Ks. Oder: oskarżanie Jana Pawła II o zamiatanie pod dywan spraw pedofilskich przeczy faktom
05 grudnia 2022 | 14:19 | Marcin Przeciszewski | Toruń Ⓒ Ⓟ
– Oskarżanie Jana Pawła II o sprzyjanie czy „zamiatanie pod dywan” przestępstw na tle pedofili jest zupełnym absurdem, a przede wszystkim przeczy faktom – mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Sławomir Oder, postulator jego procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego.
A oto pełna treść rozmowy:
Marcin Przeciszewski, KAI: Księże Prałacie, w przestrzeni publicznej stawiane są pytania czy proces beatyfikacyjny Jana Pawła II nie rozpoczął się zbyt wcześnie. Jakie były motywy decyzji Benedykta XVI z maja 2005 r. o pominięciu prawno-kanonicznej normy nakazującej 5 lat jakie muszą upłynąć od śmierci danej osoby, do rozpoczęcia jej procesu beatyfikacyjnego?
Ks. Sławomir Oder: Decyzja o dyspensie od 5-letniego okresu oczekiwania została ogłoszona przez Benedykta XVI już 13 maja 2005 r. podczas spotkania z kapłanami diecezji rzymskiej. Miała ona podstawy w powszechnym przekonaniu o świętości Jana Pawła II, wyrażanym choćby podczas jego pogrzebu w haśle: „Santo subito!”. Zresztą przez ostatnie tygodnie życia Jana Pawła II Plac św. Piotra wypełniony był ludźmi, którzy chcieli być przy człowieku, którego uważali za świętego. Byłem z nimi. Pamiętam te modlitwy a później moment, kiedy ogłoszono, że papież umarł. Najpierw zapanowała cisza, a potem ogromny aplauz. Była to cześć oddana wielkiemu papieżowi i przekonanie, że doświadcza już on chwały niebios. Ja sam w chwili śmierci Jana Pawła II nie potrafiłem modlić się za niego, a raczej prosiłem Papieża, aby pamiętał o mnie i zaniósł przed Boży tron intencje, które miałem w sercu.
Po śmierci Jana Pawła II Rzym był zalany pielgrzymami z całego świata. Byliśmy świadkami zjawiska, które Kościół odczytuje jako przekonanie o świętości (fama sanctitatis). I to właśnie ono stanowi podstawowy warunek do rozpoczęcia starań o beatyfikację. A kiedy rozpoczynało się konklawe, to kard. Jozef Tomko zainicjował petycję, zawierającą prośbę do przyszłego papieża o natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. A jednym z jej sygnatariuszy był kard. Ratzinger. Trudno, aby zmienił swe zdanie po wyborze na Biskupa Rzymu.
Jeśli ktoś dziś formułuje zarzut, że rozpoczęcie tego procesu beatyfikacyjnego nastąpiło za szybko, to odpowiem, że każdy proces beatyfikacyjny ma dwa wymiary. Wymiar ludzki, związany z przekonaniem ludzi o świętości danej osoby. I to właśnie powszechne przekonanie o świętości uruchamia te wszystkie mechanizmy i kanoniczne formalności przewidziane przez Kościół, na które składa się proces beatyfikacyjny. A drugim wymiarem jest wymiar nadprzyrodzony, co wyraża się w interwencji „z góry”. A jest nim cud za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. Gdyby w przypadku Jana Pawła II nie było owego „przynaglenia z góry”, to proces ten pomimo, że rozpoczął się tak szybko, mógłby się zatrzymać choćby przez brak cudu. A uzdrowienie Francuzki, s. Marie-Simon Pierre z choroby Parkinsona, miało miejsce niecałe dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II. Nie znam drugiego przypadku, kiedy cud nastąpiłby tak wcześnie. Bardzo często trzeba było czekać wieki.
KAI: Kwestionowana jest też rzetelność procesu beatyfikacyjnego Karola Wojtyły. Mówi się, że istotni świadkowie zostali pominięci, np. dr Wanda Półtawska, bliska przyjaciółka Papieża. Dlaczego?
– Oskarżenia, które padły o wyeliminowanie pewnych postaci, a wśród nich dr. Wandy Półtawskiej, nie odpowiadają prawdzie.
KAI: Jak to? Na jakiej więc podstawie byli powoływani świadkowie?
– Faktem jest, że Jan Paweł II utrzymywał systematyczne kontakty z setkami osób w różnych krajach i nie sposób było ich wszystkich powołać na świadków w procesie. Trzeba było dokonać wyboru, wedle pewnych jasnych kryteriów. Kryteria doboru świadków wyznaczają kwestie, które stanowią przedmiot studiów w czasie procesu beatyfikacyjnego. Pierwszą sprawą jest to jak żył kandydat na ołtarze. Tu kluczem wyboru było zaproszenie osób związanych z Karolem Wojtyłą w różnych okresach jego życia, a także z różnymi środowiskami, z którymi utrzymywał kontakty. Następna kwestia dotyczy heroiczności cnót. Jako świadków szuka się osób, które miały okazję uczestniczyć w sytuacjach, w których przejawiała się jego postawa w sensie doskonałości moralnej, definiowana jako realizacja chrześcijańskich cnót w stopniu heroicznym. A trzecim badanym elementem jest opinia o świętości. Świadkami mogą być osoby, które może nawet nigdy nie miały okazji spotkać Papieża osobiście, ale były do głębi przekonane o jego świętości.
Istnieje też grupa świadków, którzy powoływani są z urzędu. Delegat biskupi ma obowiązek dodać do listy świadków, także pewne osoby z urzędu, np. osoby, których związki z osobą sługi Bożego pojawiły się podczas prowadzonych przesłuchań świadków lub w następstwie przeprowadzonych przez komisję historyczną kwerend archiwalnych.
A trzecią kategorią świadków są osoby, które same się zgłosiły. Przed rozpoczęciem procesu publikowany jest edykt, w którym wszystkie osoby mające dokumenty bądź ważne sprawy do zakomunikowania przed trybunałem beatyfikacyjnym, są zobowiązane do stawienia się. Są to tzw. świadkowie spontaniczni. W procesie Jana Pawła II edykt został opublikowany w „Osservatore Romano”oraz wywieszony w wielu kościołach. Ukazał się także w języku polskim i został wywieszony w kurii rzymskiej i krakowskiej. Rozpoczęcie procesu było faktem powszechnie znanym. W odpowiedzi na opublikowanie edyktu do trybunału zgłosiło się kilka osób. Nie rozumiem tych, którzy dziś twierdzą, że nie mogli wziąć udziału w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II. Mogli, ale się nie stawili i nie przesłali do trybunału żadnych dokumentów.
KAI: W sumie ilu było świadków, którzy złożyli zeznania przed trybunałem beatyfikacyjnym?
– Przeszło 120. W procesie rzymskim było ich 93, a w procesie rogatoryjnym prowadzonym w Krakowie 25. Do tego trzeba jeszcze doliczyć członków komisji historycznej.
KAI: A jakich najbardziej znanych bądź spektakularnych świadków możemy wymienić?
– Nie mogę tego zrobić, gdyż jest to objęte tajemnicą procesową.
KAI: Coraz częściej wysuwany jest zarzut, że cień na świętości Jana Pawła II kładzie jego zbyt pobłażliwy stosunek do kwestii wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele. Czy i na ile sam trybunał, bądź promotor sprawiedliwości postawili sobie takie pytanie? Czy sprawa ta została przebadana?
– Prawda jest taka, że temat ten został podjęty w trakcie trwania procesu. O potrzebie jego poważnego potraktowania była mowa już na samym początku na spotkaniach grupy ekspertów, która miała mi pomóc we wskazaniu płaszczyzn badań, jakie należało podjąć. W jej skład weszły osoby z bardzo wysokiej półki: ze świata nauki, polityki oraz mediów. Były to zarówno osoby świeckie jak i kapłani. Żadna z tych osobistości nie widziała problemu w podejściu Jana Pawła II do kwestii nadużyć seksualnych. Podkreślano konieczność badań źródłowych, aby nie było wątpliwości co do uczciwości Jana Pawła II w tej sferze.
W czasie procesu temat ten został podjęty pomimo pewnych trudności metodologicznych. Polegały one na braku bezpośredniego dostępu do zbiorów archiwum watykańskiego, zawierającego dokumenty z ostatnich lat. Po prostu się ich nie udostępnia. Może to nastąpić dopiero po kilkudziesięciu latach. Ale do rozwiązania tego problemu została powołana komisja historyczna w ramach prowadzonego procesu. Komisja sformułowała listę pytań, które zostały przekazane najpierw Kongregacji Spraw Świętych, która skierowała je do odpowiednich organów Stolicy Apostolskiej z prośbą o przeprowadzenie kwerendy. Chodziło głównie o Sekretariat Stanu, gdyż tam znajdują się archiwa i tam są zaprzysiężeni archiwiści, którzy są kompetentni w dokonywaniu rzetelnej kwerendy. Były to między innymi pytania dotyczące stosunku Jana Pawła II do kwestii pedofilii i związanych z tym problemów w Kościele amerykańskim czy anglosaskim jak również związane z postacią Maciela Degolado, założyciela Legionistów Chrystusa. W ślad za tym, pracownicy archiwum, dokonali kwerendy dokumentów. Po kilku miesiącach otrzymaliśmy formalną odpowiedź.
Potwierdzała ona przekonanie, że Jan Paweł II jest człowiekiem, który pozostaje poza jakimikolwiek podejrzeniami dotyczącymi matactw w tej dziedzinie.
KAI: A jaki jest osobisty pogląd Księdza, jako znawcy życia, nauczania i działalności Jana Pawła II na to, w jaki sposób podchodził on do kwestii związanych z pedofilią w Kościele? Czy wysuwane obecnie zarzuty są uprawnione z jakiegokolwiek punktu widzenia?
– Jan Paweł II miał dużą wrażliwość na te sprawy. Jeden z biskupów pomocniczych diecezji rzymskiej opowiadał mi o spotkaniu Jana Pawła II z kardynałem wikariuszem, podczas którego padło oskarżenie wobec pewnego księdza. Reakcja Jana Pawła II była natychmiastowa: „Ten człowiek nie powinien być kapłanem!” Jednak kardynał wikariusz się temu sprzeciwił, gdyż dla niego sprawa nie była jednoznaczna. Zarządzono dalsze jej zbadanie. Myślę, że sytuacja ta dobrze ilustruje jaka była reakcja Jana Pawła II na takie przestępstwa.
Jeśli chodzi o osobę Jana Pawła II mamy do czynienia z wielką transparencją. Jeżeli w uczciwy sposób spojrzymy na jego wypowiedzi i działania, to głośniejszego głosu w sprawach potrzeby oczyszczenia Kościoła z przestępstw na tle pedofilii niż głos Jana Pawła II za jego czasów nie było. A głos ten pojawił się już w 1993 r. w przemówieniu do biskupów amerykańskich. A powiedział on wówczas, że dla tego typu przestępców, którzy krzywdzą najsłabszych, nie ma miejsca w Kościele. Nikt poza Janem Pawłem II w ówczesnym świecie tego tak ostro nie mówił. Oskarżanie go o sprzyjanie czy „zamiatanie pod dywan” przestępstw na tle wykorzystywania seksualnego małoletnich jest zupełnym absurdem, a przede wszystkim przeczy faktom.
Nikt przed Janem Pawłem II nie wyniósł nauki o godności człowieka do takiego poziomu. Nie tolerował on sytuacji, z którymi wiązałoby się krzywdzenie dzieci.
KAI: A co do Maciela Degolado. Co mógł wiedzieć, a czego z pewnością nie wiedział Jan Paweł II?
– Trzeba by zapytać samego Jana Pawła II. Mówiłem już o wynikach przeprowadzonej kwerendy. Mogę jeszcze dodać argument „ad hominem”, który do mnie bardzo przemawia. Jan Paweł nie miał, przynajmniej do czasu, żadnych podejrzeń wobec założyciela Legionistów. Tu trzeba przywołać osobę Arturo Mari, osobistego fotografa papieskiego, i jego domownika, członka tzw. papieskiej rodziny. Arturo Mari miał syna, który chciał zostać księdzem i został on członkiem Legionistów Chrystusa. Czy gdyby Jan Paweł II miał jakiekolwiek informacje o tym co się działo u Legionistów, to wysłałby tak bliską sobie osobę na pastwę takiego potwora jak Maciel Degolado?
KAI: Jaki jest więc powód obecnej fali krytyki Jana Pawła II na tym tle? W jaki sposób to Ksiądz tłumaczy?
– Od samego początku pontyfikat Jana Pawła II był istotną przeszkodą na drodze realizacji różnych programów zła. Usiłowanie podważenia autorytetu Jana Pawła II wpisuje się w kontekst odwiecznej walki pomiędzy dobrem a złem. Jestem przekonany, że diabeł istnieje i posługuje się ludźmi, często nieświadomymi, po to, żeby zasiewać niepokój i wątpliwości. A to co się dziś dzieje z Janem Pawłem II jest kolejnym tego przykładem. Jest on przecież potężnym orędownikiem dla ludzi przed Bogiem. Czy można się dziwić, że szatan denerwuje się, mając takiego przeciwnika?
Jest jeszcze jeden istotny powód działań mających na celu zburzenie autorytetu św. Jana Pawła II. W tej chwili jest to uderzenie w podstawy tego, co jest punktem odniesienia dla naszej tożsamości oraz naszej kultury. Polska – przy wszystkich trudnościach jakie przeżywa tu Kościół – stanowi swego rodzaju ewenement w Europie. Obowiązują tu pewne wartości, o których mówi się wyraźnie i które pozostają wartościami. A jeśli uderzy się w autorytet Jana Pawła II, to można będzie także zniszczyć to wszystko, co stanowi „humus” dla naszej kulturowej, polskiej i chrześcijańskiej zarazem tożsamości. A wtedy w oczach młodych ludzi stanie się ona czymś, na co nie warto zwracać uwagi. Jest to więc „walka o rząd dusz” i próba zawładnięcia nimi. Próba zawładnięcia i zapanowania przede wszystkim nad świadomością młodego pokolenia.
KAI: Kawał swego życia poświęcił Ksiądz Janowi Pawłowi II. Chyba musiało to zrodzić między wami jakąś szczególną więź. Jak ona wygląda? Jakie miejsce zajmuje Jan Paweł II w modlitwie Księdza? Czy zaryzykowałby Ksiądz powiedzieć coś o skuteczności tych modlitw?
– Proces beatyfikacyjny Jana Pawła II przeżywałem jako okres 5-letnich rekolekcji. Głosił mi je sam Jan Paweł II: swoim życiem, swoim kapłaństwem i swoją świętością. Apelował bym nie zadowalał się przeciętnością i bylejakością, bym nie zapominał o powołaniu do świętości. A jako święty kapłan często zawstydzał mnie swoją postawą. Jan Paweł II do dziś pozostaje dla mnie duchowym punktem odniesienia. Jest obecny w moich codziennych modlitwach, jest obecny jako punkt odniesienia dla moich homilii i dla rekolekcji jakie głoszę. Mam wobec niego ogromny dług wdzięczności. W niejednej sytuacji doświadczyłem jego mocy, wstawiennictwa i opieki. Zostałem przezeń wybawiony m.in. z wypadku samochodowego, który był bardzo groźny.
KAI: Jak?
– Na parę tygodni przed beatyfikacją podróżowałem z wraz moim ojcem po Włoszech i to ja byłem kierowcą. Nastąpiła kolizja, w której byliśmy biernymi ofiarami. Samochód był do kasacji. Policja przyjeżdżając na miejsce nie spodziewała się, że ktoś w tak zniszczonym pojeździe mógł pozostać żywy. A tymczasem o własnych siłach wydobyłem się z rozbitego samochodu, podobnie jak i ojciec. Pierwsze słowa jakie powiedziała do nas zdumiona policjantka, brzmiały: „Uratował was Jan Paweł II!” I to nie dlatego, że wiedziała kim jestem. Nie znała mnie, ani nie wiedziała, że jestem księdzem, bo nie byłem w koloratce.
A ponadto, w trakcie szczegółowych badań już po wypadku, u ojca stwierdzono obecność złośliwego nowotworu, o którym wcześniej nie wiedział. Można było podjąć odpowiednie leczenie i dzięki temu mój ojciec żył jeszcze przez lata.
KAI: A jakie świadectwa o owocach modlitwy za pośrednictwem św. Jana Pawła II napływają z innych miejsc świata? Czy ktoś je dokumentuje?
– Choć od dwóch lat nie pracuję w rzymskim wikariacie, wciąż przychodzi tam do mnie korespondencja na ten temat. Jednak obecnie najwięcej świadectw łask za wstawiennictwem Jana Pawła II przysyłane jest do sanktuarium Jana Pawła w krakowskich Łagiewnikach.
Święty Jan Paweł II jest aktywny szczególnie na dwóch polach. Są to uzdrowienia z nowotworów oraz problemy rodziny i macierzyństwa. Chodzi tu o odzyskanie możliwości ojcostwa czy macierzyństwa, ale także o interwencję w czasie ciąży. Pamiętam kilka przypadków, kiedy lekarze stwierdzili deformację płodu, sugerując aborcję. A tymczasem urodziło się zdrowe dziecko. Sam miałem okazję pobłogosławić dziewczynkę, która urodziła się w rodzinie, gdzie rodzice przez wiele lat nie mogli mieć dziecka. Prosili o nie przez wstawiennictwo Jana Pawła II. Któregoś dnia kobieta stwierdziła, że jest w stanie błogosławionym. Niestety badania prenatalne przeraziły rodziców, gdyż pokazały, że dziecko ma bardzo poważny defekt. Sugerowano aborcję, ale oni z wiarą odpowiedzieli: skoro Jan Paweł II wyprosił nam łaskę posiadania dziecka, to my je przyjmiemy takim jakie jest. Po kilku miesiącach przyszła na świat przepiękna i zdrowa dziewczynka.
KAI: Na koniec pytanie o proces beatyfikacyjny rodziców św. Jana Pawła II: Karola i Emilii z Kaczorowskich? Na jakim jest on etapie? Czy rozpoczynanie takiego procesu nie jest przesadą, gdyż stwarza świadomość, że mamy do czynienia nie tylko gloryfikacją samego papieża, ale i jego rodziny? Czy z punktu widzenia metodologicznego proces ten jest możliwy do przeprowadzenia, skoro nie żyją już świadkowie, a dokumentów jest bardzo mało?
– Żaden proces beatyfikacyjny nie mógłby ruszyć z miejsca, gdyby nie istniała „fama sanctitatis”, opinia świętości. Żaden biskup nie może podjąć jakiejkolwiek działań w tym względzie bez stwierdzenia istnienia opinii świętości. Jeżdżąc po świecie zbieram potwierdzenia istnienia tej opinii dotyczącej rodziców Jana Pawła II.
Jest to proces historyczny i praktyka Kościoła wypracowała możliwość prowadzenia takich procesów. Prowadzone są przecież procesy osób, które zmarły przed wiekami. Faktycznie świadkowie życia rodziców Jana Pawła już nie żyją, choć udało nam się jeszcze przesłuchać jednego, który znał za młodu Karola Wojtyłę i pamiętał jego ojca.
Poza tym jednym, świadkowie, których się przesłuchuje obecnie, są świadkami nie tyle życia kandydatów na ołtarze, co dają świadectwo opinii o ich świętości. Jest jeszcze sporo świadectw o świętości, które napływają zza oceanu: z Ameryki Łacińskiej oraz Ameryki Północnej. A zbieraniem dokumentów dotyczących ich życia, i to życia heroicznego, zajmuje się specjalnie powołana w tym celu komisja historyczna.
Proces na etapie diecezjalnym, prowadzony w archidiecezji krakowskiej, jest praktycznie zakończony.
KAI: A czy są jakieś sygnały o zaistnieniu cudu za wstawiennictwem rodziców Jana Pała II?
– Tak są. Dotarło do mnie kilka takich świadectw, a jedno z nich jest bardzo interesujące. Czekam teraz na zebranie dokumentacji medycznej, by poddać ją opinii biegłych.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.