Drukuj Powrót do artykułu

Leczenie z antysemityzmu pozwala na kształtowanie dorosłej tożsamości narodowej

15 października 2013 | 10:56 | tom (KAI) / pm Ⓒ Ⓟ

Leczenie z antysemityzmu pozwala też na kształtowanie się dorosłej tożsamości narodowej – uważa prof. Paweł Śpiewak.

Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego z KAI z okazji wystawy poświęconej antysemityzmowi pt. „Obcy i niemili. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919–1939”, która zostanie otwarta 15 października br. w rozmowie z KAI mówi m. in. o korzeniach antysemityzmu, jego „paradoksalnej” obecności w Polsce, a także wspaniałych przykładach działań Kościoła katolickiego w walce z tym zjawiskiem. Publikujemy tekst rozmowy z prof. Pawłem Śpiewakiem.

KAI: Zaatakował Pana kiedyś wprost antysemita?

Prof. Paweł Śpiewak:
Nieraz byłem atakowany. Na szczęście nie często. Pamiętam jedno dość wstrząsające przeżycie. Szedłem ul. Karową w Warszawie, zatrzymał się przy mnie mężczyzna i wprost, oczywiście „per ty”, powiedział: „Czeka na ciebie komora gazowa”.

KAI: Dlaczego Żydowski Instytut Historyczny swoją najnowszą wystawę poświęca antysemityzmowi? Jej tytuł brzmi: „Obcy i niemili. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919–1939”.

– Wystawa dotyka dwóch wymiarów. Nie zrozumiemy dziejów Żydów okresu międzywojennego, i w ogóle historii narodu żydowskiego, bez antysemityzmu. Wypędzanie Żydów z Hiszpanii, Portugalii, Francji, Niemiec Anglii, zamykanie ich w gettach we Włoszech, palenie na stosach – to wszystko jest częścią losu tego narodu, nieustannie poniżanego, wokół którego ciągle tworzono negatywne obrazy. Antysemityzm wzmógł się w końcu XIX w. wraz z aferą Alfreda Dreyfusa we Francji i pojawieniem się antysemityzmu politycznego. Potem ta choroba rozprzestrzeniła się po całej Europie. Polska nie była ani wyjątkiem ani świetlanym przykładem. Ilość pojawiających się rysunków, tekstów, antysemickich, aktów dyskryminacji była tak duża, że żydowscy historycy mogą mówić o złym okresie jakim było międzywojnie dla Żydów.

Drugi wymiar wystawy to pokazanie ikonografii nienawiści. Zaprezentowano na niej rysunki, na których widzimy zniekształcone ciała Żydów, przypominające postać neandertalczyka, potwora o nieludzkich kształtach a nawet robaka. Dla autorów tych rysunków Żyd i robak to jest to samo. Ikonografia ta była kontynuowana w czasie II wojny światowej. Dla mnie te rysunki są samonapędzającą się furią negatywności, z propagowaniem treści, że Żydzi nad wszystkim panują, są wszędzie, na ulicach, w tramwajach, pociągach, kierują przemysłem, polityką i mediami. Jest to obraz przerażający i można się zastanawiać skąd brała się ta potworna nienawiść? Czym autorzy i odbiorcy tych rysunków i treści ją uzasadniali? Czy uzasadniali w ten sposób swe przekonania? Z całą pewnością rysunki te miały swoje konsekwencje. Przypomnijmy jaką rolę odgrywały w czasie II wojny światowej, były przecież kolportowane przez prasę gadzinową a nawet po wojnie pojawiały się one w prasie podziemnej czy później w 1968 r. oficjalnie w gazetach.

KAI: W czym tkwią korzenie antysemityzmu?

– Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Mamy ewidentnie dwa rodzaje antysemityzmu. Jeden o podłożu religijnym mówiący, że Żydzi to ci co zdradzili i zabili Boga oraz walczą z chrześcijaństwem jako religią dominującą. Mamy tu bardzo silny wątek odpowiedzialności Żydów za śmierć Jezusa. To trwa do dzisiaj. Elementy antysemickie mamy nadal w liturgii Wielkiego Postu, choć trzeba zaznaczyć, że to się zmienia. Wątki niechęci wobec Żydów są usuwane z kościelnego nauczania, ale proces ten dzieje się od niedawna. Niestety negatywne wyobrażenia nadal trwają w świadomości wielu ludzi. Nadal trwa przeświadczenie, że w czasie wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936-39 to Żydzi niszczyli kościoły. Za co w odwecie niszczono synagogi.

Drugi rodzaj antysemityzmu bazuje na tym, że Żydzi im bardziej się asymilują, skrywają swoją tożsamość, tym bardziej są niebezpieczni. Wytyka się, że społeczeństwa chrześcijańskie stworzyły przestrzeń gospodarczej wolności i teraz Żydzi w sposób agresywny wykorzystują ją do panowania nad światem. Mówi się o zmowie, spisku mędrców Syjonu itp., który ma doprowadzić do rządów nad „prawdziwymi” Europejczykami. Nadal w różnych formach pojawiają się opinie o żydowskich pieniądzach w mediach. Zadziwia bezwładność tych stereotypów. Nawet potoczne użycie pewnych słów wywołuje jednoznaczne konotacje. Gdy wypowiemy słowo „maca” to skojarzone ono będzie z „chrześcijańską krwią” a jak powiemy słowo „media” to dodaje się przymiotnik „żydowskie” i tym samym tylko one tworzą opinię publiczną. Powtarza się bezrefleksyjnie stereotypy o niewyobrażalnym wpływie małej społeczności żydowskiej na świat.

KAI: Jak wytłumaczyć paradoks takiej postaci antysemityzmu w Polsce, kraju gdzie społeczność żydowska jest tak niewielka?

– Przypomnijmy, że przed I wojną światową liczba społeczności żydowskiej na terenie Polski (mniej więcej I Rzeczpospolitej) była proporcjonalnie największą ze wszystkich krajów. Kształtowany wtedy antysemityzm opierał się głównie na lęku wobec odrębności kulturowej i specyficznej aktywności Żydów w różnych wymiarach: demograficznym, intelektualnym, gospodarczym itd. Te elementy powodowały u innych poczucie słabości. Roman Dmowski, który budował skrajnie antysemicką wizję świata, jeszcze nim powstały jego „Myśli nowoczesnego Polaka”, w gruncie rzeczy uznawał Żydów za lepszych od Polaków. Uważał ich za naród bardziej sprawny, operatywny, podkreślał, że elity kraju są im uległe i dlatego musimy z nimi walczyć. Uzasadniał, że walcząc z tak silnym przeciwnikiem sami się wzmacniamy. Obsesyjnie potrzebujemy silnego “sparingpartnera” i w ten sposób hartujemy polskość w walce z Żydami. W tym kontekście powstaje pytanie o obsesyjność i taki sposób budowania pojęcia narodu, jaki dokonywał się na początku XX w.

KAI: Tak było przed wojną, ale dlaczego teraz?

– Obecnie antysemityzm w Polsce jest stosunkowo słaby i żyje siłą bezwładu. Powtarza się różnego rodzaju stereotypy. Uaktywnia się on zazwyczaj, gdy zaczyna się dyskutować o wojnie, o postawie Polaków wobec Zagłady Żydów w czasie wojny. Uczestniczyłem kiedyś w posiedzeniu komisji sejmowej i jeden z posłów starał się wmówić wszystkim, że całe wsie mordowano za udzielanie pomocy Żydom w czasie wojny. Jest to historyczna fikcja. W tego typu sporach nie chodzi o Żydów, lecz o Polaków, u których chce się wzbudzić poczucie winy i jej usprawiedliwienia. Taki typ myślenia ma początek w 1968 r. gdy się rozpoczęła w Polsce antyżydowska czystka dokonana przez komunistyczną władzę. O tyle jest to dziwne, że dokonała ją partia z nazwy lewicowa, a wiemy, że lewica zazwyczaj głosiła hasła internacjonalistyczne i walczyła z antysemityzmem. W tamtym czasie wyrzucano Żydów z Polski a z drugiej strony wychodziły książki takie jak „Ten jest z ojczyzny mojej” o Polakach ratujących Żydów w latach 1939 -1945. Chciano wtedy pokazać, że tyle dobrego zrobiliśmy i Żydzi nie mają prawa mówić, że jesteśmy źli a antysemityzm nie jest antysemityzmem lecz antysyjonizmem. To polscy komuniści ponieśli sztandar szowinizmu, który nadal dzierżą z nacjonalistami.

KAI: Czy i na ile zmienił się obraz Żyda w naszym społeczeństwie?

– Można tę sprawę badać na różny sposób ale z badań socjologów widać, że nastąpił wyraźny spadek nastrojów antysemickich. Wynika to przede wszystkim z tego, że mało kto interesuje się historią i druga rzecz, że mało kto ma kontakt z żydowską kulturą. Przed wojną Żydzi byli częścią codziennej polskiej rzeczywistości. Obecnie młodzi ludzie nie wiedzą, jak wygląda Żyd. Jeśli coś zostało z żydowskiej przeszłości to są to już tylko w większości wyzbyte z życia kamienie. Stąd obraz Żyda stracił jakąkolwiek konkretność. Ale tracąc konkretność obraz ten zachował nadal siłę emocjonalną. Nie potrafimy na co dzień zidentyfikować Żyda, ale na stadionach krzyczy się: „Żydzi do gazu”. Słowo „Żyd” ma silnie negatywną charakterystykę. Kiedyś brałem udział w konkursie, w którym młodzi ludzie opowiadali o historii Żydów ze swoich miejscowości i zauważyłem, że każdy z mówiących unikał słowa „Żyd” zastępując go słowami: „Izraelita”, „starszy brat”, czy „wyznawca religii Mojżeszowej”. Jest to jeden z dowodów na ciągle negatywną konotację słowa „Żyd”.

KAI: Czy da się to uleczyć?

– Wszystko daje się leczyć, lecz ten proces trwa w skali społecznej długo. Niestety w Polsce nie reagują na antysemickie ekscesy ani prokuratura, ani instytucje odpowiedzialne za egzekwowanie prawa, w tym prawa pociągającego do odpowiedzialności za szkalowanie, poniżanie ludzi z racji ich pochodzenia, czy głoszenia haseł rasistowskich. Nie są one przygotowane do takich sytuacji i w najmniejszym stopniu nie traktują ich poważnie.

KAI: Często spotykamy się z krytyką państwa Izraela, która od razu łączona jest z antysemityzmem. Jak oddzielić te dwie sprawy?

– Podobną sytuację mamy w Polsce i innych krajach. Kiedy ktoś jest przeciwny polityce danego rządu to nie znaczy, że jest przeciwko Polsce. Nie możemy utożsamiać polityki aktualnych rządów z państwem. Krytyka państwa Izrael może zostać uznana za antysemicką gdy podważa się rację jego istnienia ale nie wtedy gdy ktoś mówi, że to państwo powinno być bardziej nastawione np. na współpracę z Palestyńczykami.

KAI: Jak Pan ocenia rolę Kościoła katolickiego w walce z antysemityzmem?

– Mamy wiele wspaniałych przykładów działań Kościoła w walce z antysemityzmem. Weźmy choćby dla przykładu coroczne Dni Judaizmu organizowane w diecezjach, czy publikacje wielu katolickich wydawnictw i czasopism takich jak „Znak”, Tygodnik Powszechny”, „W Drodze”, które wiele zrobiły i robią, aby zmienić obraz Żyda a także relacje Kościoła do wspólnoty żydowskiej. Kościół może się pochwalić wielkim dorobkiem. Ale nie zapominajmy, że zawsze będą też i tacy przedstawiciele Kościoła, którzy mniej czy bardziej jawnie będą okazywali swoją niechęć do Żydów, a nawet będą antysemitami. Będą dzielili ludzi na dwie grupy: „my” i „oni”. Każdy kto interesuje się Żydami i przejmuje się antysemityzmem będzie traktowany jako Żyd. Często spotykamy się z postawą, że my Polacy nie mamy do tego stosunku ani dobrego ani złego i sprawa ta nas w ogóle nie dotyczy. Mamy do czynienia z podziałem na tych, którzy biorą odpowiedzialność i chcą wyleczyć się z choroby antysemityzmu i tych którzy by chcieli o antysemityzmie zapomnieć. Leczenie z antysemityzmu pozwala też na kształtowanie się dorosłej tożsamości narodowej.

KAI: Na czym polega dorosła tożsamość narodowa?

– Dorosła tożsamość narodowa polega na tym, że bierze ona swoje grzechy i winy na siebie. Podkreślmy, że nie ma narodów niewinnych. Żydzi też nie są narodem niewinnym i muszą brać na siebie odpowiedzialność za całą swoją historię. Nie widzą wyłącznie swojej części anielskiej, heroicznej, swoje ofiary ale widzą też swoją ciemną stronę: niegodziwości, błędów i zbrodni. Narody, podobnie jak każdy człowiek, mają skłonności do zła i dobra i muszą się z tym skonfrontować. Ludzie unikający tego typu konfrontacji uważają, że mówienie o ciemnych stronach dziejów jest szkalowaniem narodu. Niestety tkwią w postawie infantylizmu. Infantylizowanie siebie jest postawą szkodliwą. Niestety wielu ludzi, szczególnie polityków, nadal stoi na stanowisku unikania rozliczeń z własną przeszłością i nie rozdrapywania ran.

KAI: Czy i jak mocna jest po stronie żydowskiej postawa antychrześcijańska?

– Problemem jest to, że Żydów chrześcijaństwo mało interesuje, choć mamy też deklarację rabinów i intelektualistów żydowskich „Dabru Emet” – „Powiedz prawdę” na temat relacji między wiarą żydowską i chrześcijańską. Jednak gdy czyta się żydowskie teksty teologiczne to nie występują w nich postaci ze świata chrześcijańskiego, nie ma w nich ani Jezusa, św. Pawła czy św. Augustyna. W sensie teologicznym dla Żyda chrześcijaństwo jest zupełnie obojętne i to na pewno bardzo denerwuje chrześcijan, którzy z oburzeniem mówią: jak to, mamy taką wielką religię a Żydzi w ogóle jej nie zauważają. To milczenie Żydów wobec chrześcijaństwa może być uznane przez niektórych za skandal. Ma to na pewno związek z różnym odczytywaniem Biblii. Dla chrześcijanina Stary Testament jest zapowiedzią przyjścia Zbawiciela, osoba Jezusa wpisuje się w starotestamentalną narrację i jej tradycję. To Jezus uosabia los Żydów w historii. Taki sposób odczytywania Biblii u Żydów w ogóle nie występuje i dlatego taka postawa może denerwować chrześcijan. Wiele chrześcijańskich tłumaczeń Biblii unika sformułowań, które mogą być trudne dla wyznawców Chrystusa. Podkreślmy, że stosunek Żyda do chrześcijaństwa nie ma charakteru ani negacji ani afirmacji, lecz leży poza sferą jego zainteresowań.

KAI: Jaka zatem ma być płaszczyzna dialogu chrześcijańsko-żydowskiego?

– Elementarna, czyli też najważniejsza. Dobrze jest jeśli inni starają się zrozumieć sytuację Żydów. Temu ma m. in. służyć nasza wystawa. Weźmy rysunek z 1938 r. przedstawiający Żydów wywożonych pociągiem towarowym. Czyż nie jest on prefiguracją czasu wojny? Co może czuć Żyd oglądający taki rysunek? Pozbawia się go cech ludzkich i wtrąca do bydlęcego wagonu. Dlatego tak ważna jest empatia dla żydowskiego losu. Kolejny element dialogu powinien polegać na ustaleniu wspólnej płaszczyzny odczytywania wydarzeń historycznych. Weźmy przykład Powstania Chmielnickiego w latach 1648-1655. Możemy je odczytywać z punktu widzenia powieści „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza, w której nie ma słowa, że była to jedna z największych tragedii żydowskich w dziejach od czasu wygnania do Holokaustu. Czyli mamy dwie różne historie: jedna Polaków a druga Żydów. Ale mamy też nie tylko tragiczne karty historii. Weźmy choćby dzieje obecności na terenach Rzeczpospolitej wielkich dworów cadyków np. w Górze Kalwarii. Tam przed wojną znajdował się największy dwór chasydzki Icchaka Meira Altera założyciela dynastii Ger. Zobaczmy ile mamy takich miejsc,: Rymanów, Kock, Izbica itd., które już się nie liczą w geografii Polski a są niezwykle ważne dla geografii żydowskiej. Uczmy się wzajemnego oglądania tej samej ziemi i krajobrazów. I na koniec czytajmy swoje religijne teksty np. interpretacje historii Izaaka zaproponowaną przez duńskiego filozofa Sørena Kierkegaarda i przez żydowskiego teologa. Nie bójmy się! Taka lektura może nas tylko wzajemnie wzbogacić.

KAI: Czy nie obawia się Pan, że wystawa posłuży za „instrukcję” dla antysemitów?

– Ta wystawa jest wstrząsająca. Każdy kto przez nią przejdzie zobaczy jakim draństwem są te przedwojenne rysunki antysemickie. Ta groza się potęguje w końcówce lat trzydziestych z pochwałami Hitlera, Goebbelsa i aprobatą dla czystek w Niemczech i w Austrii. Nie wierzę, by ktoś chciał teraz z tych wzorców korzystać. Jakoś wszyscy wydorośleliśmy.

Rozmawiał: Krzysztof Tomasik

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.