Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Sowa: nie nawracamy nikogo

24 kwietnia 2009 | 11:09 | Izabela Matjasik i Rafał Łączny / ju. Ⓒ Ⓟ

„Nie nawracamy nikogo, nie ewangelizujemy” – mówi o swojej telewizji ks. Kazimierz Sowa, dyrektor kanału tematycznego religia.tv. Został on laureatem Nagrody Dziennikarskiej „Ślad” im. Biskupa Jana Chrapka.Zwycięzców ogłoszono podczas uroczystej gali, która odbywa się w Domu Arcybiskupów Warszawskich.

Uzasadnieniem do nagrody „Ślad” jest „stworzenie nowoczesnego medium poświęconego religiom, kulturze i wartościom duchowym”, czyli kanału tematycznego religia.tv. Telewizja ta istnieje od niecałych dwóch lat, co udało się przez ten czas osiągnąć, jaka jest jej oglądalność i kim jest przeciętny widz?

Ks. Sowa: Badania prowadzimy dopiero od jesieni ub.r., bo od tego czasu kanał jest dostępny dla szerszego grona odbiorców. Prowadzi je AGB. Religia.tv dociera do 3,5 mln gospodarstw domowych, głownie przez dwie platformy cyfrowe Canal + i „n”, ale także największe sieci telewizji kablowej. W tych 3,5 mln gospodarstw w styczniu, lutym i marcu włączało nas codziennie przynajmniej ok. 1-1,2 mln widzów. Porównując ten wynik z rynkiem kanałów tematycznych – nie jest źle.

Największą oglądalność mają programy na żywo, jak „Rozmównica” czy transmisja Mszy św., ale także pasmo filmów dokumentalnych i program robiony przez naszą największą gwiazdę Szymona Hołownię „Między sklepami”.

Nasz widz jest młodszy niż by się mogło wydawać – to nie seniorzy oglądają religijny kanał, ale osoby między 30. a 55. rokiem życia. Także nasi pracownicy to 30-latkowie.

Czym się inspirowano przy tworzeniu religia.tv?

– Kiedy dostałem propozycję od prezesa Mariusza Waltera przygotowania formuły kanału o tematyce religijnej, miałem za sobą dłuższy pobyt w Stanach, gdzie miałem okazję oglądać tamtejszą telewizję o tematyce tele-ewangelizacyjnej. Przyglądałem się też francuskiej KTO, włoskiemu SAT 2000. Zauważyłem różnicę między rynkiem amerykańskim i europejskim – o ile w Stanach media religijne zdominowane są przez protestantów i przekształciło się to w emocjonalny, gigantyczny spektakl z przepowiadaniem Słowa, o tyle w Europie ta telewizja ma charakter edukacyjno-katechetyczny, z otwartym studiem, dyskusjami i katechezami. Przy tworzeniu religia.tv razem z Szymonem Hołownią wiedzieliśmy, że amerykański format w Polsce nie chwyci, ale chcieliśmy, by była u nas przestrzeń na programy na żywo i studia otwarte. Dzięki temu powstała „Rozmównica”, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Naszym „odciskiem palca” w religii.tv jest talk show „Między sklepami” – format w Polsce popularny, ale my nie rozmawiamy o „człowieku z pięcioma rękami”, tylko poruszamy sprawy społeczno-religijne. Wprowadziliśmy też dużo programów dokumentalnych, by stworzyć nasze „katolickie Discovery” – pokazać, że świat jest kolorowy i ciekawy, i trzeba go odkryć.

Przygotowaliśmy ok. 25 pomysłów na programy, z których w pierwszym sezonie zrealizowaliśmy 10 projektów, a w drugim roku następnych 10.

Czy nie obawiał się Ksiądz ryzyka związanego z robieniem telewizji religijnej w komercyjnej grupie ITI…

– ..zwłaszcza w grupie TVN-u, to trzeba powiedzieć, bo to wywołuje największe emocje.

…gdzie myśli się bardziej o „słupkach oglądalności” i pieniądzach niż o treści…

– Nie jest tajemnicą, że tego typu przedsięwzięcie nie kosztuje przysłowiowe 2 zł, tylko kilkanaście milionów rocznie. Korzyść z pracy w wielkim koncernie polega na dostępie do najnowszych technologii i kontakcie z ciekawymi ludźmi. Ale istnieje też ryzyko nie tylko związane z komercjalizacją tematu. „Biorąc” do współpracy księdza, prezes Walter musiał liczyć się z pewnym obciążeniem – mogły pojawić się naciski i oczekiwania. Oczekiwania były, ale mogę wymienić też dwa nazwiska – kard. Stanisława Dziwisza i abp. Kazimierza Nycza – którzy mieli do mnie zaufanie, powiedzieli „Pokaż produkt a potem będziemy oceniać”. Poza tym znaczek „ TVN-u” jest wyzwaniem, by nie odstawać poziomem programów od pozostałych. Ale usłyszałem też podczas rozmowy z prezesem Walterem „nie na wszystkim musimy zarabiać”. ITI chce pokazać, że może robić niekomercyjne rzeczy lub niekomercyjne wprost. Media publiczne zostawiły pole na działalność misyjną i tam wchodzą teraz inni,

Co do „słupków” – naszym celem jest stanie się w kategorii kanałów edukacyjno-kulturalnych jednym z czołowych, wyrobić sobie markę. A to się uda, gdy będzie nas oglądać znaczna liczba widzów i gdy zaczną nas dostrzegać reklamodawcy.

A ile jest ewangelizacji w religia.tv?

– Nasza telewizja nie jest telewizją ewangelizacyjną. Aby ewangelizować, trzeba mieć misję kościelną. Ja takiej misji nie dostałem, nie zostałem do tego upoważniony. Ewangelizacja niesie ze sobą pewną odpowiedzialność za to, co się człowiekowi głosi, czy jest to zgodne z nauką Kościoła.

U nas jest bardzo dużo tematyki związanej z innymi wyznaniami, zapraszamy prawosławnych, protestantów, transmitujemy obchody ich świąt. Teraz wprowadziliśmy cykl „Zapraszam was na moje święto”, w którym pokazujemy Polakom, że u nas mieszkają też np. Tatarzy. To jest nasza edukacyjna misja. Nie ewangelizujemy i nie nawracamy nikogo.

A jak Ksiądz ocenia polski rynek medialny pod względem treści ewangelizacyjnych?

– Mam doświadczenie pracy w Radiu Plus, które miało mocne zacięcie ewangelizacyjne, preewangelizacyjne. Dla mnie, w sensie ścisłym, projektem ewangelizacyjnym są te istniejące w internecie. Powinny być hołubione i się rozwijać. Treści ewangelizacyjne znajdują sie też w Radiu Maryja – choć tam jest pewien kłopot z dodatkami do nich. Ewangelizują też katolickie rozgłośnie – gdzie znajduje się czas na modlitwę, katechezę. W telewizji ewangelizacji nie ma.

A czy jest zapotrzebowanie na ewangelizację w mediach?

– Zapotrzebowanie jest, ale ono się realizuje w inny sposób, w kategoriach bezpośredniego kontaktu, właśnie np. w internecie. To widać np. na portalu spowiedź.pl, prowadzonym przez jezuitów. Tam ludzie opowiadają o swoich problemach, rozmawiają o grzechu u dylematach, ufając, ze po drugiej stronie są duszpasterze.

Od początku religia.tv stawiana była w opozycji do Telewizji TRWAM – czy słusznie?

– TRWAM jest telewizją o zupełnie innym charakterze. Oczywiście byliśmy podejrzewani, że robimy coś, co można rozumieć jako forma walki z Ojcem Dyrektorem. Ale nasz produkt sam się broni i widać, że nie robimy niczego przeciw komuś. Wydawać by się mogło, że widzowie TRWAM są tak zakochani w tej rzeczywistości, że nie potrzebna jest im żadna inna. A jednak kiedy duża sieć kablowa zastąpiła – ze względu na problemy z umową – TRWAM religią.tv, nie było marszów ani pikiet protestacyjnych. Dostaliśmy kilka telefonów i listów z podpisami na znak protestu, ale też otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii od osób, które do tej pory oglądały tylko TRWAM. Dostając nasz produkt, docenili go. Trzeba po prostu dać ludziom wybór. Widz traktuje programy jak ofertę, z której wybiera. Jest coś innego, to chętnie to zobaczymy.

Jakie plany na przyszłość religii.tv? Co jeśli „słupki” zaczną spadać?

– Jeśli się okaże, że nasz kanał nie uzyska odbiorcy, to pewnie jest w ITI milion pomysłów jak wykorzystać środki przeznaczane na jego produkcję. Ja też byłbym niezadowolony z bycia „kwiatkiem do kożucha”. Plany więc obejmują zrobienie wszystkiego co w naszej mocy, byśmy oferowali produkt coraz szerszemu kręgowi odbiorców i to w jak najlepszej formule, w najlepszej jakości. Chcemy umocnić przekonanie, że jesteśmy sprzymierzeńcem tych, którzy chcą posłuchać o poważnych sprawach – o religii, kulturze, życiu społecznym. Chcemy, by traktowano nas jak sprzymierzeńców a nie patrzono na nas podejrzliwie.

***

Ks. Kazimierz Sowa (ur. 1965) – dziennikarz, publicysta, dyrektor religia.tv – kanału religijnego Grupy ITI. Absolwent krakowskiej Papieskiej Akademii Teologicznej i podyplomowych studiów dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 2001-2005 prezes ogólnopolskiej sieci Rozgłośni Radiowych Radia Plus. Autor publikacji m.in. w „Czasie Krakowskim”, „Gościu Niedzielnym”, „Rzeczpospolitej” i „Wprost”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.