Łk 19,29-48 – Jezus – błogosławiony Pan i Król
11 lutego 2023 | 16:12 | ks. Jeremiasz Niedużak | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Tekst w przekładzie Biblii Tysiąclecia (wyd. 5).
(29) Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, (30) mówiąc: Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego jeszcze nikt nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. (31) A gdyby was kto pytał: Dlaczego odwiązujecie?, tak powiecie: Pan go potrzebuje. (32) Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. (33) A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: Czemu odwiązujecie oślę? (34) Odpowiedzieli: Pan go potrzebuje. (35) I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. (36) Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. (37) Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. (38) I wołali głośno: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. (39) Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom. (40) Odrzekł: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą. (41) Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim (42) i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. (43) Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. (44) Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia. (45) Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. (46) Mówił do nich: Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców. (47) I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. (48) Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.
Kontekst i kompozycja
- Analizowaną dzisiaj perykopę można podzielić na trzy mniejsze sekcje:
- Wjazd Jezusa do Jerozolimy i lament Pana nad miastem (19,29-44)
- Symboliczne oczyszczenie Świątyni Jerozolimskiej (19,45-46)
- Wrogość przywódców Izraela i uwielbienie Jezusa przez lud (19,47-48)
- „W paralelizmie, który Łukasz stworzył między 19,11-28 i 29-44, istnieje zgodność między opłakiwanym tutaj nadchodzącym losem Jerozolimy a losem niechętnych poddanych z w. 27. Tylko Łukasz ma ten epizod.
- Wersety 41-42 wydają się być w dużej mierze scenerią stworzoną przez Łukasza.
- Końcowa klauzula w.44, chociaż może mieć pewne podstawy w tradycji (w oświadczeniu o sądzie w 10,13 jest podany powód wyroku), w obecnej formie należy ją zidentyfikować jako Łukaszową. W przypadku głównej części materiału (w.43-44ab) Łukasz wydaje się jednak wyraźnie uzależniony od źródła, czyli św. Marka.
- Ostatnia część sekcji 18,35–19,46 przenosi nas do Jerozolimy, do świątyni, gdzie Jezus w symboliczny sposób protestuje przeciwko niektórym aspektom jej obecnego użytkowania, zanim uczyni z terenów świątynnych stałe miejsce swojej ostatniej posługi w Jerozolimie (19,47–21,38).
- 19,47-48 – Po dotarciu do świątyni, co stanowiło punkt kulminacyjny jego długiego pobytu w Jerozolimie, Jezus jest tam teraz codziennie, zaangażowany w posługę nauczania, co wywołuje reakcję zarówno ze strony starszyzny żydowskiej, jak i pospolitego tłumu”.
Orędzie teologiczne
- Analizowana narracja jest powszechnie znana jako triumfalny wjazd i kojarzy się z gałązkami palmowymi. W trzeciej Ewangelii nie ma wjazdu i nie ma gałązek palmowych. Narrację tę można by raczej nazwać procesją triumfalną, ponieważ Jezus wciąż zbliża się do Jerozolimy i najpierw wjeżdża do niej, a potem dopiero wchodzi do świątyni, w w.45.
- Jezus jest wyraźnie zidentyfikowany jako król w w.38, który łączy procesję triumfalną ze szlachcicem, który otrzymuje swoje królestwo (w.11.15) w przypowieści o minach bezpośrednio przed nią. Tym szlachcicem, który otrzymał królestwo w dalekim kraju i powrócił jako król na sąd, jest nikt inny jak Jezus, który wypełniając obietnicę daną Maryi w zwiastowaniu (1,32-33), wjeżdża do Jerozolimy przy aplauzie tłumów: „Błogosławiony król, który przychodzi w imieniu Pana” (w.38).
- 28-30 „Po tych słowach” (w.28) łączy wjazd do Jerozolimy z przypowieścią o minach. Zbliżył się do Betfage i Betanii (w.29) powtarza formułę engizein plus konkretne nazwy miejscowości (18,35; 19,29.37.41), która charakteryzuje kulminacyjne podejście Jezusa do Jerozolimy w 18,35-19:46. Począwszy od Przemienienia, gdzie Łukasz zapowiedział zakończenie „exodusu” Jezusa w Jerozolimie (9,31) w trzeciej Ewangelii jest dziewięć przypomnień, że Jerozolima jest ostatecznym celem i przeznaczeniem Jezusa Wzmianka w w. 28 jest dziewiątą i ostatnią, która prowadzi Jezusa do majestatycznego widoku Świętego Miasta z Góry Oliwnej.
- Mt 21,1 i Marek 11,1 przedstawiają Jezusa i uczniów zbliżających się do Jerozolimy jako grupę, podczas gdy Łukasz podkreśla znaczenie tego wydarzenia dla Jezusa osobiście: „przyszedł” (w.29). Współczesna droga do Jerozolimy wiedzie z Betanii przez Betfage, co powoduje, że niektórzy kwestionują kolejność nazw miejscowości u Łukasza (i Marka 11,1). Łukaszowa (i Markowa) kolejność Betfage-Betania jest jednak prawidłowa, ponieważ starożytna droga rzymska, którą podążali pielgrzymi zbliżający się do Jerozolimy od wschodu, leżała na północ od współczesnej drogi. Z Jerycha droga rzymska biegła na południowy zachód wzdłuż dzisiejszej Wadi Umm esh Shid, a następnie bezpośrednio na szczyt Góry Oliwnej.
- Kluczową nazwą miejsca w tej relacji, wymienianą przez wszystkich trzech synoptyków, jest Betfage („dom niedojrzałych fig”), która znajdowała się w pobliżu lub na szczycie Góry Oliwnej. Góra Oliwna, będąca częścią grzbietu rozciągającego się z północy na południe po wschodniej stronie Świętego Miasta, wznosi 90 metrów wyżej niż Jerozolima, osiągając wysokość prawie 900 m nad poziomem morza. Już w czasach Dawida Góra Oliwna była miejscem kultu (2Sm 15,32). Po upadku Jerozolimy w 586 r. przed Chr. Ezechiel miał wizję, w której chwała Pańska odchodziła od Jerozolimy i osiadała na Górze Oliwnej (Ez 11,23). Co najważniejsze, prorok Zachariasz, a za nim żydowscy interpretatorzy (np. Józef, Ant. 20.169), wskazali Górę Oliwną jako miejsce objawienia się Mesjasza. W „dniu Pańskim” „Pan będzie królem nad całą ziemią” (Za 14,1-10). W Dziejach Apostolskich Łukasza Góra Oliwna jest przedstawiona jako miejsce, w którym odbywa się męka i zmartwychwstanie Jezusa w Jerozolimie (19,29.37; 21,37) oraz wniebowstąpienie (Dz 1,12). Jest to więc miejsce, gdzie Jezus jest dosłownie „wzięty w górę” (zob. 9,51).
- Stroma droga prowadzi z Betfage do Betanii, kilometr na południe, po wschodniej stronie Góry Oliwnej. Jezus wysyła dwóch uczniów w dół tej drogi, aby przyprowadzili osiołka, na którym będzie jechał do Jerozolimy. Nie wiemy, czy ci dwaj uczniowie to Piotr i Jan, których Jezus wkrótce wysyła, aby przygotowali Paschę (22,8).
- Dwaj uczniowie mają wziąć na ręce „źrebię” (w.30 gr. pōlos), co może oznaczać młode konia lub osła (choć to drugie było bardziej powszechne w Palestynie). W przeciwieństwie do dwuznaczności wioski, Łukasz precyzyjnie określa źrebię, a zwłaszcza wiedzę Jezusa o nim. Gdyby był to jedyny przypadek uprzedzenia Jezusa w narracji pasyjnej, można by szukać wytłumaczenia w znajomości okolic Góry Oliwnej, gdzie obozował podczas pobytu w Jerozolimie (21,37; 22,39). Jest to jednak pierwsza z wielu przepowiedni w Narracji Męki Pańskiej. Szczególnie w Trzeciej Ewangelii przeczucie Jezusa wzrasta proporcjonalnie do jego bliskości krzyża. „Nie wolno nam tutaj racjonalizować”, zauważa Julius Wellhausen. „Jezus nie zamówił jeszcze ogiera, ani nie umówił się z jego właścicielami, ale wie wcześniej, co się stanie, ponieważ jest z nim Bóg, który kieruje tym, co ma się stać” . Posiada raczej wiedzę i władzę nad tym, co „musi” się wydarzyć w Jerozolimie. Doświadczenie Jezusa w tym względzie nie jest oczywiście dokładnym prototypem dla wierzących, ponieważ jest on Mesjaszem, a wierzący nim nie są. Niemniej jednak, jeśli wszelka właściwa wiedza o Bogu rodzi się z posłuszeństwa , to ofiarne posłuszeństwo i cierpienie za Chrystusa przynosi duchowy wgląd i jasność również wierzącym.
- Źrebię/oślę odgrywa jeszcze jedną rolę, świadczącą o mesjańskim statusie Jezusa, ponieważ w ST król mesjański wjeżdża do Jerozolimy jadąc „na ośle, źrebięciu osła” (Za 9,9; Rdz 49,11). Królewską rolę Jezusa może dodatkowo sugerować fakt, że w starożytności przywłaszczenie sobie zwierzęcia pociągowego było prerogatywą króla. I wreszcie, Łukasz opisuje źrebię jako takie, „którego nikt nigdy nie dosiadał” (w. 30). Niedosiadane wcześniej zwierzę pociągowe było uważane za święte (Lb 19,2; Pwt 21,3) i dlatego było odpowiednim wierzchowcem dla króla. Nieosiodłany ogierek przypomina nieco „dwie krowy, na które nie nałożono jarzma” (1Sm 6,7), które ciągnęły wóz, na którym Arka Przymierza wróciła do Jerozolimy. Arka wjeżdża do Jerozolimy inaczej niż zwykłe przedmioty, a Jezus wjeżdża do Jerozolimy inaczej niż zwykli pielgrzymi, jadąc na nieosiodłanym dotąd zwierzęciu. Dwa epizody o podobnym charakterze będą również charakteryzować Narrację Męki Pańskiej. Jezus poniesie poniżającą śmierć przestępcy, ale zdecydowanie nie jest przestępcą; nie ponosi żadnej winy (23,4), nie ma powodu do śmierci (23,15.22), nie popełnił żadnej zbrodni (23,41). Co więcej, Jezus jest „złożony w grobie (…), w którym jeszcze nikogo nie złożono” (23,53). Jerozolima może „zabijać proroków i kamienować posłanych do niej” (13,34), ale nawet prorocy i boscy wysłannicy nie są prototypami Jezusa. Wjazd Jezusa do Jerozolimy, jak również jego proces i śmierć w Jerozolimie są wydarzeniami wyjątkowymi, bez precedensu i nie do powtórzenia.
- 31-34 Jeżeli dwaj uczniowie zostaną zapytani, mają zapewnić wieśniaków, że źrebię nie są złodziejami, oświadczając: „Pan go potrzebuje” (w. 31.34). W języku greckim można to również przetłumaczyć: „Jego Pan potrzebuje (go)” Częstotliwość, z jaką Jezus jest nazywany Panem w Ewangelii Łukasza, przygotowuje czytelników do usłyszenia słowa „Pan” w odniesieniu do Jezusa. To, że Jezus jest „Panem” (kyrios) osła (w. 31.34), jest wzmocnione grą słów z „właścicielami, panami” (kyrioi) w w. 33. W Mk 11,5 uczniowie, którzy przyprowadzili osła, są przesłuchiwani przez „przechodniów”, ale u Łukasza są przesłuchiwani przez „właścicieli/panów osła” (w. 33 kyrioi). Innymi słowy, autorytet Jezusa jako prawowitego Pana ogierka jest ważniejszy od autorytetu jego właścicieli. Po raz trzeci w tylu wersetach Łukasz sygnalizuje wyjątkowy autorytet Jezusa w narracji o procesji triumfalnej.
- 35-38 Subtelny element na początku triumfalnego orszaku jest ważny dla Łukaszowego motywu królewskiego. Marek 11,7 i Mt 21,7 podają, że Jezus „siedział” na ośle (lub zarówno na ośle, jak i na ośle w Mt!), ale w Łukaszu Jezus jest „wsadzony na oślę” przez tłum (w. 35), co sugeruje intronizację. Gdy Jezus idzie, „ludzie rozkładają swoje płaszcze na drodze” (w. 36). To również ma królewskie konotacje, ponieważ podczas zaprzysiężenia Jehu tłum „pospieszył i wziął swoje płaszcze, i rozłożył je pod nim na gołych stopniach. Następnie zadął w trąbę i krzyknął: 'Jehu jest królem!” (2Krl 9,13; Józef Flawiusz, Ant. 9,111).
- Gdy Jezus zbliżył się do miejsca, gdzie droga schodzi z Góry Oliwnej, tłumy wznosiły radosne okrzyki ku czci Boga (w. 37). Ten ciekawy szczegół, nieobecny u Marka, Mateusza i Jana, jest lustrzanym przeciwieństwem tragicznej ucieczki króla Dawida na Górę Oliwną po buncie Absaloma, który go zdetronizował: „Dawid szedł dalej na Górę Oliwną, płacząc; jego głowa była zakryta i był boso. Wszyscy ludzie, którzy z nim szli, również zakrywali głowy i płakali, idąc w górę” (2Sm 15,30).
- Nadejście króla w orszaku triumfalnym wywołuje trzy reakcje, które są echem reakcji z poprzedniej przypowieści o minach (19,11-27). W orszaku i przypowieści mamy do czynienia z radosnym przyjęciem króla (w.16-19, 37-38), niezadowoleniem z powodu osądu przez króla (w. 20-26.39) i całkowitym zniszczeniem (w. 27,41-44). Zarówno pod względem treści, jak i umiejscowienia w trzeciej Ewangelii, triumfalny pochód jest historycznym komentarzem do przypowieści o minach.
- Pierwszym efektem jest tłum radośnie chwalący Boga donośnymi głosami (w.37), który powtarza w podobnym brzmieniu ten sam motyw z 18,43. Zarówno ślepiec z Jerycha na początku tej jednostki, jak i tłum na jej końcu „chwalą i wysławiają Boga”. To, że Bóg jest chwalony za to, co robi Jezus, pokazuje, w jakim stopniu tłum kojarzy osobę i dzieło Jezusa z misją Boga.
- „Błogosławiony król, który przychodzi w imię Pańskie” (w.38), krzyczą tłumy. Ta aklamacja, będąca cytatem z Ps 118,26, była tradycyjną częścią liturgicznego rytuału żydowskich pielgrzymów wjeżdżających do Jerozolimy. Odnosiła się nie do Mesjasza, lecz do błogosławieństwa pielgrzymów w imieniu Boga, gdy wchodzili do sanktuarium świątynnego. W Ewangelii Marka cytat ten pozostaje w dużej mierze psalmem pielgrzymkowym. Podsumowuje proroctwo Jana o „potężniejszym, który ma przyjść” (3,16) i jego późniejsze pytanie, czy Jezus jest „tym, który ma przyjść” (7:19); powtarza proroctwo Jezusa nad Jerozolimą: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie” (13,35), z taką samą aklamacją całego ludu podczas triumfalnego pochodu (w. 38). W ten sposób triumfalny pochód wypełnia zarówno Ps 118,26, jak i wcześniejszą zapowiedź Jezusa dotyczącą Jerozolimy (13:35).1
- Wstawienie przez Łukasza słowa „król” (ho basileus) przekształca cytat w królewski hymn, po raz pierwszy wyraźnie wskazując na to, co było wnioskowane w całej Trzeciej Ewangelii (1,32-33; 18,38; 19,11), że Jezus jest królem. Szlachcic, który poszedł po królestwo i wrócił jako król (19,12), jest tym królem, Jezusem. Wjazd do Jerozolimy na osiołku, mesjańskim wierzchowcu, prekognicja Jezusa, który zna przyszłość, jego panowanie, odwrócenie losów Dawida – wszystko to oznacza jego boskie królowanie. Jezus po raz pierwszy zostaje słusznie okrzyknięty „królem, który przychodzi w imieniu Pana”, chociaż tłumy nie rozumieją – i nie będą mogły zrozumieć aż do krzyża – pełnego znaczenia Jego królewskości. Końcowa aklamacja: „Pokój w niebie i chwała na wysokościach!” (w. 38) powtarza podobną aklamację aniołów przy narodzinach Jezusa (2,14). Powtórzenie to jest jednym z licznych inkluzji Łukasza, łączących narrację o niemowlęctwie z Ewangelią właściwą Dodanie w.38b przesuwa punkt ciężkości Ps 118,26 z teraźniejszości na przyszłość. Intronizacja Jezusa nie będzie miała miejsca w Jerozolimie, lecz „w niebie i chwała na wysokościach”. Tłum jest motywowany do chwalenia nie przez czynniki związane z „duchowością”, lecz przez „wszystkie cuda, które widzieli” (w.37), czyli przez dowody z życia Jezusa.
- Dopóki Jezus unikał mesjańskich pretensji, faryzeusze byli dla niego wyrozumiali (13,31; 17,20). Elementy triumfalnego pochodu łączą się jednak, aby przedstawić Jezusa jako Mesjasza Izraela. Faryzeusze uważają, że to nie tylko przekracza przyzwoitość Tory, ale graniczy z bluźnierstwem. „Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom (w.39), żądają, upominając w ten sposób Jezusa nie mniej niż jego uczniów. Jest to ostatnie wystąpienie faryzeuszy w trzeciej Ewangelii. Podobnie jak niezadowolony sługa, który karcił szlachcica-króla (w.20-26), jak Szymon (7,39) i starszy brat (15,30) ostateczny stosunek faryzeuszy do Jezusa pozostaje nierozwiązany. Być może Paweł, faryzeusz nawrócony na wiarę chrześcijańską, jest dla Łukasza zwiastunem faryzejskich wyznawców.
- Na koniec Jezus poucza faryzeuszy, że królestwo, choć przewidziane w Torze, nie jest z nią tożsame ani przez nią określone. Zaprawdę powiadam wam – mówi – jeżeli [moi uczniowie] będą milczeć, kamienie będą wołać (w. 40). Kamienie są wszechobecne w Palestynie i nie jest zaskoczeniem, że pojawiają się w NT. Chrzciciel już wcześniej ostrzegał, że Bóg może wzbudzić więcej wiernych wyznawców z kamieni niż z tak zwanych synów Abrahama (3,8). Można pokusić się o to, aby w użyciu kamieni przez Jezusa zobaczyć coś podobnego, tzn. że nieożywiona materia będzie chwalić Boga, jeśli ludzka natura zostanie uciszona.
- Proroczy lament z w.41-44 odpowiada trzeciej i ostatniej odpowiedzi na powracającego króla w przypowieści o minach. Po raz czwarty i ostatni przed narracją o Męce Pańskiej Łukasz łączy słowo „zbliżać się” (engizein) z nazwą miejsca (18,35; 19,11.29.41), aby opisać podróż do Jerozolimy. Jerozolima ukazuje się w chwalebnym aspekcie, ale radość tłumu (w. 37) staje się „gorzkim smutkiem” (w. 41 klaiein), gdy Jezus zapowiada zbliżające się zniszczenie miasta. Tylko raz w trzeciej Ewangelii Jezus mówi o „radości” (10,21) i tylko tutaj mówi o „płaczu”, co w języku greckim oznacza głęboki i słyszalny smutek. Każdy element w w.41-44 jest echem proroczych lamentów Brak „pokoju”, nad którym ubolewa Jezus (w.42), odnosi się do Bożego pokoju, shalom Boga, który charakteryzuje życie Jezusa (w.38; 2,14), ale nie życie Jego ludu. Po raz kolejny lud Boży jest nierozumny (w. 42; Pwt 32,28). Ich brak rozeznania nie wynika z niewiedzy, ani nawet z niemoralności. Problem Jerozolimy nie polega na tym, że nie będzie pokutować, lecz na tym, że jej duchowy bunt sprawił, że nie jest w stanie pokutować. Nie rozpoznaje czasu przyjścia Boga (w.44); w istocie, jej los jest „zakryty” przed jej oczami (kryptein; w. 42). Jest to język boskiego pośrednictwa, który wcześniej pojawił się w końcowej zapowiedzi, że znaczenie męki Jezusa zostało ukryte przed [Dwunastoma] (kryptein; 18,34).
- „Nadejdą dni” (w. 43), zwrot występujący dwadzieścia razy u proroków (z wyjątkiem trzech u Jeremiasza lub Amosa), jest hebraizmem ostrzegającym przed Bożym sądem (np. Am 4,2). „twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd” (w. 43-44). Jest to jedna z najbardziej dosadnych wypowiedzi Jezusa w Ewangelii, a jednocześnie echo kulminacji przypowieści o minach (19,27). Kilkanaście powtórzeń zaimka osobowego w liczbie pojedynczej „ty” (sou, soi, se) w w. 42-44 obarcza Jerozolimę osobistą odpowiedzialnością za nadchodzącą katastrofę.
- 43 to klasyczny opis circumvallatio, rzymskiego obwodu obronnego wznoszonego wokół miasta w ramach przygotowań do oblężenia. Można podejrzewać, że w. 43-44 są albo zapamiętane przez źródło Łukasza, albo opowiedziane przez samego Łukasza, aby odzwierciedlić fatalne rzymskie oblężenie, które dotknęło Jerozolimę w latach 66-70.
- Smutek Jezusa w w. 43-44 może być postrzegany jako awers monety radości Zachariasza w Benedictus. Greckie episkopē tłumaczy hebrajskie pequdah, które zazwyczaj w ST oznacza nawiedzenie Izraela przez Boga w postaci sądu i kary. W w. 44 odnosi się jednak do osobistego nawiedzenia Jerozolimy przez Jezusa. Używając tego terminu, Jezus stosuje pojęcie z ST, które jest obciążone boską sprawczością i odnosi się szczególnie do siebie. Jezus odwiedza Jerozolimę nie w ramach sądu, lecz w ramach łaski, co tłum przyjmuje z radością. Jednak Jerozolima, jak wynika z poprzedzającego ją upomnienia faryzeuszy, nie rozpoznaje i nie przyjmuje Jezusa, i dlatego Jego nawiedzenie w łasce staje się sądem – zarówno utratą zbawienia, jak i zniszczeniem miasta.
- Pochód Jezusa z Jerycha do Jerozolimy, zwłaszcza w procesji triumfalnej, w żywy sposób łączy ironiczne kontrasty, które determinują Narrację Męki Pańskiej. Jezus jest królewskim Dawidowym Mesjaszem, który musi zostać odrzucony, cierpieć i umrzeć. Przyjęto go z radością w Jerozolimie przy jego narodzinach (2,38), ale płacze po Jerozolimie przy swojej śmierci (w. 41). Jezus jest zwycięzcą i ofiarą. Żadne rozumienie ani głoszenie Jezusa nie jest kompletne, jeżeli nie potwierdza obu tych elementów jako istotnych i nierozłącznych w boskiej tajemnicy wcielonej w Jezusie (2,34).
- 45-46 Oczyszczenie świątyni, opisane w innych Ewangeliach (Mt 21,12-13; Mk 11,15-17; J 2,13-17), jest mocno okrojone przez Łukasza, Obalenie stołów wymieniaczy pieniędzy i sprzedawców gołębi jest pominięte, aby skupić się wyłącznie na cytacie Jezusa z Izajasza i Jeremiasza w w. 46. To ponownie wskazuje na znaczenie nauczania Jezusa dla Łukasza. Łukasz nie odnotowuje „triumfalnego wjazdu” do Jerozolimy, lecz jedynie wejście do świątyni.
- Tam Jezus zaczął wypędzać tych, którzy sprzedawali (w. 45). Pomijając „kupujących” Łukasz obciąża raczej spekulantów świątynnych niż czcicieli. Obszar świątyni, o którym mowa, to Dziedziniec Pogan, zewnętrzny dziedziniec dostępny dla wszystkich ludzi, zarówno Żydów, jak i pogan, który był nadzorowany przez saduceuszy. Handel na Dziedzińcu Pogan odbywał się na skalę porównywalną z wielkością samej świątyni Heroda i miał decydujące znaczenie dla utrzymania właściwego kultu oraz dla zysków finansowych saduceuszy i Sanhedrynu. Według słów Emila Schürera, ogromna ilość [zwierząt], tak wielka, że aż niewiarygodna, nadawała kultom świątynnym swoiste piętno. Dzień po dniu zabijano tam i palono masy ofiar, a mimo tysięcy kapłanów, gdy nadchodziło jedno z wielkich świąt, ilość ofiar była tak wielka, że ledwo można było sobie z nimi poradzić.
- Ogrom przemysłu świątynnego można jeszcze bardziej docenić dzięki komentarzowi Józefa Flawiusza, że w 66 roku, w którym zakończono budowę świątyni, na Paschę złożono w ofierze 255 600 jagniąt
- Właśnie tę „operację” Jezus przerywa (w. 45), co uzasadnia cytatem z proroków: „Napisane jest: 'Dom mój będzie nazwany domem modlitwy’; ale wy uczyniliście z niego 'jaskinię zbójców’” (w. 46). Mesjasz miał oczyścić zarówno Jerozolimę, jak i świątynię z pogan, obcych i cudzoziemców. Jezus objawia się jako zupełnie inny rodzaj Mesjasza, ponieważ tutaj oczyszcza świątynię dla nich. „Mój dom będzie nazwany domem modlitwy” jest cytatem z Iz 56,7, gdzie prorok zapowiada eschatologiczne zbawienie przez Boga wszystkich narodów, w tym eunuchów i cudzoziemców, którzy będą przybywać na świętą górę Boga na modlitwę. Łukasz po raz pierwszy określił świątynię jako miejsce modlitwy (1,10), a modlitwa stanowi jej zasadniczy cel, bez którego nie jest ona mieszkaniem Boga. Druga część cytatu w w. 46 pochodzi z Jr 7,11, gdzie prorok potępia kłamstwa, oszustwa i fałszywy kult, które miały miejsce w świątyni. Łukasz wprowadza cytat z Jr dobitnie: „Uczyniliście z niej 'jaskinię zbójców’”(w. 46). Zbójcy (lēstēs), użyte w innym miejscu trzeciej Ewangelii w odniesieniu do brutalnej działalności przestępczej (10,30.36; 22,52), świadczy o ocenie przez Jezusa operacji finansowych świątyni i odpowiedzialnego za nie Sanhedrynu. Cytat z w. 46 łączy więc ideał i rzeczywistość, boską intencję i ludzkie zniekształcenie boskiej intencji. Prorocze słowo Jezusa w w. 46 jest verbum Dei dla locus Dei, słowem Boga, które ma przywrócić świątynię jako „dom mojego Ojca” (2,49).
- 47-48 W. 47, którego nie ma w innych Ewangeliach, opisuje dwuznaczność świątyni jako miejsca świętego i wrogiego. Wykazawszy swój proroczy autorytet w oczyszczaniu świątyni, Jezus może teraz tam nauczać i naucza tam przez cały Wielki Tydzień. Podsumowanie Łukasza: „Każdego dnia [Jezus] nauczał w świątyni” wydaje się zakładać dłuższy okres czasu niż tylko dwa lub trzy dni Wielkiego Tygodnia. Jest to pierwszy raz od czasu narracji o niemowlęctwie, kiedy Łukasz odnotowuje Jezusa nauczającego w świątyni. Jako chłopiec Jezus „zadziwił” władze świątyni (2,46-47), ale dawne uwielbienie nie powtarza się w opowiadaniu o Męce Pańskiej. Władze chcą go teraz zabić (w. 47). Łukasz oczywiście wspomina o opozycji wobec Jezusa przed pasją (6,11; 11,53-54), ale w przeciwieństwie do Marka, który ujawnia spisek mający na celu zabicie Jezusa na początku jego galilejskiej służby (3,6), Łukasz nie odnotował do tej pory zamiaru zabicia Jezusa. Władze są określone jako „arcykapłani”, „nauczyciele prawa” i „przywódcy ludu” W trzeciej Ewangelii opozycja wobec Jezusa w narracji pasyjnej jest kierowana przez uczonych w Piśmie i arcykapłanów (19,47; 20,19-20; 22,2) oraz przez Sanhedryn (20,1; 22,4-6) i władze cywilne (19,47; 20,20; 22,4; 23,13-14), ale nie przez faryzeuszy. „Arcykapłani” i „nauczyciele prawa” opisują arystokrację świątynną i intelektualne kierownictwo Sanhedrynu, a „przywódcy spośród ludu” określają trzecią grupę będącą w zmowie z nimi. Te trzy strony stanowią najwyższą warstwę przywódców świątynnych, posiadającą władzę w społeczeństwie żydowskim. Łukasz nie obarcza wszystkich Żydów odpowiedzialnością za śmierć Jezusa, niezależnie od tego, czy Żydzi są rozumiani narodowo, etnicznie czy religijnie.
- Sprzeciw wobec mesjańskiej misji Jezusa pochodzi od tych, którzy znają Boga i są upoważnieni do służby w domu Bożym. Od początku narracji o męce Jezus staje przed otwartymi drzwiami, ale wieloma przeciwnikami (por. 1Kor 16,9), jak później Paweł opisze swoją służbę.
- Pasja Jezusa jest prototypem praktycznie wszystkich przejawów chrześcijańskiej służby: z jednej strony wielki potencjał, a z drugiej wielki sprzeciw; ograniczone zasoby w obliczu nieograniczonych potrzeb i możliwości; rozczarowanie tymi, których przeceniamy, a zaskoczenie tymi, których przeoczamy; dom Boży jako „dom mojego Ojca” i „jaskinia zbójców”. W takich przeciwieństwach Bóg dokonuje odkupienia bardzo odmiennego od naszych oczekiwań, a jednocześnie większego niż sobie wyobrażamy”.
Ojcowie Kościoła i pisarze wczesnochrześcijańscy
- Chryzostom „Na początku swojej służby nasz Pan okazał się obojętny wobec Żydów, ale kiedy dał wystarczający dowód swojej mocy, każdą rzecz załatwia z najwyższym autorytetem. Wiele jest cudów, które się wtedy wydarzyły. Przepowiedział im: Znajdziecie nieokrzesanego osła. Zapowiedział też, że nikt nie powinien im przeszkadzać, ale jak tylko to usłyszą, powinni zachować spokój”.
- Św. Ambroży. „Mistycznie rzecz biorąc, nasz Pan przyszedł na Górę Oliwną, aby zasadzić nowe drzewa oliwne na wyżynach cnoty. A może sama góra to Chrystus, bo któż inny mógłby wydać taki owoc oliwek obfitujących w pełnię Ducha?”
- Św. Ambroży. „Byli bowiem w wiosce, a ogierek był związany ze swoją matką i nie można go było uwolnić inaczej, jak tylko na rozkaz Pana. Ręka apostoła rozwiązuje go. Taki był czyn, takie życie, taka łaska. Bądź taki, abyś mógł rozwiązywać tych, którzy są związani. W ośle Mateusz rzeczywiście przedstawił matkę błędu, ale w ośle Łukasz opisał ogólny charakter narodu pogańskiego. I słusznie, na którym jeszcze nie siedział żaden człowiek, bo nikt przed Chrystusem nie powołał narodów pogańskich do Kościoła. Ale ten lud był skrępowany i związany łańcuchami nieprawości, podlegał niesprawiedliwemu panu, był sługą błędu i nie mógł przypisać sobie władzy, którą nie natura, lecz zbrodnia uczyniła winną. Ponieważ mowa jest o Panu, uznawany jest jeden pan. O nieszczęsna niewola pod wątpliwym panowaniem! Ten bowiem ma wielu panów, kto nie ma jednego. Inni wiążą, aby posiąść, Chrystus rozwiązuje, aby zatrzymać, bo wiedział, że dary są potężniejsze niż łańcuchy”.
Kultura i sztuka
Życie i nauczanie Kościoła
- Chrystus przybliża się do Jerozolimy z uczniami. Czyni to podobnie jak inni pielgrzymi, synowie i córki Izraela, którzy w tym tygodniu poprzedzającym Paschę podążają do Jerozolimy. Jezus jest jednym z wielu.
Zdarzenie to można więc uznać za zwyczajne, jeśli sadzić po jego zewnętrznym przebiegu. Jezus przybliża się do Jerozolimy od strony Góry Oliwnej; a więc także od strony miejscowości Betfage i Betania. Tam poleca dwom uczniom przyprowadzić osiołka. Daje im dokładne wskazówki co do tego, gdzie znajdą zwierzę i jak maję odpowiedzieć tym, którzy będą pytać, w jakim celu to czynią. Uczniowie postępują ściśle według tych wskazówek. Pytającym, czemu odwiązują oślę, odpowiadają: „Pan go potrzebuje” (Łk 19, 31) – i ta odpowiedź wystarcza. Osiołek jest młody. Nikt jeszcze dotąd nie siadał na nim, Jezus będzie pierwszy. Tak więc dalszy ciąg drogi do Jerozolimy odbywa Jezus siedząc na osiołku. Od pewnego jednak momentu ta podróż, która nie miała w sobie nic niezwykłego, zamienia się w prawdziwy „wjazd do Jerozolimy”.
Dzisiaj sprawujemy liturgię Niedzieli Palmowej, która nam ten „wjazd” przypomina i uobecnia. W specjalnym obrzędzie liturgicznym powtarzamy i odtwarzamy to wszystko, co czynili i mówili uczniowie Jezusa – bliżsi i dalsi – na owej drodze, jaka wiodła spoza Góry Oliwnej do Jerozolimy. Podobnie jak oni trzymamy w rękach gałęzie palmowe i wypowiadamy – a raczej wyśpiewujemy – słowa uwielbienia, które oni wówczas wypowiadali. Słowa te, wedle zapisu ewangelii Łukaszowej, brzmią: „Błogosławiony król, który przychodzi w imię Pańskie, Pokój w niebie i chwała na wysokościach” (Łk 19, 38).
Poprzez niniejsze okoliczności zwyczajne wydarzenie: Jezus przybliżający się z uczniami do Jerozolimy w związku z bliskim świętem Paschy – nabiera wyraźnie znaczenia mesjańskiego. Szczegóły, jakie znajdują miejsce w ramach tego wydarzenia, wskazują na to, że dopełniają się w nim proroctwa. Wskazują również na to, że na kilka dni przed Paschą, w owym momencie swego publicznego posłannictwa, Jezus zdołał przekonać do tego posłannictwa wielu zwyczajnych ludzi w Izraelu. Oprócz najbliższych – dwunastu – szła już za Nim rzesza – „całe mnóstwo uczniów”, jak mówi ewangelia Łukasza (19,37), którzy niedwuznacznie dawali do poznania, iż widzą w nim Mesjasza.
- Niedziela Palmowa otwiera Wielki Tydzień Męki Pańskiej – i niesie już w sobie pełny wymiar tego Tygodnia. Dlatego też czytamy cały opis Męki Pańskiej według św. Łukasza.
Jezus, idąc do Jerozolimy w tym momencie, odsłania siebie całkowicie wobec tych, którzy przygotowuję zamach na Jego życie. Odsłania się zresztą od dawna, głosząc to wszystko, co głosi – i nauczając, czego naucza. Czytania liturgiczne ostatnich tygodni ukazują to bardzo przejrzyście: „wjazd do Jerozolimy” stanowi nowy, zdecydowany krok na drodze ku śmierci, jaką gotują Mu przedstawiciele starszyzny żydowskiej. Nie mogły nie spotęgować niepokoju Najwyższej Rady i nie przyśpieszyć ostatecznej decyzji słowa wypowiadane przez „całe mnóstwo” pielgrzymów, zdążających wraz z Jezusem do Jerozolimy.
Mistrz ma pełną świadomość tego. Wszystko, co czyni, czyni z tą świadomością, idąc za słowem Pisma, które przewidziało poszczególne momenty Jego Paschy. „Wjazd do Jerozolimy” był wypełnieniem Pisma.
Odsłania się więc Jezus z Nazaretu w świetle słowa proroków, które On jeden przyjmował w całej pełni. Nie liczyło się z pełnią tego słowa ani to „całe mnóstwo uczniów”, którzy na drodze do Jerozolimy, śpiewając „Hosanna”, „wielbili radośnie Boga za wszystkie cuda, jakie widzieli” (Łk 19, 37) – ani nawet owych Dwunastu Najbliższych. Tym ostatnim miłość do Chrystusa nie pozwalała przypuścić żadnych złych myśli. Pamiętamy, jak kiedyś powiedział Piotr: „nie przyjdzie to na Ciebie”.
Natomiast dla Jezusa słowa proroków są przejrzyste do końca: odsłaniają się przed Nim całą pełnią swej prawdy – i On sam otwiera się wobec prawdy całą głębią swojego ducha. Przyjmuje ją w całości. Niczego nie ogranicza. Znajduje w słowach proroków właściwe znaczenie powołania Mesjasza: swego powołania. Znajduje w nich wolę Ojca.
„Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem, ani nie cofnąłem”! (Iz 50, 5)
W ten sposób liturgia Niedzieli Palmowej zawiera już w sobie pełny wymiar Męki: wymiar Paschy. „Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem” (Iz 50, 6). „Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, wykrzywiają wargi i potrząsają głowami…”. „Przebodli ręce moje i nogi, policzyć mogę wszystkie moje kości…”. „Dzielą między siebie moje szaty i los rzucają o moją suknię…” (Ps 22 [21], 8, 17-19).
- Oto liturgia Niedzieli Palmowej: pośród okrzyków rzeszy, wśród uniesienia uczniów, którzy słowami proroków głoszą i wyznają w Nim Mesjasza – On jeden, Chrystus, zna do końca prawdę swojego posłannictwa; On jeden, Chrystus, czyta do końca to, co napisali o Nim prorocy.
W Nim też to wszystko, co powiedzieli i napisali, wypełnia się wewnętrzną prawdą Jego duszy. On już jest wolą i sercem w tym wszystkim, co w zewnętrznych wymiarach czasu jest jeszcze przed Nim: On już w tym swoim tryumfalnym pochodzie, w swoim „wjeździe do Jerozolimy” jest posłuszny aż do śmierci – do śmierci na krzyżu (Flp 2, 8).
Pomiędzy wolą Ojca, który Go posłał, a wolą Syna trwa głębokie, pełne miłości zjednoczenie: wewnętrzny pocałunek pokoju – pocałunek odkupienia. W tym pocałunku, w tym oddaniu bez granic „Jezus Chrystus, istniejąc w postaci Bożej… ogołaca samego siebie, przyjąwszy postać sługi… uniża samego siebie” (Flp 2, 6-8). I trwa w tym uniżeniu, w tym ogołoceniu własnego wnętrza. Idzie tym wyniszczonym, ogołoconym wnętrzem – On, Syn Człowieczy – ku wydarzeniom, które przyniosą najbliższe dni. Ku wydarzeniom, wśród których to Jego wewnętrzne uniżenie, ogołocenie, wyniszczenie przyoblecze się w zewnętrzne kształty: będzie oplwany, ubiczowany, zelżony, wyszydzony, odrzucony przez własny lud, skazany na śmierć, ukrzyżowany – aż wypowie ostatnie „wykonało się” i odda ducha swego Ojcu.
Taki jest ów „wewnętrzny” ingres Jezusa do Jerozolimy – ten, który dokonuje się w Jego duszy na progu Wielkiego Tygodnia.
- W pewnym momencie zbliżają się do niego faryzeusze, którzy nie mogą znieść okrzyków rzeszy na cześć Chrystusa wkraczającego do Jerozolimy – i mówią: „Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom”. Jezus odpowiada: „Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” (Łk 19, 39 – 40).
Rozpoczynamy dzisiaj Wielki Tydzień Męki Pańskiej w Rzymie. W tym mieście nie brak kamieni, które mówią o tym, jak dotarł tutaj krzyż Chrystusa. Jak się zakorzenił w tej stolicy starożytnego świata.
Oby kamienie nie zawstydzały żywych ludzi. Oby serca nasze i sumienia wołały głośniej od nich!
Źródło: L`Osservatore Romano – n. 4 (3)/ 1980
Św. Jan Paweł II, homilia w Niedzielę Palmową 1980 r.
(1. Radość) – Jezus wjeżdża do Jerozolimy. Towarzyszy mu świętujący tłum uczniów, rozłożono przed nim płaszcze, mówi się o dokonanych przez niego cudach, rozlega się okrzyk chwały: “Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie” (Łk 19, 38).
Tłum, święto, uwielbienie, błogosławieństwo, pokój: oddycha się atmosferą radości. Jezus rozbudził w sercu wiele nadziei, zwłaszcza wśród ludzi pokornych, prostych, biednych, zapomnianych, tych, którzy się nie liczą w oczach świata. Potrafił On zrozumieć ludzkie niedole, ukazał oblicze miłosierdzia Bożego, pochylił się, by uzdrowić ciało i duszę.
Taki jest Jezus. Takie jest Jego serce, które patrzy na nas wszystkich, patrzy na nasze choroby, na nasze grzechy. Wielka jest miłość Jezusa. I tak wkracza do Jerozolimy, z tą miłością, i patrzy na nas wszystkich!
Jest to piękna scena: pełna światła, światła miłości Jezusa, światła Jego serca, radości i świętowania.
Na początku Mszy świętej i my także ją ponowiliśmy. Wymachiwaliśmy naszymi palmami. I my także przyjęliśmy Jezusa. I my także wyraziliśmy radość, że Mu towarzyszymy, iż wiemy, że jest blisko nas, obecny w nas i pośród nas, jak przyjaciel, brat, także jako król, to znaczy jako jaśniejące światło, ukierunkowujące nasze życie. Jezus jest Bogiem, ale uniżył samego siebie, aby iść z nami. Jest naszym przyjacielem, naszym bratem. Oświeca nas w drodze. I tak Go przyjęliśmy.
I to jest pierwsze słowo, jakie chcę wam powiedzieć: radość! Nigdy nie bądźcie ludźmi smutnymi: chrześcijanin nigdy nie może być smutny! Nie poddawajcie się zniechęceniu! Nasza radość nie podchodzi z posiadania wielu rzeczy, ale rodzi się ze spotkania Osoby: Jezusa, z tego, że wiemy, iż będąc z Nim, nigdy nie jesteśmy sami, nawet w chwilach trudnych, nawet kiedy na drodze życia napotykamy problemy czy trudności, które wydają się nie do pokonania, a jest ich tak wiele! Wówczas przychodzi nieprzyjaciel, przychodzi diabeł, wielokrotnie w masce anioła, i podstępnie wypowiada swoje słowo. Nie słuchajcie go! Idźmy za Jezusem! My towarzyszymy Jezusowi, idziemy za Nim, ale przede wszystkim wiemy, że to On nam towarzyszy i bierze nas na ramiona: na tym polega nasza radość, nadzieja, którą musimy wnosić w nasz świat. I, proszę was, nie pozwólcie wykraść sobie nadziei! Tej nadziei, którą daje nam Jezus.
(2.Krzyż) – Drugie słowo. Dlaczego Jezus wkracza do Jerozolimy, a może lepiej; jak wkracza do Jerozolimy? Tłum okrzykuje Go królem, a on nie jest przeciwny, nie ucisza tłumu (por. Łk 19,39- 40). Jakim jednak królem jest Jezus? Spójrzmy na Niego: jedzie na osiołku, nie ma dworu, który za nim podąża, nie jest otoczony wojskiem – symbolem siły. Przyjmują go ludzie pokorni, prości, którzy mają “zmysł” widzenia w Jezusie czegoś więcej; zmysł wiary, która mówi: Oto Zbawiciel. Jezus nie wkracza do Miasta Świętego by otrzymać honory przysługujące doczesnym królom, sprawującym władzę, panującym. Wkracza, aby być ubiczowanym, znieważonym i zelżonym, jak zapowiada w pierwszym czytaniu Izajasz (por. Iz 50,6). Wkracza, by otrzymać koronę cierniową, żeby zostać pobitym, dostać purpurowy płaszcz, Jego królestwo będzie przedmiotem drwin. Wkracza, aby wyjść na Kalwarię, niosąc drzewo krzyża. I tu pojawia się drugie słowo: Krzyż. Jezus wkracza do Jerozolimy, aby umrzeć na krzyżu. To tutaj właśnie jaśnieje to, że jest Królem zgodnie z zamysłem Boga: jego tronem królewskim jest drzewo krzyża! Myślę o tym, co Benedykt XVI powiedział do Kardynałów: Jesteście książętami, ale książętami Króla ukrzyżowanego. To jest tron Jezusa. Jezus bierze na siebie… Dlaczego krzyż? Ponieważ Jezus bierze na siebie zło, brud, grzech świata, także nasz grzech, wszystkich nas, i go obmywa – obmywa swoją krwią, miłosierdziem, miłością Boga. Rozejrzyjmy się wokół: jak wiele ran zło zadaje ludzkości! Wojny, przemoc, konflikty gospodarcze, uderzające w najsłabszych, pragnienie pieniędzy, których i tak nikt nie może zabrać ze sobą, musi je zostawić. Moja babcia mawiała: całun pośmiertny nie ma kieszeni.
Miłość pieniądza, władzy, korupcja, podziały, zbrodnie przeciw życiu ludzkiemu i światu stworzonemu! Także – każdy z nas to wie i zna – nasze grzechy osobiste: brak miłości i szacunku wobec Boga, bliźniego i całego stworzenia. Jezus na krzyżu odczuwa cały ciężar zła i zwycięża je mocą miłości Boga, pokonuje w swoim zmartwychwstaniu. To jest dobro, które Jezus sprawia dla nas wszystkich na tronie krzyża. Krzyż Chrystusa przyjęty z miłością nigdy nie prowadzi do smutku, lecz do radości – radości z tego, że jesteśmy zbawieni i że robimy odrobinę tego, co On zrobił w dniu swojej śmierci.
(3. Młodzi) – Dzisiaj na tym placu jest tak wielu ludzi młodych. Od 28 lat Niedziela Palmowa jest Światowym Dniem Młodzieży! Oto trzecie słowo: młodzi! Droga młodzieży, widziałem was podczas procesji, kiedy wchodziliście; widzę, jak świętujecie wokół Jezusa, wymachując gałązkami oliwnymi. Widzę, jak wykrzykujecie Jego imię i wyrażacie swą radość, że jesteście wraz z Nim! Zajmujecie ważne miejsce w święcie wiary! Przynosicie nam radość wiary i mówicie, że powinniśmy przeżywać wiarę młodym sercem, zawsze, także kiedy się ma siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt lat. Młode serce! Z Chrystusem serce nigdy się nie starzeje! Wszyscy jednak wiemy, i wy wiecie o tym dobrze, że Król, za którym idziemy i który nam towarzyszy jest bardzo szczególny: jest to Król, który kocha aż po krzyż i uczy nas służenia, miłowania.
Wy nie wstydzicie się Jego krzyża! Wręcz go obejmujecie, gdyż zrozumieliście, że w darze z siebie, w wychodzeniu poza siebie samych, mieści się prawdziwa radość i że Bóg zwyciężył zło miłością. Niesiecie pielgrzymujący krzyż przez wszystkie kontynenty, przez ulice świata! Niesiecie go odpowiadając na zachętę Jezusa: “Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19), będącą tematem tegorocznego Dnia Młodzieży. Niesiecie go, aby wszystkim powiedzieć, że na krzyżu Jezus obalił mur wrogości, oddzielający ludzi i narody, i przyniósł pojednanie i pokój. Drodzy przyjaciele, ja również od dzisiaj wyruszam z wami w drogę, śladami błogosławionego Jana Pawła II i Benedykta XVI. Jesteśmy już blisko kolejnego etapu tej wielkiej pielgrzymki krzyża. Z radością spoglądam ku lipcowi tego roku, w Rio de Janeiro! Umawiam się z wami w tym wielkim brazylijskim mieście! Dobrze się przygotujcie, zwłaszcza duchowo w waszych wspólnotach, aby spotkanie to było znakiem wiary dla całego świata. Młodzi muszą powiedzieć światu: dobrze jest naśladować Jezusa; dobrze jest iść z Jezusem; dobre jest przesłanie Jezusa; dobrze jest wykraczać poza samych siebie na peryferie świata i istnienia, aby nieść Jezusa!
Papież Franciszek, homilia w Niedzielę Palmową 2013 r.
Refleksja i modlitwa:
Na zboczach Góry Oliwnej jest malutki kościółek, który nazywa się po łacinie „Dominus Flevit”, czyli „Pan zapłakał”. Z jego okna rozpościera się przepiękny widok na panoramę Jerozolimy. Nie dość, że nosi taką nazwę, to jeszcze architekt Antonio Barluzzi zaprojektował go w kształcie odwróconej łzy, aby także tym podkreślić do czego nawiązuje. Jak łatwo się domyślić inspiracją do wybudowania i umiejscowienia go była scena, którą dzisiaj rozważamy.
Ewangeliści dwukrotnie wspominają o tym, że Jezus płakał. O pierwszym wydarzeniu czytamy dzisiaj, drugie to fragment z Ewangelii wg św. Jana, w którym mowa jest o tym, że łzy popłynęły z oczu Mistrza, gdy Ten stanął przy grobie Łazarza (J 11,35).
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że obydwaj ewangeliści mówią o dokładnie takiej samej reakcji Rabbiego z Nazaretu, ponieważ tłumacze Biblii Tysiąclecia i w jednym i w drugim przypadku użyli słowa „płakać”. W grece wygląda to nieco inaczej. W J 11,35 autor posłużył się czasownikiem dakryo, który znaczy: ronić łzy, płakać w milczeniu. Natomiast św. Łukasz na opis relacji Jezusa zastosował czasownik klaio: płakać, opłakiwać kogoś lub coś, łkać z głośnym zawodzeniem, lamentować z jakiegoś powodu. Widzimy zatem, że to co zdarzyło się pod Jerozolimą nie było skrytym uronieniem kilku łez. Był to płacz, a wręcz lament, który zapadł głęboko w pamięć wszystkich, którzy byli jego świadkami.
Jak zaznacza jeden z komentatorów tego fragmentu ks. prof. Franciszek Mickiewicz SAC „owego płaczu Jezusa nie można rozpatrywać jedynie pod względem psychologicznym. Z całą pewnością odsłania on wnętrze serca Rabbiego, ale św. Łukasz chciał nam przekazać coś znacznie głębszego i ważniejszego. Lament, który podnosi Nauczyciel na widok Świętego Miasta jest przede wszystkim znakiem prorockim. W Starym Testamencie wielcy mężowie również płakali, jak chociażby Elizeusz: „Następnie utkwił swój wzrok, wytężył go bardzo mocno i zapłakał mąż Boży. A Chazael zapytał: «Dlaczego pan mój płacze?» Odpowiedział: «Ponieważ wiem, co złego uczynisz synom Izraela: ich warownie zniszczysz ogniem, kwiat ich wojowników pozabijasz, ich drobne dzieci roztrzaskasz, a ich brzemienne kobiety będziesz rozpruwał». Wtedy Chazael zawołał: «Czymże jest twój sługa – ten [zdechły] pies – żeby miał wykonać to straszne dzieło?» Elizeusz odpowiedział: «Pan objawił mi, że będziesz królem Aramu»”. (2Krl 8,11-13). Podobnie Jeremiasz: „Oczy moje wylewają łzy dzień i noc bez przerwy, bo wielki upadek dotknie Dziewicę, Córę mojego ludu, klęska bardzo wielka”. (Jr 14,17)
Jezus płaczący nad Jerozolimą jest prorokiem, który rozumie, że ludzie nie rozpoznawszy tego, że pośród nich zjawił się Mesjasz, sami sobie wyrządzili największą krzywdę. Już kiedyś mówił o tym, że potrafią być bardzo spostrzegawczy, gdy chodzi o zjawiska atmosferyczne, a mimo to nie umieją dostrzec, czegoś znacznie istotniejszego. „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak bywa. Gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie?” (Łk 12,54-56). Pozwalając sobie na tak gwałtowną reakcję wobec otaczających Go ludzi Jezus chciał, jak dawni prorocy, pokazać jak poważne będę konsekwencje dla miasta, ale i narodu z powodu odrzucenia Jego, Wcielonego Boga”.
Słowo jest żywe, więc możemy i powinniśmy zadać sobie pytanie: czy Jezus płacze patrząc na mnie i moje postępowanie? Czy ja potrafię rozpoznać przychodzącego do mnie Boga?
Zapowiedź zburzenia Jerozolimy, które nastąpiło w 70 r., nie jest zemstą Boga na złych ludziach, ale konsekwencją ich postępowania. Gdy pijany człowiek siada do samochodu i ginie w wypadku, nie możemy za to obwiniać Boga, bo On na pewno nie kazał mu nadużyć alkoholu, a tym bardziej siadać za kierownicą. Tak samo było w przypadku Jerozolimy i jest z nami. Życie składa się z decyzji, a te pociągają za sobą konsekwencje. Nie wolno nam o tym zapominać.
Jezus przyszedł ocalić wszystkich ludzi i dać im nadzieję, a nie burzyć, niszczyć i straszyć. Ale – jak już pisałem wielokrotnie – granicą, której nigdy nie przekroczy jest nasza wolność. Płacząc rzewnie nad Jerozolimą i jej mieszkańcami chciał ich – po raz kolejny – zachęcić do refleksji, przemyślenia życia i nawrócenia. Wszystko, co robił miało i ma jeden cel: zbawić człowieka pogrążonego w grzechu. Święte Miasto „nie rozpoznało czasu swojego nawiedzenia” i musiało ponieść konsekwencje swoich czynów. Cierpienie każdego człowieka powoduje ból serca Bożego, ale On nie może pomóc nam „na siłę”.
On na pewno mówi do mnie, ale ja mogę skutecznie zatykać sobie uszy. Jego głos nie ma na celu wprowadzić w depresję, przygnębienie czy rozpacz, ale ma przypomnieć o sprawach najważniejszych i pokazać właściwą drogę postępowania. Uważam, że także takie fragmenty jak ten dzisiejszy są dowodem na to jak bardzo On nas kocha. Tak jak mama czy tata ciągle upominają pogubione dziecko, bo je kochają i widzą, że marnuje swoje życie, a nie chcą, żeby cierpiało, tak samo Bóg upomina, bo zależy Mu na nas.
Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego. (Hi 5,17)
(fragment książki „Mistrz z Nazaretu. O Bogu, który wywraca życie do góry nogami”; eSPe 2019)
Lektura poszerzająca:
Ks. Mieczysław Mikołajczak, „Królewskie wkroczenie Jezusa do Jerozolimy (Łk 19,28-44), Studia Warmińskie XXXVII (2000) 289-296
Krzysztof Mielcarek, „Łukaszowe opowiadanie o oczyszczeniu świątyni (Łk 19,45n.). Narracja na usługach retoryki”, Roczniki Teologiczne (Tom LIII, zeszyt 1 – 2000) 59-69
James R. Edwards, The Gospel according to Luke (ed. D. A. Carson; The Pillar New Testament Commentary; Grand Rapids, MI; Cambridge, U.K.; Nottingham, England: William B. Eerdmans Publishing Company; Apollos, 2015)
Leon Morris, Luke: An Introduction and Commentary (vol. 3; Tyndale New Testament Commentaries; Downers Grove, IL: InterVarsity Press, 1988)
John Nolland, Luke 18,35–24,53 (World Biblical Commentary; t. 35C; Dallas: Word, Incorporated, 1993
Opracował ks. Jeremiasz Niedużak
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.