Ks. Rzeszowski: wszyscy musimy pracować nad bezpieczeństwem dzieci
11 marca 2019 | 15:41 | Bernadeta Kruszyk/KAI, Przewodnik Katolicki | Gniezno Ⓒ Ⓟ
„Od Kościoła mamy prawo wymagać więcej, ale budowanie świata bezpiecznego dla dzieci jest wezwaniem dla wszystkich” – mówi ks. dr Wojciech Rzeszowski, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji gnieźnieńskiej, stały współpracownik Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie.
Bernadeta Kruszyk: Zacznijmy od kwestii formalnej. Powiedział Ksiądz niedawno, że termin „nadużycia seksualne” w kontekście wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży jest błędny. Dlaczego?
Ks. Wojciech Rzeszowski: Faktycznie, termin „nadużycia seksualne” w omawianym kontekście stosowany jest dość powszechnie, także w dokumentach, ale jest on błędny i bardzo niefortunny. Może sugerować, iż dopuszczalne jest „używanie” kogoś, byle go nie „nadużywać”.
Skąd to się wzięło?
– Przetłumaczono kiedyś w ten sposób anglojęzyczny termin „child sexual abuse” i tak pozostało. Jest to jednak błąd, ponieważ sugeruje, że dzieci można „używać”, tylko nie powinno się ich „nadużywać”. Czy to nie brzmi tragicznie? Gdybyśmy tak mówili o alkoholu, jest to do przyjęcia, ale nie wolno tego czynić w kontekście dzieci czy w ogóle osób.
Jako delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji gnieźnieńskiej koordynuje Ksiądz wszystkie działania podejmowane w tym temacie. Jaki jest stan na dziś?
– Temat działania Kościoła w sprawie ochrony dzieci i młodzieży jest dziś bardzo aktualny, zwłaszcza w kontekście watykańskiej konferencji, która odbyła się w lutym w Watykanie. Poruszając ten temat warto zadbać o obiektywizm i realizm. Jestem świadomy, że problemy w tej materii się zdarzają i ciągle jest wiele do zrobienia, to prawda. Jednak trzeba też umieć zobaczyć i docenić, że wiele już w Kościele zrobiono, to też prawda.
Czytając niektóre doniesienia medialne można mieć wrażenie, że większość księży to pedofile, a Kościół, jak to ostatnio ktoś napisał, jest jak „tłusty i leniwy kot”, który zadowolony z samego siebie nic nie robi. To bardzo krzywdzące i negatywne uogólnienie. Rozumiem, że ktoś może mieć osobisty uraz do Kościoła, ale dziwię się, że po niedawnych wydarzeniach w Gdańsku, można takim językiem posługiwać się w mediach.
Wspomniał Ksiądz o szczycie w Watykanie, który media już okrzyknęły „historycznym”. Jak Ksiądz ocenia to spotkanie?
– Tak, to niezwykłe i ważne spotkanie. Nie było ono całkiem nowe, bo tematyka ochrony dzieci była już podejmowana i posiadamy w tej materii odpowiednie dokumenty. Problem, że nie wszędzie były one profesjonalnie wdrażane w życie. Ważność spotkania wyrasta z rangi jego uczestników – zwierzchników kościołów lokalnych, z jednoznaczności i siły przekazu, bo mówiono o problemach bardzo otwarcie i konkretnie, a nade wszystko z umieszczenia w centrum spotkania cierpienia ofiar. Ich głos był bardzo donośny i słyszalny. Ufam, że współbrzmienie płaczu ofiar z modlitwą i refleksją Kościoła będzie oczyszczające i pomocne na przyszłość. To też zapowiadają planowane już nowe działania na rzecz ochrony małoletnich w Kościele.
Wracając do archidiecezji gnieźnieńskiej. Jakie działania podjęto?
– Delegatem ds. ochrony dzieci i młodzieży jestem już kilka lat i ciągle staję przed nowymi wyzwaniami. W mojej posłudze jest część „negatywna”, czyli reagowanie na pojawiające się problemy, które niestety się zdarzają. Podejmowanie takich spraw, to spotkania z ofiarami oraz domniemanymi sprawcami, wstępne rozeznawanie i ocena sytuacji, prowadzenie dokumentacji, szukanie wsparcia i pomocy, koordynowanie dalszych działań, jeśli są one konieczne. Ale jest też część „pozytywna”, czyli prowadzenie szkoleń i działalności edukacyjno-prewencyjnej.
Osobiście przeszkoliłem już około 2000 osób – księży, sióstr zakonnych, katechetów i nauczycieli, kleryków, organistów, wolontariuszy kościelnych, pracowników szkół i domów dziecka. Było tych spotkań bardzo wiele i ciągle mam prośby o kolejne. Już to pokazuje, jaką troskę przykładamy w naszej archidiecezji do tworzenia bezpiecznych środowisk duszpasterskich.
A przygotowywany dokument?
– Tak, od około pół roku przygotowywany jest nasz archidiecezjalny dokument. Mamy już dokumenty watykańskie oraz Wytyczne Konferencji Episkopatu Polski. Ale uznaliśmy, że potrzebny jest też bardziej praktyczny i dostosowany do naszych potrzeb dokument wykonawczy. Będą to „Wytyczne dotyczące ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji gnieźnieńskiej”. Chodzi o całościowe ujęcie problemu i praktyczne podejście do ochrony dzieci. Będzie tam wiele na temat bezpiecznego stylu pracy duszpasterskiej, o standardach zachowań i procedurach postępowania, praktyczne wskazówki dotyczące np. organizacji spotkań czy wyjazdów dla dzieci, procedury reagowania w różnych sytuacjach. Będą też wypisy z najważniejszych dokumentów Kościoła i prawa świeckiego dotyczące ochrony dzieci i młodzieży.
Kto będzie adresatem tego dokumentu?
– Wszystkie osoby duchowne i świeckie, które na terenie archidiecezji pracują z dziećmi i młodzieżą. Dokument pomyślany jest jako praktyczny przewodnik i pomoc w rozwijaniu działalności profilaktycznej, która powinna obejmować wszystkie środowiska duszpastersko-wychowawcze.
A kto jest autorem?
– Pierwszą wersję, po licznych konsultacjach i poznaniu doświadczeń innych wspólnot kościelnych przygotowałem osobiście, ale teraz pracuje nad tym zespół ds. profilaktyki. Ksiądz prymas powołał szeroki zespół osób, które reprezentują wszystkie środowiska duszpastersko-wychowawcze, począwszy od wydziałów kurialnych, poszczególnych duszpasterzy, a kończąc na pracownikach szkół, seminarium duchownego, domu dziecka oraz świetlic środowiskowych. W zespole są osoby kompetentne, które mogą pomóc w redakcji dokumentu, a jednocześnie to one będą mogły później wdrażać jego treści w swoich środowiskach.
Dane nt. przypadków pedofilii wciąż są zbierane. Czy można już podać jakieś liczby w odniesieniu do archidiecezji gnieźnieńskiej?
– W ostatnich latach miałem kilka zgłoszeń. Zostały one rozpatrzone zgodnie z obowiązującymi procedurami. Generalnie są to pojedyncze przypadki, a ich ilość nie ma nic wspólnego z tym, co czasem ukazują media. Pamiętajmy, że wykorzystanie seksualne dzieci, to problem społeczny, a nie kościelny.
Badania i statystyki sądowe pokazują, że około 80% zgłaszanych przypadków dzieje się w bliższej lub dalszej rodzinie. Dlatego pracować nad tym problemem musimy wszyscy. Cieszyłbym się, gdyby także inne „grupy zawodowe” i środowiska miały swoje procedury i szkolenia w tej materii. Od Kościoła mamy prawo wymagać więcej, ale budowanie świata bezpiecznego dla dzieci jest wezwaniem dla wszystkich.
Czy Ksiądz miał kontakt z ofiarami? Chodzi mi o to, jak Ksiądz je przeżył osobiście?
– Oczywiście, to moja misja. Każde spotkanie było szczególne, bo związane z bolesną tajemnicą. Choć życiowe sytuacje były bardzo różne, to jednak cierpienie tych osób jest zazwyczaj ogromne, a rany ciągle niezabliźnione. Dlatego zawsze, na ile potrafiłem, starałem się słuchać, okazać szacunek i tworzyć bezpieczną przestrzeń spotkania. Pomaga mi w tym przygotowanie i doświadczenie psychologiczne.
Już wcześniej towarzyszyłem osobom przeżywającym różne traumy z przeszłości. To wiele mnie nauczyło. Pokorne i współczujące uczestnictwo w ich cierpieniu często znaczy więcej niż słowa, które akurat tu bardzo trudno jest wypowiadać. W tych spotkaniach zawsze objawia się jakiś mroczny dramat, ale jest też światło nadziei i dyskretna radość, kiedy mogę uczestniczyć w procesie stopniowego uzdrawiania i odradzania się osób tak boleśnie zranionych.
Co powinna zrobić osoba, świecka, duchowna, która wie lub podejrzewa, że w jej parafii, szkole, sąsiedztwie, otoczeniu dochodzi do nieodpowiednich zachowań względem dzieci?
– To ważne pytanie. Co robić? Dyskretnie, delikatnie, ale zawsze trzeba się zainteresować, próbować rozeznać, a jeśli dojdziemy do przekonania, że dzieje się krzywda, trzeba reagować. Niekoniecznie musimy robić to sami, warto szukać fachowej pomocy, wsparcia, zgłosić się do kompetentnych osób lub instytucji. Od tego są w Kościele delegaci, ale są też i profesjonalne organizacje świeckie, jak np. „Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę”, są też ośrodki pomocy rodzinie, poradnie, a w ostateczności policja. I nie chodzi tu tylko o odpowiedzialność prawną, choć i ona na nas ciąży, ale pomoc cierpiącemu dziecku.
Jeśli zlekceważymy problem, to będziemy mieli swój bierny udział w jego krzywdzie. Potrzebna jest tu roztropność, ale i odwaga w działaniu. Najważniejsze jest bowiem zawsze dobro i bezpieczeństwo dzieci.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.