Litewska posłanka: argumentem za przyjęciem Ukrainy do UE jest jej silna armia
22 października 2022 | 19:12 | mp | Kraków Ⓒ Ⓟ
Poważnym argumentem za przyjęciem Ukrainy do Unii Europejskiej jest jej silna armia, co zwiększy bezpieczeństwo całej Unii – powiedziała litewska posłanka do Parlamentu Europejskiego Rasa Juknevičienė, w ramach odbywającej się w Krakowie Konferencji „Wojna w Europie. Jaka będzie Unia Europejska”. Wzięli w niej udział także amb. Jan Tombiński, b. ambasador UE na Ukrainie, bp Ladislav Német SWD, biskup zrenianiński z Serbii i wiceprzewodniczący Rady Konferencji Biskupich Europy CCEE.
Zdaniem Rasy Juknevičienė, zastanawiając się nad przyjęciem Ukrainy do UE trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim aspekt bezpieczeństwa, który powinien być o wiele ważniejszy od kosztów wejścia tego kraju do wspólnoty. Podkreśliła, że ostatnio mówiło się wiele o potrzebie stworzenia europejskich sił zbrojnych.
– Wejście Ukrainy do UE pomoże nam rozwiązać ten problem. Przecież najsilniejszą armią w demokratycznych państwach Europy jest dziś armia Ukrainy. To nam doda wielką wartość dla naszego bezpieczeństwa. W naszym interesie jest bronić się wspólnie z Ukrainą, bo ona w tym wydatnie może nam pomóc – tłumaczyła litewska posłanka.
Opowiadając się za jak najszybszym przyjęciem Ukrainy litewska polityk argumentowała, że zmiany wymagają kryteria przyjmowania nowych członków do UE. Kolejne kraje – jej zdaniem – można by przyjmować etapami, np. najpierw drogą zrównania ich praw na unijnym rynku, a dopiero później w sferze finansowej i politycznej. Dodała, że obecnie w Unii brak jest mężów stanu, których cechowałaby dalekosiężna wizja, a nie tylko perspektywa najbliższych wyborów.
Przyznała, że jest dumna z tego, co robi w sprawach Ukrainy przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, czy ze zmiany stanowiska w sprawie przyjęcia Ukrainy, kanclerza Scholza. Zauważyła, że w krajach kandydujących coraz więcej obywateli przeżywa rozczarowanie, a korzysta z tego Putin.
– Ukraina ma kluczowe znaczenie dla regionu, w którym żyjemy. Jeśli Ukraina odniesie sukces, jeśli stanie się członkiem i UE i NATO to cała Europa na tym skorzysta – podkreśliła. Tłumaczyła, że jeśli Ukraina wygra wojnę i stanie się pełnoprawnym członkiem UE i NATO, nieuchronnie musi to wpłynąć na zmiany w Rosji. Rosja w takiej sytuacji będzie musiała wprowadzić duże zmiany u siebie, i nie będzie wstanie utrzymać swej totalitarnej formuły, która w istocie prowadzi do klęski.
– Rosjanie zmienią się, jeśli Ukraina odniesie sukces. Niekoniecznie Rosja musi pozostać taka sama. Rosja musi się zmienić, a ewolucja na Ukrainie może tylko temu sprzyjać. Chcę wierzyć, by ci, którzy decydują o polityce UE, będą pamiętać, że kluczowym elementem strategii wobec Rosji musi być Ukraina – tłumaczyła litewska posłanka
Jan Olbrycht, polski poseł do Parlamentu Europejskiego ujawnił, że obecnie miesięczne wsparcie Unii Europejskiej dla Ukrainy wynosi 2,5 miliarda euro miesięcznie, nie mówiąc już o kosztach przekazywanej broni. Inaczej gospodarka Ukrainy by upadła i nie byłaby ona w stanie prowadzić walki. Zastanawiał się czy o wiele tańsze nie było by odpowiednie wsparcie ukraińskiej gospodarki, gdyby ona wcześniej zostałaby przyjęta do Unii.
Ambasador Jan Tombiński podkreślił, że choć dziś nikt nie kwestionuje, że Ukraina, Mołdawia czy Gruzja powinny przystąpić do Unii Europejskiej, to kiedy w 2012 r. trwały dyskusje na nad zapisami umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, większość starych krajów Unii nie chciała się zgodzić nawet z tym, że Ukraina jest krajem europejskim. Dopiero trzeba było Majdanu i wreszcie obecnej wojny, żeby zrozumiano, że Ukraina jest w Europie a jej obywatele za cenę życia bronią najważniejszych wartości europejskich i należy liczyć się z ich stanowiskiem.
Zdaniem Tombińskiego, jeśli nie odpowiemy na potrzeby Ukraińców, to stracimy autorytet Unii Europejskiej jako wspólnoty. Przyznał też, że jeśli chodzi o przyjmowanie nowych krajów członkowskich, to unia tak naprawdę nigdy nie była na to gotowa, a zawsze dokonywało się to pod presją wydarzeń – obalania dyktatur w Hiszpanii, Grecji czy Portugalii, albo krajów naszego regionu po upadku komunizmu. I tak się dzieje do dziś a w tej chwili z Ukrainą, Gruzją I Mołdawią, które kandydują.
Bp Ladislav Német z Serbii przyznał, że choć Serbia nie jest Ukrainą, i jest państwem bardzo związanym emocjonalnie z Rosją, to przedłużające się w nieskończoność negocjacje akcesyjne z UE powodują zmęczenie społeczeństwa i osłabienie w nim postaw proeuropejskich. Skutkuje to tym, że kraj ten jest wciąż pod silnymi wpływami Rosji, a ponadto wchodzi tam bardzo mocno kapitał chiński. Dodał, że ważny jest też argument demograficzny za przyjęciem nowych państw. Podkreślił, że jeśli Unia Europejska nie zdecyduje się na przyjęcie kolejnych państw, grozi jej poważny kryzys z powodu zapaści demograficznej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.