Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Koprowski o przygotowaniach do wizyty Benedykta XVI

13 stycznia 2006 | 00:27 | rozm. Rafał Łączny, KAI //mr Ⓒ Ⓟ

Wyjątkowym doświadczeniem wspólnoty nazwał jezuita ks. Andrzej Koprowski przygotowywaną właśnie pielgrzymkę Benedykta XVI do Polski. Zaapelował do mediów, aby nie patrzyły na papieską wizytę jak na sensację i nie skupiały się tylko na ewentualnej trasie podróży, lecz starały się przybliżyć jej głębszy sens.

Ks. Koprowski, obecnie dyrektor programowy Radia Watykańskiego, znalazł się w delegacji watykańskiej, która wizytowała miejsca ewentualnego przyjazdu Papieża.
*KAI: Delegacja watykańska, wraz z przedstawicielami Kościoła w Polsce i przedstawicielami rządu, dokonuje objazdu ewentualnych miejsc, do których mógłby przybyć Ojciec Święty Benedykt XVI podczas pielgrzymki do Polski. Czy nie ma Ojciec wrażenia, ze polskie media już wskazały miejsca, które Papież miałby w Polsce odwiedzić?*
– Nie tylko media, ale także niektórzy tzw. ludzie Kościoła. Chciałbym zwrócić uwagę na parę spraw, które w moim przekonaniu są niesamowicie ważne.
Mamy za sobą doświadczenie wielu wizyt duszpasterskich Jana Pawła II w Polsce. Wiemy jak one przebiegały, jaka była reakcja społeczeństwa. Mamy świadomość, że to jest niesamowitej wagi doświadczenie wspólnoty, która tworzy się w czasie papieskich wizyt. Chodzi o to, żeby to doświadczenie wspólnoty pogłębić, żeby ono przetrwało, żeby później miało wpływ na postawy ludzi.
Jan Paweł II nauczył nas, że przyjeżdża do Polski – tak jak do każdego innego kraju – przygotowany, to znaczy zbierał informacje i przyglądał się dokładnie sytuacji danego społeczeństwa i Kościoła lokalnego. Charakterystyczne, że w 1979 roku wypowiedział wszystkie zasadnicze rzeczy, z których podczas następnych wizyt wyciągał jeden aspekt, który w danym momencie życia społeczeństwa i Kościoła w Polsce wydawał mu się szczególnie ważny. Raz to był Dekalog, innym razem potrzeba solidarności w sensie: „razem brzemiona noście”, „nie może być walka silniejsza niż solidarność”, itd.
Wizyta Ojca Świętego jest niesamowicie ciekawym spotkaniem powszechności Kościoła, którą reprezentuje Papież – mający doświadczenie Kościoła powszechnego i Ewangelii osobiście przeżytej – z doświadczeniem Kościoła i społeczeństwa lokalnego. Wydaje mi się niezwykle ważne, żebyśmy się do tego spotkania przygotowali, żeby jego odbiór był dojrzały. Tym bardziej, że mamy doświadczenie marca-kwietnia 2005 roku, a więc ostatnich dni i tygodni życia Jana Pawła II, jego śmierci, oczekiwania na wybór nowego Papieża i przyjęcia Benedykta XVI nie tylko przez Polaków – chociaż w bardzo mocnym stopniu także przez Polaków, zwłaszcza młodzież – ale przez społeczność całego świata. Okazało się, że papiestwo, Papież jako namiestnik Chrystusa zaistniały jako istotny punkt odniesienia dla współczesnego świata, a zwłaszcza dla dużej części młodzieży. Media, także media polskie, były zaskoczone tym odbiorem, ale wspaniale podjęły to wyzwanie. Wydaje mi się, że trzeba z tego doświadczenia skorzystać i nie iść w tej chwili na łatwiznę pisząc o tym, gdzie Papież będzie, gdzie krócej, a gdzie dłużej, itp. – tak jakby chodziło o przygotowanie informatora turystycznego. Wszystkie media, od publicznych poczynając, a katolickie w sposób szczególny, powinny według mnie prześcigać się w tym, żeby pomóc społeczeństwu odnaleźć ten głębszy nurt papieskiej wizyty i to zapotrzebowanie ze strony społeczeństwa, żeby naprawdę nastąpiło autentyczne spotkanie. Wydaje mi się, że to zaowocowałoby też dla poszczególnych mediów wzrostem wskaźników słuchalności, oglądalności, prestiżem danych rozgłośni.
Benedykt XVI szereg razy podkreślał, że Jan Paweł II zostawił niesamowicie bogate dziedzictwo. W wywiadzie dla o. Andrzeja Majewskiego, który nadała Telewizja Polska, mówił: Chcą, żebym pisał rożne nowe dokumenty, a przecież mamy tak wiele dokumentów, które nam zostawił Jan Paweł II. Trzeba tylko te dokumenty wprowadzić w świadomość i w życie. Dlatego znowu pytam: jak przygotowujemy się do tego spotkania, żebyśmy nie dali się zapędzić w bardzo powierzchowną gorączkowość.
Wydaje mi się, że ta wizyta delegacji watykańsko-rządowo-kościelnej jest bardzo charakterystyczna. Ogląda się mnóstwo miejsc. Jest tak wiele propozycji, a wiadomo, że Ojciec Święty wybierze spośród nich bardzo mało, bo Papieżowi zależy na tym, żeby wizyta była przejrzysta, żeby nie rozproszyć uwagi, tylko iść w głąb. Poza tym musimy się liczyć z tym, że Ojciec Święty ma prawie 79 lat. Nie możemy traktować Benedykta XVI jak Jana Pawła II z początku jego pontyfikatu, gdy miał 58 lat. W tej sytuacji potrzebne jest spojrzenie głębsze, oczywiście, medialne i profesjonalne, ale z wyczuciem. Chodzi przecież o spotkanie następcy Piotra ze społeczeństwem. Takie oczekiwanie w ludziach drzemie, co pokazał kwiecień 2005 roku. Wychodząc im naprzeciw, media mogą rzeczywiście spełnić swą społeczną funkcję.

*KAI: Chyba po raz pierwszy mamy okazję tak dokładnie przyglądać się przygotowaniom do papieskiej wizyty. Wielu Polaków zastanawia się na czym ta praca polega…*
– Jest bardzo wiele próśb i propozycji ze strony księży biskupów – i to wcale nie tylko z archidiecezji warszawskiej i krakowskiej, ale też z innych diecezji – żeby Papież przyjechał. Już teraz wiadomo, że Benedykt XVI nie będzie jeździł po Polsce tak jak to robił Jan Paweł II, odwiedzając 10 czy 11 miejsc. Wiadomo, że ta wizyta skoncentruje się na kilku miejscach i na dwóch, trzech, czterech dniach. Będzie to wizyta krótsza. Jak już powiedziałem, Ojcu Świętemu zależy na tym, żeby jego przesłanie było przekazane przejrzyście. My zobowiązani jesteśmy do obejrzenia wszystkich miejsc wskazanych przez księży biskupów diecezji, które Ojciec Święty chce odwiedzić – w Krakowie, w Warszawie, w Częstochowie. Odpowiedzialny za organizację dr Alberto Gasbarri przygotowuje dokładne informacje dla Ojca Świętego dotyczące tych wszystkich miejsc, wymiaru duszpasterskiego i logistycznego. Papież potem na to wszystko popatrzy i powie: dobrze, będziemy tam, tam i tam.

*KAI: Kiedy można się spodziewać, że poznamy ostateczny plan wizyty Benedykta XVI w Polsce i jej ostateczną datę, bo jej też tak naprawdę jeszcze nie znamy?*
– Stolica Apostolska ma zwyczaj podawania tych wiadomości dość późno. Na półtora, dwa miesiące przed wizytą ogłasza się termin wizyty i jej program. Myślę więc, że może to nastąpić w marcu. Natomiast wcześniej, oczywiście, Ojciec Święty podejmuje decyzje, a Stolica Apostolska przez nuncjaturę daje znać do Kościoła lokalnego, do władz kościelnych i do władz państwowych. Jednocześnie miejscowa konferencja episkopatu podaje swoją informację w oparciu o decyzję już podjętą przez Papieża. Wydaje mi się, że to będziemy wiedzieli w końcu lutego.

*KAI: Pytanie, które zadają sobie Polacy, brzmi: w jakim języku Papież będzie do nas mówił?*
– Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć kompetentnie i odpowiedzialnie. Natomiast wydaje mi się, że Ojciec Święty pozdrowi w kilku zdaniach w języku polskim. Mam nadzieję, że nie będzie wygłaszał całych przemówień po polsku, ponieważ wiemy, że dla niego jest to język obcy. Musi się specjalnie przygotować, żeby przeczytać tekst po polsku. Myślę, że gdyby całe przemówienie było wygłaszane trochę sztuczną polszczyzną nie ułatwiałoby to jego odbioru. Na pewno byłoby też ogromnym wysiłkiem fizycznym dla Papieża. Przypuszczam, że każde przemówienie będzie zawierało kilka zdań po polsku – na początku i na końcu – a pozostały tekst będzie po włosku.
Do rozważenia przez organizatorów watykańskich, przez Radio Watykańskie w sposób szczególny, a także organizatorów polskich oraz radio i telewizję polską, należy znalezienie formuły przekazu. Teoretycznie biorąc są różne sposoby. Jest możliwe, że Papież powie kilka zdań po polsku, później przeczyta jeden akapit po włosku, a ktoś w jego imieniu przeczyta całe jego przemówienie po polsku. Ma to swoje plusy dlatego, że nie traci się czasu na podwójne czytanie tekstu raz po włosku, raz po polsku, ale ma to też swój minus dla zebranych, ponieważ w moim przekonaniu zakłóca dynamikę kontaktu osobowego pomiędzy zebranymi ludźmi a Papieżem. Wielu będzie widziało go dość słabo, bo znajdą w dalszych sektorach. Jeżeli jeszcze nie będą słyszeli jego głosu, poza kilkoma zdaniami na początku i na końcu, tylko głos lektora czytającego tekst, w moim przekonaniu coś się załamie w klimacie międzyludzkiego spotkania.
Poza tym każda taka wizyta, choć jest spotkaniem następcy Piotra z danym Kościołem lokalnym i z danym społeczeństwem, budzi zainteresowanie także w innych krajach. Gdyby tak było, że Papież mówi tylko kilka zdań po polsku, klika zdań po włosku, a później czyta wyznaczony przez niego lektor, nie mamy tzw. dźwięku międzynarodowego dla transmisji zagranicznych.
Dlatego wydaje mi się, że trzeba szukać innego rozwiązania. Albo takiego, które zabierze więcej czasu, czyli Papież będzie czytał akapitami po włosku, a później ktoś przeczyta jego tłumaczenie polskie, albo też takiego, które polskie radio i telewizja już praktykowały kilka razy – z podkładem, tzn. że słychać będzie głos Ojca Świętego, a jednocześnie głos lektora, który czyta jego przemówienie po polsku. Tak był podany m.in. wywiad o. Majewskiego. Jednak w dużej mierze od techników Radia Watykańskiego, polskiego radia i telewizji zależy czy to się da zrobić technicznie przy dużym zgromadzeniu ludzi. Trzeba to wypróbować.

*KAI: Czy ma Ojciec wrażenie, że ta pielgrzymka będzie się cieszyła ogromnym zainteresowaniem Polaków, że będzie dla nich szczególnym wydarzeniem, może także sprawdzianem spotkania z nowym Papieżem, już nie z Janem Pawłem II, Papieżem z Polski?*
– Przekonany jestem o mądrości polskiego społeczeństwa – przy wszystkich trudnościach, przez które przechodzimy. Zaskoczeniem dla bardzo wielu była reakcja polskiego społeczeństwa na przełom pontyfikatów. Niektórzy krakali: umrze Jan Paweł II, skończy się bieg do Rzymu. Okazało się, że wcale nie. Na pogrzeb Jana Pawła II przyjechały dziesiątki tysięcy Polaków, zwłaszcza młodych, ale tak samo wielu Polaków przybyło później na inauguracji nowego pontyfikatu. Były transparenty i wiwaty, dlatego że widzą oni w Papieżu następcę Piotra. Polacy, którzy przyjeżdżają do Rzymu, modlą się przy grobie Jana Pawła II, ale biegną na spotkanie z Benedyktem XVI, pokazują, że cała ta dynamika duchowa jest bardzo żywotna. Myślę, że w tej sprawie organizatorzy nie mają się czego obawiać. A media mogą to wygrać na swoją korzyść, jeżeli tylko podejmą ten głębszy nurt refleksji, a nie przygotowania kolejnego informatora turystycznego.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.