, czy jest Ksiądz człowiekiem radosnym, bardziej dlatego, że jest artystą, czy z powodu kapłaństwa?

– Jestem człowiekiem spełnionym, choć pewnie chciałbym więcej. To spełnienie daje mi połączenie mojego kapłaństwa z pracą artysty. To połączenie sprawia, że rzeczywiście jestem człowiekiem (tak mi się wydaje) radosnym. Śpiewam o miłości – w pieśniach miłosnych, romansach rosyjskich, ale i w utworach sakralnych. Bóg stworzył świat i człowieka na kanwie miłości. Tą miłością chcę dzielić się z wiernymi, ale i z moją publicznością.

Świat jest lepszy, kiedy umiemy dzielić się radością, miłością, dobrem… Te wartości wyraźnie płyną z muzyki, którą wykonuję. Tym się dzielę z moimi studentami. Robię co w mojej mocy, żeby świat był radośniejszy, choć też nie jest mi lekko, o czym już wspomniałem.

KAI: Jakie jeszcze ma Ksiądz pasje?

– Jak wiadomo muzyka, śpiewanie, koncerty! Od kilku lat jeżdżę na motocyklu – nie szaleję, ale bardzo to lubię. Lubię jazdę na rowerze, na nartach. W Szwajcarii chodzę po górach, a robię to z aparatem fotograficznym i kilkoma obiektywami. Pasją moją jest też fotografia artystyczna, fotografuję głównie przyrodę. Ale pasją moją są też stare lampowe odbiorniki radiowe (krystaliczny dźwięk), słucham płyt winylowych.

***
Ks. dr hab. Zbigniew Stępniak jest absolwentem Wyższego Seminarium Duchownego w Olsztynie, Instytutu Muzyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, Podyplomowego Studium Emisji Głosu przy AM w Bydgoszczy. Studia doktoranckie ukończył w Sekcji Muzykologii Teoretycznej i Stosowanej na UKSW w Warszawie. W 2019 r. stopień dra hab. otrzymał na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu.

Jest m.in. pomysłodawcą, inicjatorem i pierwszym dyrektorem artystycznym Letnich Koncertów Muzyki Wokalnej „Varmia Gaudet et Cantat” w Ramsowie oraz spotkań z muzyką sakralną w regionie Mörel w południowej Szwajcarii. Jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów Śpiewu, Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków i Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kościelnych. W 1999 r. otrzymał dyplom Ministra Kultury i Sztuki „za zasługi w upowszechnianiu kultury muzycznej”. W swoim repertuarze ma utwory kompozytorów od renesansu do współczesności: operowe arie basowe, pieśni, dzieła oratoryjno-kantatowe, szczególnie rzadko wykonywane kompozycje barokowe dla basso-profondo.

Pracuje na stanowisku profesora Instytutu Muzyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Koncertuje w kraju i za granicą.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.